Chaje Kalb (w domu nazywana Heleną) urodziła się w Jarosławiu 26 sierpnia 1899 r. Jej rodzina odznaczała się wielkim umiłowaniem religii mojżeszowej: ojciec codziennie śpiewał psalmy, matka z wielką ofiarnością pomagała potrzebującym, często czytano i rozważano Pismo Święte. Młoda dziewczyna zdobyła podstawowe wykształcenie w Rzeszowie i już wtedy interesowały ją problemy religijne. Jako nastolatka została sierotą - ojciec umarł w Ameryce, gdzie udał się w poszukiwaniu pracy, a matka zmarła, zaraziwszy się od pielęgnowanych na tyfus osób. Krótko po tym Chaje zachorowała, na twarzy utworzył się złośliwy liszaj, a potem dostała hiszpanki. W szpitalu zetknęła się z zakonnymi pielęgniarkami. Zaimponowały jej swoją bezinteresowną ofiarnością, dobrocią i rozmodleniem, coraz częściej rozmawiała z nimi na temat wiary katolickiej. Po powrocie do zdrowia, mimo przeszkód ze strony rodziny, przyjęła w katedrze przemyskiej chrzest (18 stycznia 1919 r.), na którym otrzymała imiona Maria Magdalena. Wraz z dwójką najmłodszego rodzeństwa przeniosła się do Miejsca Piastowego. Tam zdobyła kwalifikacje nauczycielskie, jednocześnie intensywnie wspierając brata i siostrę w ich drodze ku katolicyzmowi. Pragnąc życia zakonnego, wstąpiła w Krakowie do Sióstr Kanoniczek Ducha Świętego i w 1928 r. jako s. Emanuela rozpoczęła nowicjat. Dwa lata później złożyła śluby i podjęła pracę nauczycielki i wychowawczyni w różnych placówkach zgromadzenia, m.in. w latach 1948-50 przebywała w Lublinie, w klasztorze przy ul. Podwale. Ze względu na postępującą utratę słuchu musiała zrezygnować z pracy w szkole i podjąć inne obowiązki (intendentki, pomocnicy w przedszkolu, bibliotekarki). Władze zakonne bardzo ją ceniły, co uwidoczniło się w powierzaniu jej różnych odpowiedzialnych urzędów: dwukrotnie była mistrzynią nowicjatu, następnie wikarią domu, sekretarką generalną, przełożoną wspólnot. Przy rozlicznych obowiązkach prowadziła intensywne życie wewnętrzne, czego dowodem jest jej Dziennik, pisany na polecenie spowiednika i przełożonych. Opisywała w nim swoją drogę do wiary oraz liczne łaski, z mistycznymi zaślubinami włącznie. W 1935 r. ofiarowała się Bogu za naród żydowski, „by poznał Światło Prawdy, którą jest Chrystus”. W czasie II wojny światowej przygotowała do chrztu 11 Żydów, którzy o to prosili (7 z nich przeżyło okupację). Od 1957 r. do końca życia przebywała w krakowskim klasztorze, włączając się, na ile mogła, w życie i prace wspólnoty. Odznaczała się wielkim kultem Eucharystii, często uczestniczyła kilka razy na dzień we Mszy św., wiele czasu poświęcała na adorację, czciła Oblicze Jezusa, a o godz. 15.00 odprawiała Drogę Krzyżową. Mimo utrudnionego kontaktu z otoczeniem (40 lat głuchoty), służyła innym na ile mogła. Była osobą dobrą, mądrą, delikatną, zatroskaną o współsiostry, zwłaszcza młode, wnosiła ze sobą pogodę ducha na wspólne rekreacje, umiała śmiać się do łez. Przede wszystkim jednak w pamięci otoczenia pozostała jako wzór rozmodlenia i znoszenia cierpień, poprzez które jednoczyła się z Męką Chrystusa. Pod koniec życia złożyła siebie w ofierze za kapłanów, aby wynagradzać za ich niewierności i wypraszać im świętość; do tego apostolstwa zachęcała również inne osoby. Ostatnie tygodnie spędziła w radosnym oczekiwaniu na ostateczne zjednoczenie się z „Oblubieńcem Krwi”. Zmarła po Mszy św. otoczona zakonną wspólnotą 18 stycznia 1986 r. i została pochowana na Cmentarzu Rakowickim. W Roku Jubileuszowym rozpoczęto prace zmierzające do jej beatyfikacji; obecnie dokumentacja znajduje się w Rzymie.
Co może dzisiejszemu człowiekowi przekazać ta zakonnica, która wyprasza coraz więcej łask wzywających jej wstawiennictwa? Uwikłanemu w sprawy tego świata, często przygniecionemu cierpieniami człowiekowi XXI w. s. Emanuela mówi: „Trzeba się stać Jezusem Ukrzyżowanym. Ojciec Niebieski uzna nas wtedy tylko za swoje dzieci, gdy ujrzy, gdy rozpozna w nas Jezusa Ukrzyżowanego, Swego Syna”. To wezwanie do naśladowania Chrystusa, który stał się „Ofiarą chwały” jest na wskroś ewangeliczne i dlatego nie traci aktualności.
Pomóż w rozwoju naszego portalu