1 listopada, w uroczystość Wszystkich Świętych udamy się na cmentarze z wieńcami, kwiatami, lampkami. Zakryjemy tym wszystkim groby naszych bliskich. Wytrwamy na Mszy św. odprawianej na cmentarzu, pilnie
doglądając zniczy. Wrócimy do domu i... będziemy świętować. Tych, którzy spoczywają w mogiłach, zostawimy Bogu.
A może się mylę? Może rzeczywiście przy grobach prawdziwie spotkają się całe rodziny, a spotkanie to uświęci Liturgia?
Chodząc alejkami cmentarnymi, przyglądam się grobom bynajmniej nie malowniczo zarośniętym, zapadającym się w ziemię. Najczęściej są to stare już nagrobki dziedziców majątków ziemskich. Ani tablice
pamiątkowe w kruchtach kościelnych w Lubieniu czy Kłóbce, ani ogromne nagrobki nie zapewniają pamięci, a co za tym idzie, dbałości. Po dawnych właścicielach dóbr ziemskich pozostały nazwiska, jeszcze
nie wszystkim obce. Chociażby nazwisko Julii Suchary, dziedziczki dóbr Czaple i założycielki Koła Ziemianek. Julia Suchara uczyła kobiety z okolicznych wiosek wielu praktycznych umiejętności, pomagała
im, nie zważając na różnice społeczne. Wiem o tym, bo uczyła też moją babcię. Teraz obie spoczywają w grobach, już na zawsze równe w oczach Pana.
Dziedziców chowano na wzgórzu zwanym Wzgórzem św. Katarzyny Męczennicy (pierwsza świątynia parafialna była pod jej wezwaniem). Na stoku wzniesienia odnalazłam nie tyle grób, co jego pozostałość. Na
metalowej płycie ktoś wykuł piękne słowa: „Wiernemu słudze Marcinowi Dzięgielewskiemu, urodz. 1813, zm. 1905 w Kątach”. Człowiek, któremu służył Marcin Dzięgielewski, postawił go na równi
z sobą...
Na tym samym wzgórzu znajduje się zbiorowa mogiła, w której spoczywają kapłani. Dbają o nią siostry jednego z pochowanych. Obok znajduje się grób ozdobiony figurą Matki Bożej. Jest to posąg wyjątkowy:
najwyższy ze wszystkich dookoła, zatem widoczny, nie miał prawa przetrwać II wojny światowej. A jednak... Figura Maryi, choć pozbawiona rąk i ze śladami po kulach karabinowych, trwa niezmiennie. Piękna
nie odbierze jej żadne zło i żadne zło nie zniszczy miłości wyrzeźbionej w kamieniu. Nie zakłóci spokoju oblicza, nie odbierze łagodności.
Cały cmentarz parafialny w Lubieniu Kujawskim jest położony na naturalnym wzniesieniu, jest to jego druga lokacja. Pierwotnie znajdował się przy świątyni. Gdy zmieniono miejsce, dozór kościelny w
1820 r. wystosował pismo do komisarza wojewódzkiego, donosząc że: „Cmentarz bez najmniejszego ogrodzenia, gdzie wszystko chodzi i znieważa miejsce poświęcone dla spoczynku ciał przodków naszych,
co dzieje się z pogardą religii”. Była to niejako skarga na opiekującego się dobrami kościelnymi dziedzica Wincentego Waliszewskiego. Cmentarz ogrodzono. Przy słupach, jak samotne wyspy -
groby tych, którzy odważyli się targnąć na własne życie, zrezygnować z najwspanialszego daru Boga...
Są wśród żyjących ludzie, którzy mają coś wspólnego z owymi „samotnymi wyspami”. Rezygnując z życia duchowego, jeszcze raz krzyżują Chrystusa. Ale On zmartwychwstanie! Dla nas, dla naszych
przodków i dla przyszłych pokoleń, tyle razy, ile będzie trzeba! Obejmie swoją miłością każą duszę, czy to jeszcze na ziemi, czy już w niebie. Wystarczy, że 1 listopada - i nie tylko tego dnia -
staniemy przy grobach naszych bliskich z modlitwą i ogniem miłości, że obdarujemy nimi żywych i umarłych. Trzeba jeszcze, abyśmy pamiętali. Bo gdy o kimś zapominamy, on umiera raz jeszcze. W naszych sercach.
Pomóż w rozwoju naszego portalu