Reklama

Kazanie wygłoszone 2 października 2004 r. podczas ingresu do katedry warszawsko-praskiej

Niedziela warszawska 42/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Weź udział w trudach i przeciwnościach
jako dobry żołnierz Chrystusa Jezusa.
(2 Tm 2, 3)

Eminencjo
Księże Kardynale Prymasie,
Mój Metropolito
Księże Kardynale Henryku,
Księże Arcybiskupie
Nuncjuszu Apostolski
w Polsce,
Księża Arcybiskupi i Biskupi,
Bracia w kapłaństwie
Panie Prezydencie
Najjaśniejszej Rzeczypospolitej,
Panie Marszałku Sejmu,
Panie Premierze,
Panie były Prezydencie
na Uchodźstwie,
Panowie Ministrowie,
Panie Wojewodo,
Panie Prezydencie Warszawy
Panowie Generałowie,
Przedstawiciele Wojska i Policji,
Państwowej Straży Pożarnej,
Drodzy Harcerze,
Drodzy Druhowie,
Wasze Magnificencje
Bracia i Siostry!
Drogie Siostry i wszyscy
należący do życia konsekrowanego!

Reklama

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Po raz pierwszy wypowiadam to pozdrowienie wobec zgromadzonych w tej katedrze i wobec całego Ludu Bożego diecezji warszawsko-praskiej. Bądź pozdrowiona, moja diecezjo!
Przychodzę do Was, w dzisiejsze wspomnienie Aniołów Stróżów. Przychodzę jako nowy biskup. Następca Apostołów. Posłany przez Ojca Świętego Jana Pawła II.
„Raduje się duch mój w Bogu, zbawcy moim” (Łk 1, 47) - powtarzam słowa Maryi, które wyrażają także radość mego serca.
Ze wzruszeniem stanąłem w progu katedry pod wezwaniem św. Michała Archanioła i św. Floriana - matki kościołów diecezji warszawsko-praskiej.
Stąd, z biskupiej katedry mam głosić i wyjaśniać Słowo Boże, sprawować sakramenty, przewodzić modlitwie. Tutaj mam sprawować Eucharystię w łączności ze wszystkimi kapłanami tejże diecezji. Eucharystia jest tym sakramentem - naucza Ojciec Święty - przez który Kościół jest stale budowany jako Lud Boży, ciało Chrystusa i świątynia Ducha Świętego.
W powierzonej mi diecezji, której ta katedra stanowić będzie duchowe centrum, mam sprawować posługę uświęcania - munus sanctificandi, posługę nauczania - munus doccendi i pełnić posługę rządzenia - munus regendi. Pełnić ją dla Kościoła warszawsko-praskiego w łączności z jego kapłanami, osobami życia konsekrowanego, z całym Ludem Bożym w łączności z Kościołem w Polsce i całym Kościołem powszechnym.
Stąd mam oznajmiać Ludowi mojej diecezji, że „nastało zbawienie, potęga i królowanie Boga naszego i władza Jego pomazańca” (Ap 11,10ab), że „święte jest Jego imię” (Łk 1,49).
Ponad 13 lat temu, w Bazylice Jasnogórskiej otrzymałem święcenia biskupie. Najdostojniejsi konsekratorzy w osobach księży kardynałów: Józefa Glempa - Prymasa Polski, Franciszka Macharskiego - metropolity krakowskiego i Henryka Gulbinowicza - metropolity wrocławskiego przelali na mnie moc Ducha Świętego. Namaścili Krzyżmem Świętym. Włączyli do Kolegium Biskupiego Świętego, Powszechnego i Apostolskiego Kościoła. Zostałem posłany do diecezji wojskowej. Do odnowionego przez Ojca Świętego, po długich latach nieistnienia, Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego. Miałem tworzyć - podobnie jak tu mój poprzednik, ja w wojsku niemal od podstaw - jego strukturę organizacyjną. Zabiegać o to, aby przed Chrystusem otwierały się szeroko bramy polskich koszar i instytucji wojskowych. Przez długie lata bramy te były zamknięte. W tamtej rzeczywistości Wojska Polskiego, poddawanej presji komunistycznej ideologii nie było za wiele miejsca dla Chrystusa i Jego Dobrej Nowiny.

Reklama

1. Milito pro Christo
W ubiegłą niedzielę na placu Marszałka Józefa Piłsudskiego, w Katedrze Wojska Polskiego, a we wtorek na Jasnej Górze podczas dorocznych rekolekcji, pożegnałem moich kapłanów-kapelanów i moich diecezjan - Wojsko Polskie, Straż Graniczną. Utożsamiałem się z nimi, rozumiałem ich, zżyłem się przez lata. Doznałem od nich wiele serca, przyjaźni i zrozumienia. Niósł będę pamięć tych lat. Posłuszny woli Ojca Świętego przychodzę do nowej diecezji. Wobec obecnego tu Nuncjusza Apostolskiego w Polsce wypowiadam moją synowską więź z Ojcem Świętym, całuję Jego ręce i potwierdzam jedność ze Stolicą Apostolską i Piotrem naszych czasów. Przychodzę z otwartym sercem, z ufnością i miłością. Jako wasz Biskup Ordynariusz. I jako Arcybiskup ad personam. A ta godność arcybiskupia, nadana w lipcu przez Ojca Świętego, z chwilą mej nominacji na biskupa warszawsko-praskiego stała się takim swoistym wyrównaniem kościelnego znaczenia dwóch diecezji stolicy. Po lewej i po prawej stronie Wisły na czele struktury kościelnej stoi arcybiskup.
Za moje biskupie wezwanie przyjąłem przed laty słowa: Milito pro Christo - Walczę dla Chrystusa. Słowa te dobrze współgrały z rzeczywistością wojska, z jego językiem, z jego pojęciami. Ale wybaczcie, że przynoszę to wezwanie do naszej warszawsko-praskiej diecezji. W jej rzeczywistość i jej czas. Bo przecież zadaniem biskupa jest swoista walka o umocnienie Kościoła Chrystusowego, rozwijanie jego apostolskiego posłannictwa. Z pomocą Słowa, ewangelicznego przykładu, także roztropnych i skutecznych decyzji, które mają służyć Kościołowi i Bożej chwale. Sam św. Paweł w drugim liście do Tymoteusza zachęca: „Weź udział w trudach i przeciwnościach jako dobry żołnierz Chrystusa Jezusa!” (2 Tm 2, 3).
Milito pro Christo. Z tym biskupim zawołaniem staję przed Wami, Bracia Biskupi i Kapłani i wierni. Tworzycie prezbiterium Kościoła warszawsko-praskiego. Cząstkę Kościoła powszechnego. Nasza diecezja, jak przed chwilą była tu mowa, powstała w 1992 r., na mocy bulli Totus Tuus Poloniae populus, kreującej nową strukturę diecezjalną Kościoła w Ojczyźnie. Utworzono ją z części terytorium archidiecezji warszawskiej i części diecezji płockiej. Diecezja nasza liczy prawie milion sto tysięcy wiernych, zamieszkałych na terytorium w widłach Wisły i Bugu.
Dziś mam przejąć depozyt wiary, miłości i nadziei Kościoła warszawsko-praskiego. Wspólnotę wiernych pozostającą w jedności wiary i sakramentów ze swym biskupem.
W tej godzinie, kiedy to dziedzictwo obejmuję, pragnę w sposób szczególny podziękować pierwszemu Pasterzowi tej owczarni, Księdzu Biskupowi Kazimierzowi Romaniukowi.
Bóg zapłać, Ekscelencjo, za ten trud budowania od podstaw kluczowych struktur diecezjalnych: Kurii Diecezjalnej, Seminarium Duchownego, diecezjalnej Caritas, która tak skutecznie działa w obszarach biedy i społecznej patologii. Dziękuję szczególnie za dzieło I Synodu Diecezjalnego, którego wskazówkami będę się kierował i wprowadzał je w życie. Także za inicjacje i tworzenie diecezjalnych mediów, za pełen apostolskiego zapału przekaz Słowa Bożego, na który Ksiądz Biskup - znany biblista - był szczególnie wyczulony. A także za przekazanie swojego pastorału za pośrednictwem Nuncjusza Apostolskiego. To jest drugi pastorał, który otrzymuję z rąk Waszej Ekscelencji, bo pierwszy otrzymałem w 1991 r. Był to znajdujący się w depozycie archidiecezji warszawskiej pastorał należący do biskupa polowego Stanisława Galla, a ofiarowany w 1919 r. przez księży kapelanów.
Dziękuję także memu bratu w biskupstwie, biskupowi pomocniczemu Stanisławowi Kędziorze, który skutecznie wspomagał i wspomagać będzie, mam nadzieję, posługę biskupa diecezjalnego. Z jego biskupiego doświadczenia będę teraz korzystał.
Wspominam postać śp. biskupa pomocniczego Zbigniewa Józefa Kraszewskiego, tak zasłużonego dla Kościoła warszawskiego, w jego całym wymiarze sprzed podziału w 1992 r. Były rektor Metropolitalnego Seminarium Duchownego, żołnierz Powstania Warszawskiego, opiekun weteranów i kombatantów, strażnik tradycji narodowych i kościelnych w sanktuarium Matki Bożej Zwycięskiej na Kamionku, którego był przez lata proboszczem. Ufam, że Ta, której zawierzył - Matka Boża Zwycięska - wprowadziła go do królestwa wiekuistej światłości.
Przejmuję ten dorobek 12 lat diecezji warszawsko-praskiej, aby go dalej wzbogacać i utwierdzać. A wraz z nim pracowników Winnicy Pańskiej: kurialistów, profesorów, Radę Kapłańską, Kapituły Katedralną i Radzymińską, których przyjmuję otwartym sercem, na czele z ks. inf. Lucjanem Święszkowskim. Także rzeszę kapłanów diecezjalnych, związanych wzajem ze sobą i ze swym biskupem najściślejszym braterstwem sakramentalnym. Księży emerytów z Otwocka, duszpasterzy, proboszczów, wikariuszy, katechetów. Z grona wymienię jednego. A przez niego pozdrowię wszystkich. To ks. Wacław Karłowicz, emerytowany proboszcz parafii św. Wacława na Gocławiu i jej budowniczy, ostatni chyba kapelan Powstania Warszawskiego. Nie tak dawno rozmawiałem z Nim w mojej radiowej audycji Nie tylko z ambony. To On podczas Powstania Warszawskiego z płonącej archikatedry św. Jana Chrzciciela na Starym Mieście, wyniósł łaskami słynący krucyfiks Chrystusa Ukrzyżowanego. Kapłan, kapelan, prawy Polak.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

2. Chcę być proboszczem proboszczów
Bracia i Siostry, drodzy Bracia w kapłaństwie! Przychodzę do Was, Bracia Kapłani, z pewnym moim skrywanym marzeniem, które teraz wyjawiam. Chciałbym być biskupem - proboszczem. Powiem precyzyjniej: proboszczem - proboszczów. Tak się złożyło, że w moim życiu ominęło mnie proboszczostwo. Najpierw był wikariat w Szudziałowie, potem duszpasterskie placówki w Paryżu, studia w Rzymie i Lublinie, Kuria Białostocka, kapelaństwo „Solidarności”, a potem lata pracy w służbie Stolicy Apostolskiej w Kongregacji ds. Kościołów Wschodnich, nominacja na Biskupa Polowego Wojska Polskiego. Diecezja wojskowa była specyficzna, wiele tam było relacji biskup - struktury cywilne, państwowe i wojskowe. Parafie rozrzucone jak Polska długa i szeroka.
Więc chciałbym być proboszczem - proboszczów. Takim, który będzie blisko małych struktur. Na pierwszym miejscu stawiać będę to, co jest zaletą i pięknem proboszczowskiej posługi - promieniowanie kapłańskiego ojcostwa na mniejsze wspólnoty. Możliwość nawiązywania bezpośrednich, naturalnych i bliskich kontaktów z wiernymi. Po 14 latach biskupiej posługi wiem, że biskup powinien patrzeć na swoją diecezję z bliska. Poznać ją w sposób bezpośredni, nie tylko w wymiarze wizytacji pasterskich i spotkań z kapłanami w swoim gabinecie. Muszę wyznać, że zrobiłem już pierwszy krok w tym kierunku. Jak wiecie, zamieszkałem na probostwie parafii katedralnej. Tak się złożyło, że ks. proboszcz Adam Krukowski, to mój kolega ze służby wojskowej. Służyliśmy w tej samej kompanii jako alumni przez dwa lata, w l. 1965-67. Dziś spotkaliśmy się w progach tejże katedry i będziemy dzielić wspólnotę tego domu parafialnego. Po starej znajomości, mam nadzieję, pomoże swemu biskupowi w przyuczeniu się do tej roli biskupa - proboszcza. A proboszczów chcę pocieszyć, że to tylko 15 lat, jeśli Pan Bóg da zdrowie.
Doszły mnie słuchy, że niektórzy mówią: „Ten nowy biskup warszawsko-praski przyszedł z wojska, gdzie obowiązuje inny styl - rozkazywanie, postawa «na baczność» i na «tak jest». Rzeczywiście, wojsko uczy dyscypliny, rozwagi, namysłu, odpowiedzialności, punktualności, skuteczności działania. Także narzuca codzienności pewien porządek. Jeszcze nie wiem, jak to jest w Kurii na Pradze. W Kurii Polowej pracowaliśmy od 8.00 do 16.00 - regulaminowo, z podpisywaniem listy. Każdy formalizm jest skuteczny, jeśli człowieka nie umniejsza, jeśli nie ogranicza indywidualności, nie pozbawia własnego zdania. Więc nie obawiajcie się, Bracia Kapłani, nie będę rozkazywać i stawiać na baczność. Tylko animować, pobudzać wspólnotę ducha i celów.
Przychodzę, aby być z ludźmi. To mój zwięzły program biskupiej posługi. A ci ludzie to Wy, kapłani i wierni. Także ci wszyscy, którym służycie. Także ci, którzy są z dala od Boga. Im też chcę służyć, pragnę być potrzebny - obojętnym, wątpiącym, poszukującym bądź niewierzącym.
Bracia Kapłani, jeszcze raz do Was się zwracam. Wiosną tego roku czytaliśmy z zainteresowaniem nową książkę Ojca Świętego poświęconą posłannictwu biskupa. Szczere, przejmujące wyznanie o eklezjalnym znaczeniu i duchowych wartościach posługi biskupiej.
Zatytułował Ojciec Święty swoje wyznania słowami Chrystusa: Wstańcie, chodźmy. Słowa te wypowiedział Chrystus na Górze Oliwnej, gdy zbliżała się godzina Odkupienia.
„Wstańcie, chodźmy” - z tą Chrystusową zachętą zwracam się do Was, Bracia Kapłani Kościoła warszawsko-praskiego. Wstańcie, chodźmy w rzeczywistość XXI w.: społeczną, polityczną, rodzinną, i kościelną. Wstańcie, chodźmy z Chrystusem i za Chrystusem - biskup i kapłani. Drogami Kościoła i Narodu, by walczyć dla Chrystusa. „Trzeba bowiem, ażeby królował” (1 Kor 15, 2).
Powołaniem Kościoła jest głoszenie Dobrej Nowiny, odkrywanie religijnego wymiaru ludzkiego życia, prowadzenie ludzi ku Bogu. Także szukanie sposobu, aby ten przekaz wiary trafiał do współczesnego człowieka, jego mentalności, duchowości, wrażliwości. Dziś Kościół musi odpowiadać na szczególne wyzwania, na znaki czasu. Także obecne w życiu naszej diecezji. Nowe formy kultury i cywilizacji, nowe wyzwania, przed którymi staje człowiek. Kryzys wielu wartości, również moralnych, dyktat mediów, które kształtują w dużej mierze kulturę masową. Sekularyzacja, która ciągnie się przez Europę i puka do polskich drzwi. Obdzieranie ludzkiego życia z jego duchowych wartości. Agresywny materializm. Samotność w wielkomiejskim tłumie. Zanik więzi międzyludzkich. Tendencje liberalne, które atakują Kościół i katolicką etykę. Nie lękajmy się tych wyzwań, „Któż jak Bóg!”.
Jakże często dziś społeczną rolę Kościoła chce się sprowadzić do funkcji reglamentariusza opieki społecznej, instytucji pocieszenia i resocjalizacji. Swoistego sanitariusza, który opatruje rany. Tak. Kościół to czyni od zarania. Kościół jest tym plastrem, który goi rany. Ale przecież Kościoła nie można redukować do tego wymiaru! Kościół jest rzeczywistością, która prowadzi człowieka drogami świata ku sprawom ostatecznym, ku zbawieniu. Wskazuje na obecność Boga w świecie i na ten inny świat. Wieczność. „Tron Twój, Boże, trwa na wieki” (Ps 45 [44], 7).
Pragnę, aby Kościół warszawsko-praski rozwijał ten zbawczy wymiar Chrystusowej misji. Aby ludziom wielkiej, stołecznej aglomeracji, przypominał o Bogu. Źródle miłości, siły i nadziei człowieka. Tu i teraz. To Chrystus nadaje sens naszemu życiu. Alfa i Omega. Wczoraj i Dziś.
Wiem dobrze, że dotykają Was, duszpasterze, problemy typowe dla duszpasterstwa wielkich aglomeracji. Stawiacie pytania: Jak stworzyć parafie żywe. Nie tylko celebratywne. Nie tylko od niedzieli do niedzieli. Od święconki do kolędy, kiedy pojawia się szansa bezpośredniego spotkania proboszcza i wiernych. Jak wchodzić w problemy waszych parafian, reagować na nie. Bo przecież, jeśli staniecie z boku, to odczujecie to, co jest najbardziej bolesne w życiu kapłana, że jesteście niepotrzebni, zbędni, nieprzydatni, odlegli, wyalienowani, sprowadzeni do roli urzędników Pana Boga, bądź funkcjonariuszy kościelnych.
Musicie stawać wobec wyzwań świata. Więcej, wobec jego agresji, często prowokacji i oskarżeń, o które dziś tak łatwo, a które rozlewają się po prasie, po mediach z wielką łatwością. Znamy dobrze te metody. Dlatego mówimy i przypominamy te słowa Pawłowe: „Weź udział w trudach i przeciwnościach”.
Zachęcam do rozwijania tego, co jest już dobrym doświadczeniem wielkomiejskich parafii. Duszpasterstwo stanowe, grupy ewangelizacyjne i wiele innych form działania. Trzeba jednak pamiętać, aby nie były to towarzystwa wzajemnej adoracji, zamknięte w sobie, często hermetyczne kręgi. A nawet nieufne wobec siebie. Nie powinny tracić z pola widzenia perspektywy eschatologicznej, powinny uświęcać czas i otwierać się na działanie Bożej łaski. Wzajemnie się wspomagać.
Bracia i Siostry! Wyzwania czasu powodują szczególną troskę biskupa o Seminarium Duchowne i nowe powołania. Trzeba się nam o nie modlić, a gdy przyjdą - pielęgnować, rozwijać i kształtować. Szczególną rolę będę przywiązywał do formacji kapłańskiej seminarzystów. Do ich dynamizmu, entuzjazmu, wrażliwości, również tej na zagadnienia społeczne. Do ich kontaktów ze światem, który muszą zrozumieć, aby potem nie ulec często po roku lub trzech zasadzkom i zaskoczeniom. I rozłożyć ręce - ja nie umiem, ja nie rozumiem. Drodzy Alumni, droga do kapłaństwa jest drogą powołania pełnego, autentycznego, a nie - jak to się mówi - „na pół gwizdka”.
Zachętę „Wstańcie, chodźmy” kieruję także do wszystkich wspólnot zakonnych pracujących na terenie naszej diecezji, do osób życia konsekrowanego. Zapraszam do wspólnej posługi naszemu diecezjalnemu Kościołowi, na rzecz ewangelizacji. Wasza cicha, ustawiczna modlitwa, Wasza charyzmatyczna służba niech buduje Królestwo Chrystusa.

Bracia i Siostry!
Współczesny świat jest światem medialnym. To media w dużej mierze oddziaływują na ludzką kulturę i ludzką wrażliwość. Od kilku lat jestem Przewodniczącym Rady do Spraw Środków Społecznego Przekazu Episkopatu Polski. Kontaktuję się z mediami, znam ludzi mediów, zdaję sobie sprawę z ich wielkiej odpowiedzialności i kreatywności. Nie boimy się mediów. Cieszy, że diecezja nasza zaznaczyła swoje miejsce w rzeczywistości medialnej - jest katolickie „Radio Warszawa-Praga”, dodatek diecezjalny do Niedzieli. Będę inspirował ich działalność. Media katolickie nie są po to, aby konkurować z mediami publicznymi. One są z natury inne. Powinny być przepełnione duchem katolickim. Ten duch powinien się przejawiać w postawach ludzi, którzy w nich pracują. Którzy w ten sposób wykonują szczególną misję apostolską. Wiedzą, czemu i komu służą. Powinny identyfikować się z Kościołem i służyć Ewangelii. I identyfikują się z Kościołem, służą Ewangelii.

Reklama

Umiłowani!
To wielka radość, że są z nami przedstawiciele najwyższych instytucji życia Narodu: Pan Prezydent, Premier, Marszałek Sejmu, Prezydent Warszawy, a także ostatni Prezydent Rzeczypospolitej na Uchodźstwie. Ich obecność jest znakiem jedności z tym wydarzeniem, które ma swój wymiar nie tylko dla stolicy, ale także i dla Ojczyzny. Dziękuję raz jeszcze za obecność.
Będę się starał o to, aby Kościół katolicki zajmował należne mu miejsce w wymiarze spraw Narodu i Państwa. Kościół jest przecież znakiem Polski od tysiąca lat. Kościół katolicki w Polsce jest wyróżnikiem jej tożsamości. Drogi Kościoła i Ojczyzny zbiegają się. Nie należy ich rozdzielać. Kościół w ostatnich latach szczególnie mocno i jednoznacznie wykazał, że jest elementem stabilizującym polską rzeczywistość. A wołanie Kościoła o przyrodzoną wolność Dzieci Bożych było przecież zbieżne z wołaniem o wolności społeczne, obywatelskie i narodowe.
Kiedy przyszedł czas wolności niektóre środowiska polityczne i opiniotwórcze, które często szukały w czasach zniewolenia oparcia w Kościele, przestawiły zwrotnice. Celem ataku stał się Kościół - źródło rzekomych zagrożeń dla młodej demokracji i wolności. Nie szczędzono słów takich jak ciemnogród, ksenofobia. Pamiętamy te określenia. Wobec przedstawicieli nawy państwowej chcę powiedzieć i to stanowczo, w Polsce nie znamy religijnego fundamentalizmu. Kościół jest rzecznikiem wolności, która wypływa z Bożego nakazu. Elementem tej wolności jest także: prawo do prawdy, do dobrego imienia. Wiele razy przychodziło mi zabierać głos w obronie Kościoła. I będę tak czynił dalej, jeśli taka będzie potrzeba.

Reklama

3. Bądź pozdrowiona moja diecezjo!
Umiłowani Diecezjanie!
Zachęcam Was, abyście i Wy otworzyli swoje serca na moje biskupie zawołanie: Milito pro Christo. Abyście z oddaniem i zapałem uczestniczyli w tym dobrym boju dla Chrystusa. I do Was mówię dziś - „Wstańcie, chodźmy!”. Czekaliście na mnie u granicy diecezji, na Moście Śląsko-Dąbrowskim. Kapłani, wierni i strażacy. Bo przecież ich patron św. Florian, to obok św. Michała Archanioła współpatron katedry biskupiej. Pożegnali żołnierze, powitali strażacy wraz z księdzem biskupem Stanisławem.
Ze wzruszeniem i radością spoglądam w duchowy sposób na całą diecezję warszawsko-praską. Przygarniam do serca jej mieszkańców różnych stanów i zawodów. Mieszkańców historycznej Pragi i całej prawobrzeżnej Warszawy, otaczających ją wieńcem miast i miasteczek, wsi i osiedli.
Bądź pozdrowiona moja diecezjo!
Proszę Was, Drodzy Diecezjanie, abyście mnie przyjęli jako swego. Chcę poznać Wasze problemy, troski i niepokoje. Całą złożoność Waszego życia. Modlę się za Was i modlić się będę. W Waszej intencji sprawuję ofiarę Eucharystyczną. Pamiętajcie, że jesteście Ludem Bożym, wszczepionym przez chrzest w Chrystusa.
Diecezja warszawsko-praska do skarbnicy narodowej historii wniosła szczególny akcent. Trzeba o nim pamiętać, mówić. Powinien stanowić wciąż żywą i nośną cząstkę patriotycznej i obywatelskiej edukacji, szczególnie młodego pokolenia. Rzeź Pragi w 1794 r., Powstanie Listopadowe, zaznaczone Olszynką Grochowską, także bohaterski epizod Akcji Burza. A przede wszystkim pamięć o sierpniu 1920 r. Bitwa Warszawska - jedna z tych najważniejszych w dziejach Ojczyzny i Europy jak Legnica, jak Wiedeń. Ocaliła nie tylko polską niepodległość, ale także Europę, jej chrześcijańskie dziedzictwo i kulturę. Przez długie lata była to bitwa wyklęta, wymazywana ze świadomości zbiorowej. A Radzymin - pamiętają mieszkańcy - długo był w rozmaity sposób karany, wykreślony z pamięci. Bo tam była bitwa, bo tam jest cmentarz poległych. Dziś do tego dziedzictwa wracamy. Szczególnym znakiem tego powrotu stała się obecność Ojca Świętego na radzymińskim cmentarzu w 1999 r. Do świadomości zbiorowej powrócił śp. ks. Ignacy Skorupka, bohaterski kapelan Legii Akademickiej, który poległ pod Ossowem. Wzór kapłaństwa służebnego. Pragnę i ja utrwalać pamięć o tamtym dziejowym wydarzeniu, tak ważnym dla Polski i Europy. Może w kolegiacie radzymińskiej stworzymy sanktuarium narodowej pamięci o ofiarnym czynie naszych braci w sierpniu 1920 r. w wymiarze całej Ojczyzny. Mam nadzieję, że Minister Kultury Waldemar Dąbrowski, który stamtąd pochodzi, w tym pomoże. To zwycięstwo w sierpniu 1920 r. przyszło przez Maryję: „Ukazał się wielki znak na niebie: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod Jej stopami, a na Jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu” (Ap 12, 1).

Umiłowani w Panu!
„Wstańcie, chodźmy” - te Chrystusowe słowa kieruję do rodzin naszej diecezji. Z tym wielkim życzeniem, aby ich codzienność znajdywała wzór w Rodzinie Nazaretańskiej. Aby na pierwszy plan, mimo wielu kryzysów i problemów, wychodziła miłość, ufna, wierna i skuteczna. A rodzinna wspólnota niech znajduje dopełnienie we wspólnocie parafii, szkoły i grup młodzieżowych.
„Wstańcie, chodźmy” - zwracam się z tym zawołaniem do ludzi pracy. W sytuacji kryzysu pracy, choroby pracy, często wynaturzeń pracy, często rozpaczy, którą budzi brak pracy - to szczególne wynaturzenie godności i ludzkich praw. Chrystus nie proponuje strukturalnych rozwiązań. Chrystus jest z Wami, a Kościół przypomina tym, którzy budują rynek pracy, że człowiek jest podmiotem, a nie przedmiotem pracy.
Zwracam się do pracowników tylu stołecznych instytucji i zakładów pracy prawobrzeżnej Warszawy. Do artystów, inteligencji twórczej, lekarzy, nauczycieli, rolników i sadowników, emerytów, także ludzi starych, samotnych i chorych. Wszystkich Was obejmuję moim ojcowskim sercem i modlitwą.
Działaczom samorządowym pragnę powiedzieć - macie we mnie rzecznika i orędownika. Wiem jak wielkim dobrem ustrojowym dla naszej Ojczyzny jest samorząd lokalny. Można powiedzieć, że ma on ewangeliczne źródła - służy wspólnocie, wiąże ludzi, wyzwala inicjatywę.
Pozwólcie, że słowa pozdrowień skieruję także do wojska, którego jest tak dużo po prawej stronie Wisły: Rembertów, Zegrze, Wesoła, Zielonka. Poznałem je, znam ich duchową wartość. Zachęcam do współpracy, do wzajemnego ubogacania się, do wspólnych inicjatyw parafii wojskowych i cywilnych.
„Wstańcie, chodźmy” - usłyszcie to Chrystusowe wezwanie ludzie młodzi: uczniowie, studenci, młodzi pracownicy. Jesteście solą tej ziemi. Za kilka lat będziecie prowadzić polską przyszłość po drogach zjednoczonej Europy. Macie być wiosną Kościoła. Cieszy Wasza obecność na pielgrzymkowych szlakach, na dorocznych spotkaniach na Ostrowiu Lednickim. Macie we mnie przyjaciela, który Was będzie zachęcał do wrażliwości młodzieńczego entuzjazmu, zachowania własnego oblicza, nieulegania temu, co jest mirażem i ułudą.
W szczególny sposób pozdrawiam wyznawców innych Kościołów chrześcijańskich na terenie naszej diecezji. Jestem w stosunku do Was otwarty. Znamy się od lat. Niedaleko stąd Sobór Katedralny Kościoła Prawosławnego. Wyniosłem dobre wspomnienia z ekumenicznej pracy w szeregach wojska Ordynariatu Polowego, Ordynariatu Prawosławnego i Protestanckiego, którego przedstawiciele są tutaj obecni. Mogę powiedzieć, że wyprzedzaliśmy ekumeniczny wymiar innych diecezji. Przeniosę te doświadczenia i tu.

Umiłowani!
Centrum życia diecezji stanowić winna Eucharystia. Ona jest źródłem Kościoła, szczodrym darem ofiarowanym człowiekowi. Pośród nas staje Chrystus. Ten sam wczoraj i dziś. Alfa i Omega. Początek i Koniec. Pan ludzkiej historii, Odkupiciel i Nauczyciel człowieka. Rozdawca łask, Źródło siły, nadziei i miłości.
„Zróbcie Mu miejsce, Pan idzie z nieba, pod postaciami ukryty chleba”.
Zróbcie mu miejsce: „Królowi wieków nieśmiertelnemu” (1 Tym 1, 17).
Zróbcie Mu miejsce w Waszych sercach, w Waszych domach, w zakładach pracy, szkołach. Pamiętajcie, że Chrystus jest tu! Obecny w Kościele i w drugim człowieku. Idzie przez nasz czas. Idzie z nami: Ząbkowską, Grochowską, Zieleniecką, Stalową i każdą inną. Spotkacie Go i na Grochowie, i na Bródnie, i w Tarchominie i na Targówku, i na Saskiej Kępie, i wszędzie tam, gdzie są świątynie i ludzie, którzy poszli za Nim. Mówi do nas: „Wstańcie, chodźmy!”. Drogami nowego wieku, drogami naszej diecezji, drogami Kościoła, Ojczyzny, Narodu. Jak ojce!
Na tych drogach ku Chrystusowi niech nas prowadzi radosny Magnificat - hymn uwielbienia, łaski i zawierzenia - wyśpiewany przez Maryję: „Wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny, święte jest imię Jego [...] Rozproszył pyszniących się zamysłami serc swoich. Strącił władców z tronu, a wywyższył pokornych” (Łk 1, 49-52).
Niech prowadzi nas Maryja - Matka Jezusa. Matka Boża Zwycięska z kościoła na Kamionku. Zstępująca z obłoków, z Dzieciątkiem na ręku i gałązką oliwną w dłoni. Maryja, Ta, co starła głowę węża. Patronka tamtego historycznego zwycięstwa na przedpolach Warszawy, ziemi naszej diecezji. I Patronka naszych codziennych zwycięstw. Nad szatanem, nad małością, nad grzechem.
Pragnę być wierny Pawłowemu nakazowi: „Weź udział w trudach i przeciwnościach jako dobry żołnierz Chrystusa”. Matko Zwycięska, prowadź nas do Syna Twego. Do Chrystusa Odkupiciela człowieka! Idźmy razem z tą nadzieją!
Amen.

Tekst w oparciu o nagranie magnetofonowe.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Papież do ofiar wykorzystywania: Kościół klęka razem z wami przed Matką Bożą

2025-09-15 18:48

[ TEMATY ]

Watykan

Vatican News

Papież Leon XIV w poniedziałek, podczas czuwania modlitewnego w Watykanie, zwracając się do ofiar wykorzystywania, oświadczył, że Kościół, którego niektórzy członkowie niestety ich zranili, dziś klęka razem z nimi przed Matką Bożą.

W homilii wygłoszonej w bazylice Świętego Piotra papież stwierdził, że Kościół wezwany jest do dzielenia się Bożym pocieszeniem z tymi, którzy przeżywają słabość, smutek i cierpienie.
CZYTAJ DALEJ

Św. Katarzyna z Genui

Drodzy bracia i siostry! Dzisiaj chciałbym wam powiedzieć o kolejnej, po św. Katarzynie Sieneńskiej i św. Katarzynie z Bolonii świętej noszącej imię Katarzyna. Myślę o św. Katarzynie z Genui, znanej przede wszystkim z powodu jej wizji czyśćca. Tekst, który opisuje jej życie i myśl, został opublikowany w tym liguryjskim mieście w 1551 r. Jest podzielony na trzy części: „Życie i nauka”, „Udowodnienie i wyjaśnienie czyśćca” - bardziej znana jako Traktat oraz „Dialog między duszą a ciałem”. Redaktorem końcowym był spowiednik Katarzyny, ks. Cattaneo Marabotto. Katarzyna urodziła się w Genui w 1447 r. Była ostatnią z pięciorga dzieci. Została osierocona przez ojca, Giacomo Fieschi, gdy była jeszcze dzieckiem. Matka, Francesca di Negro, dała jej dobre wychowanie chrześcijańskie, na tyle, że starsza z dwóch córek została zakonnicą. W wieku szesnastu lat Katarzyna został wydana za mąż za Giuliano Adorno, człowieka, który po wielu doświadczeniach militarnych i handlowych na Bliskim Wschodzie, powrócił do Genui, aby się ożenić. Życie małżeńskie nie było łatwe, także ze względu na charakter małżonka, uzależnionego od hazardu. Sama Katarzyna miała początkowo skłonność do prowadzenia pewnego rodzaju życia światowego, w którym jednakże nie mogła odnaleźć spokoju. Po dziesięciu latach, w jej sercu było głębokie poczucie pustki i goryczy. Nawrócenie rozpoczęło się 20 marca 1473 r., dzięki wyjątkowym przeżyciom. Udawszy się do kościoła świętego Benedykta i klasztoru Matki Bożej Łaskawej, aby się wyspowiadać, klękając przed kapłanem, „otrzymała - jak sama pisze - ranę w sercu, ogromną miłość ku Bogu”, z bardzo jasną wizją swojej nędzy i wad, a jednocześnie dobroci Boga, że omal nie zemdlała. Z tego doświadczenia zrodziła się decyzja, która ukierunkowała całe jej życie: „Nigdy więcej świata, nigdy więcej grzechów” (por. Vita mirabile, 3rv). Wówczas Katarzyna uciekła, przerywając spowiedź. Gdy wróciła do domu, weszła do najodleglejszego pokoju i długo płakała. W tym momencie była już wewnętrznie pouczona o modlitwie i świadoma ogromnej miłości Boga względem niej, grzesznej. Było to doświadczenie duchowe, którego nie mogła wyrazić słowami (por. Vita mirabile, 4r). To właśnie przy tej okazji ukazał się jej cierpiący Jezus, niosący krzyż, jak jest to często przedstawiane w ikonografii świętej. Kilka dni później wróciła do księdza, by w końcu dokonać dobrej spowiedzi. Tutaj zaczęło się owo „życie oczyszczenia”, które przez długi czas było przyczyną jej stałego bólu za popełnione grzechy i pobudziło do przyjmowania pokuty i ofiar, aby ukazać Bogu swoją miłość. Na tej drodze Katarzyna coraz bardziej przybliżała się do Pana, aż do wejścia w to, co nazywa się „życiem zjednoczenia”, to znaczy relacji wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem. W Vita mirabile napisano, że jej dusza była prowadzona i pouczana wewnętrznie jedynie słodką miłością Boga, który dawał jej wszystko, czego potrzebowała. Katarzyna oddała się niemal całkowicie w ręce Pana, aby żyć przez około dwadzieścia pięć lat - jak pisze - „bez pośrednictwa jakiegokolwiek stworzenia, żyć pouczana i rządzona przez samego Boga”(Vita mirabile, 117r-118r), karmiąc się nade wszystko nieustanną modlitwą i Komunią Świętą przyjmowaną każdego dnia, co w jej czasach nie było powszechne. Dopiero wiele lat później Pan dał jej kapłana, który zatroszczył się o jej duszę. Katarzyna zawsze niechętnie zwierzała się i wyrażała doświadczenie swej mistycznej komunii z Bogiem, przede wszystkim ze względu na głęboką pokorę, jaką doświadczała w obliczu łask Pana. Jedynie perspektywa uwielbienia i możliwości pomagania w rozwoju duchowym innych ludzi pobudziła ją, aby powiedzieć innym, co się w niej wydarzyło, począwszy od chwili nawrócenia, które było jej doświadczeniem pierwotnym i podstawowym. Miejscem jej wstąpienia na szczyty mistyki był szpital Pammatone, największy kompleks szpitalny w Genui, którego była dyrektorką i inspiratorką. Tak więc Katarzyna żyła życiem w pełni czynnym, pomimo owej głębi swego życia duchowego. W Pammatone utworzyła się wokół niej grupa zwolenników, uczniów i współpracowników, zafascynowanych jej życiem wiary oraz miłością. Sam jej małżonek Giuliano Adorno, został nim na tyle pozyskany, że porzucił rozpustne życie, aby stać się tercjarzem franciszkańskim, przenieść do szpitala, i pomagać swej żonie. Zaangażowanie Katarzyny w opiekę nad chorymi trwało aż do końca jej ziemskiej pielgrzymki, 15 września 1510 r. Od nawrócenia do śmierci nie było wydarzeń nadzwyczajnych, ale dwa elementy charakteryzują całe jej życie: z jednej strony doświadczenie mistyczne, to znaczy głębokie zjednoczenie z Bogiem, odczuwane jako unia oblubieńcza, a z drugiej opieka nad chorymi, organizowanie szpitala, służba bliźniemu, zwłaszcza najbardziej potrzebującym i opuszczonym. Te dwa bieguny - Bóg i bliźni wypełniają całkowicie jej życie, praktycznie spędzone w obrębie szpitalnych murów. Drodzy przyjaciele, nigdy nie wolno nam zapominać, że im bardziej miłujemy Boga i trwamy w modlitwie, tym bardziej potrafimy prawdziwie kochać otaczające nas osoby, ponieważ będziemy zdolni do dostrzeżenia w każdej osobie oblicza Pana, który kocha bezgranicznie, nie czyniąc różnic. Mistyka nie tworzy dystansu wobec bliźniego, nie tworzy życia abstrakcyjnego, lecz raczej przybliża do drugiego człowieka ponieważ zaczyna się postrzegać świat oczyma i sercem Boga. Myśl Katarzyny o czyśćcu, ze względu na którą jest ona szczególnie znana, jest skondensowana w ostatnich dwóch częściach cytowanej księgi: „Traktat o czyśćcu” i „Dialogu między duszą a ciałem”. Ważne, aby zauważyć, że Katarzyna w swym doświadczeniu mistycznym nie ma nigdy szczególnych objawień o czyśćcu czy też doznających tam oczyszczenia duszach. Jednakże w pismach inspirowanych naszą Świętą jest to element centralny, a sposób jego opisania ma cechy oryginalne, na tle swej epoki. Pierwszy rys indywidualny dotyczy „miejsca” oczyszczenia dusz. W jej czasach przedstawiano go głównie odwołując się do obrazów związanych z przestrzenią: sądzono, że istnieje pewna przestrzeń, gdzie miałby się znajdować czyściec. U Katarzyny jednak czyściec nie jest przedstawiony jako element krajobrazu wnętrzności ziemi: jest to ogień nie zewnętrzny, ale wewnętrzny. Czyściec jest ogniem wewnętrznym. Święta mówi o drodze oczyszczenia duszy ku pełnej komunii z Bogiem, wychodząc od swojego doświadczenia głębokiego bólu z powodu popełnionych grzechów, w porównaniu z nieskończoną miłością Boga (por. Vita mirabile, 171v). Słyszeliśmy, że w czasie nawrócenia Katarzyna nagle odczuwa dobroć Boga, nieskończoną odległość swego życia od tej dobroci oraz palący ogień w swym wnętrzu. To jest ten ogień, który oczyszcza, jest to wewnętrzny ogień czyśćca. Także i tu jest rys oryginalny w porównaniu z myślą tamtej epoki. W istocie nie wychodzi się od zaświatów, aby powiedzieć o mękach czyśćcowych - jak to było w zwyczaju w tym czasie, a być może jeszcze dziś - aby następnie wskazać drogę do oczyszczenia i nawrócenia. Nasza Święta wychodzi od własnego doświadczenia życia wewnętrznego na drodze ku wieczności. Dusza - mówi Katarzyna - przedstawia się Bogu jako nadal związana pragnieniami i cierpieniami wynikającymi z grzechu, a to uniemożliwia jej, aby cieszyła się uszczęśliwiającą wizją Boga. Katarzyna stwierdza, że Bóg jest tak święty i czysty, że dusza zbrukana grzechem nie może się znaleźć w obecności Bożego majestatu (por. Vita mirabile, 177r). Także i my czujemy, jak bardzo jesteśmy oddaleni, jak bardzo jesteśmy pełni tak wielu rzeczy, które uniemożliwiają nam widzenie Boga. Dusza jest świadoma ogromnej miłości i doskonałej sprawiedliwości Boga, i w konsekwencji cierpi, że nie odpowiedziała w sposób prawidłowy i doskonały na tę miłość, a właśnie sama miłość wobec Boga staje się tym samym płomieniem, sama miłość oczyszcza z rdzy grzechu. U Katarzyny można dostrzec obecność źródeł teologicznych i mistycznych, z których zazwyczaj czerpano w owym czasie. W szczególności odnajdujemy typowy obraz zaczerpnięty od Dionizego Areopagity, to jest złotą nić, łączącą serce człowieka z samym Bogiem. Kiedy Bóg oczyścił człowieka, wiąże go cieniutką złotą nicią, jaką jest Jego miłość, i pociąga go ku sobie uczuciem tak silnym, że człowiek staje się „pokonanym, zwyciężonym, pozbawionym siebie”. W ten sposób serce człowieka jest opanowane przez miłość Boga, która staje się jedynym przewodnikiem, jedynym poruszycielem jego egzystencji (por. Vita mirabilis, 246 rv). Owa sytuacja wyniesienia ku Bogu i powierzenia się Jego woli, wyrażona obrazem nici, jest używana przez Katarzynę, aby wyrazić działanie światła Bożego na dusze w czyśćcu, światła, które je oczyszcza i unosi do wspaniałości promienistego blasku Bożego (por. Vita mirabilis, 179r). Drodzy przyjaciele! Święci w swoim doświadczeniu zjednoczenia z Bogiem, osiągają tak głębokie „poznanie” Bożych tajemnic, w którym nawzajem przenikają się miłość i poznanie, że stanowią pomoc dla teologów w ich wysiłkach badawczych, intellectus fidei rozumienia tajemnic wiary, rzeczywistego zgłębienia tajemnic, na przykład, czym jest czyściec. Poprzez swe życie święta Katarzyna poucza nas, że im bardziej kochamy Boga i wchodzimy w zażyłość z Nim na modlitwie, to tym bardziej pozwala się On poznawać i rozpala nasze serca swoją miłością. Pisząc o czyśćcu, Święta przypomina nam podstawową prawdę wiary, która staje się dla nas zachętą do modlitwy za zmarłych, aby mogli oni osiągnąć uszczęśliwiającą wizję Boga w komunii świętych (por. Katechizm Kościoła Katolickiego, 1032). Pokorna, wierna i wielkoduszna służba, jaką Święta zaoferowała przez całe życie w szpitalu Pammatone, to jasny przykład miłości dla wszystkich i szczególna zachęta dla kobiet, które wnoszą fundamentalny wkład na rzecz społeczeństwa i Kościoła, wraz ze swą cenną pracą, ubogaconą przez ich wrażliwość i poświęcenie się dla najbiedniejszych i najbardziej potrzebujących. Dziękuję. Tłum. st (KAI)/Watykan
CZYTAJ DALEJ

Biznes na wschodzie – Przedsiębiorcy nie boją się Rosji, ale podatków

2025-09-15 19:09

Materiał prasowy

Wspierana przez Białoruś agresja Rosji na Ukrainę i inspirowany przez te dwa państwa napływ migrantów i ich nacisk na polską granicę, całkowicie przemodelowały sytuację mieszkańców i przedsiębiorców Polski Wschodniej, w szczególności Podlasia – zarówno tego północnego jak i południowego.

Nie pomaga także rząd, który łamiąc umowę społeczną, poprzez drastycznie podniesienie akcyzy, uderzył w jednego z największych pracodawców we wschodniej Polsce. Dlatego bezpieczeństwo polityczne, ale także i to ekonomiczne były głównymi tematami obywającej się w Augustowie konferencji Biznes na wschodzie.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję