Reklama

Z misyjnej niwy...

Drogi i Kochany Nasz Arcypasterzu!

Niedziela przemyska 22/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Serdeczne dzięki za przysłanie do Kamerunu Waszego delegata ks. prał. Adama. Dziękujemy też za piękny i głęboki w treści list wielkopostny. Niespodzianką dla nas były podpisy wszystkich dostojników pracujących w kancelarii Kurii, z biskupami Stefanem Moskwą i Adamem Szalem włącznie.
Z przyjazdem Księdza Delegata były problemy, bo z powodu strajków przyleciał dzień później i to do innego miasta. Proszę sobie wyobrazić, że ci Francuzi w Paryżu zabrali mu na lotnisku bilet i podarli go. Ks. Adama wsadzili do luksusowego hotelu i na drugi dzień wysłali zamiast do stolicy Yaounde - do Douala (różnica prawie 250 km). Próbował się z nimi dogadać po niemiecku, ale Francuzi oprócz swojego języka innych nie znają. Na szczęście był w tym czasie w Douala nasz kolega ks. Eugeniusz, misjonarz z Gniezna, który odebrał ks. Adama z lotniska i przywiózł do nas.
Przez pierwsze dni wziąłem ks. Adama pod opiekę, bo specjaliści kliniki pani Otou w Yaounde odkryli u mojego brata chorobę, która zżerała mu czerwone ciałka krwi i płuca. Jest teraz na mocnych antybiotykach i czuje się już prawie zdrowy.
W sobotę wybraliśmy się w trzydniową podróż Betare-Oya - Bertua, Ngelemenduka, Dume Dimaka-Bertua - Betare-Oya, aby odwiedzić bp. Jana Ozgę i Pigmejów. W sumie ok. 800 km. W drodze do Bertoua ks. Adam fotografował wszystkie nasze kościoły i kaplice, które znajdują się przy drodze asfaltowej na dystansie ok. 100 km. Od ilości trochę mu się pokręciło w głowie. Chce zrobić specjalny album z nowymi i budującymi się kościołami i kaplicami.
Bp Jan Ozga był zaskoczony, bo o przyjeździe delegata nic nie wiedział. Przyjął nas bardzo serdecznie najpierw na zakończeniu pielgrzymki do Matki Bożej Ubogich w Nguelemenduka, a potem w swojej rezydencji. Wszyscy podziwiali bp. Jana, bo szedł z młodzieżą w pieszej pielgrzymce ok. 400 km przez 16 dni, a na zakończenie rozdał osobiście grupie młodzieży, która z nim szła (ok. 400 osób) kolorowe książeczki pt.: Pour recissia ta vie sentimentale et sexuelle. Nam też te książeczki się dostały.
Ks. delegat Adam został przedstawiony jako Menseigneur i delegat Księdza Arcybiskupa z Przemyśla. Ks. prał. Adam miał trochę skrupuły ubrać wszystkie stroje, ale bp Jan rozwiał wszelkie jego wątpliwości. Nowy krzyż prałacki zrobił na wszystkich duże wrażenie. Ksiądz Prałat dostał od wszystkich wielkie brawa. Do tego bp Ozga podkreślił, że tutaj on jest szefem, ale jak przyjeżdża do Polski to ks. Adam jest jego szefem. Późnym wieczorem dotarliśmy do stolicy Pigmejów, czyli misji Juth, gdzie pracują polskie siostry Przenajświętszej Duszy Pana Jezusa. Po drodze przeżywaliśmy małe horrory, bo droga w tym czasie, to znaczy w porze suchej, to prawdziwa pralka z dziurami i wybojami. Samochód podrzuca i telepie cały czas i zarzuca na zakrętach. Do tego okropne ciężarówki, które wcale nie zwalniają na zakrętach i załadowane klocami tropikalnego drzewa, 40-50 ton, taranują wszystko, co im się nie usunie z drogi. Siostry mówią, że jadąc taką drogą co 10 minut śmierć zagląda w oczy. Na mnie to nie robiło wrażenia, ale widziałem, że ks. Adam kilka razy zbladł i był przerażony, jak trzeba było zjechać do fosy lub zatrzymać się nad brzegiem leśnej drogi.
Siostry przyjęły nas z radością, ale za to nastrojowo, bo przy świeczkach, no i można było posłuchać śpiewu i nocnej muzyki afrykańskiej dżungli. Na drugi dzień odprawiliśmy siostrom Mszę św. po polsku, a z kolei siostry pokazały ks. Adamowi szpital i szkołą pigmejską i życie na żywo naszych braci Bakas des - Pygmees w ich wiosce. W drodze powrotnej w Bertoua załadowaliśmy samochód cementem i beczką paliwa (200 litrów). Późnym wieczorem wróciliśmy do domu do Betare-Oya, gdzie już czekał i martwił się o nas ks. prał. Zdzisław. Na drugi dzień, tzn. we wtorek 24 lutego zaplanowałem z Delegatem Msze św. z liturgii Środy Popielcowej w dwóch większych wioskach z parafii Ndokayo tzn. Wanden i Tikondi. Rzeczywistość przeszła wszelkie oczekiwania, bo parafianie z tych wiosek wychodzili przed wioskę, aby na kolanach przywitać Delegata prosząc o błogosławieństwo. Potem były uroczyste procesje i Msze św. w ich kościołach, posypanie popiołem, oraz wspaniałe przyjęcia u szefów wiosek. Wróciliśmy późno w nocy, bo niespodziankę zrobili nam parafianie w trzeciej wiosce Wambu. Zatrzymali nas na drodze, wprowadzili w procesji do swojej kaplicy i trzeba też było ich wszystkich posypać popiołem i co nieco zjeść u ich szefa. Do tego wszędzie ofiarowano nam dużego kozła i koguty. Po powrocie mój braciszek bardzo się ucieszył jak zobaczył tak wspaniałe dary, tzn. trzy kozły i koguty oraz 2 worki manioku. Ksiądz Delegat był bardzo zmęczony, ale szczęśliwy. Na drugi dzień, w Środę Popielcową, mój brat bez litości bardzo rano obudził ks. prał. Adama, bo zaplanował z nim wyjazd na swoje wioski za wielką rzeką Lom. Odprawili Mszę św. w wiosce Buli, posypali głowy parafianom w większych wioskach i we wszystkich wioskach poświęcili popiół. Wrócili ok. 21.00 też załadowani obfitymi darami. Wszędzie byli serdecznie witani i goszczeni. Teraz przez dwa dni Czcigodny Delegat odpoczywa i notuje wszystkie najważniejsze wydarzenia i nazwy wiosek. Mówi, że tyle jest wrażeń i przeżyć każdego dnia, że codziennie mógłby napisać obszerne artykuły.
Mnie z kolei w Środę Popielcową w czasie wieczornej Mszy św. dla dzieci i młodzieży zaatakowała malaria. Nagle zaczęło mi się kręcić w głowie i te okropne bóle w plecach i wszystkich mięśniach. Na szczęście była na Mszy św. Siostra i ogłosiłem posypanie głów popiołem po Mszy św. i poprosiłem ją, aby za mnie to zrobiła. Miałem jeszcze tyle siły, aby dokończyć odprawiać i od razu odpowiednia dawka chlorokiny (600 mg) i do łóżka. Temperatura ok. 39o C. Dzisiaj jestem już prawie zdrowy. Na szczęście jest nas dwóch i jak jeden z bliźniaków jest chory to drugi jest na chodzie i wszystko jest OK.
To na razie tyle wrażeń i przeżyć związanych z przyjazdem delegata ks. prał. Adama.
Serdeczne pozdrowienia dla Księdza Arcypasterza oraz wszystkich Dostojnych pracowników Kurii.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Adrian Galbas: Jestem zdruzgotany wiadomością, że jeden z moich księży brutalnie zamordował człowieka

2025-07-25 22:19

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

Karol Porwich/Niedziela

Abp Adrian Galbas

Abp Adrian Galbas

Słowo abp. Adriana Galbasa w związku z ustaleniami Prokuratury Okręgowej w Radomiu.

Siostry i Bracia, nie mam dziś dla Was słów pocieszenia, a tym bardziej wyjaśnienia czy wytłumaczenia. Jestem przybity i zdruzgotany wiadomością, że jeden z moich księży brutalnie zamordował człowieka – ubogiego i bezdomnego. Nie mam odpowiedzi na żadne pytanie zaczynające się od słowa: „dlaczego?”.
CZYTAJ DALEJ

Bezimienne mogiły

Niedziela warszawska 44/2012, str. 2-3

[ TEMATY ]

Wszystkich Świętych

Artur Stelmasiak

Socjalne mogiły na Cmentarzu Komunalnym Południowym

Socjalne mogiły na Cmentarzu Komunalnym Południowym

Ciała bezdomnych często chowane są w anonimowych grobach. Zmienić to postanowiła Warszawska Fundacja Kapucyńska. To pierwszy taki pomysł w kraju

Choć każdy z nas po śmierci może liczyć na takie same mieszkanie w Domu Ojca, to na ziemi panują inne zasady. Widać to doskonale na cmentarzu południowym w Antoninie, gdzie są całe kwatery, w których nie ma kamiennych pomników. Dominują skromne ziemne groby z próchniejącymi drewnianymi krzyżami. Wiele z nich zamiast imienia i nazwiska ma na tabliczce napisaną jedynie datę śmierci, numer identyfikacyjny oraz dwie litery N.N. - O tym, że przybywa takich bezimiennych mogił dowiedziałem się od przyjaciół. Wówczas postanowiliśmy rozpocząć akcję rozdawania bezdomnym nieśmiertelników, czyli blaszek podobnych do tych, które noszą wojskowi. Na każdej z nich wygrawerowane jest imię i nazwisko właściciela - mówi kapucyn br. Piotr Wardawy, inicjator akcji nieśmiertelników wśród bezdomnych. O skuteczność tej akcji przekonamy się w przyszłości. Jednak pierwsze skutki już poznaliśmy, gdy jeden z kapucyńskich „nieśmiertelnych” zmarł na Dworcu Centralnym. - Dzięki metalowym blachom na szyi policja wiedziała, jak on się nazywa oraz skontaktowali się klasztorem kapucynów przy Miodowej. Tu bowiem był jego jedyny dom - mówi Anna Niepiekło z Fundacji Kapucyńskiej. Kapucyni zorganizowali zmarłemu pogrzeb z udziałem braci, wolontariuszy oraz innych bezdomnych. Msza św. z trumną została odprawiona na Miodowej, a później pochowano go z imieniem i nazwiskiem na cmentarzu południowym w Antoninie. - Dla całej naszej społeczności była to bardzo wzruszająca uroczystość - podkreśla Niepiekło.
CZYTAJ DALEJ

Parzno: św. Anna, patronka cierpliwości

2025-07-27 15:00

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

ks. Łukasz Burchard

- Ten czas w naszym życiu, pomiędzy krzyżem a łaską, powinniśmy wypełnić cierpliwością. Może właśnie kwestią czasu jest, że to, co dziś nazwiemy krzyżem, za jakiś czas rozpoznamy jako łaskę – mówił ks. Łukasz Burchard podczas uroczystości odpustowej ku czci św. Anny.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję