Tomasz, jeden z Apostołów,
Nie uwierzył, że Pan z grobu
Zmartwychpowstał po dniach trzech.
Prześladował go też pech,
Bo gdy Jezus był z uczniami,
On gdzie indziej wtedy bawił.
Więc koledzy mu mówili:
- Widzieliśmy Pana w chwili,
Gdy ze strachu przed Żydami,
W domu żeśmy przebywali.
- Jeśli śladów nie zobaczę
Po wbijanych gwoździach, raczej...
W cud ten, bracia, nie uwierzę!
Do naiwnych nie należę.
Lecz gdy osiem dni minęło,
Do spotkania ponownego
Z Panem Zmartwychwstałym doszło.
- Pokój z wami - rzekł im mocno,
Tomaszowi zaś powiedział:
- Mój Tomaszu! Żebyś wiedział,
Że ja jestem Zmartwychwstały,
Włóż w ten bok mój obolały
Rękę całą, dalej śmiało!
Lecz Tomasza aż zatkało
I wyglądał tak jak chory.
Do wkładania nie był skory.
- Zrób to, proszę, jak należy,
Może w końcu Mi uwierzysz?
Tomasz bardzo zawstydzony,
Odrzekł Panu jak natchniony:
- Tylko Tobie to przystoi,
Abyś Bogiem był już moim!
- Uwierzyłeś w to dlatego,
Bo ujrzałeś Mnie żywego.
Wiele musisz w sobie zmienić!
Wiec, że są błogosławieni,
Którzy Mnie nie widząc wcale,
Uwierzyli już na stałe
W to, że jestem Bożym Synem
I że Jezus mam na imię!
Niedowiarek był z Tomasza.
A jak, dzieci, wiara nasza?
Pomóż w rozwoju naszego portalu