Reklama

Refleksje o mass mediach

Dobro i zło w mediach

Niedziela płocka 11/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Funkcja kulturalna każdego widowiska jest niezwykle istotna dla współczesnego społeczeństwa. Dobre przedstawienia teatralne, filmowe czy radiowe odgrywają niewątpliwie pozytywną rolę w szerzeniu prawdziwej kultury i urabianiu poczucia estetycznego wśród ludzi. Papież Pius XI wielokrotnie mówił, iż widowisko filmowe powinno być narzędziem wychowania i umoralnienia. Zauważmy, że w naszych czasach ludzie filmu i teatru chętnie przedstawiają w widowiskach zło, grzech, przemoc, zabójstwa, gwałty itd. Owszem, tego nie da się wykluczyć z ludzkiego życia, ale czy potrzeba te negatywne zjawiska pokazywać z sadystycznym upodobaniem, jednocześnie powołując się na nieograniczone prawa sztuki? Niech odpowiedzią na postawione pytanie będzie fragment dekretu o środkach społecznego przekazywania myśli Soboru Watykańskiego II: „Ponieważ coraz częstsze kontrowersje w tej materii wywodzą się nierzadko z fałszywych doktryn dotyczących etyki, Sobór podkreśla prymat obiektywnego porządku moralnego, który bezwzględnie winien być uznany przez wszystkich. Przewyższa on bowiem wszystkie inne porządki spraw ludzkich, choćby o wielkim znaczeniu oraz należycie je w stosunku wzajemnym do siebie ustawia. Albowiem tylko porządek moralny obejmuje całą naturę człowieka, będącego rozumnym stworzeniem Bożym, powołanym do spraw wyższych. Jeśli porządek ten zostanie przez człowieka całkowicie i wiernie zachowany, doprowadzi go do osiągnięcia pełni doskonałości i szczęścia” (nr 6).
Chodzi nam tutaj o pojęcie dobrych obyczajów w sensie moralnym, a więc o dobre moralnie postępowanie jakieś osoby przejawiające się w poszczególnych czynach i przyzwyczajeniach, a także o zwyczaje o charakterze ogólnym, od których nikt uchylić się nie może bez narażenia się na krytykę ze strony opinii społecznej danego środowiska.
Przedstawiając w środkach masowego oddziaływania różne zwyczaje moralne, także i te złe, trzeba pamiętać o tym, by było to czynione ku pożytkowi odbiorców, a nie ku ich szkodzie. Dzisiejsze filmy fabularne mocno ukazują i tworzą obyczaj moralny. Chodzi o to, by był to dobry obyczaj. Niestety, trzeba ze smutkiem przyznać, że w wielu produkcjach filmowych czy widowiskach teatralnych moralność chrześcijańska jest bardzo źle przedstawiana. Mam tu na myśli przede wszystkim uporczywe ataki przeciwko katolickiej etyce małżeńskiej i seksualnej, a także usiłowania zmierzające do tego, by dzieci i młodzież, chociaż teoretycznie wierzący, za bardzo nie przejmowali się wskazaniami swojej wiary i moralności chrześcijańskiej. Ale nie możemy się zniechęcać. Raczej przytoczmy mądre słowa bł. Jana XXIII, który powiedział do młodzieży: „W początkach głoszenia Ewangelii świat był z rzadkimi wyjątkami pogrążony w ciemnościach zepsutego i szerzącego zepsucia pogaństwa. Dzięki modlitwie, ofierze i przykładowi pierwszych chrześcijan oraz pod wpływem łaski Bożej obyczaje zaczęły się zmieniać, aż przybrały formy zgodne z ideałem ewangelicznym. Dzisiaj żyjemy w warunkach być może gorszych niż ówcześnie. Społeczność ludzka ewoluuje jednak ku lepszemu, ponieważ wielu i coraz to liczniejszych chrześcijan, przez swą żywą wiarę i siłę przykładu przynosi zaszczyt zobowiązaniom zaciągniętym na chrzcie świętym”.
Chciałbym teraz postawić prowokacyjnie brzmiące pytanie: czy w dzisiejszych czasach konieczna jest cenzura moralna? Ojcowie Soboru Watykańskiego II przypominają, że szczególne zobowiązania ciążą na władzy świeckiej z racji przeznaczenia środków społecznego przekazu dla dobra wspólnego. Władza państwowa - wedle nauki Kościoła - powinna we właściwym sobie zakresie bronić i ochraniać prawdziwą i słuszną wolność informacji, szczególnie w prasie, radiu i telewizji, co jest niezbędne dla rozwoju współczesnego społeczeństwa i państwa. Obowiązkiem władzy świeckiej jest popieranie wartości religijnych, kulturalnych, sztuk pięknych, otoczenie opieką artystów, by mogli swobodnie tworzyć i znaleźć godziwe utrzymanie, popieranie inicjatyw, szczególnie tych pożytecznych dla dzieci i młodzieży. Czy zatem potrzebna jest owa cenzura moralna? Cenzura ta powinna opierać się zawsze na wrażliwości sumienia prawdziwie chrześcijańskiego, a nigdy na sile represji. Sprawą mocno naglącą jest podjęcie przez ludzi Kościoła, duchownych i świeckich, wielkiego wysiłku celem wznowienia sił i wartości ściśle związanych z prawem naturalnym, które obowiązuje każdego człowieka, zarówno wierzącego, jak i niewierzącego. Pierwszym zadaniem jest przeciwstawianie się grupom rozbijającym moralność publiczną i prywatną przez duże zastępy osób o mocnych przekonaniach chrześcijańskich, zgodnych z duchem ewangelicznym i najnowszymi wskazaniami Kościoła. Drugie zadanie to odwołanie się od cenzury moralnej złych widowisk, zwłaszcza filmowych.
Kościół wyraża nadzieję, że te wskazania zostaną „ochotnie przyjęte i będą przestrzegane przez wszystkie dzieci Kościoła. One to, korzystając również z tych pomocy, nie tylko nie poniosą szkody, lecz jak sól i światło zaprawią ziemię i oświecą świat. Ponadto Sobór wzywa ludzi dobrej woli, a w pierwszym rzędzie tych, którzy kierują środkami przekazu społecznego, aby starali się używać ich jedynie dla dobra społeczności ludzkiej, której los coraz bardziej uzależniony jest od właściwego korzystania z tych środków” (Dekret o środkach społecznego przekazywania myśli Soboru Watykańskiego II, nr 24).
Nie zawsze autorzy różnego rodzaju widowisk dbają o to, by przekaz zawierał pozytywne treści. Dlatego warto zastanowić się, jaka powinna być prawidłowa postawa chrześcijan wobec zła pojawiającego się dzisiaj tak często w rozmaitych środkach społecznego komunikowania, głównie w prasie, telewizji i Internecie?
Przede wszystkim ludzie wierzący muszą dobrze znać nauczanie Kościoła dotyczące środków społecznego przekazu. Z tym, niestety, nie jest najlepiej. Trzeba uwrażliwiać sumienia wielu katolików, konieczne jest też dotarcie do korzeni zła. Odnowienie dziedzictwa głęboko chrześcijańskich przekonań jest pilnym zadaniem nie tylko dla biskupów i kapłanów, ale i dla najaktywniejszych wiernych świeckich skupionych w różnych ruchach, stowarzyszeniach i wspólnotach.
Musimy wszyscy pamiętać przy korzystaniu ze środków społecznego przekazu, że kto nierozważnie ogląda widowiska (filmy, sztuki) odradzane lub wykluczone, naraża się na bliską okazję do grzechu, na zgorszenie, na niebezpieczeństwo zepsucia i współdziałania ze złem. A tego porządnemu katolikowi, który swoją wiarę traktuje poważnie, czynić nie wolno. W latach 90. wiele złego uczynił np. „Kabaret Olgi Lipińskiej”, a przecież w czasach komunistycznych był to zupełnie niezły program kabaretowy. Niestety, od jakiegoś czasu kabaret ten zajmuje się głównie wyszydzaniem katolicyzmu, zresztą na coraz bardziej żenującym poziomie artystycznym. Gerard Dec z Radomia w liście opublikowanym w swoim czasie na ogólnopolskich stronach Niedzieli wyraża swoje oburzenie: „Piszę ten list po obejrzeniu Kabaretu Olgi Lipińskiej w telewizji. Jestem głęboko oburzony i obrażony z powodu wyśmiewania zasad wiary katolickiej m.in. Dekalogu, postu, a wszystko to przedstawiono w tak wulgarny i prymitywny sposób, że trudno pisać o tym bez wzburzenia. Z tekstów mówionych i śpiewanych wynikało, że chodzi o wartości chrześcijańskie w telewizji w ustawie o radiu i telewizji. Jeżeli by ktoś miał wątpliwości, czy taki zapis był potrzebny, to kabaret Olgi Lipińskiej stanowi mocny argument za tym zapisem.
Patologiczny stosunek p. Lipińskiej do religii i Kościoła jest stale manifestowany w jej spektaklach. Pani Lipińska ma prawo do prywatnych poglądów, ale niech to będzie rzeczywiście jej prywatna sprawa, a nie publiczne głoszenie nienawiści za społeczne pieniądze. Uważam, że została przekroczona pewna granica przyzwoitości wobec ludzi wierzących. Nie możemy dłużej czekać. Mamy wolną Polskę, demokratycznie wybrany Sejm i Senat, kilka partii, które powołują się na korzenie chrześcijańskie i katolicką naukę społeczną, a tu zupełnie bezkarnie, publicznie wyszydza się zasady wiary, którą wyznaje zdecydowana większość Polaków. Obowiązuje przecież nowa konstytucja, ustawa o wolności sumienia i wyznania, obowiązuje kodeks karny, ale czyżby były to przepisy martwe?”.
Przepraszam za zbyt długi cytat, ale sprawa jest ważna i aktualna, szczególnie w momencie, gdy Polacy emocjonują się tzw. sprawą Rywina, którą - jak powiedział Adam Michnik - próbuje się „utopić”. Autor cytowanego listu pisze, że widowiska Olgi Lipińskiej są wulgarne i prymitywne. Na brak kultury u autorów kabaretu zwraca też uwagę Bogdan Budźko z Kielc: „Olga Lipińska w swoim kabarecie emitowanym w telewizji publicznej przekracza wszelkie dopuszczalne granice. Wyszydzające śpiewy o najważniejszej części Mszy św. - Podniesieniu - budzą sprzeciw nie tylko katolików, ale i tych wszystkich ludzi, dla których pluralizm i zwykła przyzwoitość nie są pustym frazesem. Nie na tym jednak koniec «arcydzieła». Kabaretowe kuplety o byłej Jugosławii, gdzie przed paru laty dogorywał humanizm, gdzie miał miejsce jeden z największych dramatów współczesnego świata - są po prostu odrażające. Jak długo tego typu programy budzące obrzydzenie i sprzeciw będziemy oglądać na ekranach publicznej przecież telewizji?”.
Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta. Tak długo, jak będziemy bierni i nie zechcemy korzystać z praw przysługujących wszystkim obywatelom demokratycznej Rzeczypospolitej. My, katolicy, duchowni i świeccy, grzeszymy w tym względzie zaniedbaniem. A wynika to także z braku znajomości nauki Kościoła dotyczącej środków społecznego komunikowania. Część z nas jest naiwnie przekonana, że wpływ mediów na nasze życie codzienne jest niewielki. Proszę mi wierzyć, że - w świetle badań naukowych - jest akurat odwrotnie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Przesłanie, które płynie z dzisiejszej Ewangelii mówi, że nie wystarcza sama chęć pomagania

2025-07-10 21:29

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Adobe Stock

Czytamy następnie, że Samarytanin: „Podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem”. To również ważne przesłanie, które płynie do nas z dzisiejszej Ewangelii. Mówi ono, że nie wystarcza tylko sama chęć pomagania. Ważne jest, aby pomagać mądrze, aby pomoc, którą chcemy nieść, była dostosowana do warunków, sytuacji i potrzeb osoby pokrzywdzonej.

Powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Jezusa na próbę, zapytał: «Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?» Jezus mu odpowiedział: «Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz?» On rzekł: «Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego». Jezus rzekł do niego: «Dobrze odpowiedziałeś. To czyń, a będziesz żył». Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: «A kto jest moim bliźnim?» Jezus, nawiązując do tego, rzekł: «Pewien człowiek schodził z Jeruzalem do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął. Pewien zaś Samarytanin, wędrując, przyszedł również na to miejsce. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: „Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał”. Kto z tych trzech okazał się według ciebie bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?» On odpowiedział: «Ten, który mu okazał miłosierdzie». Jezus mu rzekł: «Idź i ty czyń podobnie!»
CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę ks. Mariusza Rosika: Samarytanie w sercu Argentyny

2025-07-07 14:58

[ TEMATY ]

rozważania

Ks. Mariusz Rosik

źródło: pixabay.com

W książce pt. "Jezuita. Papież Franciszek" dwoje argentyńskich dziennikarzy przedstawiło zapis wielogodzinnych rozmów przez dwa lata prowadzonych z prymasem Argentyny kardynałem Bergoglio. Książka jest bardzo osobista i odsłaniająca nie tylko fakty biograficzne papieża, ale nade wszystko jego wrażliwość, sposób postrzegania świata, odwagę i bezkompromisowość w podążaniu za Bogiem, któremu on ufa i który jemu zaufał.

Odpowiadając na wiele pytań kardynał powtarza, że utrata poczucia grzechu utrudnia spotkanie z Bogiem. Mówi, że są ludzie, którzy uważają się za sprawiedliwych, na swój sposób przyjmują katechezę, wiarę chrześcijańską, ale nie mają doświadczenia bycia zbawionymi. „Bo co innego – tłumaczy – gdy ktoś opowiada, że pewien chłopak topił się w rzece i jakaś osoba rzuciła mu się na ratunek, co innego, gdy to widzę, a jeszcze co innego, gdy to ja jestem tą osoba, która się topi i ktoś mnie ratuje. Są osoby, którym ktoś opowiedział, co się działo z chłopcem. One jednak same tego nie widziały, nie doświadczyły więc na własnej skórze, co to oznacza. Myślę, że tylko wielcy grzesznicy mają taką łaskę. Mam zwyczaj powtarzać za św. Pawłem, że chlubić się możemy tylko z naszych słabości” – mówił przyszły papież Franciszek.
CZYTAJ DALEJ

Lycarion May błogosławiony: przykład pokoju w podzielonym świecie

2025-07-13 09:22

[ TEMATY ]

Bł. Lycarion May

Vatican Media

Błogosławiony Lycarion May

Błogosławiony Lycarion May

Naśladował Jezusa, poświęcając się delikatnemu dziełu wychowania, promocji ludzkiej i formacji chrześcijańskiej, z troską otaczając tych, którzy zostali mu powierzeni i przyjmując krzyż: tak kardynał Marcello Semeraro, prefekt Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych, podsumował życie i duchowe dziedzictwo marysty Lycariona Maya (znanego w świecie jako François Benjamin), który 12 lipca został beatyfikowany w parafii św. Franciszka Salezego w Barcelonie.

Przewodnicząc obrzędowi w imieniu Leona XIV, kardynał Semeraro przypomniał tzw „Tragiczny Tydzień” w katalońskim mieście: pod koniec lipca 1909 roku ludność zbuntowała się przeciwko obowiązkowemu poborowi zarządzonemu przez rząd hiszpański. Kościoły, klasztory i katolickie instytucje edukacyjne stały się celem aktów przemocy – tak bardzo, że w nocy z 26 na 27 lipca szkoła braci marystów została podpalona, a następnego ranka zakonnicy zostali zastrzeleni. Brat Lycarion – znany jako gorliwy i odważny zakonnik, oddany chrześcijańskiemu wychowaniu dzieci – był pierwszym, który stracił życie, a jego ciało zostało zmasakrowane kamieniami i maczetą z powodu odium fidei (nienawiści do wiary).
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję