Wspinasz się
na ostatnie piętro drogi.
Pochylony wiekiem
dźwigasz cierpliwie swój krzyż
naznaczony imieniem Pana.
Przekraczasz bramy cierpienia
i bramy radości.
Zostawiłeś za sobą łubinowe pola,
jesienne kadzielnice mgieł,
szumy sitowia nad błękitną wodą,
wypalone słońcem zapachy traw,
rozjaśnione twarze
rozmodlonych ludzi,
krzykliwe odloty ptasiego wesela,
tysiące śladów własnych stóp
Wciśniętych w twardą bryłę drogi.
I te drzewa, jak zielone baldachimy
skrzypiące i podobłoczne
jak Chrystusowy krzyż
wiecznie czuwające...
Pomóż w rozwoju naszego portalu