Zmartwychwstanie - kiedy?
W roku 1336 papież Benedykt XII wyjaśnił w uroczystym orzeczeniu, że dusze świętych wstępują do nieba natychmiast po śmierci, a te, które wymagają oczyszczenia - wstępują po oczyszczeniu i wtedy oglądają Boga twarzą w twarz. Potwierdził to Sobór, którzy orzekł: „Do czasu nadejścia Pana jedni pielgrzymują po ziemi, inni wyłączeni z życia oczyszczają się, a jeszcze inni są uwielbieni i oglądają Boga w Trójcy Świętej takim, jaki jest”. W brewiarzu, we wspomnieniu za zmarłych czytamy: „Jeśli po śmierci rozpadają się nasze ciała, to duchowo jesteśmy już po drugiej stronie wiecznej nocy”. A więc wielu teologów przyjmuje, że zmartwychwstanie następuje już w chwili śmierci. Wprawdzie Katechizm Kościoła Katolickiego naucza, że dusze zmarłych dochodzą do oglądania Boga, jednakże dopiero przy końcu świata zjednoczą się w przemienionym ciele. Jedno jest pewne: istota wiecznej radości polega na kontemplacji Boga w zjednoczeniu z Nim. A zaczyna się to wraz ze śmiercią.
Jak następuje powstanie z martwych?
Reklama
„Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce ludzkie nie pojęło, co zgotował Bóg, tym którzy Go miłują” (1Kor 2,9). To sformułowanie chciałbym postawić na początku tych rozważań.
W prefacji za zmarłych mówi się: „Wiernym Twym bowiem, Panie, życie tylko przemieniasz nie zaś odbierasz”. Tej przemiany dokonuje Bóg w Swej twórczej mocy.
Jest to przemiana w niewyobrażalnie intensywne żywe istnienie. Pewien mistyk tak opisuje doznanie Boga: „Obecność, która wzmacnia wszelkie siły ludzkie i to z taką
mocą, że nie można jej z niczym porównać. Wszechogarniająca teraźniejszość istnienia, która przejawia się jako Bóg i Pan. Być przez Boga tak wchłoniętym to jest ogromna rzecz”.
Potężne wchłonięcie naszej duszy przez Boga jest wyobrażeniem naszego powstania z martwych (...).
Powstaje pytanie, szczególnie dla tego, kto przeżył śmierć bliskiej osoby: dlaczego nie zauważa się tego wskrzeszenia, które wydarza już w chwili śmierci? Musimy najpierw przyznać, że nasze
ludzkie poznanie jest bardzo ograniczone. I dalej inne porównanie: „Tylko przez wiarę możemy przyjąć przemianę chleba w Ciało Pańskie w Eucharystii. Jest ona dla
naszych zmysłów całkiem zakryta. Podobnie jest z człowiekiem w momencie jego śmierci, gdy życie zmienia się, a nie jest mu odbierane. Zmarły przechodzi do Boga i jest
dla nas tak samo jak Bóg - niepojęty”. Dokładniej musimy zastanowić się nad sądem i czyśćcem. Chciałbym o tych prawdach wspomnieć tutaj, aby nie powstało wrażenie, że
nie ma tej rzeczywistości. Odnośnie do sądu: „Bóg nie nakłada żadnej dodatkowej kary za grzechy, lecz spotkanie z odrzuconą miłością Bożą, również z cierpieniem
z tego powodu, jest dla nas bardzo bolesne. My sami, stojąc w takim stosunku do Boga, mamy dość sądu i kary - jako bolesnej konsekwencji naszego grzechu”.
Odnośnie do czyśćca: „To, co częściowo poznajemy na początku, będzie poznane w pełni dopiero na spotkaniu z Bogiem. Jako wierzący, ufający i miłujący, którym wina
jest odpuszczona, będziemy stali w świetle świętego Boga jako ci, którzy powinni wołać:
Biada mi, jestem grzesznym człowiekiem! Możemy przypuszczać, że spotkanie z Bogiem w momencie śmierci, stawienie się przed sądem Bożym, powoduje wstyd, palący ogień, który boleśnie
ogarnia”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Zmartwychwstanie już się zaczęło
„Jeśli z Chrystusem powstaliście z martwych, z Nim też królować będziecie” (Kol 3,1).
Nowe życie rozpoczęło się dla nas wraz z chrztem. Starajmy się o to, aby to życie tutaj stawało się coraz intensywniejsze, abyśmy spotkanie z Chrystusem w Eucharystii,
w modlitwie, w bliźnich coraz mocniej przeżywali, abyśmy poznawali początki zmartwychwstania już teraz: w uwolnieniu od grzechów, trosk, cierpienia, ale również w osiągnięciach.
Tutaj jeszcze jedna myśl: czy każda modlitwa nie jest małym przeczuciem wskrzeszenia? Bóg musi podnieść, obudzić naszego ducha do modlitwy. I w modlitwie jesteśmy już naszym duchem
w niebie. To życie z Chrystusem ma być uwieńczone wskrzeszeniem ze śmierci. Tak brzmi też modlitwa pogrzebowa: „Dokończ, Panie to, co na chrzcie zacząłeś”.
„Porwanie w górę”
„I cóż czeka nas po ostatecznym wskrzeszeniu po śmierci? Jezus, którego widzę teraz ukrytego, uspokoi moje pożądanie, którym płonę. Pozwól, niech kiedyś spadnie ta zasłona, bym mógł spokojnie spojrzeć w Twe oblicze” (Tomasz z Akwinu). Spełnienie - niebo - oznacza szczęśliwą wspólnotę z Jezusem Chrystusem oraz Ojcem i Duchem Świętym. Jednakże niebo oznacza również błogosławioną wspólnotę świętych. Św. Bernadetta Soubirous zapytana o objawienia maryjne powiedziała: „Ona była tak piękna, że chciałoby się umrzeć, by Ją jeszcze raz zobaczyć”. Zobaczymy nie tylko Matkę Bożą i świętych - będziemy również związani z naszymi kochanymi tak ściśle, jak nigdy na ziemi. Ale będziemy związani nie tylko z tymi doskonałymi w niebie, nie zerwie się również powiązanie z naszymi bliźnimi na ziemi. W żadnym wypadku nie skończy się jedność ziemskich pielgrzymów z braćmi, którzy zasnęli w Chrystusie, będzie ona raczej wzmocniona poprzez udzielanie duchowych dóbr”. „Moim niebem będzie czynienie dobra na ziemi” - mawiała św. Teresa z Lisieux. A św. Maksymilian Kolbe twierdzi: „Dopiero w niebie będziemy aktywni” (a przecież ten święty był bardzo aktywny już na ziemi). O swojej wizji nieba pisze Andre Frossard: „To jest świat, inny świat o takim blasku, że nasz świat przedstawia się jak cień”. Prośmy stale, by nadzieja na nasze niebo była żywsza, ale abyśmy przy tym nie zaniedbywali naszych obowiązków. To, co ma nas spotkać, nadchodzi powoli: „Pewnego razu porwie on nas wszystkich w górę, ze śmierci do życia, z niemocy do zwycięskiej siły, z małości do chwały, z ograniczonych czasów w wieczną dal”.
Bettendes Gottesvolk 2003/1, nr 213 Tł. z niem. Barbara Gniotowa