Reklama

Wiara

Powołani do adoracji

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Co my będziemy robić w niebie? Na czym będzie polegało szczęście przebywania z Bogiem? Niewyobrażalnie pięknym i zajmującym zajęciem w niebie będzie adoracja Boga. My, ludzie, jeszcze tego nie czujemy do końca. Aniołowie już to wiedzą i całe szczęście ich egzystencji polega na uwielbianiu Boga, na niekończącej się adoracji Bożej Miłości. Jesteśmy więc tak naprawdę powołani do adoracji. Każda chwila adoracji Boga na ziemi jest więc kawałkiem nieba, niepojętym jeszcze dla nas znakiem niebiańskiego szczęścia. Modlitwa powinna być więc adoracją. Twoja wiara musi cię doprowadzić do adoracji. I wtedy znajdziesz moc i spokój. Adoracja nie jest tylko modlitwą, jest sposobem myślenia i życia. Ale przecież o to chodzi, aby życie stawało się modlitwą, a modlitwa życiem.

Jezus najlepszym Nauczycielem adoracji

Żeby zrozumieć, na czym polega adoracja, trzeba przyjrzeć się Jezusowi. Syn Boży ma jakieś niezrozumiałe upodobanie do tego, co maleńkie, co niskie. Cały rzucił się w pokorę. Bóg mógł przecież z wysokości nieba dać nam wszystkie potrzebne łaski. Nie! On chciał zejść i dojść do człowieka. A nawet chciał zejść niżej niż człowiek, bo ludzie nie rodzą się w stajenkach, ani nie umierają wyrzuceni gdzieś za miasto na szubienicy. Chciał być niżej od człowieka. Chciał, by człowiek szedł do Boga w dół, a nie do góry. Żeby się człowiek Go nie bał. Od tej chwili człowiek musi zejść ze swojego piedestału, ażeby znaleźć Boga. Taka jest natura Bożej miłości i dlatego taka jest zasada adoracji Boga. Człowiek musi poczuć się mały przed Bogiem, aby móc Go adorować. I nie tylko adorować wielkość i wyniosłość Boga, ale przede wszystkim Jego miłość. W Eucharystii trudno jest adorować wielkość Boga i Jego wszechmoc, bo stajesz przed Bogiem pokornym i cichym, ukrytym pod postacią chleba. Pierwsze więc, co adorujesz, to Jego miłość, i dopiero ona pozwoli ci odkryć wszechmoc Zbawiciela. Bo mocą Boga jest Jego miłość! Adoracja wymaga więc pokory i uczy pokory. Ktoś, komu się wydaje, że jest ważny i wielki, nie nadaje się do adoracji, bo tak naprawdę adoruje siebie, a przecież jesteśmy powołani do adoracji Boga.

Adoracja uczy patrzenia w dół, a nie w górę

Powiedzieliśmy, że adoracja nie zamyka się tylko na momencie trwania przed Najświętszym Sakramentem. Człowiek cały czas ma mieć w sobie postawę adoracji Boga. Po chwili adoracji Jezusa w Eucharystii, trzeba wyjść w świat i zacząć adorować Boga obecnego w człowieku. I tu też obowiązuje wspomniany kierunek: nie z góry, ale oddolnie. Po adoracji nie możesz do ludzi iść odgórnie. Ty musisz zejść do człowieka. Nie możesz patrzeć i traktować wszystkich z góry, ale musisz przyjąć słabość drugiego i jego dolę. Jeśli chcesz, aby ta miłość, którą adorowałeś przed chwilą, była w tobie i była miłością Chrystusową, musisz się schylić do człowieka. Gdybyśmy patrzyli na wszystkich w duchu wzajemnej adoracji i służby, wtedy mielibyśmy jeszcze jeden kawałek nieba na ziemi. Bądź więc człowiekiem adoracji, ale takiej adoracji, która nie kończy się na modlitwie przed Najświętszym Sakramentem, ale przekłada się na całe życie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wracają Jasnogórskie Dni Skupienia – spotkanie z żywym Bogiem

[ TEMATY ]

Jasna Góra

wiara

Mazur/episkopat.pl

Jasna Góra

Jasna Góra

Obecna sytuacja pozwala ponownie zgromadzić się u stóp Jasnogórskiej Królowej. „Jasne skupienie” już 2-5 lipca 2020 roku w klasztorze OO. Paulinów na Jasnej Górze. Warto przyjechać, bo kontakt ze Słowem to platforma intymnego spotkania między Bogiem i człowiekiem. Wielu uczestnikom, którzy w każdym roku nawiedzają ikonę Matki Bożej i słuchają katechez o. Marcina Ciechanowskiego, brakowało tego spotkania.

„Nic, oprócz modlitwy, która jest widzeniem Boga, nie zaspokoi ludzkiego ducha. Wszystkie inne propozycje tego świata wzmagają jedynie nostalgię za miłością, a tylko Bóg jest miłością” – mówi o. Marcin Ciechanowski.
CZYTAJ DALEJ

Zmarł ks. prałat Jan Kwasik

2025-04-20 15:49

Karol Porwich/Niedziela

W noc Wigilii Zmartwychwstania Pańskiego zmarł ks. prałat Jan Kwasik. Kapłan miał 93 lata życia i 70 lat kapłaństwa. Do końca swoich dni rezydował w parafii pw. Chrystusa Króla w Brzegu Dolnym.

Kapłan urodził się 27 lutego 1932 roku w Kukizowie [Archidiecezja Lwowska]. Święcenia kapłańskie przyjął 19 czerwca 1955 roku. Od 6 grudnia 1955 roku był administratorem, a później proboszczem w parafii Wniebowzięcia NMP w Ligocie Książęcej. 6 grudnia 1967 roku został przeniesiony na urząd proboszcza do parafii Wszystkich Świętych w Brzegu Dolnym. Był także budowniczym kościoła pw. Chrystusa Króla w Brzegu Dolnym, który stał się kościołem parafialnym. W 1994 roku kapłan ten otrzymał tytuł prałata. Ks. Jan Kwasik pozostał proboszczem parafii pw. Chrystusa Króla w Brzegu Dolnym do emerytury, czyli roku 2007. A następnie był w tej parafii rezydentem.
CZYTAJ DALEJ

Franciszek zakończył swój pontyfikat w uroczystość Niedzieli Wielkanocnej

2025-04-21 16:05

[ TEMATY ]

śmierć Franciszka

Włodzimierz Rędzioch

Msza św. na placu św. Piotra w święto Zmartwychwstania Pańskiego jest jedną z najbardziej uroczystych i najważniejszych w roku. Przyciąga tłumy wiernych, również dlatego, że kończy się papieskim błogosławieństwem Urbi et Orbi. W tym roku, ze względu na stan zdrowia Franciszka jego udział w uroczystości stał pod znakiem zapytania, chociaż jego ostatnie „wypady” – na plac św. Piotra, do bazyliki św. Piotra i bazyliki Matki Bożej Większej - wskazywały, że Papież jest w stanie uczestniczyć publicznej uroczystości i udzielić błogosławieństwa.

Od zawsze starałem się być na tej szczególnej Mszy św. I tak też było tego roku. W połowie Eucharystii postanowiłem udać się na dach tzw. Braccio Carlo Magno, monumentalnego korytarza, który łączy lewą kolumnadę placu z fasadą bazyliki – jest to miejsce zarezerwowane dla dziennikarzy, fotografów i kamerzystów akredytowanych przy watykańskim Biurze Prasowym, z którego roztacza się wspaniały widok na plac św. Piotra i fasadę bazylik. Musiałem wyjść z placu i wejść do Watykanu przez boczną bramę zarezerwowaną dla pracowników watykańskich, bramę Perugino. Cała strefa była kontrolowana przez policję i przepuszczono mnie tylko dlatego, że miałem legitymację watykańską. Teren kontrolowano też z helikoptera, który krążył po okolicy. W Watykanie, przed Domem św. Marty było pusto – stali tylko żandarmi watykańscy, którzy poinformowali mnie, że Franciszek przyjmuje wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych, Jamesa Davida Vance’a. Jak się później dowiedziałem, było kilkuminutowe spotkanie na wymianę życzeń z okazji Świąt Wielkanocnych.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję