Nie wymaga absolutnie reklamy, bo znają je wszyscy. Mówi się, że to jedno z niewielu tego typu miejsc, które ma swoją "duszę". Co kształtuję jego klimat? Nie da się, oczywiście, zwrzeć tego
w jednym zdaniu. To kawałek czegoś zaczarowanego - baśni lub bajki. Choć można o nim dużo mówić, nie łatwo jest oddać dokładnie to, co można zobaczyć na miejscu.
Olga Grabiwoda-Woźnica, absolwentka łódzkiej PWST na wydziale fotografii, której rodzina od zawsze była związana ze sztuką, od dawna wraz z mężem marzyła o swojej
kawiarni. Minęło 7 lat zanim idea stała się rzeczywistością. Przez ten czas, odwiedzając różne miejsca, pani Olga planowała wystrój własnej kawiarni.
Jest taka, jaką sobie wymarzyła. Sama zaaranżowała wnętrza. Choć każdy stolik, każda część jest inna i niepowtarzalna, razem tworzą osobliwą, urokliwą i harmonijną całość. Małe
stoliczki, z szydełkowymi jak "u babci" serwetkami i obrusami, zawsze przyozdobione są świeżymi kwiatami. Niewielkie parawaniki kryją intymne, kameralne zakamarki. Na ciepłych, kolorowych
ścianach widnieje mnóstwo mniejszych i większych fotografii oraz obrazów. Na półkach masa bibelotów, suszone kompozycje kwiatowe i książki, z których często korzystają
goście. Pani Olga bardzo lubi patrzeć na czytających tu ludzi.
A przy suficie, w złotej klatce - główna bohaterka - Wesoła Kawka. Taką nazwę ma to zaczarowane miejsce. Od początku było wiadomo, że ma to być polska nazwa, bo właścicielka nie znosi anglojęzycznych
sformułowań w języku polskim. Po prawdziwej "burzy mózgów" przeprowadzonej wśród przyjaciół, powstaje "Wesoła Kawka". Nazwa ta nie funkcjonuje w oderwaniu od miejsca. Przeciwnie,
są poematy o Kawce, Kawka ma autorską pieczątkę, są dania Kawki i napoje Kawki. "Od wtorku do niedzieli Kawka się weseli"- to tekst z pieczątki.
Kawiarnia ma także swoją kronikę. Od grudnia 2001 r. są tu już udokumentowane ważne wydarzenia: wieczór francuski, wieczór arabski, pokazy mody lnianej, kameralne koncerty. Tu wpisują się wszyscy,
którzy mają na to ochotę. Czytamy więc: "to miejsce, które przywraca pozytywne myślenie i radość życia". I rzeczywiście coś w tym jest.
Osoby tu pracujące to grupa przyjaciół. Z niektórymi właścicielka zna się od dziecka. I wydaje się przyjaźń między nimi wpływa na funkcjonowanie kawiarni. To miejsce daje nam
możliwość spotkania ciekawych ludzi i można powiedzieć, że w pewien sposób - podkreśla pani Olga - nas kształtuje. Musi tu być sztuka - coś, czym żyje moja rodzina, dlatego jest
tu od początku również mała galeria.
Kawiarnia wyleczyła mnie z tego myślenia, że w Kielcach nic się nie dzieje i nic nie da się zrobić. Jestem teraz głęboko przekonana, że gusta da się kształtować.
Wraz z mężem właścicielka marzy o wieczorach literackich, podczas których zaproszony gość będzie czytał fragmenty prozy lub poezji. W niedalekiej przyszłości planuje
również wieczór filmowy z muzyką filmową i oczywiście filmowymi daniami.
Pomóż w rozwoju naszego portalu