Już za kilka dni wyruszy do Częstochowy nasza piesza pielgrzymka. Doświadczenie i statystyki poprzednich lat uczą, że pewnie będzie to kilka tysięcy osób. Nie wszyscy jednak mogą
wtedy wziąć urlop, większość rolników jest zajęta przy pracach polowych. Są również i tacy, którzy pragnęliby z całego serca podjąć pielgrzymi trud, lecz stan zdrowia lub codzienne
obowiązki im na to nie pozwolą.
Mimo to nie myślmy, że nas, pozostających przy swych zajęciach i spędzających czas inaczej, dzieli przepaść od tych, którzy wyjdą na pielgrzymi szlak. To prawda, że dzieli nas wiele. Może
nie zaznamy trudu pielgrzymki, smaku marszu w deszczu, radości wspólnej modlitwy i śpiewu, oderwania od codzienności i nabrania właściwej perspektywy - oraz wielu innych
łask, które daje wspólne pielgrzymowanie...
Ale zasadniczo jesteśmy z tymi pielgrzymami w jednej grupie. Uświadomił mi to Katechizm Kościoła Katolickiego, kiedy sięgnąłem doń z ciekawości, aby zobaczyć, co mówi
na temat pielgrzymki. Trochę mnie zaskoczyło, że w tak obszernej pozycji pod hasłem "pielgrzymka" znalazłem tylko 14 odnośników do konkretnych miejsc w Katechizmie, w których
to słowo się pojawia. I co więcej, najczęściej jest mowa o "pielgrzymowaniu Kościoła", a tylko w 3 miejscach chodzi o "pielgrzymkę" jako o konkretny
czyn ludzi i formę pobożności.
Myślę, że można się tu pokusić o dwie uwagi. Pierwsza, w związku z proporcją, w jakim sensie użyte zostało to słowo w Katechizmie. Otóż słowo
"pielgrzymka" najpierw odnosi się do całego naszego życia i życia Kościoła. Wszyscy pielgrzymujemy. Może nie wszyscy akurat do Częstochowy, ale patrząc na ostateczną perspektywę, przejdziemy
przecież przez tę samą "bramę" i staniemy wobec tych samych tajemnic. Mamy więc jeden cel i wszyscy - choć różnymi drogami - do niego zmierzamy. To właśnie łączy nas z pielgrzymami
idącymi do Częstochowy - i może łączy nas jeszcze bardziej, niż gdybyśmy szli razem fizycznie.
Druga uwaga dotyczy statystyki. Z ust niejednego biblisty słyszałem ostrzeżenie, by z indeksów słownych korzystać ostrożnie i nie do końca opierać wszystko o statystyczne
dywagacje. One pomagają, ale nie wyczerpują tego wszystkiego, co należy wziąć pod uwagę. Wszak to, że nie ma takiego czy innego słowa, nie znaczy jeszcze, że nie ma rzeczywistości, którą ono tylko wyraża,
i za którym ona się kryje. Zresztą w samym Katechizmie znajdziemy wskazówki do tego, bo mówi on o pielgrzymce jako "przechodzeniu życia w świetle wiary". A skoro
tak, to w jakimś sensie cały Katechizm mówi o pielgrzymce i o niej uczy, bo przecież to książka dana w nasze ręce, abyśmy szli przez życie z wiarą.
Jeśli tak, to może warto uświadomić sobie, że takie pytania, jak: "czy można pielgrzymować i nie ruszyć się z miejsca?" oraz "czy można pielgrzymować, a wcale nie
być pielgrzymem" nie są wyłącznie czczymi rozważaniami i kwestiami, na które nie musimy sobie odpowiadać. Może więc warto uświadomić sobie, że pielgrzymki, która niesie z sobą "zerwanie
z dotychczasowym stanem stanu rzeczy", "odnalezienie nowej więzi z tym, co święte", "powrót do domu przemienionym" - potrzebujemy wszyscy. Potrzebują jej i ci, którzy
wyruszyli na pątniczy szlak; potrzebujemy jej i my, którzy pozostaliśmy w domach.
A wówczas sprawdzą się słowa małego chłopca, który był u babci w Wiślicy, kiedy wyruszała nasza pielgrzymka. Jak zapisał to pewien proboszcz, chłopiec ten zapamiętał, że "oni
podbudowują wszystkich"...
Pomóż w rozwoju naszego portalu