Kiedy coś odczytujemy czy wypowiadamy, znaków interpunkcyjnych – podobnie zresztą jak błędów ortograficznych – nie widzimy. Nie oznacza to jednak, że te pierwsze czy drugie nie wpływają na to, jak płynie mowa.
Przecinki, kropki czy cudzysłowy są znakami graficznymi. W tekście mogą pełnić różne funkcje: wydzielają jego części (kropka, średnik, przecinek), wyrażają emocje (wykrzyknik, znak zapytania, wielokropek) albo sygnalizują specjalną funkcję jakiegoś fragmentu (cudzysłów, nawias, myślnik, dwukropek).
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Nie musimy jednak widzieć pewnych znaków, żeby wyczuwać ich obecność w słyszanym tekście lub sygnalizować je, mówiąc. To z nimi są przecież powiązane pauzy oddechowe, zawieszenie głosu czy intonacja pytająca. Bez interpunkcji byłoby nam trudniej.
Co można powiedzieć o polskim przestankowaniu? Na pewno to, że zależy od budowy zdania, czyli składni. To, w jaki sposób współgrają ze sobą poszczególne elementy zdania, znajduje odzwierciedlenie w zapisie – zwłaszcza w użyciu przecinków. Za ich pomocą wydzielamy poszczególne zdania składowe, a także dopowiedzenia.
Reklama
Te ostatnie widać dobrze w cytacie, od którego dziś rozpoczęłam: „Chwal, duszo moja, Pana, Stwórcę swego”. Gdybyśmy chcieli wyrazić to zdanie w najprostszy sposób, wystarczyłyby dwa słowa: „chwal Pana”. To już jest całkiem zgrabne zdanie rozkazujące. Bo dodajmy: żeby jakieś wypowiedzenie można było uznać za zdanie, wystarczy obecność czasownika (np. „Siadajcie”, „Zemdlała”, „Dnieje”).
Każdy z elementów tego malutkiego zdania z wielkim przesłaniem zawiera dopowiedzenie. Nie da się takiego elementu wpleść inaczej niż właśnie za pomocą przecinków. Stąd właśnie ich nagromadzenie.
Czy to sytuacja rzadka w języku? Nie. Choć taki nadmiar może nas płoszyć i rodzić wrażenie błędu czy przesady. Ciekawe, że nie mamy takiego poczucia w szeregu sytuacji, w których przecinków używamy, chociaż nie powinniśmy. Może to wynikać z zasad zapamiętanych jeszcze w szkole, np. żeby zawsze stawiać przecinek przed że (i nie stawiać przed i) albo za pomocą przecinka oznaczać każdą pauzę oddechową.
O ile zalecenia te działały w miarę dobrze, kiedy byliśmy dziećmi, o tyle trzeba powiedzieć, że są one w gruncie rzeczy pewnym – nie do końca właściwym – uogólnieniem. Przyjrzyjmy się kilku kontekstom.
Widuję ostatnio dość często zapisy typu: *mimo, że, *chyba, że, *zwłaszcza, że, *jako, że, ale także *podczas, gdy. Hołdują one wspomnianej przeze mnie szkolnej zasadzie. Zwróćmy jednak uwagę, że w tym przypadku obydwa słowa stanowią pewną myślową i składniową całość. Można je zastąpić jednym wyrazem, synonimem, np. mimo że = chociaż, jako że = ponieważ. To oznacza, że przecinek między obu słowami jest błędny. Należy go postawić przed całością wyrażenia, np. „Nie wyjdziecie stąd, chyba że przybędzie tu wasz brat najmłodszy”.
Reklama
Podobnie rzecz się ma ze słowami który i więc. Niepoprawne interpunkcyjnie są konstrukcje: *do, których, *na podstawie, którego czy *jest to, więc. Ponownie: tworzą one całość, która wymaga, aby nie rozbijać przecinkiem jej wewnętrznej struktury, np. „Proszę cię więc, ojcze, poślij go do domu mojego ojca”.
Przy okazji warto wspomnieć o słówku a. Choć niepozorne, ma ono w języku kilka funkcji. Bywa, że nakładają nam się one – i stąd wahanie odnośnie do przecinka. Raczej nie mamy wątpliwości, że jest on nieodzowny w zdaniu: „on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz”. Nie powinien się jednak pojawić w kontekście: między niebem a ziemią czy między tobą a niewiastą. Takie zestawienia nie są zdaniami.
Nie są nimi również inne porównania z wyrazami niż i jak: cenniejsze niż złoto, więcej niż gwiazd na niebie, lepsza dla mnie śmierć niż życie; biała jak śnieg, Jakub jak proch liczny, wylejesz ją jak wodę na ziemię.
Nie przesadzajmy też z przecinkami, kiedy wymieniamy niejednorodne cechy jakiegoś obiektu – takie, które odnoszą się do różnych sfer, np. pochodzenia i koloru. Piszmy bez przecinka szeregi: jedno długie zdanie (nie: *jedno, długie zdanie), złota polska jesień (nie: *złota, polska jesień) czy moja mała dziewczynka (nie: *moja, mała dziewczynka).
Zdaje się, że przecinki chętniej niż my, Polacy, stawiają użytkownicy języka angielskiego. I wydaje się, że tym wpływem należy tłumaczyć nadmiarowe użycie przecinków w formułach zamykających list, np. z wyrazami szacunku czy pozdrawiam. W języku polskim nie wymagają one żadnego znaku kończącego – wystarczy przejść z podpisem do następnego wiersza.
Ja ze swojej szkoły zapamiętałam słowa polonistki, że z przecinkami jest jak z witaminami. Ich nadmiar potrafi zaszkodzić bardziej niż ich brak. Czy jest tak w istocie? Całe życie się nad tym zastanawiam.
językoznawca, adiunkt w Instytucie Języka Polskiego
na Wydziale Polonistyki UW,
kierownik Laboratorium Efektywnej Komunikacji UW.
Prezes zarządu Fundacji Języka Polskiego