Był jednym z najbardziej oddanych współpracowników papieża Polaka, a kiedy został jego następcą, do ojczyzny Jana Pawła II przyjechał w pierwszej swojej podróży zagranicznej i zostawił nam testament, którego kwintesencję stanowią słowa: „Trwajcie mocni w wierze”.
Sześćdziesiąt lat temu, podczas Soboru Watykańskiego II, 18 listopada 1965 r. biskupi polscy wystosowali orędzie do swych niemieckich braci w biskupstwie, ze słowami: „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. Wagę tego dokumentu docenił pewien młody profesor teologii, podczas gdy adresaci odpowiedzieli na orędzie polskich hierarchów powściągliwie i z dystansem. Komentowano to ostrożnością polityczną biskupów niemieckich wobec władz RFN w sytuacji, kiedy nieuregulowana była jeszcze granica polsko-niemiecka na Odrze i Nysie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Solidarny z Polakami
Odpowiedź biskupów niemieckich rozczarowała część duchowieństwa i laikatu w RFN. Zawiązali oni stowarzyszenie „Bensberger Kreis”, które domagało się od swoich biskupów wsparcia dla uznania granicy z Polską na Odrze i Nysie. Pod memorandum „Bensberger Kreis”, w którym akcentowano, że nie można domagać się powrotu tzw. ziem odzyskanych do Niemiec, podpisało się grono intelektualistów katolickich, a wśród nich ks. Joseph Ratzinger. „Jestem wdzięczny i szczęśliwy, że taka inicjatywa, na którą od dawna czekałem, została w końcu podjęta” – dopisał przy swoim nazwisku przyszły papież.
Reklama
Przynależność do „Bensberger Kreis” i złożenie podpisu pod listem do biskupów niemieckich były aktem dużej odwagi, gdyż sygnatariusze spotykali się z ostracyzmem w Kościele, zwalniano ich z pracy w jego agendach, krytykowano w mediach, a niektórzy otrzymywali nawet listy z pogróżkami. Młody profesor teologii nie poniósł żadnych konsekwencji z powodu podpisu, lecz już wtedy dał się poznać jako człowiek uczciwy, odważny i wierny prawdzie. To był jego pierwszy przyjazny gest solidarności wobec Polski.
Kolejny okazał Polakom już jako arcybiskup Monachium i Fryzyngi po ogłoszeniu w Polsce stanu wojennego. Wieczorem 21 grudnia 1981 r. w stolicy Bawarii szedł na czele milczącej procesji z udziałem kilku tysięcy osób trzymających w rękach zapalone świece. „Solidarność i modlitwa za Polskę” – głosił napis na jednym z transparentów. Procesja przeszła do kościoła św. Anny, gdzie kard. Ratzinger odprawił nabożeństwo zakończone odmówieniem dziesiątka Różańca za Polskę, Solidarność i wszystkich uwięzionych przez komunistyczny reżim. „Módlmy się za tysiące polskich internowanych, o ich uwolnienie” – wzywał wiernych arcybiskup Monachium.
Liczymy na impuls z Polski
W Polsce był kilkanaście razy jako kardynał. Po raz pierwszy gościł u nas w czerwcu 1979 r., kiedy towarzyszył Janowi Pawłowi II w uroczystościach na terenie byłego obozu zagłady Auschwitz-Birkenau. Jak zapamiętał tamte dni? „Była to niezapomniana wizyta w jego ojczyźnie, a jednocześnie wspaniałe doświadczenie, bowiem czułem ten entuzjazm wiary, siłę oporu wobec ateizmu, siłę oporu wiary katolickiej. Czuło się również obecność antychrześcijańskiej dyktatury i ideologii” – wspominał po latach w wywiadzie dla Radia Jasna Góra.
Reklama
Do ojczyzny Jana Pawła II przyjeżdżał chętnie. Raz miał tylko opory, kiedy biskup opolski Alfons Nossol poprosił go o przewodniczenie 26 czerwca 1983 r. uroczystościom dziękczynnym na Górze św. Anny za Nieszpory pod przewodnictwem Jana Pawła II, odprawione 5 dni wcześniej. Kardynał Ratzinger obawiał się, czy świeżo po spotkaniu z papieżem przyjdą wierni. Przekonany przez bp. Nossola zdumiony ujrzał tłum ponad 200 tys. uczestników, dla których odprawił Mszę św. po łacinie.
Gość z Rzymu wpisał się wówczas do księgi pamiątkowej sanktuarium. Na jednej stronie widnieje wpis Jana Pawła II, a na drugiej – kard. Ratzingera. Kustosze sanktuarium, ojcowie franciszkanie, zinterpretowali to tak: Opatrzność Boża chciała wskazać, kto będzie następcą papieża Polaka.
Tego samego dnia kard. Ratzinger poświęcił w Choruli kamień węgielny pod budowę kościoła filialnego Trójcy Świętej parafii w Kątach Opolskich. Był z tego bardzo dumny. Ilekroć spotykał się w Rzymie z abp. Nossolem, pytał: „A jak tam moja katedra w Choruli?”.
Przepadał za kiełbasą z Polski, przywożoną z Kupienina przez swojego współpracownika ks. Zygmunta Zimowskiego, późniejszego biskupa radomskiego. O walorach smakowych kiełbasy opowiadał swoim podwładnym z watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary.
Mianowany przez Jana Pawła II legatem papieskim z okazji 750. rocznicy kanonizacji św. Stanisława Biskupa i Męczennika 10 maja 2003 r. w Szczepanowie, rodzinnej miejscowości męczennika powiedział: „W dzisiejszym świecie, który jest świadkiem rozszerzającego się procesu sekularyzacji, zwłaszcza w Europie, liczymy wszyscy na impuls, który wypłynie z Polski, ojczyzny św. Stanisława. Ów impuls pomoże nam, w tej przeżywającej trudności wiary Europie Zachodniej, znowu przypomnieć sobie o naszych głębokich chrześcijańskich korzeniach”.
Reklama
Wielokrotnie okazywał bliskość ojczyźnie Jana Pawła II i jego rodakom, m.in. wtedy, kiedy uczestniczył w pogrzebie prymasa Stefana Wyszyńskiego albo pielgrzymował na Jasną Górę, aby zawierzyć Matce Bożej Częstochowskiej swoją „dalszą posługę”, czy gdy ufundował mozaikę dla katedry Chrystusa Króla w Katowicach. Tych gestów sympatii i uznania wobec Kościoła w Polsce było także dużo, kiedy został papieżem.
Jesteś w domu
Z sympatią i z uśmiechem słuchaliśmy, jak Benedykt XVI zmagał się z arcytrudną dla Niemca polszczyzną, aby podtrzymać tradycję zapoczątkowaną przez Jana Pawła II pozdrawiania swoich rodaków w ojczystym języku. Po raz pierwszy jako papież przemówił po polsku przy okazji modlitwy Anioł Pański 30 kwietnia 2005 r. Cieszył się, że mógł sprawić radość Polakom. Przemówienia te musiały go sporo kosztować, choć miał przed sobą zapis fonetyczny.
Kiedy przyjechał do Polski jako papież i wyznał: „Kraków Karola Wojtyły i Kraków Jana Pawła II jest również moim Krakowem”, wierni na Błoniach odpowiedzieli: „Jesteś w domu”. Wybuch autentycznego entuzjazmu powitał Benedykta XVI, kiedy pojawił się w oknie rezydencji arcybiskupów krakowskich przy Franciszkańskiej 3, z którego tyle razy przemawiał Jan Paweł II. Polacy dali mu wyraźny sygnał: ty także jesteś „naszym” papieżem!
Przybył do Polski „z potrzeby serca”, aby przejść śladami swego poprzednika i „oddychać powietrzem jego ojczyzny”.
Reklama
W homilii podczas Mszy św. na krakowskich Błoniach 28 maja powiedział: „Wraz z wyborem Karola Wojtyły na Stolicę Świętą wasza ziemia stała się miejscem szczególnego świadectwa wiary w Jezusa Chrystusa. Wy sami zostaliście powołani, by to świadectwo składać wobec całego świata. To wasze powołanie jest nadal aktualne, a może nawet jeszcze bardziej od chwili błogosławionej śmierci Sługi Bożego. Niech nie zabraknie światu waszego świadectwa!”.
Prosił też Polaków, by „odważnie składali świadectwo Ewangelii przed dzisiejszym światem, niosąc nadzieję ubogim, cierpiącym, opuszczonym, zrozpaczonym, łaknącym wolności, prawdy i pokoju”.
Trud budowania na „Odrzuconym”
Benedykt XVI wskazał nam, jak mamy kształtować wiarę, aby osiągnąć życie wieczne. Posłużył się tutaj metaforą domu budowanego na skale. Nie pozostawiał złudzeń, że wymaga to wielkiego samozaparcia i odwagi. W porywającym przemówieniu 27 maja 2006 r. podczas spotkania z młodzieżą na krakowskich Błoniach powiedział: „Budować na Chrystusie to wreszcie znaczy oprzeć wszystkie swoje pragnienia, tęsknoty, marzenia, ambicje i plany na Jego woli. To powiedzieć sobie, swojej rodzinie, przyjaciołom i całemu światu, a nade wszystko samemu Chrystusowi: «Panie, nie chcę w życiu robić nic przeciw Tobie, bo Ty wiesz, co jest najlepsze dla mnie. Tylko Ty masz słowa życia wiecznego» (J 6, 68). Moi Przyjaciele, nie lękajcie się postawić na Chrystusa!”.
Papież wyraźnie podkreślił, że nie ma tutaj dla człowieka żadnej alternatywy, bo tylko wtedy ów dom nie runie. Oznacza to jednak pójście pod prąd: „Budować na skale, to znaczy również budować na Kimś, kto jest odrzucony. Jezus niejednokrotnie jest ignorowany, jest wyśmiewany, jest ogłaszany królem przeszłości, ale nie teraźniejszości, a tym bardziej nie jutra, jest spychany do lamusa spraw i osób, o których nie powinno się mówić na głos w obecności innych. Jeśli w budowaniu domu waszego życia napotykacie tych, którzy pogardzają fundamentem, na którym budujecie, nie zniechęcajcie się! Wiara mocna musi przejść przez próby”.
Prosił Polaków, aby „stojąc na ziemi, wpatrywali się w niebo”. Główne przesłanie, które nam zostawił – a było ono także hasłem jego pielgrzymki do Polski – brzmi: „Trwajcie mocni w wierze”.