Maria z Bieszczad napisała:
Kilka lat temu wkroczyłam w starość i zaczynam odwiedzać gabinety
lekarskie. Poznaję obowiązujące w kolejkach zasady, zwyczaje,
zachowania. Dziś, po zajęciu kolejki, usiadłam i korzystając z różańcowej
dziesiątki w formie obrączki, zaczęłam się modlić. Na twarzach pacjentów
widziałam zgorzknienie, smutek, zniecierpliwienie, a nawet napięcie. Z upływem
czasu w poczekalni narastał hałas, więc zrezygnowałam z modlitwy. I wtedy
pojawiła się myśl: jak to jest z naszą wiarą i pobożnością? Dlaczego nie wykorzystujemy
danego nam przez Boga czasu na modlitwę, choćby w intencji
własnego zdrowia albo za tych, którzy troszczą się o nasze zdrowie? Wiele
narzekania można usłyszeć na funkcjonowanie służby zdrowia, na długie kolejki
itd. A gdyby każdy pacjent czas oczekiwania pod gabinetem lekarskim wypełnił
modlitwą różańcową, z pewnością żyłoby się nam inaczej, a posępne twarze
rozpromieniłyby się radością. A już na pewno wpłynęłoby to na poprawę zdrowia
modlących się pacjentów.
Czy do podjęcia modlitwy różańcowej konieczne muszą być akcja albo protest?
Czy wiara nie powinna przynaglać nas do dialogu z Bogiem w każdej chwili
i w każdej sytuacji naszego życia? A może my ciągle jeszcze modlitwę
ograniczamy do niedzielnej Mszy św. i obowiązkowego pacierza?
Trwający trudny rok wyborczy wzywa i nas do nawrócenia. Może warto
rozpocząć od wykorzystania każdej wolnej chwili w ciągu dnia
Żyjemy w „ciekawych czasach” – właśnie takie jest chińskie przysłowie-groźba: „Obyś żył w ciekawych czasach”... I nie wystarczy dziś zamknąć się w swoich czterech ścianach z nadzieją, że zło nas ominie, że jakoś to wszystko przeczekamy i że w końcu i my wypłyniemy na spokojne wody. Tak się nie stanie! Musimy sami zadbać o swoją przyszłość, o przyszłość swoich dzieci, o los naszego kraju. Musimy reagować, nie zgadzać się na zło, no i przede wszystkim – modlić się! Modlić się bez przerwy!
Pomóż w rozwoju naszego portalu