Reklama

Wiadomości

Ameryce wraca zdrowy rozsądek

Nowa administracja Białego Domu z pewnością uzna za priorytet likwidację lub choćby ograniczenie programów „różnorodności, równości i integracji”.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ideologia „woke” (ideologia przebudzenia), „cancel culture” (kultura odrzucenia) i DEI (diversity, equity, inclusion, czyli różnorodność, równość i integracja) to lewicowa utopia mająca przeorać umysły Amerykanów. Narzędzia te, ubrane w pseudonaukowe – socjologiczne, historyczne i filozoficzne – frazesy, były od lat wykorzystywane przez radykalnych neomarksistów. W imię sprawiedliwości historycznej i społecznej, w imię „progresywizmu” wpajano ludziom, że trzeba wyjść naprzeciw przeróżnym mniejszościom, w tym rasowym i seksualnym, że należy im pomóc w edukacji i zatrudnieniu.

W rzeczywistości w instytucjach, na wyższych uczelniach, w mediach, kulturze i biznesie uderzono w wartości podstawowe: rodzinę, wolność, religię i tradycję. Stworzono potwora obwarowanego prawem i przepisami, będącego umysłowym dyktatem i rasizmem. Powstała w ten sposób katapulta jedynie dla osób czarnoskórych i homoseksualnych, nie dostrzeżono natomiast, że pominięci zostali np. Azjaci czy Latynosi, że pominięto białego człowieka, przede wszystkim mężczyznę, i tradycyjną rodzinę. Ideologiczny terror, podparty karami sądowymi, a także wyciem mediów i celebrytów, stał się już nieznośny. Ta rewolucja była głupia, ale jednocześnie bardzo groźna. I chyba się skończyła.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Uczelnie rezygnują

Reklama

Wyborcze zwycięstwo Donalda Trumpa ma wymiar przede wszystkim polityczny, gdyż były prezydent wraca do Białego Domu. Ma ono jednak także inny wymiar, być może najważniejszy, bo cywilizacyjny i kulturowy. Ameryka otrzymała bowiem szansę na powstrzymanie – bo jeszcze nie na ostateczne zwycięstwo nad nią – lewicowej rewolucji i utrzymanie społeczeństwa w jakiej takiej normalności. Przykłady już można wskazać.

Uniwersytet Michigan, poważna baza amerykańskiej lewicy, ogłosił porzucenie DEI i oznajmił, że „nie będzie już dłużej żądał oświadczeń o różnorodności jako części zatrudniania kadry, awansów i stałych posad”.

Na wdrażanie w życie DEI szły miliardy dolarów i zatrudniano tysiące osób; pieniądze te były po prostu wyrzucane w błoto. Na przykład wspomniany Uniwersytet Michigan wydał od 2016 r. 250 mln dol. na lewicowe inicjatywy, przy czym 56% tych środków przeznaczono na pensje i świadczenia dla personelu DEI.

Odchodzenie od DEI i podobnych szaleństw nie kończy się na tym uniwersytecie. Trump wielokrotnie groził odebraniem finansowania szkołom, jeśli nie podzielają jego poglądów w kwestiach takich jak właśnie DEI, LGBT, tranzycja płci i „prawa” osób transpłciowych. Inne szkoły, choćby Massachusetts Institute of Technology i Harvard University, również zrezygnowały z oświadczeń o różnorodności jako części procesu rekrutacji.

Reklama

Kontrolowany przez republikanów parlament w Teksasie zatwierdził w zeszłym roku ustawę zakazującą biur DEI i programów na uniwersytetach i w college’ach w tym stanie. Floryda, pod rządami republikańskiego gubernatora Rona DeSantisa, zrobiła to samo. W maju rada gubernatorów zmieniła politykę i nakazała całemu systemowi University of North Carolina (siedemnaście instytucji) wyeliminowanie centrów DEI, stanowisk i programów. Inne uczelnie, które zakończyły inicjatywy DEI, to: University of Kentucky, Northern Kentucky University, University of Alabama, University of Oklahoma i University of Nebraska w Omaha. To naprawdę poważna zmiana.

Biznes zrozumiał

Reaguje także korporacyjna Ameryka. Gigant handlu detalicznego Walmart niedawno ogłosił ograniczenie swoich inicjatyw DEI; stwierdził m.in., że ponownie oceni dotacje na wydarzenia LGBTQ. Firma wycofała się również z Indeksu Równości Korporacyjnej Human Rights Campaign.

Reklama

Całkowita rezygnacja Walmartu z „polityki różnorodności” jest najpoważniejszym jak dotąd sygnałem głębokiej zmiany zachodzącej w amerykańskich firmach, które rozsądnie oceniają ryzyko prawne i polityczne związane z programami skierowanymi do ułamkowych segmentów wśród konsumentów. Zmiany ogłoszone przez największego sprzedawcę detalicznego na świecie nastąpiły po serii zwycięstw sądowych grup konserwatywnych – te złożyły lawinę pozwów, w których kwestionowały korporacyjne i federalne programy mające na celu „podniesienie rangi” przedsiębiorstw i pracowników należących do mniejszości oraz kobiet. Walmart poinformował także, że nie będzie już traktował priorytetowo dostawców należących do kobiet lub mniejszości. Firma nie odnowi również 5-letniego zobowiązania wobec Centrum Równości Rasowej, utworzonego w 2020 r. po śmierci George’a Floyda. Wycofała się ponadto z „indeksu praw gejów”. Walmart nie będzie już brał pod uwagę rasy i płci w celu zwiększenia różnorodności przy udzielaniu kontraktów z dostawcami, a kwalifikowalność do finansowania nie będzie oceniana na podstawie danych rasowych i płciowych. Firma ograniczy szkolenia dotyczące równości rasowej, przestanie uczestniczyć w rankingach środowiska LGBTQ, przeanalizuje też swoje wsparcie dla ruchu „Pride” i podobnych wydarzeń.

Co istotne, podobnie postąpiły korporacje takie jak Toyota, Lowe’s, Ford Motor Co., Harley-Davidson i Jack Daniel’s. Linie lotnicze Southwest zgodziły się zrezygnować z wielu programów zatrudniania na podstawie „różnorodności”. W tyle nie pozostały największa na świecie sieć kawiarni – Starbucks, potężny bank JPMorgan Chase, producent traktorów Deere & Co i browar Molson Coors. To już dużo mówi o zmianach zachodzących w Ameryce – zmianach na lepsze.

Trump naciera

Uczelnie i firmy zmieniły podejście do DEI stosunkowo szybko wraz ze zmieniającą się sytuacją polityczną. Choć bezpośrednio administracja federalna, poza odcięciem pieniędzy, niewiele może zrobić w celu likwidacji DEI i podobnych fanaberii, dostrzeżono zapewne zmieniające się nastroje społeczne. Nacisk środowisk konserwatywnych, groźba procesów sądowych z oskarżenia o dyskryminację, presja niektórych mediów i trzeźwa ocena sytuacji przez rozsądniejszych dziennikarzy na pewno miały na to wpływ. Ryzyko biznesowe było zbyt duże, aby brnąć dalej w utopię.

Reklama

Nowa administracja z pewnością uzna za priorytet likwidację lub choćby ograniczenie programów „różnorodności, równości i integracji”. Główną osobą kreującą politykę Trumpa będzie jego dawny i obecny doradca Stephen Miller, faktycznie osoba numer dwa w państwie. Kieruje on grupą o nazwie America First Legal, przy czym zdecydowanie kwestionuje korporacyjną politykę DEI i lewicowe idee spod znaku „woke”.

– Dokonano wielu ponownych ocen ryzyka w programach, które można uznać za dyskryminację odwrotną – mówi Allan Schweyer, główny badacz Human Capital Center w Conference Board. – To kolejne domino, które się przewróci, i to dość duże domino – podkreśla.

Nadchodząca administracja prezydencka zobowiązała się do demontażu aparatu DEI, który przeniknął wiele instytucji, zarówno publicznych, jak i prywatnych. Jak piszą redaktorzy National Review, „uniwersytety należą do najgłośniejszych zwolenników ideologii DEI, co widać w ich namiętnej obronie rasowo dyskryminującej polityki rekrutacyjnej i rozległych biurach wypełnionych biurokratami, którzy prowadzą «szkolenia wrażliwości»”.

Z szacunków wynika, że wydaje się ok. 8 mld dol. rocznie, by mówić Amerykanom podczas szkoleń, warsztatów i konferencji edukacyjnych, że są – w zależności od rasy lub płci – ofiarami lub ciemiężycielami, a kraj jest przesiąknięty supremacją białych. Nastawienie DEI dominuje w działach kadr i na kampusach uniwersyteckich. Wygląda na to, że ten horror wreszcie się kończy.

Być może najważniejszym wydarzeniem tego roku, obok wyborów prezydenckich, jest intelektualny upadek tzw. różnorodności, równości i integracji. Beneficjentka tej ideologii – wiceprezydent Kamala Harris przegrała z kretesem. Nadchodzi lepszy czas dla Ameryki.

Autor od 1986 r. mieszka w USA. Jest dziennikarzem związanym z mediami polonijnymi i amerykańskimi.

2024-12-28 16:58

Ocena: +16 -3

Reklama

Wybrane dla Ciebie

USA: Debata nt. Eucharystii wyjątkową okazją do poznania nauki Kościoła katolickiego

[ TEMATY ]

Eucharystia

Stany Zjednoczone

Karol Porwich

W kontekście toczącej się obecnie w Stanach Zjednoczonych debaty nt. przyjmowania Komunii św. przez katolickich polityków proaborcyjnych, pojawiły się artykuły, które – paradoksalnie – przybliżają Amerykanom naukę Kościoła katolickiego. Dotyczy to szczególnie samych katolików, z których – według ośrodka badawczego PEW – aż 69 proc. „nie wierzy w rzeczywistą obecność Chrystusa w Eucharystii”.

Od kilku dni czołowe media amerykańskie przedstawiają, i to w formie poprawnego teologicznie wykładu, podstawowe wiadomości z Katechizmu Kościoła Katolickiego nt. znaczenia Eucharystii oraz sprzeciwu Kościoła wobec aborcji. Tak można określić np. dwa artykuły prasowe: Julii Heyward z „New York Timesa” z 21 czerwca i katoliczki Katriny Trinko z „USA Today” z 22 bm.
CZYTAJ DALEJ

Czy wiecie, gdzie... znajduje się najstarsza w Polsce figura Matki Bożej Fatimskiej?

W powstałej w XI wieku podwrocławskiej wsi Tyniec Mały znajduje się zabytkowy kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Budowla z 1516 r. posiada cenny skarb. Na jej głównym ołtarzu znajduje się najstarsza w Polsce figura Matki Bożej Fatimskiej.

Niemiecka baronowa Maria Józefa von Ruffer to postać dobrze znana mieszkańcom Tyńca Małego. Ta głęboko wierząca kobieta (ur. 1894 r.) cieszyła się szacunkiem i ogromną sympatią mieszkańców podwrocławskiej wsi. Czym sobie na nią zasłużyła? Przez całe swoje życie służyła chorym i ubogim. Założyła tu ochronkę dla dzieci. Wraz z rodziną swej starszej siostry Marii Emmy von Fürstenberg bardzo dbała o tyniecki kościół. Sfinansowała przebudowę jego wnętrza na styl gotycki. Wspólnie ufundowali witraż Jezusa Ukrzyżowanego, mszał, różne wyposażenia (ornaty, chorągwie, itp.) oraz XVIII-wieczne obrazy stacji Drogi Krzyżowej, które niestety nie zachowały się do dziś. Dzwony, które podczas II wojny zdjęto z wieży, by przetopić je na armaty, ufundowała matka Marii Józefy, Gabriela von Ruffer. Kiedy dowiedziała się o objawieniu Matki Bożej w Fatimie (1917 r.) bez wahania rozpoczęła działania w kierunku upowszechnienia tego cudu. Niejednokrotnie kontaktowała się w tej sprawie z Ojcem Świętym Piusem XI. W owych czasach spotkanie z papieżem nie należało do rzeczy prostych. W kontaktach z nim Marii Józefie pomagał ówczesny metropolita wrocławski abp Adolf Bertram. Uzyskanie akceptacji życiowej misji baronowej nie było łatwe, gdyż uznaniu objawień stanowczo sprzeciwiał się francuski kardynał (zapewne obawiał się przyćmienia sławy objawień w Lourdes). Mimo jego sprzeciwu, w 1930 r. Kościół uznał cud objawienia w Fatimie.
CZYTAJ DALEJ

Konstytucja – nauki z historii. Obchody Święta Konstytucji 3 Maja w Kolbuszowej

2025-05-12 22:24

Alina Ziętek-Salwik

Wiwat po uchwaleniu Konstytycji w wykonaniu uczniów LO w Kolbuszowej

Wiwat po uchwaleniu Konstytycji w wykonaniu uczniów LO w Kolbuszowej

Głównym punktem obchodów była uroczysta Msza św. w intencji Ojczyzny odprawiona w kościele pw. Wszystkich Świętych. Po nabożeństwie przemaszerowano do Miejskiego Domu Kultury. Pod tablicą upamiętniającą uchwalenie Konstytucji 3 Maja przedstawiciele poszczególnych instytucji złożyli biało-czerwone kwiaty. Kolejnym punktem obchodów był wygłoszony przez Dariusza Fusa, dyrektora Liceum Ogólnokształcącego im Janka Bytnara, referat na temat okoliczności powstania i uchwalenia Konstytucji 3 Maja. Jej znaczenie miało charakter zarówno polityczny jak i moralny - wynikało z szacunku do Prawa Bożego. Twórcy Konstytucji uważali, że ład w życiu społecznym, gospodarczym i politycznym może być podstawą potęgi narodu pod warunkiem, że jest oparty na Bożych przykazaniach. Część artystyczną uroczystości pt. ”Konstytucja-nauki z historii” przygotowali uczniowie LO w Kolbuszowej.

Pierwsza część oparta była na scenkach ukazujących moment rozbiorów Polski przez trzy sąsiadujące mocarstwa: Rosję (carycę Katarzyną zagrała Zuzanna Stępień, Austrię (cesarza Franciszka Józefa zagrał Kacper Szwed) i Prusy (króla Fryderyka zagrał Krzysztof Wojtyczka). Rozcięcie mapy Polski szablą musiało wzbudzić w widzach dreszcz emocji, bo przypomniało wszystkim tamten tragiczny dla Polaków czas i zapewnienia władców, że król Stanisław August Poniatowski (Szymon Kozłowski) będzie nadal królem, ale mocarstwa pomogą mu w rządzeniu. Druga scenka pokazała, że sami Polacy zdobyli się na wypracowanie Konstytucji 3 Maja, która była drugim, również pod względem nowoczesności, dokumentem po konstytucji amerykańskiej. Świadczyła o mądrości Polaków. W tej scence wystąpili: poseł Ignacy Potocki (Kacper Szwed), reformator Hugo Kołłątaj (Krzysztof Wojtyczka) i marszałek Sejmu Stanisław Małachowki (Filip Albrycht). Król Stanisław August Poniatowski (Szymon Kozłowski) odczytał postanowienia tego dokumentu. Następnie, przy dźwiękach poloneza Wojciech Killara, aktorzy inscenizacji opuścili salę.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję