„Nuda, nuda... Nic się nie dzieje”? Pozornie, jak Remigiusz Wróbel pozornie nie nadaje się na bohatera filmu długometrażowego. Samotny listonosz w prawie średnim wieku ma ułożony, mało ciekawy dla innych świat zamknięty w starym domku na końcu wioski i w pocztowym rewirze objeżdżanym na rowerze. Remigiusz (w tej roli Jacek Borusiński) lubi codzienne rytuały, chleb z miodem i kakao, obiad w stołówce, ćwiczenia na podwórku, lekturę encyklopedii, brzdąkanie na gitarze po pracy, niedzielne mecze piłkarskie. Przyjaźni się z miejscowym gangusem (Piotr Rogucki). Podobni do Remigiusza nudziarze byli już bohaterami filmów. Mimo to Wróbel ciekawi i wciąga. Tym bardziej że jak wcześniej nic się nie działo, teraz się dzieje. Bo gdy Remek traci pracę, pod jego opiekę trafia nieznany mu wcześniej dziadek (Krzysztof Stroiński), a do sąsiedniego domu wprowadza się Marzenka (Julia Chętnicka). Jego życie musi wywrócić się do góry nogami. Choć bez przesady.
Film jest reżyserskim debiutem Tomasza Gąssowskiego, kompozytora, producenta muzycznego i filmowego. Niezłym debiutem. Swoją rolę mają w tym główni aktorzy, w tym Borusiński, skądinąd współtwórca kabaretu Mumio, zgrabnie wykorzystujący swoje kabaretowe zdolności, oraz naturszczycy: stand-uper Wojciech Fiedorczuk, dziennikarz Stefan Szczepłek i piłkarz Radosław Majewski.
Pomóż w rozwoju naszego portalu