Decyzje o opuszczeniu ojczyzny nie były łatwe, a niepewna droga w nieznane dodatkowo napawała strachem. Ale, jak to mawiają, „kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana”. Najnowsza książka Maliny Stahre-Godyckiej Wyznania – tego nie mogłam przewidzieć opowiada jedną z takich historii. Opowieść uderza autentycznością, wszak autorka opisuje własne drogi do odnalezienia nowego, lepszego miejsca w życiu i realizacji swoich marzeń. Dodajmy – drogi, które nie były tak proste, jak jej się wydawało w momencie wyjazdu na Zachód. Rzeczywistość weryfikuje każde plany, tak było też w przypadku odysei Stahre-Godyckiej, która na drodze do wymarzonego raju nie raz się potknęła, upadła, nie raz zakosztowała goryczy porażki. Jest to pozytywna historia, wszak – jak zauważyła autorka: „teraz, z perspektywy lat widzę, że wszystko miało sens, że warto wierzyć. I nawet jeśli nic nie dzieje się po naszej myśli, to trzeba poczekać... i mimo wszystko wspinać się razem po stromych zboczach czy to miłości, czy to nadziei, czy wiary”. Wyznania są więc w pewnym sensie jej rozliczeniem z przeszłością, swoistą spowiedzią, ale nade wszystko ciekawie napisaną historią z bogatym bagażem emocjonalnym.
Stahre-Godycka ograniczyła się do przedstawienia tylko jej pierwszych lat spędzonych na Zachodzie. Był to jednak czas newralgiczny, zdobyte w tym okresie doświadczenie, przeżyte chwile wpłynęły na jej dalsze wybory, definiując jej przyszłość. Treść Wyznań może zatem stać się dla czytelników impulsem do przeprowadzenia wiwisekcji własnych życiowych wyborów.
Wyznania wraz z wcześniejszą książką Stahre-Godyckiej Nigdy nie rodzi się byle kto... stanowią swoisty dyptyk – literacką opowieść o tym, jak sztormy XX wieku miotały ludźmi po całym świecie. Narrację obu książek ich autorka oparła na doświadczeniu własnym i swojej rodziny.
Pomóż w rozwoju naszego portalu