Ks. Rafał Przędzik: Jakie miejsca i jakiego rodzaju muzyka będą nam towarzyszyć podczas tegorocznego festiwalu?
Prof. dr hab. Marek Stefański: Festiwal rozpocznie się 13 lipca i potrwa do 18 sierpnia. Obejmie swoim zasięgiem siedem miejscowości regionu: Rzeszów (katedra, kościół Wniebowzięcia NMP w Zalesiu i św. Rocha), Jarosław (Opactwo), Starą Wieś (bazylika Jezuitów), Lutczę (kościół drewniany) oraz trzy kościoły sanktuaryjne: w Ropczycach, Sędziszowie Małopolskim i w Chmielniku. Odbędzie się 12 koncertów w wykonaniu wirtuozów organów z Polski, Niemiec, Węgier i Włoch. Dwa koncerty będą miały formę kameralną, gdzie oprócz organów zabrzmi głos tenorowy oraz muzyka skrzypcowa. Artyści zaprezentują panoramę dzieł muzycznych pięciu stuleci. Koncerty Podkarpackiego Festiwalu Organowego są okazją do obcowania nie tylko z muzyką najwyższej próby twórczej i wykonawczej, ale także do przeżywania sztuki w wielu jej odsłonach: architektury, malarstwa, rzeźby, witrażownictwa, ludwisarstwa, w które to walory bogate są podkarpackie stare i nowoczesne świątynie.
Panie Profesorze, jest Pan niezmiennie dyrektorem festiwalu od jego początku. Kogo udało się w tym roku zaprosić do jego organizacji?
Organizatorem festiwalu jest Fundacja Promocji Kultury i Sztuki ARS PRO ARTE przy współpracy Województwa Podkarpackiego, Miasta Rzeszowa, Miasta Jarosławia oraz firmy paliwowej WATKEM.
Czy i w tym roku udało się zachować darmowy wstęp na koncerty dla wszystkich melomanów?
Wstęp na festiwalowe koncerty jest bezpłatny, tym bardziej więc warto skorzystać w okresie letnim z tak bogatej i wartościowej oferty kulturowej. Festiwal to jedno z najstarszych cyklicznych wydarzeń artystycznych w tej części Polski. Koncert inauguracyjny odbędzie się 13 lipca w opactwie w Jarosławiu o godz. 18. Serdecznie zapraszamy!
Marek Stefański, organista, pedagog, animator życia muzycznego, pomysłodawca Podkarpackiego Festiwalu Organowego
I znowu europejski show-biznes pokazał nam miejsce, w którym aktualnie znajduje się nasza muzyka popularna.
Kiedy myślę o niedawnym finale, w mojej głowie przecina się kilka wektorów, każdy prowadzący myśli w innym kierunku. Oczywiście, jest ten zbudowany na patriotyzmie, który nakazuje wierzyć, że tym razem jedziemy podbić świat, pokazać muzykę rozrywkową przez duże R. Bardzo szybko do głosu dochodzi jednak ta część mojego ja, która mówi: daj spokój, z drzewem do lasu? No właśnie, rzecz w tym, że od strony wizualnej Gaja Justyny Steczkowskiej była efektowna, o czym najlepiej świadczy ocena telewidzów nieszczędzących SMS-ów, którymi głosowali za piosenką reprezentującą polskiego telewizyjnego nadawcę narodowego. Co tu ukrywać, opinie telewidzów były skrajnie różne od oceny jurorów z poszczególnych państw uczestników. To szybko uruchomiło lawinę domysłów, teorii spiskowych – królowała ta, która mówiła, że nas najzwyczajniej nie lubią. A ja mam swoją teorię. Co więcej, ugruntowaną na doświadczeniu bycia przewodniczącym polskiego jury Eurowizji w 2017 r. Nie kryję, to nie jest zabawa, wszystko objęte jest licznymi klauzulami poufności, skrupulatnie zapisywane i archiwizowane. Organizatorzy stawiają również ważny wymóg profesjonalizmu. Profesjonalizm nie wyklucza jednak sympatii. Wiadomo, kraje bałkańskie wspierają swoich, niemieckojęzyczne, podobnie jak skandynawskie, mają swoich faworytów „bliższych ciału”. Tak zwana wielka piątka również sobie wzajemnie nie robi krzywdy. Ale, co zauważam, nie pierwszy raz dysproporcja między oceną jury a publiczności co do polskiego artysty czy artystki jest tak spektakularna. Długo się zastanawiałem, co jest tego powodem. Nie chcę być tutaj adwokatem, ale odnoszę wrażenie, że jury ocenia bardziej jakość samej piosenki, stosując bardzo sztywne oceny (melodyjność, festiwalowość, chwytliwość, to, czy wpada w ucho, itp.), podczas gdy publiczność ocenia widowiskowość, to, czy show zapiera dech w piersiach, czy nie.
Na całym świecie doszło do około 130 cudów eucharystycznych, z czego w Polsce wydarzyło się osiem, w tym najsłynniejsze w naszym kraju przeistoczenia w Sokółce i Legnicy. Dziś Kościół katolicki obchodzi Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, zwaną „Bożym Ciałem” na pamiątkę ustanowienia sakramentu Eucharystii przez Jezusa Chrystusa i ku czci Jego obecności w Najświętszym Sakramencie.
Zgodnie z dogmatem Kościoła katolickiego spisanym podczas soboru laterańskiego IV w 1215 r. Jezus Chrystus jest obecny w Eucharystii realnie pod postacią chleba i wina przez przeistoczenie, które oznacza przemianę substancji podczas Eucharystii: hostii i wina w ciało i krew Chrystusa. Jezus powiedział: „To jest ciało moje [...] to jest moja krew przymierza”. Zgodnie z Jego prośbą, wyrażoną w słowach: „To czyńcie na Moją pamiątkę” bezkrwawa ofiara dokonuje się podczas każdej Mszy Świętej.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.