Reklama

Niedziela plus

Czy wiecie…

...skąd się wzięła tradycja kolędowania?

Niedziela Plus 1/2024, str. I

[ TEMATY ]

Żywiec

zywiec.pl

Gody Żywieckie, czyli tradycyjna parada „Dziadów” w Milówce

Gody Żywieckie, czyli tradycyjna parada „Dziadów” w Milówce

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Słowo „kolędnicy” kojarzy nam się z grupkami dzieci, które po Bożym Narodzeniu i Nowym Roku w przebraniach chodzą po wsiach i śpiewem wysławiają Nowonarodzonego Jezusa. Obchody i przedstawienia kolędnicze wywodzą się z prastarych obrzędów chłopskich z udziałem masek zwierzęcych i postaci przebranych za zwierzęta. Domostwa odwiedzały grupy, które najczęściej nazywano kolędnikami lub: pastuszkami, herodami, dziadami, turoniami czy kozami. W zamian za życzenia pomyślności, urodzaju i powodzenia gospodarze obdarowywali kolędników świątecznymi smakołykami lub drobnymi datkami.

Pójście z kolędą w większości przypadków było przywilejem kawalerów. Nie brakowało jednak grup kolędniczych złożonych z panien. Nazywano je kolędnicami i chodziły po tzw. szczodrakach. Śpiewały one kolędy pod oknami i składały życzenia pomyślności na Nowy Rok, urodzaju w polu i obfitości. Za taką wizytę, czyli kolędę, obdarowywano je szczodrakami, czyli prostymi plackami z chlebowego ciasta w kształcie rogalika.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Ciekawą formą kolędowania było „chodzenie z niedźwiedziem” – jeden z kolędników przebrany był za misia, okręcony powrósłami ze słomy, a na twarzy miał maskę zrobioną ze skóry. Prowadził go na łańcuchu Żyd ze słomianym biczem w ręku. Niedźwiedź popisywał się przed gospodarzami, a w kulminacyjnym momencie widowiska przewracał się, udając martwego, po czym ożywał, co symbolizowało odrodzenie życia.

„Herodowe kolędowanie” natomiast nie było typową opowieścią o Bożym Narodzeniu, ale jak sama nazwa wskazuje – opowieścią o perypetiach Heroda i jego konszachtach z diabłem. Uczestniczyli w nim chłopcy przebrani zazwyczaj za: króla Heroda, Żyda, śmierć, feldmarszałka, żołnierzy, diabła i anioła, Turka itp. Podstawowym wątkiem dramatycznym były zbrodnia króla Heroda i jego śmierć.

Jednym z ciekawych rodzajów kolędowania było tzw. chodzenie z kozą. Koza była symbolem szczęścia lub pomyślności w gospodarstwie. Jeden z chłopców nakrywał się płachtą, a w ręku trzymał wystrugany z drewna i osadzony na kiju łeb kozy. Prowadzona przez „dziada” lub „Żyda” koza padała, umierała, a potem ożywała, co było odniesieniem do odradzającej się po zimie przyrody.

Jedno jest pewne: kolędnicy zwiastują dobrą nowinę, niosą radość domownikom oraz składają noworoczne życzenia, które są przyjmowane jako zapowiedź pomyślności, urodzaju i powodzenia. /i.c.

2024-01-02 12:12

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rok formacyjny wystartował

Niedziela bielsko-żywiecka 39/2021, str. I

[ TEMATY ]

formacja

Żywiec

Robert Karp

Msza św. w żywieckim amfiteatrze

Msza św. w żywieckim amfiteatrze

Nie wahajcie się poświęcać czasu dla Jezusa – mówił do dzieci i młodzieży ks. Marek Studenski.

Wikariusz generalny naszej diecezji w żywieckim amfiteatrze przewodniczył uroczystej inauguracji roku formacyjnego. Do amfiteatru pod Grojcem 11 września przyjechało około 800 osób – przedstawicieli różnych grup i wspólnot razem z rodzicami, duszpasterzami i katechetami.
CZYTAJ DALEJ

Dlaczego godzina dziewiąta jest godziną piętnastą?

Niedziela lubelska 16/2011

Triduum Paschalne przywołuje na myśl historię naszego zbawienia, a tym samym zmusza do wejścia w istotę chrześcijaństwa. Przeżywanie tych najważniejszych wydarzeń zaczyna się w Wielki Czwartek przywołaniem Ostatniej Wieczerzy, a kończy w Wielkanocny Poranek, kiedy zgłębiamy radosną prawdę o zmartwychwstaniu Chrystusa i umacniamy nadzieję naszego zmartwychwstania. Wszystko osadzone jest w przestrzeni i czasie. A sam moment śmierci Pana Jezusa w Wielki Piątek podany jest z detaliczną dokładnością. Z opisu ewangelicznego wiemy, że śmierć naszego Zbawiciela nastąpiła ok. godz. dziewiątej (Mt 27, 46; Mk 15, 34; Łk 23, 44). Jednak zastanawiający jest fakt, że ten ważny moment w zbawieniu świata identyfikujemy jako godzinę piętnastą. Uważamy, że to jest godzina Miłosierdzia Bożego i w tym czasie odmawiana jest Koronka do Miłosierdzia Bożego. Dlaczego zatem godzina dziewiąta w Jerozolimie jest godziną piętnastą w Polsce? Podbudowani elementarną wiedzą o czasie i doświadczeniami z podróży wiemy, że czas zmienia się wraz z długością geograficzną. Na świecie są ustalone strefy, trzymające się reguły, że co 15 długości geograficznej czas zmienia się o 1 godzinę. Od tej reguły są odstępstwa, burzące idealny układ strefowy. Niemniej, faktem jest, że Polska i Jerozolima leżą w różnych strefach czasowych. Jednak jest to tylko jedna godzina różnicy. Jeśli np. w Jerozolimie jest godzina dziewiąta, to wtedy w Polsce jest godzina ósma. Zatem różnica czasu wynikająca z położenia w różnych strefach czasowych nie rozwiązuje problemu zawartego w tytułowym pytaniu, a raczej go pogłębia. Jednak rozwiązanie problemu nie jest trudne. Potrzeba tylko uświadomienia niektórych faktów związanych z pomiarem czasu. Przede wszystkim trzeba mieć na uwadze, że pomiar czasu wiąże się zarówno z ruchem obrotowym, jak i ruchem obiegowym Ziemi. I od tego nie jesteśmy uwolnieni teraz, gdy w nauce i technice funkcjonuje już pojęcie czasu atomowego, co umożliwia jego precyzyjny pomiar. Żadnej precyzji nie mogło być dwa tysiące lat temu. Wtedy nawet nie zdawano sobie sprawy z ruchów Ziemi, bo jak wiadomo heliocentryczny system budowy świata udokumentowany przez Mikołaja Kopernika powstał ok. 1500 lat później. Jednak brak teoretycznego uzasadnienia nie zmniejsza skutków odczuwania tych ruchów przez człowieka. Nasze życie zawsze było związane ze wschodem i zachodem słońca oraz z porami roku. A to są najbardziej odczuwane skutki ruchów Ziemi, miejsca naszej planety we wszechświecie, kształtu orbity Ziemi w ruchu obiegowym i ustawienia osi ziemskiej do orbity obiegu. To wszystko składa się na prawidłowości, które możemy zaobserwować. Z tych prawidłowości dla naszych wyjaśnień ważne jest to, że czas obrotu Ziemi trwa dobę, która dzieli się na dzień i noc. Ale dzień i noc na ogół nie są sobie równe. Nie wchodząc w astronomiczne zawiłości precyzji pomiaru czasu możemy przyjąć, że jedynie na równiku zawsze dzień równy jest nocy. Im dalej na północ lub południe od równika, dystans między długością dnia a długością nocy się zwiększa - w zimie na korzyść dłuższej nocy, a w lecie dłuższego dnia. W okolicy równika zatem można względnie dokładnie posługiwać się czasem słonecznym, dzieląc czas od wschodu do zachodu słońca na 12 jednostek zwanych godzinami. Wprawdzie okolice Jerozolimy nie leżą w strefie równikowej, ale różnica między długością między dniem a nocą nie jest tak duża jak u nas. W czasach życia Chrystusa liczono dni jako czas od wschodu do zachodu słońca. Część czasu od wschodu do zachodu słońca stanowiła jedną godzinę. Potwierdzenie tego znajdujemy w Ewangelii św. Jana „Czyż dzień nie liczy dwunastu godzin?” (J. 11, 9). I to jest rozwiązaniem tytułowego problemu. Godzina wschodu to była godzina zerowa. Tymczasem teraz godzina zerowa to północ, początek doby. Stąd współcześnie zachodzi potrzeba uwspółcześnienia godziny śmierci Chrystusa o sześć godzin w stosunku do opisu biblijnego. I wszystko się zgadza: godzina dziewiąta według ówczesnego pomiaru czasu w Jerozolimie to godzina piętnasta dziś. Rozważanie o czasie pomoże też w zrozumieniu przypowieści o robotnikach w winnicy (Mt 20, 1-17), a zwłaszcza wyjaśni dlaczego, ci, którzy przyszli o jedenastej, pracowali tylko jedną godzinę. O godzinie dwunastej zachodziło słońce i zapadała noc, a w nocy upływ czasu był inaczej mierzony. Tu wykorzystywano pianie koguta, czego też nie pomija dobrze wszystkim znany biblijny opis.
CZYTAJ DALEJ

Wielki Czwartek

2025-04-18 22:55

Biuro Prasowe AK

    - Została ta śmierć przemieniona mocą Chrystusowej miłości w dar życia, który nieustannie sprawowany jest w każdej Mszy św., będącej pamiątką Jego nieskończonej miłości – mówił abp Marek Jędraszewski w czasie Mszy Wieczerzy Pańskiej, sprawowanej w katedrze na Wawelu.

W czasie homilii abp Marek Jędraszewski wskazał na siedem odsłon tego „wyjątkowego wieczoru i nocy, do których od samego początku zdążała publiczna działalność Jezusa z Nazaretu”. Po pierwsze były to wieczór i noc „paschalnej wieczerzy”, po drugie – „miłości służebnej”. W tym kontekście metropolita krakowski zwrócił uwagę na gest umycia nóg Apostołów przez Jezusa oraz słowa ustanowienia Eucharystii. – Poprzez te słowa Pan Jezus przemienił swoją śmierć, to co go miało spotkać nazajutrz na krzyżu, w dar z siebie samego, na dar ofiarny odkupienia. To ciało miało być wydane za nas. Jego krew miała być przelana za nasze grzechy. To był Jego dar z siebie do końca – mówił arcybiskup, zaznaczając, że dlatego Eucharystia jest dziękczynieniem za dar śmierci Chrystusa. – Została ta śmierć przemieniona mocą Chrystusowej miłości w dar życia, który nieustannie sprawowany jest w każdej Mszy św., będącej pamiątką Jego nieskończonej miłości – dodawał.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję