Reklama

Wiara

Życie z blizną

Jak sobie poradzić z żałobą? Jak pomóc rodzeństwu zrozumieć śmierć brata lub siostry? Opowiadają rodzice zmarłych dzieci.

Niedziela Ogólnopolska 44/2023, str. 11-13

[ TEMATY ]

śmierć

Karol Porwich/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

To była pierwsza ciąża Justyny i Andrzeja. Już na początku pojawiły się komplikacje, a w 20. tygodniu błogosławionego stanu zamiast radości były łzy rozpaczy. Serce maluszka nie biło.

Urodzeni dla nieba

Justyna roniła synka nocą w jednym z warszawskich szpitali. – Nasze dziecko było wielkości dłoni. W szpitalu byłam wtedy sama i doświadczałam ogromnego lęku – wspomina.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Kilka tygodni później Piotruś został pochowany w zbiorowym grobie nienarodzonych dzieci. Jego utrata była jednym z najtrudniejszych doświadczeń dla Justyny i Andrzeja. – To wydarzenie bardzo nas umocniło – opowiadają teraz. O Piotrusiu często myślą. Gdy przychodzi czerwiec, liczą, ile dziś miałby lat.

Wsparcie w żałobie znajdywali u przyjaciół, pomagała im też modlitwa. Nigdy nie mieli pretensji do Boga za to, że ich dziecko się nie narodziło.

Po poronieniu w piersiach Justyny pojawił się pokarm. Było to dla niej ciężkie przeżycie. Mąż zachęcił ją do pójścia na terapię. – Trzeba dać sobie czas na przepracowanie trudnych emocji, a także nie bać się sięgać po pomoc specjalisty. Jednym pomogą rekolekcje, innym grupy wsparcia, jeszcze innym terapia. Życie po poronieniu potrafi być piękne, choć z blizną – wyznaje mama Piotrusia.

Nasz Aniołek

Reklama

Doświadczają tego też rodzice ośmiorga dzieci, w tym narodzonego dla nieba Michasia. W dniu, kiedy padła diagnoza, że ich czwarte dziecko jest chore, Magda podczas USG wyjątkowo była sama. Mąż wyjechał na zagraniczną delegację. – Dwa dni później dowiedzieliśmy się, że serduszko dziecka nie bije – wspomina żona Marcina.

Nazajutrz trafiła do szpitala. W toalecie, w samotności, tak jak ma to miejsce u większości kobiet, które dostają tabletki poronne, rodziła martwego maleńkiego człowieka. – Miał wszystko ukształtowane, widzieliśmy jego palce, żebra, stópki. Mieścił się na dłoni – opowiada małżeństwo.

Mijało 13 tygodni i 4 dni ciąży, gdy lekarze stwierdzili, że w jamie macicy widoczny jest pojedynczy pęcherzyk z nieżyjącym maluszkiem. Poronienie było traumatycznym przeżyciem, zwłaszcza że w tym samym szpitalu przyszła wcześniej na świat trójka starszych pociech. – Tutaj rodziłam i roniłam, tutaj też żegnaliśmy naszego syna – wspomina Magda.

W szpitalu zaprowadzono rodziców do pomalowanego na biało pokoiku, w tle było słychać muzykę. – Czuliśmy się jak w kaplicy, mimo że była to szpitalna kostnica dedykowana nienarodzonym dzieciom. Mogliśmy zostać tam tyle czasu, ile chcieliśmy. Byliśmy przy naszym synku i modliliśmy się tak, jak potrafiliśmy – opowiadają małżonkowie.

Czymś oczywistym było dla nich to, że powinien się odbyć pogrzeb ich syna. Mieli już wykupiony rodzinny grób, ale nie znali procedur związanych z pochówkiem. Z pomocą przyszli przyjaciele ze wspólnoty. – Czuliśmy Boży pokój. Wokół nas pojawili się „aniołowie”, którzy również doświadczyli straty swoich pociech – dodają.

Reklama

Zakład zajmujący się pogrzebami nienarodzonych dzieci o wszystko się zatroszczył. Małżonkowie pragnęli przeżywać dzień pogrzebu Michałka tylko w gronie najbliższej rodziny. Przed starszymi dziećmi nie ukrywali łez i smutku.

Siedmioletnia Marta i 6-letnia Marysia wraz z rocznym Mateuszkiem razem z rodzicami w dużej świątyni stali przy maleńkiej białej trumience. Marta pamięta, że trzymała wiązankę białych róż. Pachniały miodem. Nie było dalszych i bliższych krewnych. Córki nie rozumiały, dlaczego nie ma zdjęcia braciszka. Czuły nawet z tego powodu złość. Rodzeństwo jednak pamięta o braciszku. Opowiada o nim w szkole i przedszkolu, a na rysunkach przedstawiających ich rodzinę Michasia maluje jako aniołka w niebie.

Rodzice często odwiedzali grób synka, jednak wraz z narodzinami kolejnych dzieci trudno im regularnie nawiedzać cmentarz. – Starsze córki zawsze pamiętają, aby przygotować jesienny czy bożonarodzeniowy wieniec. Gdy razem z dziećmi jesteśmy przy grobie Michałka, wieczorem się modlimy, aby wyprosił nam różne łaski. To taki nasz mały święty – mówią Magda i Marcin.

W rękach Ojca

Swoją świętą w niebie mają także Aneta i Paweł. Marysia urodziła się z rzadką chorobą genetyczną – miała złożony niedobór odporności. Ciągle była więc izolowana. Po narodzinach ważyła zaledwie 1600 g.

Reklama

Od razu po narodzeniu trafiła na oddział intensywnej terapii. Rodzice cieszyli się więc każdą chwilą z córeczką. – Dziękowaliśmy Bogu za ten dar nowego życia. Nie wiedzieliśmy, ile będzie dane Marysi żyć. Opowiadaliśmy jej o tym, jak Bóg bardzo ją kocha i że prawdopodobnie wkrótce się z Nim spotka – wspominają. Pierwszym prezentem po narodzinach, który Marysia dostała od rodziców, było Pismo Święte.

Choć lekarze nie dawali dziewczynce szans na przeżycie, Marysia dzielnie walczyła z każdą infekcją. W jej krótkim, trwającym 10 miesięcy życiu, dokonywał się cud za cudem. Przeszła COVID-19, sepsę i inne zagrażające zdrowiu stany.

Aneta i Paweł siłę do przeżywania hospitalizacji czerpali z małżeńskiej jedności i głębokiej wiary. – Krzyż nieśliśmy razem z Jezusem. Doświadczyliśmy wielkiej miłości we wzajemnym towarzyszeniu sobie w cierpieniu, a obecność Marysi sprawiała, że na naszych twarzach pojawiał się uśmiech, a nie smutek – wyznają. Nie narzekali, nie kłócili się z Panem Bogiem. Przyjmowali Jego wolę.

Był sobotni poranek. Aneta robiła śniadanie, Paweł przebierał córeczkę. Marysia nagle zaczęła być sina. – Zasnęła w objęciach Pawła, odeszła z rąk ziemskiego taty w ręce Ojca w niebie – opowiada ze wzruszeniem Aneta, która poprzedniego dnia na adoracji doświadczyła ogromnej miłości Boga. W tym czasie Paweł zajmował się Marysią. – Razem z córeczką się modliłem, a nawet się bawiłem. To było takie nasze pożegnanie, czego nie byłem wtedy świadomy – zauważa. Podczas wieczornej modlitwy Paweł zmęczony oparł głowę o śpiącą Marysię. Włosy taty połaskotały córeczkę. – Zaczęła się śmiać w głos, otworzyła oczy i usta z tej radości, co zawsze było dla niej trudnością – opowiada Aneta.

Wiele znaków towarzyszyło śmierci Marysi. Zanim zmarła, przed snem rodzice czytali jej Biblię. Tego dnia zapoznawali ją z historią Eliasza, którego Bóg wziął do nieba. Kilkanaście godzin później maleńka Marysia zmarła. Przed jej śmiercią Aneta zachwycała się usypianą córeczką, wzięła aparat, aby uwiecznić tę chwilę. – Maria się przebudziła, a Aneta mówiła do niej: „Śpij, kochanie, śpij”. To nasze ostatnie nagranie, które mamy z Marysią – wspomina Paweł.

2023-10-24 14:46

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zmarł ojciec bp. Mariana Rojka

Zmarł śp. Józef Rojek, ojciec biskupa zamojsko-lubaczowskiego Mariana Rojka oraz ks. Kazimierza Rojka, pracującego w archidiecezji przemyskiej. Msza św. pogrzebowa w czwartek, 26 marca, o godz. 11.00 w kościele Matki Bożej Różańcowej w Rzeszowie, następnie przewiezienie ciała Zmarłego na cmentarz na Wilkowyi.
CZYTAJ DALEJ

Mozaiki Rupnika przykryte w Sanktuarium w Lourdes

2025-04-01 08:16

[ TEMATY ]

Marek Rupnik

Karol Porwich/Niedziela

Biskup Tarbes i Lourdes, Jean-Marc Micas, nakazał zasłonięcie mozaik z Rupnika w Bazylice Różańcowej jako symboliczny gest wobec ofiar nadużyć seksualnych w Kościele. Decyzja ta wpisuje się w Rok Jubileuszowy i ma na celu ułatwienie duchowego dostępu do sanktuarium.

Biskup Jean-Marc Micas, ordynariusz Tarbes i Lourdes, opisał tę decyzję jako „drugi krok” po swojej pierwotnej decyzji z lipca 2024 r. o zaprzestaniu oświetlania mozaik w nocy i podczas procesji.
CZYTAJ DALEJ

Wyjątkowy film "Śladami Ojca" już do obejrzenia!

2025-04-02 18:41

[ TEMATY ]

film

Jan Paweł II

Materiał prasowy

Dziś na antenie TVP 1 swoją premierę miał film „Śladami Ojca” opowiadający o tym co pozostało w nas 20 lat po śmierci Jana Pawła II. Do obejrzenia już teraz Święty Jan Paweł II, to człowiek przeprowadzający Kościół w nowe millenium, w czasach kiedy potrzeba było kogoś autentycznego, prawdziwego. Papież, który na oczach milionów ludzi zmieniał losy świata.

Jaki ślad po 20 latach od śmierci Ojca Świętego zostawił jego pontyfikat? Czy dziś kolejne pokolenia inspirują się nauczaniem Wielkiego Polaka?
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję