Reklama

Wiadomości

Czarna śmierć w XXI wieku

Spadek religijności, mentalność antykoncepcyjna i aborcyjna, hedonizm, szalejący feminizm, tani seks i pornografia – to tylko kilka najgroźniejszych zjawisk kulturowych, których skutkiem jest pogłębiający się kryzys rodziny i demografii.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Obecny kryzys rodziny i demografii można porównać z epidemią dżumy z XIV wieku. W wyniku zarazy zmarło wówczas 31% Europejczyków, tj. prawie 24 mln ludzi, podczas gdy Europę zamieszkiwało wówczas ok. 75 mln. Epidemia tzw. czarnej śmierci ponownie zaczęła nękać Stary Kontynent w 1361 r. Bilans kolejnych fal zarazy był zatrważający – ok. 1430 r. Stary Kontynent zamieszkiwało jedynie 20-40 mln ludzi. Ten kryzys zakończył pewną epokę, zmienił kulturę, gospodarkę i przeorał politykę, zakończył dawny świat. – Jaka jest sytuacja na początku XXI wieku? Demografowie szacują, że w najbliższych dekadach w Europie ubędzie 200 mln ludzi. W niektórych państwach będzie to spadek o 20%, w innych – o 40%, ale są także takie kraje w Europie, które stracą aż 60% swojej populacji. Byłoby naiwnością twierdzić, że taka drastyczna zapaść nie zmieni całkowicie naszego świata. Kryzys rodziny i demografii to czarna śmierć XX i XXI wieku – powiedział mec. Jerzy Kwaśniewski w trakcie otwarcia międzynarodowej konferencji naukowej pt. „Kulturowe aspekty polityki rodzinnej – dodatek czy podstawa skutecznej recepty na kryzys demograficzny?”. Zorganizował ją Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris wraz z uczelnią Collegium Intermarium.

„Niezdrowa” wierność małżeńska

Reklama

Czarna śmierć XXI wieku jest skutkiem zatrutego środowiska społecznego, w którym żyje współczesny człowiek i toksycznych zjawisk kulturowych. Wpływ na to mają zagadnienia związane z obrazem rodziny w kulturze masowej, rewolucyjne przemiany w dziedzinie płci i seksualności oraz zjawiska takie jak radykalny feminizm czy sekularyzacja.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Profesor socjologii University of Texas Mark Regnerus, autor wielu artykułów naukowych i książek o tematyce małżeństwa i seksualności, wskazuje na zależności między antykoncepcją a jakością życia rodzinnego oraz dzietnością. Pigułka hormonalna była pierwszą i kluczową technologią seksualną odpowiedzialną za stan obecnego rynku matrymonialnego. Zwolennicy antykoncepcji mówili, że chcą jedynie ograniczyć dzietność kobiet do trojga-czworga dzieci, by nie musiały ich rodzić po sześcioro-ośmioro. – Ale wszyscy wiemy, że dziś jesteśmy bardzo daleko od takiego założenia – podkreśla prof. Regnerus.

Reklama

Za kryzys demograficzny odpowiedzialne są mentalność antykoncepcyjna i aborcyjna, ale także pornografia i „tani seks”, który w oderwaniu od prokreacji nie musi się wiązać z jakąkolwiek odpowiedzialnością. – Technologie komunikacyjne spowodowały obniżenie kosztów seksu, sprawiły, że prawdziwe zaangażowanie stało się „droższe”, przyczyniły się do ogromnego spowolnienia rozwoju długoterminowych relacji, zwłaszcza małżeństwa, zagroziły płodności kobiet. Odbiły się na zdolności mężczyzn do zawarcia małżeństwa – zauważa prof. Regnerus. Wśród kolejnych zagrożeń niszczących rodzinę eksperci wskazują na powszechną seksualizację, która nie jest już tylko w sferze ludzkich pragnień, ale jest obecna w kulturze, prawie czy zdrowiu publicznym. Seks jest częścią życia społecznego i znakiem rozpoznawczym dobrego życia, bo człowiek ma prawo do ekspresji seksualnej. – Dostęp do wysokiej jakości doświadczeń seksualnych jest postrzegany podobnie jak dostęp do czystej wody, czystego powietrza, dobrej żywności czy mieszkania. Jednocześnie wmawia się nam, że wierność małżeńska jest niemożliwa, a nawet niezdrowa. To radykalna zmiana, bo przecież nasi przodkowie także byli zaznajomieni z przyjemnością seksualną, ale kojarzyła im się ona z miłością i odpowiedzialnością, bo co jakiś czas przychodziły na świat dzieci – dodaje.

Macierzyństwo to „przekleństwo”

Pomysłodawcą konferencji, która zbiegła się z obchodami 10-lecia Instytutu Ordo Iuris, był jego wiceprezes – mec. Rafał Dorosiński. Jego zdaniem, kryzys demograficzny jest problemem globalnym, bo według ONZ, aż 2/3 ludności świata żyje w krajach lub regionach, w których dzietność wynosi poniżej 2,1 poziomu urodzeń, czyli współczynnika gwarantującego zastępowalność pokoleń.

Dzietność spada wszędzie tam, gdzie rośnie poziom życia, bo ludzie bardzo szybko przyzwyczajają się do wygodnego życia, bez poświęceń i wyrzeczeń. Przykładem może być Korea Płd., która jest krajem bardzo bogatym, gdzie wydano setki miliardów dolarów na politykę demograficzną, a mimo to ma najniższy poziom dzietności (0,87 dziecka na kobietę). Zjawisko spadku dzietności coraz dobitniej odczuwalne jest też w Polsce, gdzie sytuacja ekonomiczna i jakość życia się poprawiają, ale dzietność wciąż nie rośnie. – Zastanawiające jest też to, że największe wyże demograficzne pojawiały się i trwały w Polsce w momentach trudnych z ekonomicznego punktu widzenia (m.in. w czasach powojennych czy w okresie stanu wojennego) – mówi mec. Dorosiński.

Reklama

Spadek dzietności w bogatych krajach można łączyć ze zjawiskiem tzw. worksizmu, czyli upatrywania sensu życia w pracy. Dla 71% Amerykanów najważniejsza jest praca, dla 61% – przyjaciele. Małżeństwo jest ważne dla 21%, a dzieci – tylko dla 26% badanych w USA. Najniższy odsetek dzietności występuje u tych kobiet i mężczyzn, którzy mają wysokie oczekiwania wobec pracy i jednocześnie opowiadają się za równością płci. – To efekt feminizmu, który wmawia kobietom, że zajmowanie się domem i dziećmi jest bezwartościowe. Czołowa feministka Betty Friedan porównywała opiekę nad dziećmi do obozów koncentracyjnych, a naturalną prokreację do narzędzia opresji względem kobiet – tłumaczy Dorosiński.

Kolejnym czynnikiem, który najmocniej osłabił rodzinę i prokreację, są następujące po sobie fale rewolucji seksualnej, która wiąże się z bardzo radykalnym przewartościowaniem norm społecznych. Tegoroczny dokument agendy ONZ United Nations Population Fund – Funduszu Ludnościowego Narodów Zjednoczonych na Światowy Dzień Zdrowia Seksualnego to swoiste „credo” wszystkich fal rewolucji seksualnej, bo wskazuje się w nim, że człowiek ma „prawo” do tożsamości i ekspresji seksualnej, dbania o siebie, samorealizacji seksualnej i do wolności od niechcianych dzieci, co umożliwiają antykoncepcja i aborcja. – Obok tego mamy zwykły kulturowy trend zniechęcania do rodzicielstwa. Wystarczy przytoczyć kilka medialnych tytułów, jak to dorastające dzieci są trudne w wychowaniu, np.: Macierzyństwo stało się dla mnie przekleństwem, bo dla córki stałam się debilką i krową albo Bezdzietne z wyboru! Można to nazwać lenistwem, ale ja to nazywam szczęściem – cytuje mec. Dorosiński.

Triumf hedonizmu

Bracy Bersnak, profesor Christendom College w USA, zwraca uwagę na współczesne tendencje do budowania kultury indywidualizmu. Państwo liberalne z jednej strony stara się być gwarantem ludzkiej wolności, a z drugiej – przedstawia rodzinę jako zagrożenie dla wolności jednostki. Belinda Brown z University College London wskazuje natomiast, że feminizm ma wpływ na sposób myślenia zarówno kobiet, jak i mężczyzn. – Najbardziej podstawowym błędem feministek była ich determinacja, by zlikwidować wspierającą rolę mężczyzny w rodzinie. Projekt feministyczny polegał na „uwolnieniu” kobiet od zależności od mężczyzn, która według nich, była źródłem patriarchatu i ucisku. Ponieważ małżeństwo było ucieleśnieniem tej zależności, głównym celem feminizmu było rozbicie samego małżeństwa – podkreśla.

Kościół katolicki już w latach 60. ubiegłego wieku postawił diagnozę w encyklice Humanae vitae, że jeśli człowiek nie będzie walczył o czystość przedmałżeńską, wierność małżeńską oraz porzuci prokreację, to zwycięży popęd seksualny i rozpowszechnią się postawy czysto hedonistyczne. Z perspektywy czasu doskonale widać, jak bardzo ta diagnoza Kościoła na temat seksualności człowieka oraz mentalności antykoncepcyjnej była prorocza. – Niestety, tę walkę o miłość, poświęcenie i odpowiedzialność za rodzinę, żonę i dzieci przegrywamy, bo ludzie chcą mieć jedynie łatwe, lekkie życie, bez żadnych poświęceń i zobowiązań. Diagnoza była słuszna, bo dziś widzimy, że za sprawą antykoncepcji seks został oddzielony od małżeństwa i prokreacji. W konsekwencji coraz powszechniej wygrywa postawa egoistyczna i hedonistyczna, a rodzina jest coraz słabsza – podsumowuje mec. Dorosiński.

2023-10-10 14:04

Ocena: +10 -2

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Demograf: nie mamy dzieci, bo nie tworzymy związków

2025-11-12 17:48

[ TEMATY ]

dzieci

demografia

związki

przyczyny

Adobe Stock

Jakie są przyczyny niskiej dzietności w Polsce?

Jakie są przyczyny niskiej dzietności w Polsce?

Nie powstają związki, nie powstają małżeństwa. Jak zatem mają się rodzić dzieci? Trudności w budowaniu relacji to zdaniem demografa Mateusza Łakomego najważniejsza przyczyna obecnej zapaści demograficznej w Polsce. W rozmowie z KAI Mateusz Łakomy wskazuje też na inne przyczyny niskiej dzietności oraz zwraca uwagę, że spadek liczby urodzeń to zjawisko występujące na całym świecie i że może ono prowadzić do poważnych problemów. Mówi również o tym, że więcej dzieci mają dziś nie tylko osoby religijne ale - w krajach rozwiniętych - także te lepiej sytuowane i lepiej wykształcone.

Maria Czerska (KAI): Wszyscy mówią dziś o kryzysie demograficznym w Polsce. Dzieci rodzi się coraz mniej. Co się dzieje?
CZYTAJ DALEJ

Największa z łask

W prawdzie o Niepokalanym Poczęciu kryje się coś, co jest istotne dla naszej wieczności. Ten dogmat to wiadomość dla nas.

To były czasy! Spierano się na tematy teologiczne tak, że dochodziło nawet do wyciągania mieczy z pochwy. Dyskusje na argumenty rozpalały głowy i serca nie tylko mnichów czy biskupów, ale też nawet królów i cesarzy. Ludzie składali „ślub krwi”, gotowi oddać za tę prawdę swoje życie – tak jak św. Stanisław Papczyński, na którego rzucił się w Warszawie uzbrojony Szwed. Czyżby nie było ważniejszych spraw? Nie, bo w prawdzie o Niepokalanym Poczęciu kryje się coś, co jest istotne dla naszej wieczności. Ten dogmat to wiadomość dla nas. Wielopunktowa.
CZYTAJ DALEJ

UE/ KE zatwierdziła wniosek Polski o udzielenie pomocy publicznej na budowę elektrowni jądrowej

2025-12-09 16:34

[ TEMATY ]

Unia Europejska

elektrownie jądrowe

Adobe Stock

Komisja Europejska we wtorek oficjalnie wyraziła zgodę na udzielenie przez Polskę pomocy publicznej na budowę elektrowni jądrowej. Premier Donald Tusk poinformował, że budowa będzie mogła ruszyć jeszcze w grudniu i że zabezpieczono na ten cel całość potrzebnej kwoty, czyli 60 mld zł.

Polska powiadomiła KE we wrześniu ub.r. o planie wsparcia spółki państwowej Polskie Elektrownie Jądrowe (PEJ) w budowie elektrowni jądrowej. Polskie władze poinformowały, że planują wesprzeć tę inwestycję poprzez: zastrzyk kapitału w wysokości ok. 14 mld euro, pokrywający 30 proc. kosztów projektu, a także gwarancje państwowe obejmujące 100 proc. długu zaciągniętego przez PEJ w celu sfinansowania inwestycji oraz tzw. kontrakt różnicowy, zapewniający stabilność przychodów przez cały okres eksploatacji elektrowni wynoszący 40 lat.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję