Avatar. Istota wody, kontynuacja hitu Camerona sprzed kilkunastu lat, tylko częściowo wynagradza cierpliwość tym, których tamta produkcja zachwyciła. Dziś są starsi, a 3-godzinny festiwal efektów specjalnych ze słabiutkim scenariuszem nie musi im już wystarczyć. Akcja, która rozgrywa się lata temu na lądowych terenach Pandory, przenosi się do jej oceanicznej krainy. To tam, w Metkayinie, rodzina Jake’a i Neytiri stara się ukryć przed kolonizatorami – najeźdźcami z Ziemi. Ale nie da się ciągle ukrywać, trzeba znów walczyć z najeźdźcami – groźniejszymi i lepiej wyposażonymi niż ich poprzednicy. Walki o Metkayinę to, jeśli chodzi o efekty specjalne, prawdziwa jazda bez trzymanki. Widać, że (filmowa) technologia poszła do przodu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu