Reklama

Wiara

Wołanie o miłość

Bóg stał się człowiekiem, ponieważ w samych początkach ludzkości został popełniony grzech pierworodny, który objął wszystkich ludzi. Wykupić ludzi z niewoli grzechu nie mógł żaden człowiek. Mógł to zrobić jedynie Bóg – mówi ks. prof. Waldemar Chrostowski, jeden z najlepszych znawców Biblii na świecie.

Niedziela Ogólnopolska 52/2022, str. 6-10

[ TEMATY ]

Boże Narodzenie

Adobe Stock

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Krzysztof Tadej: Kolejne Boże Narodzenie... Bóg przychodzi do każdego z nas. Do tych, co wierzą, ale i do tych, którzy Go odrzucają. Rok temu, 24 grudnia, papież Franciszek powiedział, że wszechmogący Bóg rodzi się tam, gdzie nie ma świateł, gdzie nie ma blasku, nie ma chórów anielskich. O Jezusie powiedział: „Leży Dziecię w surowym ubóstwie żłóbka...”.

Ks. prof. Waldemar Chrostowski: Zanim papież Franciszek wypowiedział te słowa, równie piękne myśli wyraził Benedykt XVI. W jednej z bożonarodzeniowych homilii stwierdził, że kiedy Jezus przychodził na świat, to nie miał nic. Dosłownie nic, żadnego zaplecza materialnego. Ale przychodząc na świat w skrajnym ubóstwie, miał wszystko, czego najbardziej potrzebował. Tym, czego człowiek najbardziej potrzebuje, jest miłość. I tę miłość Jezus otrzymał od swoich rodziców – Maryi i Józefa. Można być zamożnym, opływać we wszystko, ale jeśli człowiek nie otrzyma tego, co jest mu naprawdę potrzebne, nigdy nie będzie w pełni szczęśliwy.

Reklama

Przypomina mi się piosenka zespołu The Beatles z czasów mojej młodości All You Need Is Love – Wszystko, czego potrzebujesz, to miłość. Boże Narodzenie uświadamia nam właśnie tę prawdę. Gdy obserwujemy dramaty porzuconych żon i mężów, opuszczonych dzieci, tragicznych rozstań i samotności, widzimy, że łączy je jedno – wielkie wołanie o miłość. To wołanie odzwierciedla najgłębszy sens Bożego Narodzenia.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Co jest istotą Bożego Narodzenia? Co powinniśmy zrobić, żebyśmy nie zmarnowali tych dni?

Boże Narodzenie kieruje uwagę ku narodzinom Jezusa w Betlejem ponad 2 tys. lat temu. Było to wydarzenie historyczne, które nastąpiło w konkretnych realiach czasu i miejsca. Ważne jest jednak również to, abyśmy pamiętali, że Boże Narodzenie dzieje się każdego dnia. To, co niegdyś dokonało się w Betlejem, sakramentalnie dokonuje się codziennie w kościołach, w kaplicach i na ołtarzach świata podczas sprawowania Eucharystii. Eucharystia jest sakramentem żywej i prawdziwej obecności Jezusa Chrystusa. Przeżywając święta Bożego Narodzenia, powinniśmy to sobie wyraziściej uświadamiać. Lecz świadomość, że Bóg stał się człowiekiem, ma nam towarzyszyć również po świętach, po Nowym Roku i zawsze.

Podstawowym wymiarem życia chrześcijańskiego powinna być pełna świadomość tego, czym jest Eucharystia. Na takim gruncie większego znaczenia nabierają modlitwa, czyli rozmowa z Bogiem, oraz dobre uczynki i dzieła miłosierdzia. W tym wszystkim obecny jest Bóg, bo to On porusza i uzdalnia nas swoją łaską do czynienia dobra.

Reklama

Porozmawiajmy o wydarzeniach sprzed 2 tys. lat. Z Ewangelii według św. Mateusza wiemy, że po zaślubinach Maryja z Józefem nie zamieszkali razem (por. 1, 18). Niektórzy, czytając ten fragment, mają wątpliwości: czy słowo „zaślubiny” oznacza ślub czy zaręczyny? I dlaczego Maryja z Józefem musieli czekać, żeby zamieszkać razem?

Sytuacja Maryi i Józefa wynikała z uwarunkowań tradycji żydowskiej. Zamążpójście odbywało się w dwóch etapach. Pierwszy, nazywany erusin, stanowił odpowiednik zaręczyn. Na marginesie trzeba powiedzieć, że obecnie słowo „zaręczyny” brzmi osobliwie, bo gwałtowne przemiany obyczajowe doprowadziły do tego, że wielu młodych ludzi, podejmując wspólne zamieszkanie, nie zna radości narzeczeństwa zapoczątkowanego zaręczynami. Żydowskie zaręczyny odbywały się w gronie rodzinnym, w którym ustalano warunki małżeństwa, również finansowe. Od zaręczyn miał minąć rok, żeby przejść do drugiego etapu, określanego nazwą nisuin, odpowiednika ślubu.

Obecnie jest inaczej...

W dzisiejszym świecie młodzi ludzie zakochują się w sobie nawzajem, szybko biorą ślub i często nie mogą się do siebie przyzwyczaić. Częstym powodem rozwodów jest „niezgodność charakterów”, a skutkiem – rozczarowania i dramaty oraz cierpienie dzieci pozbawionych stałej obecności obojga rodziców. W świecie semickim, o którym mówimy, od momentu zaręczyn młodzi ludzie przez rok spotykali się ze sobą, jednak zawsze w towarzystwie sióstr, braci i rodziny. Przez ten czas poznawali siebie nawzajem i się do siebie przyzwyczajali. Sam ślub był uroczystością trwającą kilka dni. Najważniejszym momentem było przejście narzeczonej do domu narzeczonego. Odtąd możemy mówić o małżeństwie.

W Ewangelii według św. Mateusza czytamy, że Maryja, zanim zamieszkała z Józefem, stała się „brzemienną za sprawą Ducha Świętego”.

Zwiastowanie miało miejsce między zaręczynami a ślubem, czyli w okresie, w którym zakładano, że niedopuszczalna jest jakakolwiek zdrada, ponieważ oboje narzeczeni byli traktowani jako przyszli mąż i żona. Gdy Maryja wyraziła zgodę na macierzyństwo, jej sytuacja stała się dramatyczna.

Reklama

Anioł powiedział do Niej: „Nie bój się, Maryjo, znalazłaś łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i zostanie nazywany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca” (por. Łk 1, 30-33).

To wspaniała nowina, która na pewno była dla Maryi źródłem wielkiej radości. Ale przecież musiała podzielić się nią z Józefem. On wiedział, że między nimi nie było żadnego fizycznego kontaktu, a więc dziecko, które Maryja nosi w swoim łonie, nie jest jego dzieckiem. Przyjęcie do wiadomości, że jego poczęcie stanowi skutek zgody udzielonej na propozycję anioła, nie wchodziło w rachubę. Mamy do czynienia z czymś absolutnie wyjątkowym, co nie mieści się w ramach naturalnego porządku.

To musiało być szokujące dla Józefa. Co wynikało z ówczesnego prawa? Co Józef powinien zrobić w takiej sytuacji?

Tak, to był dramat Józefa. Co powinien zrobić? Powinien pójść do starszych w Nazarecie, pełniących funkcje sądownicze, i powiedzieć, że Maryja spodziewa się dziecka, które nie jest jego. Maryja zostałaby ukarana za cudzołóstwo. Jak widzimy, los Maryi był naprawdę dramatyczny.

Reklama

Z Ewangeli według św. Mateusza wiemy, że Józef „był człowiekiem sprawiedliwym” i dlatego postanowił oddalić Maryję bez rozgłosu (por. 1, 19).

Był człowiekiem sprawiedliwym, bo nie chciał ani nie dopuścił do surowego ukarania Maryi. Postanowił potajemnie Ją oddalić, aby Jej dziecko przyszło na świat w innym miejscu, z dala od Nazaretu, gdzie oboje byli znani. Tradycja starochrześcijańska mówi, że Maryja urodziła się w Jerozolimie, co upamiętnia kościół św. Anny i grota czczona jako miejsce narodzin Maryi. Może Józef postanowił odesłać Maryję właśnie do Jerozolimy? Jedno jest pewne: wiedział, że po oddaleniu Maryi zła i plotkarska opinia otoczenia spadnie na niego. Wyjdzie na to, że dopuścił się współżycia z narzeczoną, której następnie się pozbył. Sprawiedliwość Józefa jest prawdziwie heroiczna, ponieważ wziął na siebie najtrudniejsze konsekwencje macierzyństwa Maryi. Nie wiedział, co się naprawdę wydarzyło. Wiedział od Maryi o zwiastowaniu, ale Jej nie uwierzył, i postanowił tak, a nie inaczej rozwiązać tę sprawę.

Czy postawa Józefa powinna być dla nas przykładem, żeby w życiu kierować się dobrem drugiego człowieka, a dopiero później przepisami prawa?

Zawsze istnieje napięcie między sprawiedliwością a miłosierdziem, córką miłosierdzia zaś jest przebaczenie. Na tym etapie, o którym mówimy, Józef wiedział, że Maryja spodziewa się dziecka oraz że nie jest to jego dziecko, ale odstąpił od żelaznej sprawiedliwości. Na pewno kochał Maryję i był dobrym człowiekiem. Może znał podobne sytuacje z okolicy i wiedział, jak surowo obchodzono się z kobietami określanymi jako „panny z dzieckiem”? Jego postawa pokazuje, że nie w każdej sytuacji ostatnie słowo ma należeć do sprawiedliwości.

Reklama

Znowu pojawia się anioł, który mówi do Józefa, żeby nie bał się przyjąć Maryi, bo Dziecko poczęło się z Ducha Świętego. Dodał, że zbawi Ono lud od grzechów. Józef przyjął to bez zastrzeżeń, bez dyskusji (por. Mt 1, 20-25). Jego postawa to przykład, żeby wierzyć nie tylko w Boga, ale również Bogu? Tak jak to uczyniła Maryja, która podczas zwiastowania powiedziała do anioła: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego” (Łk 1, 38).

W Ewangeliach okoliczności dziewiczego poczęcia Jezusa przez Maryję zostały przedstawione z dwóch odmiennych perspektyw. Ewangelia według św. Łukasza przedstawia je z perspektywy Maryi. Czytamy więc o zwiastowaniu, nawiedzeniu Elżbiety, narodzinach w Betlejem oraz że Maryja „zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu”. W Ewangelii według św. Mateusza natomiast dominuje spojrzenie męskie, zatem te same wydarzenia zostały przedstawione z perspektywy Józefa, co znalazło wyraz w decyzji o oddaleniu Maryi i pouczeniu od Boga, które otrzymał. Z dwóch odmiennych Ewangelii wyłania się spójny obraz dwóch odmian pełnego zawierzenia Bogu.

Maryja, która doświadczyła zwiastowania, zadała bardzo realistyczne pytanie, które wybrzmiewa na kartach Ewangelii: „Jakże to się stanie, skoro nie znam męża?” (Łk 1, 34). W bardziej zrozumiałym przekładzie Jej słowa brzmią: „Jakże to się stanie, skoro nie znam pożycia z mężczyzną?”. Maryja jest realistką. Nie przyjęła niezwykłej zapowiedzi jak naiwna dziewczyna. Zadała konkretne pytanie, co świadczy o tym, że była przygotowana do życia w rodzinie. Jej zachowanie może być przykładem dla kobiet, że do życia małżeńskiego i rodzinnego trzeba podchodzić realistycznie. To samo dotyczy postawy Józefa. Również on znalazł się w bardzo trudnej sytuacji, bo za kilka miesięcy miał się odbyć ślub, a oto narzeczona jest w ciąży. Cały świat Józefa legł w gruzach. Pouczony przez Boga zaufał Mu i przyjął Maryję do siebie. Pomoc Boga była jednak niezbędna, bo własnymi siłami do takiej decyzji by nie doszedł.

Dlaczego Bóg nie mówi bezpośrednio do Maryi i Józefa? Dlaczego wysyła aniołów? Dlaczego nie dochodzi do takich objawień, jakie miała np. św. Faustyna, do której Bóg zwracał się bezpośrednio?

To jest pytanie do Boga, nie do mnie. To On określa sposób swojego działania, który powinniśmy z wiarą przyjmować.

Reklama

Jeśli chodzi o św. Siostrę Faustynę, to jej wewnętrzne doświadczenia pochodziły z duchowego kontaktu z Jezusem Chrystusem, a więc pośrednictwo anioła nie było potrzebne. W przypadku Maryi i Józefa jesteśmy jeszcze na etapie przejścia od Starego do Nowego Testamentu, od nadziei żydowskiej do chrześcijańskiej. Maryja, można powiedzieć, jest pierwszą chrześcijanką. W Jej ślady poszli św. Józef, potem pastuszkowie, Symeon – i to grono stopniowo się powiększało. Do wielowiekowego orszaku wyznawców Jezusa Chrystusa należy również św. Siostra Faustyna.

Józef i Maryja udali się do Betlejem w związku ze spisem powszechnym. W Betlejem urodził się Jezus. Jaki był cel Boga? Dlaczego stał się człowiekiem? Dlaczego ponad 2 tys. lat temu stał się jednym z nas?

To pytanie ma bardzo długą historię. W średniowieczu odbywały się na ten temat długie debaty na paryskiej Sorbonie. Stawiano pytanie: Cur Deus homo? (Dlaczego Bóg człowiekiem?).Toczyły się dyskusje między franciszkanami a dominikanami. Dominikanie twierdzili, że Bóg stał się człowiekiem, ponieważ w samych początkach ludzkości został popełniony grzech pierworodny, który objął wszystkich ludzi. Wykupić ludzi z niewoli grzechu nie mógł żaden człowiek. Mógł to zrobić jedynie Bóg. Dlatego grzeszna ludzkość otrzymała dar zbawienia dokonanego przez Syna Bożego. Franciszkanie natomiast twierdzili, że Bóg stał się człowiekiem, ponieważ tajemnica Wcielenia była od początku wpisana w Boży zamysł stworzenia świata. Wcielenie Syna Bożego to największy dowód miłości Boga do ludzi.

Piękną tradycją w czasie świąt Bożego Narodzenia jest pozostawianie pustego miejsca i dodatkowego nakrycia przy wigilijnym stole. W tym roku będzie się to odbywało w szczególnym czasie, gdy trwa wojna w Ukrainie.

Przez całe lata płynie z Polski wielka pomoc w różne strony świata. Puste miejsce przy stole jest nie tylko miejscem, do którego może zawitać przybysz z Ukrainy czy ktoś bezdomny. To puste miejsce, symbol miłosierdzia i pomocy, przypomina o głodujących w Afryce i Azji oraz wszędzie tam, gdzie potrzebna jest pomoc. Największym darem dla Ukrainy byłoby, gdybyśmy przez modlitwę wyprosili pokój dla tego kraju, a przez naciski i sprzeciw wymusili zmianę nastawienia polityków i koncernów zbrojeniowych, dla których los zwyczajnych ludzi jest obojętny. Wysyłając kolejne dostawy broni, nie patrzą oni, że na skutek jej użycia ludzie cierpią z powodu mrozu, ciemności, braku żywności, leków i środków higieny, kryzysu szkolnictwa, kalectwa i rozpaczy. Ludność w Ukrainie jest udręczona ponad wszelką miarę, a najgorsze, że nie widać końca tej gehenny. Dlatego ważna jest nie tylko doraźna pomoc, ale również pomoc modlitewna oraz wołanie o sprawiedliwość i pokój. Wołanie tak zdecydowane i głośne, że politycy i wojskowi, którzy prą do tej wojny, będą musieli się z nim liczyć.

Żyjemy w czasach niepewności i zagrożeń. Niedawno dominowała pandemia, teraz z niepokojem patrzymy na wojnę w Ukrainie. Do tego w ciągu całego roku pojawiało się wiele publikacji nader krytycznych w stosunku do księży, papieża i Kościoła. Czy Boże Narodzenie wskazuje, że powinniśmy porzucić swoje niepokoje? I powiedzieć, że skoro Bóg jest z nami, to czego mamy się lękać?

Święta Bożego Narodzenia powinny kierować nasz wzrok ku Bogu. Wszystko, co trudne i groźne, co obraca się przeciw Kościołowi i Janowi Pawłowi II, wzywa nas do jeszcze większego zaufania Bogu. Tym większa powinna być również odpowiedzialność biskupów, kapłanów, sióstr zakonnych, zakonników i misjonarzy za dar powołania. Cała ta sytuacja wokół Kościoła ma być dla nas wielkim znakiem, że świat woła o dobro. W środkach masowego przekazu dobre wydarzenia w Kościele albo nie są pokazywane, albo są pokazywane tak, jakbyśmy oglądali je pod mikroskopem. To natomiast, co złe, jest pokazywane przez szkło powiększające. Musimy zmagać się z tą asymetrią w pokazywaniu życia Kościoła. To zmaganie polega przede wszystkim na tym, żeby tego, co dobre, było jak najwięcej, a tego, co złe – jak najmniej.

Ks. prof. Waldemar Chrostowski - teolog, biblista, publicysta. Laureat watykańskiej Nagrody Ratzingera, przyznawanej najwybitniejszym teologom. Autor ponad 3 tys. publikacji naukowych i popularnonaukowych. Ostatnio ukazały się jego dwie kolejne książki: Kobiety w Piśmie Świętym oraz Apokalipsa św. Jana. Listy do siedmiu Kościołów.

2022-12-19 16:48

Ocena: +6 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ulmowie na straży życia

Niedziela rzeszowska 51/2018, str. VI

[ TEMATY ]

Boże Narodzenie

rodzina Ulmów

Muzeum w Markowej

Wiktoria i Józef Ulmowie oraz ich dzieci zostali zamordowani 24 marca 1944 r. za pomoc Żydom

Wiktoria i Józef Ulmowie oraz ich dzieci zostali zamordowani 24 marca 1944 r. za pomoc Żydom

Tajemnica Bożego Narodzenia jest tak naprawdę tajemnicą życia człowieka. Ubożuchna grota narodzenia Pana Jezusa pokazuje zdumionym pielgrzymom, jak mało trzeba, aby przyjąć człowieka, gdy na świat przychodzi. Najważniejsze są miłość i otwarte ramiona. Św. Józef stanął odważnie na straży życia Jezusa i Jego Matki

Współczesność mocno zakwestionowała i nadal kwestionuje prawo do życia. Poczęte dzieci, u których badania prenatalne wykryją upośledzenie czy chorobę, nie mają szansy narodzenia. W pełnym majestacie to dyskryminujące prawo pozwala zabić człowieka. Może więc na przekór tej współczesnej barbarzyńskiej mentalności godzi się wydobyć z przeszłości piękne postawy rodzin otwartych na życie, promujących życie i bez lęku oczekujących kolejnego dziecka jako daru Boga. Pięknym przykładem jest rodzina Ulmów z Markowej.
CZYTAJ DALEJ

Nakazane święta kościelne w 2025 roku

Publikujemy kalendarz uroczystości i świąt kościelnych w 2025 roku.

Wśród licznych świąt kościelnych można wyróżnić święta nakazane, czyli dni w które wierni zobowiązani są od uczestnictwa we Mszy świętej oraz do powstrzymywania się od prac niekoniecznych. Lista świąt nakazanych regulowana jest przez Kodeks Prawa Kanonicznego. Oprócz nich wierni zobowiązani są do uczestnictwa we Mszy w każdą niedzielę.
CZYTAJ DALEJ

Kard. Ryś: które słowo Boga widać z naszego życia?

2024-12-25 14:30

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

BP KEP

Kard. Grzegorz Ryś

Kard. Grzegorz Ryś
— Może czasami mówimy o Bogu, ale jakie słowo Boga widać z naszego życia? Które Boże słowo pokazuję sobą? To jest pytanie Świąt Bożego Narodzenia - mówił kard. Grzegorz Ryś. 
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję