Amerykański magazyn „The Atlantic" nazwał różaniec narzędziem „skrajnej prawicy”, uosabiającym „ekstremizm”. Artykuł ten spotkał się z potężną krytyką środowisk religijnych w USA.
Artykuł Jak właściciele broni próbują wciągnąć na swoje sztandary różaniec zaczyna się taką oto myślą: „Jak karabin AR-15 stał się uświęconym przedmiotem dla chrześcijańskich nacjonalistów, tak różaniec nabrał ostatnio wojskowego znaczenia dla radykalnych katolików. W tej ekstremistycznej grupce ludzi paciorki różańca zostały wplecione w konspiracyjną politykę i ekstremistyczną kulturę posiadania broni. Ci uzbrojeni, radykalni tradycjonaliści przyjęli duchowe przekonanie, że różaniec może być bronią w walce ze złem, i przekształcili go w broń o zadziwiająco dosłownym znaczeniu”. Jego autorem jest Daniel Panneton, kanadyjski pisarz z Toronto.
Atak na różaniec
Artykuł pierwotnie nosił tytuł: Jak różaniec stał się odznaką ekstremizmu, oraz zawierał ilustrację przedstawiającą różaniec przestrzelony kilkoma pociskami z broni palnej. Po sprzeciwie, który wzbudziła ta kontrowersyjna publikacja, zmieniono w internecie jej tytuł oraz ilustrującą ją grafikę.
Panneton karkołomnie usiłował wykazać, że współcześnie różaniec stał się symbolem skrajnej prawicy, krytykując m.in. to, w jaki sposób jest on rzekomo przedstawiany w środowiskach ludzi wierzących. Artykuł sugerował, że różaniec został przeobrażony w coś na kształt fizycznego oręża katolików, narzędzia upolitycznionego i wykorzystywanego w wojnie kulturowej. Aby poprzeć swoją tezę, publicysta podał odnośniki do sklepu internetowego sprzedającego różańce z wojskowymi elementami.
Kanadyjczyk swoją publikacją uraził uczucia religijne wielu katolików. W samych Stanach Zjednoczonych żyje ich ok. 70 mln, stanowią zatem 22% całej populacji tego kraju. Panneton bezpardonowo zaatakował katolickie sacrum. Czyniąc to, dopuścił się stosowania mowy nienawiści wobec ogromnej grupy wyznaniowej oraz posunął się do jej dyskryminacji. Na tym przykładzie dobitnie widać zjawisko relatywizmu moralnego, który charakteryzuje, niestety, tak wielu przedstawicieli współczesnej lewicy. Kontrowersję potęguje fakt, że ten artykuł opublikowała wpływowa redakcja The Atlantic – medium, które w samych tylko Stanach Zjednoczonych ma pokaźną grupę odbiorców.
Wojna kulturowa
Reklama
– Wygląda na to, że tym, który upolitycznia różaniec i traktuje go jako broń w wojnie kulturowej, jest nie kto inny jak Daniel Panneton. Nie wiem nic o tej osobie poza tym, co napisała w swoim artykule. Nie słyszałem o nim nigdy wcześniej – powiedział w rozmowie z Catholic News Agency Robert George, profesor teorii polityki na Uniwersytecie Princeton i były przewodniczący amerykańskiej Komisji ds. Międzynarodowej Wolności Religijnej (USCIRF). – Choć trudno nie przeoczyć używania przez niego klasycznej antykatolickiej retoryki, być może nie miał takiego zamiaru i wcale nie jest antykatolickim fanatykiem. Może podczas pisania swojego artykułu był po prostu przemęczony, może zapomniał wziąć czegoś na ból głowy i położyć się na chwilę... – analizował.
Daniel Panneton formułuje w swoim artykule zarzut wobec amerykańskiej „kultury organizacji paramilitarnych”, która jego zdaniem, „fetyszyzuje cywilizację zachodnią”, a sama ma „lęki związane z męskością”. Dalej dziennikarz sugeruje, że owa kultura jest „ostoją skrajnej prawicy i skrajnych katolików”, a męskość, męska siła i wojowniczość są zakorzenione w „katolickim strachu przed odpowiednim wzorem mężczyzny”.
Narracja ta brzmi jak rodem wyjęta z wykładów skrajnie lewicowych krzykaczy. Niczym zdarta płyta powielają oni wciąż te same ulepione przez siebie zarzuty. Kierują je w stronę konserwatystów, u których najbardziej przeszkadza im chyba fakt, że nie wpisują się oni w lansowany przez współczesną lewicowo-liberalną awangardę zniewieściały model mężczyzny, pozbawionego chrześcijańskich wartości. Kanadyjski publicysta podaje także w swoim artykule informację o tym, że w 2016 r. watykańska Gwardia Szwajcarska przyjęła podczas oficjalnej ceremonii podarunek „bojowych” różańców. Obecny komendant Gwardii – płk Christoph Graf określił go jako „najpotężniejszą broń, która istnieje na rynku”. Takie określenia nie podobają się Pannetonowi, który jednak całkowicie błędnie je interpretuje, zupełnie zapominając o kontekście, w jakim te słowa padają.
Walka duchowa
Reklama
– Autor tego tekstu sam przyznał, że nie rozumie, iż pojęcie „walki duchowej” towarzyszy Kościołowi od niepamiętnych czasów. Przypomnijmy sobie, że według tradycyjnego poglądu na bierzmowanie, osoba bierzmowana staje się żołnierzem Chrystusa – powiedział na łamach portalu Catholic News Agency o. Pius Pietrzyk, dominikanin. – Problem polega na tym, że The Atlantic wydaje się nie rozumieć, co oznacza metafora. W żadnym wypadku pojęcie różańca jako „symbolu walki” nie oznacza przemocy fizycznej – dodał.
Panneton w swoim tekście krytykuje całą wiarę katolicką, zarzucając jej skrajność czy nietolerancję względem innych wyznań lub grup społecznych. Nie przestaje także wiązać jej ze skrajną prawicą, stoi na stanowisku, że skoro katolicy bronią życia poczętego, sprzeciwiając się aborcji, to mają oni tutaj punkt wspólny z amerykańską skrajną prawicą.
Chad Pecknold, profesor teologii na Uniwersytecie Katolickim w Waszyngtonie, posunął się do najmocniejszej krytyki artykułu Pannetona: „Politycznie zaangażowane elity lewicowo-liberalnych mediów nienawidzą cywilizacji zachodniej i chcą zmieniać wszystko to, co się z nią w sposób naturalny i nadprzyrodzony łączy. Dlatego nie wystarczy po prostu opublikować artykułu na temat broni palnej, te środowiska muszą powiązać to dodatkowo z czymś, co jest kluczowe dla tego, co według nich najbardziej zagraża ich postępowej «świątyni». Takie wydarzenia to znak szerszego teologiczno-politycznego konfliktu, który nas teraz wszystkich ogarnia, mimo to poważnie niedoceniana jest moc Matki Bożej, która zwycięża zło”.
Historia Różańca
Różaniec, jako przedmiot i modlitwa, był znany już we wczesnym chrześcijaństwie. Grupa mnichów, określanych mianem „ojców pustyni”, którzy od drugiej połowy III wieku przebywali na terenach Egiptu, Syrii bądź Palestyny, używała sznurków z zawiązanymi guzkami do odmierzania liczby odmówionych modlitw Jezusowych. Przez następne 1000 lat modlitwa ta ewoluowała, aż w 1479 r. papież Sykstus IV zalecił codzienne odmawianie Różańca. W 1521 r. w znacznej mierze ustalił się jego współcześnie znany kształt, z podziałem na trzy (obecnie cztery) części, zwane tajemnicami. W 1569 r. papież Pius V oficjalnie uznał i zatwierdził Różaniec jako modlitwę Kościoła rzymskokatolickiego i dodał do niego nowe fragmenty (m.in. odmawianie po każdej „dziesiątce” Różańca Chwała Ojcu...). Budowa Różańca przetrwała w niezmienionej formie przez ponad cztery i pół wieku. Dopiero w 2002 r. Ojciec Święty Jan Paweł II dodał czwartą (obok radosnej, bolesnej i chwalebnej) cząstkę Różańca – tajemnicę światła.
Wytrwała modlitwa staje się taką bronią, której nie można pokonać – powiedział bp Witalij Krywicki.
W parafii Matki Bożej Różańcowej w Lublinie, sanktuarium Matki Bożej Latyczowskiej, 9 października odbyły się uroczystości odpustowe. Parafianie i pielgrzymi zgromadzili się pod przewodnictwem bp. Witalija Krywickiego, ordynariusza diecezji kijowsko-żytomierskiej. Gościowi z Ukrainy towarzyszył ks. Wojciech Stasiewicz, dyrektor Caritas diecezji charkowsko-zaporoskiej.
Jan z Antiochii, nazywany Chryzostomem, czyli „Złotoustym”, z racji swej wymowy, jest nadal żywy, również ze względu na swoje dzieła. Anonimowy kopista napisał, że jego dzieła „przemierzają cały świat jak świetliste błyskawice”. Pozwalają również nam, podobnie jak wierzącym jego czasów, których okresowo opuszczał z powodu skazania na wygnanie, żyć treścią jego ksiąg mimo jego nieobecności. On sam sugerował to z wygnania w jednym z listów (por. Do Olimpiady, List 8, 45).
Urodził się około 349 r. w Antiochii w Syrii (dzisiaj Antakya na południu Turcji), tam też podejmował posługę kapłańską przez około 11 lat, aż do 397 r., gdy został mianowany biskupem Konstantynopola. W stolicy cesarstwa pełnił posługę biskupią do czasu dwóch wygnań, które nastąpiły krótko po sobie - między 403 a 407 r. Dzisiaj ograniczymy się do spojrzenia na lata antiocheńskie Chryzostoma.
W młodym wieku stracił ojca i żył z matką Antuzą, która przekazała mu niezwykłą wrażliwość ludzką oraz głęboką wiarę chrześcijańską. Odbył niższe oraz wyższe studia, uwieńczone kursami filozofii oraz retoryki. Jako mistrza miał Libaniusza, poganina, najsłynniejszego retora tego czasu. W jego szkole Jan stał się wielkim mówcą późnej starożytności greckiej. Ochrzczony w 368 r. i przygotowany do życia kościelnego przez biskupa Melecjusza, przez niego też został ustanowiony lektorem w 371 r. Ten fakt oznaczał oficjalne przystąpienie Chryzostoma do kursu eklezjalnego. Uczęszczał w latach 367-372 do swego rodzaju seminarium w Antiochii, razem z grupą młodych. Niektórzy z nich zostali później biskupami, pod kierownictwem słynnego egzegety Diodora z Tarsu, który wprowadzał Jana w egzegezę historyczno-literacką, charakterystyczną dla tradycji antiocheńskiej.
Później udał się wraz z eremitami na pobliską górę Sylpio. Przebywał tam przez kolejne dwa lata, przeżyte samotnie w grocie pod przewodnictwem pewnego „starszego”. W tym okresie poświęcił się całkowicie medytacji „praw Chrystusa”, Ewangelii, a zwłaszcza Listów św. Pawła. Gdy zachorował, nie mógł się leczyć sam i musiał powrócić do wspólnoty chrześcijańskiej w Antiochii (por. Palladiusz, „Życie”, 5). Pan - wyjaśnia jego biograf - interweniował przez chorobę we właściwym momencie, aby pozwolić Janowi iść za swoim prawdziwym powołaniem. W rzeczywistości, napisze on sam, postawiony wobec alternatywy wyboru między trudnościami rządzenia Kościołem a spokojem życia monastycznego, tysiąckroć wolałby służbę duszpasterską (por. „O kapłaństwie”, 6, 7), gdyż do tego właśnie Chryzostom czuł się powołany. I tutaj nastąpił decydujący przełom w historii jego powołania: został pasterzem dusz w pełnym wymiarze! Zażyłość ze Słowem Bożym, pielęgnowana podczas lat życia eremickiego, spowodowała dojrzewanie w nim silnej konieczności przepowiadania Ewangelii, dawania innym tego, co sam otrzymał podczas lat medytacji. Ideał misyjny ukierunkował go, płonącą duszę, na troskę pasterską.
Między 378 a 379 r. powrócił do miasta. Został diakonem w 381 r., zaś kapłanem - w 386 r.; stał się słynnym mówcą w kościołach swego miasta. Wygłaszał homilie przeciwko arianom, następnie homilie na wspomnienie męczenników antiocheńskich oraz na najważniejsze święta liturgiczne. Mamy tutaj do czynienia z wielkim nauczaniem wiary w Chrystusa, również w świetle Jego świętych. Rok 387 był „rokiem heroicznym” dla Jana, czasem tzw. przewracania posągów. Lud obalił posągi cesarza, na znak protestu przeciwko podwyższeniu podatków. W owych dniach Wielkiego Postu, jak i wielkiej goryczy z powodu ogromnych kar ze strony cesarza, wygłosił on 22 gorące „Homilie o posągach”, ukierunkowane na pokutę i nawrócenie. Potem przyszedł okres spokojnej pracy pasterskiej (387-397).
Chryzostom należy do Ojców najbardziej twórczych: dotarło do nas jego 17 traktatów, ponad 700 autentycznych homilii, komentarze do Ewangelii Mateusza i Listów Pawłowych (Listy do Rzymian, Koryntian, Efezjan i Hebrajczyków) oraz 241 listów. Nie uprawiał teologii spekulatywnej, ale przekazywał tradycyjną i pewną naukę Kościoła w czasach sporów teologicznych, spowodowanych przede wszystkim przez arianizm, czyli zaprzeczenie boskości Chrystusa. Jest też ważnym świadkiem rozwoju dogmatycznego, osiągniętego przez Kościół w IV-V wieku. Jego teologia jest wyłącznie duszpasterska, towarzyszy jej nieustanna troska o współbrzmienie między myśleniem wyrażonym słowami a przeżyciem egzystencjalnym. Jest to przewodnia myśl wspaniałych katechez, przez które przygotowywał katechumenów na przyjęcie chrztu. Tuż przed śmiercią napisał, że wartość człowieka leży w „dokładnym poznaniu prawdziwej doktryny oraz w uczciwości życia” („List z wygnania”). Te sprawy, poznanie prawdy i uczciwość życia, muszą iść razem: poznanie musi się przekładać na życie. Każda jego mowa była zawsze ukierunkowana na rozwijanie w wierzących wysiłku umysłowego, autentycznego myślenia, celem zrozumienia i wprowadzenia w praktykę wymagań moralnych i duchowych wiary.
Jan Chryzostom troszczył się, aby służyć swoimi pismami integralnemu rozwojowi osoby, w wymiarach fizycznym, intelektualnym i religijnym. Różne fazy wzrostu są porównane do licznych mórz ogromnego oceanu: „Pierwszym z tych mórz jest dzieciństwo” (Homilia 81, 5 o Ewangelii Mateusza). Rzeczywiście, „właśnie w tym pierwszym okresie objawiają się skłonności do wad albo do cnoty”. Dlatego też prawo Boże powinno być już od początku wyciśnięte na duszy, „jak na woskowej tabliczce” (Homilia 3, 1 do Ewangelii Jana): w istocie jest to wiek najważniejszy. Musimy brać pod uwagę, jak ważne jest, aby w tym pierwszym etapie życia człowiek posiadł naprawdę te wielkie ukierunkowania, które dają właściwą perspektywę życiu. Dlatego też Chryzostom zaleca: „Już od najwcześniejszego wieku uzbrajajcie dzieci bronią duchową i uczcie je czynić ręką znak krzyża na czole” (Homilia 12, 7 do Pierwszego Listu do Koryntian). Później przychodzi okres dziecięcy oraz młodość: „Po okresie niemowlęcym przychodzi morze okresu dziecięcego, gdzie wieją gwałtowne wichury (…), rośnie w nas bowiem pożądliwość…” (Homilia 81, 5 do Ewangelii Mateusza). Potem jest narzeczeństwo i małżeństwo: „Po młodości przychodzi wiek dojrzały, związany z obowiązkami rodzinnymi: jest to czas szukania współmałżonka” (tamże). Przypomina on cele małżeństwa, ubogacając je - z odniesieniem do cnoty łagodności - bogatą gamą relacji osobowych. Dobrze przygotowani małżonkowie zagradzają w ten sposób drogę rozwodowi: wszystko dzieje się z radością i można wychowywać dzieci w cnocie. Gdy rodzi się pierwsze dziecko, jest ono „jak most; tych troje staje się jednym ciałem, gdyż dziecko łączy obie części” (Homilia 12, 5 do Listu do Kolosan); tych troje stanowi „jedną rodzinę, mały Kościół” (Homilia 20, 6 do Listu do Efezjan).
Przepowiadanie Chryzostoma dokonywało się zazwyczaj podczas liturgii, w „miejscu”, w którym wspólnota buduje się Słowem i Eucharystią. Tutaj zgromadzona wspólnota wyraża jeden Kościół (Homilia 8, 7 do Listu do Rzymian), to samo słowo jest skierowane w każdym miejscu do wszystkich (Homilia 24, 2 do Pierwszego Listu do Koryntian), zaś komunia Eucharystyczna staje się skutecznym znakiem jedności (Homilia 32, 7 do Ewangelii Mateusza). Jego plan duszpasterski był włączony w życie Kościoła, w którym wierni świeccy przez fakt chrztu podejmują zadania kapłańskie, królewskie i prorockie. Do wierzącego laika mówi: „Również ciebie chrzest czyni królem, kapłanem i prorokiem” (Homilia 3, 5 do Drugiego Listu do Koryntian). Stąd też rodzi się fundamentalny obowiązek misyjny, gdyż każdy w jakiejś mierze jest odpowiedzialny za zbawienie innych: „Jest to zasada naszego życia społecznego (…) żeby nie interesować się tylko sobą” (Homilia 9, 2 do Księgi Rodzaju). Wszystko dokonuje się między dwoma biegunami, wielkim Kościołem oraz „małym Kościołem” - rodziną - we wzajemnych relacjach.
Jak możecie zauważyć, Drodzy Bracia i Siostry, ta lekcja Chryzostoma o autentycznej obecności chrześcijańskiej wiernych świeckich w rodzinie oraz w społeczności pozostaje również dziś jak najbardziej aktualna. Módlmy się do Pana, aby uczynił nas wrażliwymi na nauczanie tego wielkiego Nauczyciela Wiary.
Bp Wojciech Skibicki, dotychczasowy biskup pomocniczy diecezji elbląskiej, został mianowany biskupem diecezjalnym tejże diecezji. Jednocześnie Ojciec Święty przyjął rezygnację bp. Jacka Jezierskiego z posługi biskupa elbląskiego. Decyzję Ojca Świętego Leona XIV ogłosiła dziś w południe Nuncjatura Apostolska w Polsce.
Przyjął rezygnację biskupa Jacka JEZIERSKIEGO z posługi biskupa elbląskiego.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.