Reklama

Rodzina

Jesteście potrzebni

Czasy się zmieniają, ale nadal najlepszymi nauczycielami bezwarunkowej miłości i akceptacji są... nasi dziadkowie.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dlaczego potrzebujemy dziadków? W jaki sposób się do nich odnosimy? Czy młodzi chcą jeszcze słuchać tego, co mają do powiedzenia starsi? O tym, kim są współcześni dziadkowie, opowiadają 31-letnia prawniczka Joanna, 23-letnia studentka pedagogiki przedszkolnej i wczesnoszkolnej Katarzyna oraz 13-letni uczeń szkoły podstawowej Sióstr Urszulanek Wiktor.

Bez nich nie ma świata

– Przez większość dzieciństwa mieszkałam razem z dziadkiem i dwiema babciami w domu na wsi. Rodzina zawsze oznaczała więc u nas dzieci, rodziców i dziadków – mówi Joanna Folusz z Rozkoszówki. – Nie wyobrażałam sobie codzienności bez radia, którego dziadek Jan ciągle słuchał, bez śpiewu Godzinek babci Leokadii i kwiatów w ogródku bez cierpliwej ręki babci Jani. Podczas ferii zimowych układaliśmy razem puzzle, a w Wielkim Poście śpiewaliśmy Gorzkie żale, które babcia Jania znała na pamięć. Dziadka Kazimierza wspominaliśmy w opowieściach o jego patriotycznej działalności... Dom po śmierci dziadków stał się nagle pusty i cichy – brakuje mi ich ciepła, niekończących się historii o życiu i świecie, którego już nie ma, mądrego podejścia i dystansu do spraw, które nie są ważne – przyznaje Joasia. – Moje babcie uczyły mnie też wiary, prostej, niespektakularnej pobożności, wytrwałości w tym, co odwieczne. Nasze wspólne życie było pełne doświadczeń, przez które przechodzą wszyscy bliscy sobie ludzie; czasem były to doświadczenia trudne, wymagające, niezrozumiałe i obnażające słabość. Wiem, że nie okazałam dziadkom tyle dobra i miłości, ile bym chciała – świadomość, kim dla mnie byli (są!), przychodziła z czasem. Tęsknię za nimi i modlę się o niebo dla nich, wierząc, że już stamtąd mnie wspierają – dodaje.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Joanna po opuszczeniu rodzinnego domu poszukiwała kontaktu z seniorami. Przybraną babcię znalazła w Domu Pomocy Społecznej: – Po wyjeździe na studia odwiedzałam Mariannę, wspaniałą starszą panią. Traktowałam ją jak trzecią, odnalezioną po latach babcię. Zachwycała mnie mądrością, elegancją i ciętym dowcipem. Wspominam czas, który spędzałyśmy na spacerach czy uczeniu się obsługi telefonu komórkowego. Pamiętam pierwszego SMS-a od niej: „Kot w ogrodzie zielony”... Myślę, że każda ważna relacja zaczyna się od prostego bycia ze sobą, nie tylko od święta. Ta wspólna codzienność, którą przeżywałam razem z dziadkami, sprawiła, że nie umiem myśleć o moim dorastaniu bez nich. Wiem, że dla nich ja i mój brat byliśmy najważniejsi na świecie. Widziałam to w ich oczach i życiu. Zawsze będę nosić te wspomnienia jak skarb.

Reklama

Zamiana

– Gdy myślę o babciach, ich podeszłym wieku i samotności, pogłębionej też przez pandemię, mam świadomość, że teraz one potrzebują mnie. Role się odwróciły. Dawniej babcie mnie czegoś uczyły, a teraz to ja mam okazję, żeby zrobić coś dla nich – mówi Katarzyna Bogacz z Falniowa.

Studentka wychowywała się z babciami od najmłodszych lat. – Z rodzicami mojej mamy, babcią Anią i dziadkiem Michałem, przebywałam często, tak naprawdę już od najmłodszych lat, a nawet miesięcy życia. Babcia opiekowała się mną, gdy mama była w ciąży z moją młodszą siostrą. Dom dziadków był oddalony zaledwie 10 minut drogi od mojego domu, dlatego te kontakty mogły być częste i bliskie – opowiada Kasia. – Babcia z dziadkiem mieszkali, tak jak ja, na wsi. Oboje zajmowali się gospodarstwem i byli bardzo pracowici. Mam ciepłe wspomnienia ze wspólnych wykopków, zbierania sezonowych owoców: śliwek, truskawek oraz z łuskania bobu. Dziadek nie miał prawa jazdy, dlatego często wybieraliśmy się na przejażdżki rowerowe do sklepu. Dziadkowie kochali zwierzęta i bardzo się martwili, kiedy były chore. Związani byli nawet ze zwierzętami gospodarskimi, np. krowami, którym moja babcia zawsze nadawała imiona. Mieli kilka psów, kury, kurczęta, a co jakiś czas – małe cielaczki. Nigdy nie zapomnę, jak letnimi wieczorami dziadek podawał mnie lub mojej siostrze do ręki mały patyk i powierzał trudne zadanie wpędzenia kur do kurnika. Pamiętam też, jak babcia śpiewała mi piosenkę: „Gdzieżeś ty bywał, czarny baranie”, i przy okazji opowiadała o owieczkach, którymi się opiekowała jako mała dziewczynka – wspomina Kasia. – Jako osoba wierząca doceniam to, że moje babcie modlą się codziennie. Ogromnym świadectwem jest dla mnie postawa babci Ani, która często powtarza, że modli się za nas – żyjących, a także za zmarłych z naszej rodziny, również tych, o których już nikt nie pamięta. Babcia mówi: „A ja się modlę za nich, może ta moja modlitwa im pomoże”. Po czasie uświadamiam sobie, że w pamięci pozostały mi szczególnie życiowe postawy dziadków, a nie słowa. Gdy widzę dokładność w wykonywaniu różnych prac babci Aliny czy pracowitość babci Ani, podświadomie z tego czerpię. Dziś to ja się za nie modlę i chcę im dać coś z siebie – kończy Katarzyna.

Pierwsze razy

Co o dziadkach może powiedzieć 13-letni chłopak? – Dziadkowie są dla mnie „miejscem” spokoju. Potrzebuję z nimi regularnego kontaktu – mówi Wiktor Krytowski z Krakowa, najstarszy z siedmiorga rodzeństwa. – Wśród żyjących są dwie babcie: Emilia i Iza, a także dziadek Jan. To do nich jeździmy wypocząć. Dziadkowie przede wszystkim mają czas, co w dzisiejszym świecie jest czymś nieoczywistym. Doceniam to, że pozwalają mi doświadczać wielu przygód. To z dziadkiem po raz pierwszy jechałem pociągiem czy wybrałem się na ryby. Dziadek filetował nasze zdobycze i jedliśmy je na obiad – dodaje chłopak. – Dzięki rozmowom z dziadkami potrafię ocenić, w jakich czasach dziś żyjemy. Dowiaduję się, że kiedyś ludzie chętniej się ze sobą spotykali, nie narzekali, że jest za ciepło czy za zimno. Mieli więcej sportowych zainteresowań. Brali piłkę i wychodzili na zewnątrz! Dziś ludzie są uzależnieni od elektronicznych gadżetów. Wolą być w domu i najlepiej nic nie robić – wymienia Wiktor. – Szczególnie interesują mnie opowieści dziadków z czasów komunizmu. Trudno sobie wyobrazić, że wszystkie dzieci chodziły do szkoły w jednakowych ubraniach. Co robili bez telefonów komórkowych? Dziadkowie nie mieli tego, co my mamy, stali w długich kolejkach, żeby kupić np. jedzenie. Dlatego cieszy mnie, gdy mogę im coś podarować albo w czymś pomóc. To mnie uszczęśliwia – kończy nastolatek.

2022-01-11 08:37

Ocena: +5 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nieoceniony skarb

Babcia i Dziadek – to niewątpliwie ktoś więcej niż tylko członkowie rodziny. Są bogactwem, skarbnicą wiedzy, nauczycielami życia i wiary. Przypadające w styczniu święto babci i dziadka jest okazją do wyrażenia wdzięczności za ich serce i miłość. Nasuwa się zatem pytanie, czy na co dzień pamiętamy o babciach i dziadkach, którym przyszło mieszkać z rodziną, czasami w Domu Pomocy Społecznej, a niekiedy samotnie.

Pan Bóg nie może być wszędzie, dlatego stworzył babcię i dziadka. Wiedzą o tym i młodsi, i starsi. Mimo że obchodzone święta wpisują się w kalendarz świecki, to głęboko chrześcijańskie przypominają obraz świętej Rodziny, Jezusa, Maryi i Józefa, a dalej św. Annę i św. Joachima – dziadków Pana Jezusa. Trzy perspektywy życia babci i dziadka ukażą nam to z bliska.

CZYTAJ DALEJ

„Miał wady, ale pięknie kochał” – wywiad z siostrzenicą bł. P. G. Frassatiego

[ TEMATY ]

bł. Pier Giorgio Frassati

Luciana Frassati/Wikipedia

Bł. Pier Giorgio Frassati

Bł. Pier Giorgio Frassati

„Bł. Pier Giorgio żył w świecie na sto procent. Miał wady, był prawdziwym człowiekiem. Ale przy tym był prawdziwym chrześcijaninem. To były jego dwie komplementarne tożsamości i jedna nie zawadzała drugiej. Do tego był bardzo kreatywny, a jednocześnie niesłychanie praktyczny" – mówi Wanda Gawrońska, 95-letnia siostrzenica bł. Pier Giorgia Frassatiego. W Krakowie znajduje się ulica Luciany Frassati-Gawrońskiej, jej matki i ukochanej siostry bł. Pier Giorgia. Jej wujek jest z kolei patronem tegorocznych ŚDM w Lizbonie. Z Wandą Gawrońską rozmawiałam w Rzymie, gdzie mieszka na stałe.

Izabela Hryciuk (IH): Mówi się, że Pier Giorgio miał trudne relacje z ojcem. Czy wiadomo, jak ojciec przeżył śmierć syna?

CZYTAJ DALEJ

Słowacja: w kwietniu przyszłego roku narodowa pielgrzymka do Rzymu

2024-07-04 18:17

[ TEMATY ]

Rzym

Słowacja

#Pielgrzymka

Adobe Stock

Biskupi zapraszają wszystkich ludzi dobrej woli na Narodową Pielgrzymkę do Rzymu. Odbędzie się ona w dniach od 3 do 6 kwietnia 2025 roku - czytamy w komunikacie z obrad słowackiego episkopatu, które miały miejsce w dniach 3 i 4 lipca w Wyższym Seminarium Duchownym w Nitrze.

Słowaccy biskupi mówili o swej wizycie ad limina Apostolorum, która odbyła się w dniach 2-8 czerwca br. Chwalili jej dobre przygotowanie i przebieg, zwłaszcza uroczystości przy grobach Apostołów, spotkania w urzędach Kurii Rzymskiej i innych instytucjach oraz rozmowę z Ojcem Świętym. Przewodniczący episkopatu, abp Bernard Bober wskazał, że główne przesłanie papieża do wiernych na Słowacji to zachęta do pogłębienia życia modlitwy i nadziei płynącej z przebaczenia i pojednania.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję