Jest świetny – cieszy się ks. dr Ryszard Staszak, sulistrowicki proboszcz. – Niestety, Wołodia już niczego nie namaluje, zmarł rok temu. Ozdobił swoimi obrazami kościoły w naszej parafii, ale nigdy u nas osobiście nie był. Brak osobistego kontaktu spowodował, że proboszcz nie poznał nazwiska artysty, zawsze mówiono tu o nim po prostu – Wołodia. Wołodia nie przyjeżdżał do Polski, gdyż nie miał nogi, malował duże obrazy w pozycji leżącej. Jego dziełem są m.in. cykl ogromnych obrazów na suficie kościoła parafialnego w Sulistrowicach (sceny z życia Jezusa) i ikony w ołtarzu głównym kościoła na Ślęży. Obrazy trafiły w ręce proboszcza za pośrednictwem innego artysty, autora płaskorzeźb w sanktuarium w Sulistrowiczkach.
– Miał przy sobie moje zdjęcie, które wyciągał, gdy celnik pytał o te przewożone przez granicę obrazy – opowiada ks. dr Staszak. – Pokazywał to zdjęcie mówiąc, że „to dla tego duchownego”. Skutkowało, wszystkie dotarły.
Fotografie z archiwum Instytutu Prymasa Wyszyńskiego
Prymas z bp.Bronisławem Dąbrowskim i ks. Alojzym Orszulikiem (na pierwszym planie) podczas wakacji na Bachledówce
Podczas obiadu, jak zresztą podczas innych posiłków,
obowiązywała zasada, że nie rozmawiamy o sprawach
służbowych. Przy stole panowała swobodna atmosfera, nawet
żartobliwa. Prymas chciał się na moment oderwać od
przedpołudniowych rozmów i tematów. Poza tym nie prowadził
życia towarzyskiego. Ani sam do nikogo nie wpadał
na herbatkę, ani nikogo nie zapraszał. Nie było żadnych
przyjęć. Nawet przy okazji takich wydarzeń jak pięćdziesięciolecie
jego kapłaństwa siostry zaserwowały gościom zwykły
obiad, tylko z przystawką i deserem. Pod tym względem
Prymas był bardzo ascetyczny. Pilnował skromności
posiłku, jadł niewiele. Kiedy wyjeżdżał do różnych parafii
i diecezji, oczywiście każdy gospodarz chciał go podjąć jak
najgodniej, ale Kardynał zachowywał do tych wszystkich
obfitości wyraźny dystans. Kiedy był biskupem w Lublinie
i wizytował parafie, gospodynie starały się dowiedzieć,
jakim daniem mogłyby sprawić mu szczególną przyjemność.
Raz nieopatrznie powiedział, że lubi placki ziemniaczane.
Odtąd niemal za każdym razem podejmowano biskupa…
plackami. Nie wiadomo, czym by się to skończyło
- na szczęście został przeniesiony na stolicę prymasowską
do Gniezna i Warszawy…
S. Bożena Najbar /Wydział Duszpasterstwa Misyjnego Kurii Metropolitalnej w Krakowie /mfs
Archiwum Wydz. Misyjnego AK
Kolędnicy z parafii MB Dobrej Rady w Krakowie
Przypominają wszystkim, że Boże Narodzenie to czas, w którym każdy człowiek – niezależnie od miejsca, w którym żyje – jest kochany przez Boga.
Każdego roku, gdy w naszych domach rozbrzmiewają kolędy, a serca wypełnia radość Bożego Narodzenia, na ulice, do szkół, parafii i domów wyruszają Kolędnicy Misyjni.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.