Niemal każdy człowiek żyjący świadomie w PRL pamięta, co robił 13 grudnia 1981 r., ale już dzień przed – nie bardzo. Autor książki odnotowuje przeżycia ludzi różnych profesji, z różnych grup społecznych, w różnym wieku z ostatnich godzin względnego spokoju, gdy prawie nic nie wskazywało na to, co będzie się działo potem. Tylko w zamkniętych gabinetach, budynkach i strukturach trwały przygotowania do wzięcia narodu „za twarz” – do wysłania czołgów na ulice i do strajkujących fabryk, rozesłania po kraju ZOMO. Dopiero za kilka-, kilkanaście godzin wywleczono z domów i zamknięto na lata opozycyjną elitę... Pomysł na książkę świetny, gorzej z wykonaniem. Autentycznie zostały przedstawione tylko ludzkie przeżycia. Autorów stanu wojennego Rakowski-Kłos uchwycił, niestety, w nieprawdziwej pozie mężów stanu zatroskanych o losy Polski i Polaków. Zatroskani byli, ale o losy sprawowanej przez siebie władzy i socjalizmu, którego mieli bronić jak niepodległości.
Pomóż w rozwoju naszego portalu