Msza św. pogrzebowa śp. ks. inf. Grzegorza Pawłowskiego (Jakuba Hersza Grinera), kapłana archidiecezji lubelskiej i duszpasterza w Ziemi Świętej, który zmarł 21 października w Jaffie, została odprawiona w archikatedrze lubelskiej 3 listopada. – Żegnamy człowieka niezwykłego, unikalnego świadka dramatycznych wydarzeń XX wieku. Jak sam mówił, nosił w sobie dwa światy. Jakub Hersz Griner i Grzegorz Pawłowski, Żyd i Polak, sługa Mesjasza i katolicki ksiądz, kochający swoje obie ojczyzny; człowiek łączący narody, religie i kultury, budowniczy pokoju, człowiek niezwykłej mądrości i życzliwości – powiedział abp Stanisław Budzik we wstępie do liturgii. Metropolita wezwał do modlitwy dziękczynienia za śp. ks. Grzegorza Pawłowskiego, „wielkiego człowieka, kapłana i świadka, którego dane nam było spotkać w życiu i korzystać z owoców pracy”, który po latach „wrócił do ziemskiej ojczyzny i do ojczyny niebieskiej”.
Reklama
W ostatnim pożegnaniu uczestniczyli biskupi i kapłani, przedstawiciele różnego szczebla władz z ministrem edukacji i nauki Przemysławem Czarnkiem, wojewodą lubelskim Lechem Sprawką oraz prezydentem miasta Lublina Krzysztofem Żukiem. Licznie reprezentowane były siostry ze Zgromadzenia Misjonarek Benedyktynek z przełożoną generalną matką Marceliną Kuśmierz. Wśród uczestników żałobnych uroczystości obecni byli: bratanek zmarłego i przedstawiciele gminy żydowskiej oraz przyjaciele z Polski i Izraela. Postanowieniem Prezydenta RP Andrzeja Dudy, na wniosek ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka, śp. ks. inf. Grzegorz Pawłowski został pośmiertnie uhonorowany Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi w działalności na rzecz społeczności polskiej w Izraelu i za pracę duszpasterską.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Niezwykły człowiek
W homilii bp Mieczysław Cisło przywołał najważniejsze wydarzenia z życia żydowskiego chłopca, który w swoim sercu usłyszał głos powołania kapłańskiego i przez ponad 60 lat wiernie służył Chrystusowi i bliźnim. Przypomniał dzieciństwo ks. Grzegorza Pawłowskiego, przeżywane w religijnej rodzinie żydowskiej i dramatyczne wydarzenia II wojny światowej, kiedy ciemną noc demonicznego systemu niemieckiego nazizmu rozświetlały miłosierne gesty prostych Polaków, ratujących niewinne życie. Cudem ocalały, po wojnie tułał się po sierocińcach, aż trafił na dobre serce s. Klary Szczęsnej, benedyktynki prowadzącej w Puławach dom dziecka. Wśród zakonnych habitów i wojennych sierot odnalazł prawdziwą miłość, która zaprowadziła go do kapłaństwa. Święcenia przyjął w 1958 r. w katedrze lubelskiej. Przez kilka lat ofiarnie pracował w parafiach w Żółkiewce, Bobach, Chodlu, Kurowie i Głusku; studiował biblistykę w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. W 1970 r. podjął decyzję o wyjeździe do Izraela, gdzie rozpoczął duszpasterską służbę wśród Polonii i hebrajskojęzycznych chrześcijan.
Reklama
– Jaką wewnętrzną moc i hart ducha musiał mieć jako dziecko i nastolatek, aby unieść ciężar tragizmu swojego losu, przechowywanego w sercu i podtrzymywanego w pamięci w całkowitej samotności? Jaką musiał mieć duchową tożsamość, żydowską i katolicką, aby pogodzić w osobowej syntezie, bez uszczerbku i zdrady, różne przynależności: żydowską, polską, judaistyczną, chrześcijańską, rodzinną, kapłańską, przyjacielską? – pytał w homilii bp Mieczysław Cisło. – Jesteśmy winni pamięć i miłość, bo wiele mu zawdzięczamy. Jego postawa, pełna wierności swojemu wyborowi powołania kapłańskiego; jego ewangeliczne życie w naśladowaniu Chrystusa ubogiego, czystego i pokornego; głoszenie dobrego imienia o Polakach. Często powtarzał: „Nie powiem żadnego złego słowa o Polakach, bo przecież zawdzięczam im życie”. To ważna katecheza dla naszego życia społecznego – powiedział ksiądz biskup. Jak podkreślił, ks. Grzegorz Pawłowski „jednakową miłością obdarzał Żydów i Polaków, wierzących i niewierzących”. – Miał dwie ojczyzny: Polskę i Izrael. Kochał je i za obie gotów był oddać życie. Jedna miłość nie była kosztem drugiej. W tym tkwi wielkość tego skromnego człowieka, Żyda i Polaka, który w drugim widział bliźniego, któremu winien był miłość na wzór Chrystusa. To człowiek Dekalogu i ośmiu błogosławieństw, który jednoczył nas w odkrywaniu piękna ewangelicznych wartości na ścieżkach bolesnych doświadczeń własnego i narodowego życia – powiedział bp Cisło.
Lekcja życia
Nim ciało kapłana spoczęło na żydowskim cmentarzu w Izbicy, miejscu męczeńskiej śmierci matki i sióstr Jakuba Hersza Grinera, wybranym przez niego na spoczynek dla „sługi Mesjasza i żołnierza Chrystusa”, zostały odczytane listy kondolencyjne i wypowiedziane słowa pożegnań. „Jako człowiek dwóch narodowości przekazywał prawdę o tym, że godność ludzka jest wartością uniwersalną. Przyjąwszy chrześcijaństwo stał się jako kapłan opiekunem Polaków przybywających do Izraela, jego drugiej ojczyzny. Swoją postawą niestrudzenie udowadniał, że braterstwo i wzajemna solidarność są tym, co łączy oba nasze narody. Wdzięczny za ocalenie podkreślał zawsze zasługi Polaków ratujących Żydów, a wierny swoim rodzinnym korzeniom dawał świadectwo godności zakorzenionej w kulturze i tradycji. Przeszedł przez życie własną drogą, drogą wierności prawdzie i służby drugiemu człowiekowi” – napisał prezydent RP Andrzej Duda. „W świecie, który tak łatwo tworzy podziały i z najbardziej błahych powodów wznosi mury, głos człowieka, którego doświadczenia najstraszniejsze skłaniają do tego, by budować mosty, to głos unikatowy, bezcenny. Zapamiętamy go z wdzięcznością” – napisał premier Mateusz Morawiecki. Michael Schudrich, naczelny rabin Polski, w okolicznościowym adresie dziękował zmarłemu za trzy ważne lekcje życia, które można zamknąć w hasłach: „nigdy się nie poddawaj – znajdź własną drogę – nie zapomnij skąd pochodzisz i kim jesteś”.
Matka Marcelina Kuśmierz dziękowała za „ocalone życie, łączenie chrześcijaństwa z judaizmem, za niezwykłą umiejętność widzenia okruchów dobra” przez ks. Pawłowskiego. Ks. Jacek Stefański, wychowanek i przyjaciel zmarłego, wskazywał na skromność, pokorę i gorliwość kapłana, który spalał się w służbie bliźnim i w modlitwie przed Najświętszym Sakramentem. Ks. prof. Mirosław Wróbel dziękował za mądrość wyjątkowego kapłana, „który w Jezusie Chrystusie odnalazł sens, który pozwolił przemieniać zło w dobro, a czarne chmury oświecać słońcem optymizmu i nadziei”, pozostawionych kolejnym pokoleniom na kartach licznych książek, niczym kompas do nieba. Z rymowanych strof opisujących niezwykłe życie i przyjaźń z Chrystusem płynie wciąż aktualne przesłanie, że „miłość jest silniejsza niż nienawiść, nadzieja silniejsza niż rozpacz, a służba piękniejsza niż egoizm”. Jedna z ostatnich rymowanek śp. ks. Grzegorza Pawłowskiego, przekazana podczas rozmowy telefonicznej z ks. Mirosławem Wróblem na kilka dni przed śmiercią, brzmiała: „Panta rei. Nie trać nadziei. Fortuna kołem się toczy, a my ku niebu zwracajmy oczy”.