Czterech młodych wolontariuszy razem z ks. Jerzym Babiakiem, dyrektorem Zespołu Szkół Salezjańskich, wyruszyło 4 sierpnia do Gambii, aby poprowadzić Holiday Camp dla blisko 500 dzieci z wioski Kunkujang Mariama.
Realne pomaganie
Już po raz 15. uczniowie Salezu wyruszyli na misje. W tym roku ich celem był najmniejszy kraj Afryki, Gambia. W wiosce Kunkujang Mariama współorganizowali półkolonie, prowadzili lekcje, zabawy, tańce, wspólną modlitwę. Fundusze zebrane przez szkolny wolontariat misyjny pozwoliły, aby dzieci z okolicznych wiosek otrzymały ciepłe posiłki czy wzięły udział w wycieczce nad morze. W Salezie został także ogłoszony projekt pomocowy, który dotyczył budowy toalet dla dzieci ze szkoły podstawowej w Gambii. – Dzięki środkom zebranym przez naszych uczniów podczas kolekty na Mszach św. w ciągu roku szkolnego czy podczas festynów, dzisiaj te toalety są już budowane i wkrótce dzieci w Kunkujang Mariama będą mogły z nich korzystać. Wcześniej zbudowaliśmy w tej samej szkole plac zabaw, który do dziś daje dużo radości. Nasze pomaganie jest czymś realnym, przynosi wymierne skutki, zmienia życie ludzi żyjących w ubóstwie – mówi ks. Jerzy Babiak.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Niezapomniana przygoda
Reklama
– Misje są niezwykłym doświadczeniem, poznałam wielu wspaniałych ludzi, poznałam ich życie, kulturę, a równocześnie mogłam dać coś od siebie, mogłam pomóc tym, którzy tego bardzo potrzebowali – opowiada o swoich przeżyciach Dominika Szwabowicz, absolwentka Liceum Salezjańskiego, która na misje wyjechała już drugi raz. – To coś zupełnie innego czytać o tym, a być tam osobiście – podkreśla.
Ela Kaczkowska pragnienie wyjazdu na misje nosiła w sercu od 13. roku życia. Dzięki niemu wybrała właśnie Liceum Salezjańskie. – Chciałyśmy pokazać dzieciom w Gambii, że są inni ludzie, którym na nich zależy, którzy o nie dbają. To, że ktoś z odległego kraju do nich przyjechał, bardzo się dla nich liczy – wyjaśnia. Dziewczyny od rana do wieczora spędzały dzień z dziećmi. –Robiłyśmy z tymi dzieciakami dosłownie wszystko – śmieje się Ela. – Malowałyśmy razem z nimi nawet murale, oprócz nauki ciągle jakieś zabawy, śpiewy, tańce, bieganie za piłką. Wszystkiemu towarzyszyło dużo radości i śmiechu. To była niezapomniana przygoda – dodaje. W serce szczególnie zapadła jej otwartość dzieci i ich troska o siebie nawzajem: – Ogromne wrażenie zrobiło na mnie, jak bardzo dzieci dbają tam o siebie nawzajem. One wszystkie zajmowały się sobą – to dla mnie coś niezwykłego, kiedy 11-latek podchodzi do małego płaczącego dziecka, podnosi je, przytula i uspokaja. Nawet w ich spojrzeniu widać było troskę i miłość.
Dodają skrzydeł
– Nasz szkolny pomysł wychowawczy jest taki, aby otwierać świadomość i serca całej społeczności uczniowskiej na potrzeby osób żyjących w ubóstwie. Uboga część świata jest zdecydowanie większa niż bogata, o czym często zapominamy – tłumaczy ks. Jerzy Babiak. – Z każdym kolejnym projektem coraz bardziej się przekonuję, że dla ludzi młodych wyjazd na misje jest w dzisiejszych czasach rzeczą niezwykle istotną i ważną – przede wszystkim w świetle rozwoju osobistego, zmiany sposobu myślenia, otwarcia się na los ludzi ubogich, ale także w świetle zaangażowania się w życie Kościoła. Takie wyjazdy dodają młodzieży skrzydeł, ubogacają ducha, dlatego chcę je dalej kontynuować – podkreśla.