Reklama

Europa

Na piechotę do Rzymu

Poszedł samotnie z Częstochowy do Rzymu. Po drodze spał na plebaniach, ale też na przystankach czy pośród bezdomnych. Mówi, że Kościół to jego rodzina i dlatego szedł w jego intencji.

Niedziela Ogólnopolska 38/2021, str. 28-29

[ TEMATY ]

pielgrzymka

Archiwum Szymona Szymańskiego

Każdego dnia swoje kroki ofiarowywałem w konkretnych intencjach – wyznaje Szymon

Każdego dnia swoje kroki ofiarowywałem
w konkretnych intencjach – wyznaje Szymon

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Prawie 60 dni samotnego pielgrzymowania przez pół Europy to prawdziwe wyzwanie. Szymon Szymański, dziewiętnastolatek z Pomlewa k. Gdańska, który o swoim przedsięwzięciu opowiedział Niedzieli, zaznacza, że to Bóg zrobił większość.

– Pomysł zrodził się wcześniej, kiedy 3 razy szedłem ze wspólnotą młodzieżową w pielgrzymce na Jasną Górę. Już po pierwszym razie zapragnąłem czegoś więcej. Dużo o tym myślałem i tak narodził się pomysł zrobienia czegoś samemu. I poszedłem do Rzymu – mówi Szymon. Po chwili dodaje: – Przed pielgrzymką stwierdziłem, że wystawieniem Boga na próbę będzie pójście zupełnie nieprzygotowanym. Chciałem bardzo zaufać Bogu i wiedziałem, że będę musiał to zrobić, bo sam nie dam rady tego zaplanować i wykonać. On zrobił większość. Ja zrobiłem to, co mogłem. Okazałem swoją gotowość. Przygotowania polegały m.in. na wstępnym wyznaczeniu trasy oraz zakupieniu kompletu map.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Opieka Boga

Szymon wyznaje, że wiara obecna była w jego domu od dziecka, jej rozwój natomiast to kwestia czasu. – Moja wiara rozwijała się jak proces. Od dziecka byłem kształtowany jako katolik. Oczywiście zdarzało się, że miałem w swoim życiu momenty, iż ta wiara była zachwiana.

Reklama

Pomimo chwil strachu mocno odczuwał w trakcie drogi obecność Boga. – Studiuję poza domem – mówi – więc jestem przyzwyczajony do bycia z dala od rodziny, ale jeśli chodzi o sam fakt bycia bardzo daleko, to zdarzało się, oczywiście, poczucie pewnego rodzaju strachu – lecz nie przed ludźmi, a np. przed burzą. Szczególnie w górach, gdy były momenty niebezpieczne – opowiada Szymon i zaznacza: – Podczas wędrówki bardzo mocno odczuwałem obecność Boga, który prowadził mnie krok po kroku. Przemawiają za tym sytuacje, które zdarzyły mi się podczas pielgrzymki, m.in. związane z noclegami. Pewnego razu np. była już późna godzina, a ja nie wiedziałem, gdzie będę mógł spać. Przechodziłem właśnie obok klasztoru i w tym momencie siostra przełożona zamykała drzwi. Przywitałem się i ona te drzwi zatrzymała. To był ostatni moment. Chwilę później nie wszedłbym już do tego klasztoru. Właśnie w taki sposób odczuwałem opiekę Boga, to, że On rzeczywiście działał i prowadził mnie każdego dnia – zaświadcza dziewiętnastolatek.

Podczas wędrówki Szymon nie zapominał o praktyce wiary. – Starałem się bardzo uczestniczyć w Eucharystii, także w tygodniu. Niekiedy było trudno, bo musiałem znaleźć kościół gdzieś na wsi, gdzie Msza św. była o konkretnej godzinie tylko raz dziennie. Modlitwa osobista towarzyszyła mi cały czas. Oprócz modlitwy słownej – mówiąc za św. Augustynem – moje pragnienia w jakiś sposób też się modliły. Każdego dnia swoje kroki ofiarowywałem w konkretnych intencjach.

Kościół jak rodzina

Szymon od samego początku zaznaczał, że idzie do Rzymu w intencjach Kościoła w Polsce, czym wywołał niemałą burzę w mediach społecznościowych.

– Kościół to dla mnie rodzina. Bardzo chciałbym, żeby dla każdego katolika Kościół był jak rodzina, taka prawdziwa wspólnota. Zauważyłem np. w komentarzach pod nagłówkami informującymi, że szedłem w intencjach Kościoła, iż ludzie często nawet nie próbują zrozumieć, o co konkretnie chodzi. Uważam, że Kościół w Polsce jest dziś w pewnego rodzaju kryzysie, ale ten kryzys nie jest końcem. On jest początkiem, moim zdaniem – czegoś lepszego. Już zauważamy, że są ludzie, którzy rzeczywiście chcą ten Kościół kształtować w taki sposób, w jaki powinien być kształtowany. Tak jak w rodzinie. I właśnie tego mi potrzeba w Kościele: braterstwa i otwartości – mówi z troską.

Reklama

Zauważa także wielką potrzebę żywego świadectwa wiary, które może się stać inspiracją szczególnie dla młodego pokolenia. – Dziś bardzo ważne jest nasze osobiste świadectwo. Do młodych, do tych, którzy dopiero będą chcieli należeć do Kościoła lub są do niego nastawieni sceptycznie, trzeba docierać właśnie świadectwem. Już nie samymi słowami. To, co przeżyłem na tej pielgrzymce, uświadomiło mi też, że słowa, które ktoś wypowiada, mówiąc o Ewangelii, ale nie żyjąc nią, nie niosą dobrych owoców. Trzeba najpierw żyć Ewangelią, żeby później ją głosić. Podobnie jak Chrystus to czynił i dlatego tak mocno docierał do serc ludzi – mówi w rozmowie z Niedzielą młody pielgrzym.

Dobro od księży

Szymon zaznacza, że podczas swojej dwumiesięcznej wędrówki spotkał się z wielką dobrocią ludzi Kościoła, szczególnie księży. – Pieniądze, które wziąłem ze sobą, wobec tego całego czasu, który miałem przeżyć, były niewielkie. Bardzo szybko się skończyły. Później żyłem z ofiar ludzi, którzy chcieli mnie wspomóc. Spotkałem się z wielką życzliwością ze strony księży. To od nich dostałem najwięcej. Zdecydowaną większość nocy spałem na plebaniach. Księża byli bardzo otwarci. A jeżeli już spałem w hotelach, to za pieniądze, które otrzymałem. Była taka sytuacja, że ksiądz nie chciał mnie przyjąć – po prostu bał się, nie znał mnie. W zamian jednak zapłacił za moją noc w hotelu – dodaje.

Cała pielgrzymka to dla dziewiętnastolatka także chęć upodobnienia się do Biedaczyny z Asyżu. – Wydarzenie, które mnie bardzo poruszyło, to na pewno samo wejście do Asyżu. Bardzo chciałem odwiedzić św. Franciszka. Wzruszyło mnie, że idąc, mogę żyć tak jak on. Tak jak on, który naśladował Chrystusa... – wspomina z entuzjazmem.

Zdarzało się także, że Szymon spał pod blokiem, na przystankach czy... pośród bezdomnych. – Na placu św. Piotra pośród kolumn zauważyłem śpiących bezdomnych. Nie mogłem wtedy znaleźć noclegu, zrozumiałem, że jedyną osobą, która mnie tego dnia zaprasza, jest św. Piotr. I tak spałem pośród nich.

Jak sam mówi, droga do Rzymu dała mu bardzo wiele. – Zauważyłem wiele zmian w sobie, wiele rzeczy przemyślałem. Ta pielgrzymka mnie w pewien sposób na nowo ukształtowała. Uważam, że jestem teraz bardziej wyrozumiałym człowiekiem. Wiem, że to dzięki Bogu, który we mnie działa. Doświadczyłem wyzbycia się stereotypów czy oceny drugiego człowieka, np. przez pryzmat wyglądu – zwierza się Niedzieli i dodaje: – Wiara daje mi pokój. Nie ten ludzki, który przynosi świadomość, że mam rzeczy materialne, jakieś dobra, które zapewniają mi byt, ale Boży pokój. Wiara mnie umacnia. W każdej sytuacji, która mnie w życiu spotyka, nie muszę się lękać, bo wiem, że Bóg jest Wszechmogący. Naprawdę nic nie może być większe od Niego, a On zawsze jest przy mnie. To daje mi siłę.

2021-09-13 18:26

Ocena: +3 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Prasa zagraniczna

„Okazywali nam niespotykaną życzliwość” (Dz 28, 2) – te słowa z księgi Dziejów Apostolskich będą stanowić hasło zaplanowanej na 31 maja br. wizyty Ojca Świętego na Malcie. W logo wizyty umieszczono ręce wznoszące się do krzyża z okrętu zdanego na łaskę fal. Jak zaznaczono, stanowią one znak gościnności chrześcijanina dla bliźniego oraz pomocy dla osób, które znalazły się w trudnej sytuacji, zdanych na łaskę losu. Łódź natomiast przypomina dramatyczną historię rozbicia się okrętu wiozącego św. Pawła Apostoła u wybrzeży Malty (por. Dz 27, 27-44) oraz gościnność, z jaką Maltańczycy przyjęli Apostoła i rozbitków (por. Dz 28, 1-10).
CZYTAJ DALEJ

27 grudnia - wspomnienie św. Jana, Apostoła i Ewangelisty

[ TEMATY ]

wspomnienia

Adobe Stock

Dziś, 27 grudnia, Kościół obchodzi wspomnienie św. Jana, Apostoła i Ewangelisty. W tym dniu święci się wino, które podaje się wiernym do picia. Jest to bardzo stara tradycja Kościoła, sięgająca czasów średniowiecza.

Jan był prorokiem, teologiem i mistykiem. Był synem Zebedeusza i Salome, młodszym bratem Jakuba Starszego. Jan pracował jako rybak. O jego zamożności świadczy fakt, że miał własną łódź i sieci. Niektórzy sądzą, że dostarczał ryby na stół arcykapłana - dzięki temu być może mógł wprowadzić Piotra na podwórze arcykapłana po aresztowaniu Jezusa. Ewangelia odnotowuje obecność Jana podczas Przemienienia na Górze Tabor, przy wskrzeszeniu córki Jaira oraz w czasie konania i aresztowania Jezusa w Ogrodzie Oliwnym.
CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę: Czy ateista może stworzyć jasełka?

2024-12-26 20:07

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

Mat.prasowy

Czy ateista może napisać jasełka? Przed nami fascynująca historia Jeana-Paula Sartre’a, filozofa-egzystencjalisty, który w trudnych czasach stalagu jenieckiego w Trewirze stworzył głęboko poruszające jasełka.

To dzieło, choć stworzone przez niewierzącego, poruszało ważne motywy religijne i filozoficzne. Główny bohater, Bariona, jest człowiekiem, który sprzeciwia się rzymskiemu okupantowi i pragnie, by rodziło się jak najmniej dzieci. Jednak w miarę rozwoju akcji doświadcza przemiany, która pozwala mu spojrzeć na rzeczywistość z nowej perspektywy.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję