Reklama

Felietony

Jeden z tysięcy…

Pierwszy sierpnia? Pamięta, że strasznie się bał. Niemcy wywlekli wszystkich z kamienicy.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Urodził się na Woli, na Czystem, 12 maja 1935 r. Dużo później dowiedział się, że tamtego dnia odszedł Marszałek... Mieszkanko mieli skromne – pokój rodziców, stołowy i kuchnię, gdzie obok pieca i stołu stało łóżko starszego brata. Z okna było widać ceglane zbiorniki gazowni.

Dzieciństwo? Niewiele pamięta, może tylko zabawy na małym podwórku i wypady z bratem na tory prowadzące do zakładów „Lilpop”. Mama odprowadzała go codziennie do sąsiadki, gdzie było zorganizowane małe przedszkole. Pracowała w zakładach farmaceutycznych Klawego przy ul. Karolkowej. Tata był majstrem warsztatów w gazowni. Jak wracał do domu, jego ubranie było przesiąknięte dziwnym zapachem. Ojca pamiętał słabo, może poza dniem, kiedy przyszedł do domu w mundurze. Siedzieli wtedy z mamą przy stole, a mama strasznie płakała. Przytulił go na pożegnanie tak mocno, że brakło mu tchu. Wiadomość o tacie przekazał listownie już po wojnie jego kolega z oddziału. Mianowicie, że został ciężko ranny w Witkowicach, podczas przeprawy przez Bzurę. Do dziś nie wiadomo, co się z nim stało; pewnie spoczywa gdzieś jako żołnierz nieznany...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Wojna... nie rozumiał zbyt wiele z tego, co się działo. Oprócz braku ojca niewiele się zmieniło, może poza wyciem syren policyjnych aut, zapowiadających kolejne łapanki. Bywali z mamą na Kercelaku, gdzie potajemnie można było kupić coś do jedzenia, w niedzielę szli na Mszę św. do ojców redemptorystów na Karolkową – Niemcy wymordowali ich wszystkich szóstego dnia powstania.

Co jakiś czas mieli z bratem „tajne” misje. Nie wiedział wtedy, o co chodzi, bo traktował to jak zabawę. Chodzili pod zakłady Klawego i łapali przerzucane przez płot o wyznaczonej godzinie kawałki spalonego karmelu. Ich zadaniem było dostarczyć je pod umówiony adres. Później dowiedział się, że w czarnych, słodkich cząstkach były ukrywane jakieś informacje, grypsy od pracujących tam ludzi.

W ich kamienicy mieszkał Staszek. Starszy od nich, taki elegancik, ważniak. Był kierowcą w pogotowiu w pobliskim szpitalu, jak się wówczas mówiło – Starozakonnych, przemianowanym na Świętego Ducha, przy dawnej ul. Dworskiej (obecnie Kasprzaka). Staszek podjeżdżał z piskiem opon pod dom i wtedy wszyscy truchleli, myśląc, że to gestapo. Czasem prosił o pomoc – żeby coś zanieść na Śródmieście albo stać na rogu ulicy i obserwować nadchodzące patrole...

Pierwszy sierpnia? Pamięta, że strasznie się bał. Niemcy wywlekli wszystkich z kamienicy i poprowadzili ulicą Płocką w stronę Wolskiej. Część ludzi próbowała uciekać. Minęli zakłady Ursusa, a później Franaszka, gdzie już leżały stosy ciał...

Reklama

Doprowadzono ich do kościoła św. Wojciecha, nabitego do granic ludźmi. Trzy dni bez wody i toalety. To była Sodoma i Gomora. Załadowali ich potem na ciężarowe auta i wywieźli do Pruszkowa, do dulagu. Do dziś nie może zapomnieć, jak wachmani szli przez halę i kopali w ich stronę, jak piłkę, odcięty łeb wilczura. Nie trudno było się domyślić, co chcieli przez to powiedzieć... Potem transportem kolejowym został powieziony do Niemiec, do obozu Dekolzen w Hildesheim...

O czym myślał w obozie? – żeby przeżyć. Powrót do Warszawy, przez Szczecin, to znowu było kilkanaście dni w wagonach, wśród pluskiew i wszy. A potem kilka lat w sierocińcu, zanim mama odnalazła go przez Czerwony Krzyż. Długo chorował na płuca, do dziś ma słabiutkie. Ich dom cudem ocalał, zaczęło się tzw. normalne życie... Skończył szkoły, zaczął pracę zawodową, ożenił się. Pierwszego sierpnia zawsze chodził na Powązki.

„Prezydent Lech Kaczyński w 2004 r. przysłał mi zaproszenie na uroczystości powstańcze. Przechowuję to jak cenną pamiątkę. Zapraszał wszystkich żyjących, o wszystkich pamiętał, nie dzielił ludzi, dla każdego miał czas na krótką rozmowę. Szkoda, że od kilku lat w Warszawie jest inaczej...”.

2021-07-27 12:14

Oceń: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Msza św. w intencji ofiar bombardowania katedry polowej podczas Powstania Warszawskiego

[ TEMATY ]

Powstanie Warszawskie

bp Józef Guzdek

Sylwester Braun „Kris”/ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego

20 sierpnia 1944 r. lotnictwo niemieckie zbombardowało katedrę polową Wojska Polskiego, mimo oznakowania na dachu czerwonym krzyżem, wskazującym na istnienie w tym budynku szpitala. Pod gruzami świątyni zginęło ok. 120 osób. Szpital polowy zorganizowało zgrupowanie „Gozdawa”. W rocznicę tego wydarzenia abp Józef Guzdek odprawił Mszę św. z księżmi kapelanami ks. płk. SG Zbigniewem Kępą notariuszem kurii i ks. kpt. Mateuszem Korpakiem, administratorem katedry polowej.

W kazaniu abp Guzdek podkreślał, że choć ludzkość znała chrystusowe prawo miłości, to w XX w. wiele osób odeszło od niego, co skutkowało wybuchem wojen i zbrodniczymi ideologiami. Dodał, że antyświadectwem przykazania miłości były dokonywane w czasie Powstania Warszawskiego zbrodnie, m.in. Rzeź Woli czy atak lotnictwa niemieckiego na powstańczy szpital w katedrze polowej. – Ci, którzy byli wychowani w kulturze chrześcijańskiej i mieli Boga w sercu, pochylali się nad chorymi i opiekowali się rannymi w czasie powstania. Niemieccy żołnierze, którzy ulegli propagandzie narodowo-socjalistycznej, odrzucili Boga a wraz z Nim prawo miłości. Następstwem takiego wyboru był rozlew krwi, mordowanie bezbronnej ludności cywilnej, a także chorych i rannych – powiedział.
CZYTAJ DALEJ

Parafia w Lądku: Mija rok od powodzi, a my wciąż nie możemy się pozbierać

2025-12-27 20:42

[ TEMATY ]

powódź

dramat

apel o pomoc

Lądek Zdrój

Parafia pw. Narodzenia NMP w Lądku-Zdroju

Powódź zdewastowała m.in. parafialny kościół i salki

Powódź zdewastowała m.in. parafialny kościół i salki

- Zwracam się do Was z błaganiem o pomoc w obliczu dramatu, który dotknął nasz rejon. Rok temu powódź, jakiej nie znała historia naszego miasta, zdewastowała ogromną część Lądku-Zdroju, w tym nasz parafialny kościół i SALKI - napisał na portalu zbiórkowym proboszcz parafii pw. Narodzenia NMP w Lądku-Zdroju. Mimo zapewnień rządu o wsparciu powodzian i upływu kilkunastu miesięcy, skutki powodzi odczuwane są do dziś i potrzebna jest pomoc.

Podziel się cytatem - taki dramatyczny apel pojawił się także na profilu parafii w mediach społecznościowych.
CZYTAJ DALEJ

Francja: Nie żyje słynna aktorka Brigitte Bardot

2025-12-28 11:21

[ TEMATY ]

Brigitte Bardot

MGM, Public domain, via Wikimedia Commons

Brigitte Bardot

Brigitte Bardot

W wieku 91 lat zmarła legendarna francuska aktorka Brigitte Bardot – podała w niedzielę AFP, powołując się na oświadczenie wydane przez Fundację Brigitte Bardot. Aktorka została ogłoszona ikoną kobiecości lat 60. XX wieku. W ostatnich latach była zagorzałą obrończynią praw zwierząt.

„Fundacja Brigitte Bardot z ogromnym smutkiem ogłasza śmierć swojej założycielki i prezeski, Brigitte Bardot, światowej sławy aktorki i piosenkarki, która postanowiła porzucić swoją wielką karierę, aby poświęcić życie i energię dobrostanowi zwierząt oraz swojej Fundacji” – czytamy w oświadczeniu. Nie podano daty ani miejsca śmierci.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję