W Poniedziałek Wielkanocny odszedł Krzysztof Krawczyk – legendarny Trubadur, gitarzysta, autor piosenek łączących pokolenia i autor ponad 100 muzycznych albumów. W sobotę, 10 kwietnia, w archikatedrze łódzkiej abp Grzegorz Ryś odprawił Mszę św. pogrzebową w jego intencji. – Śpiew to doświadczenie wspólnoty. I właśnie dziś za to doświadczenie dziękujemy, za życie i twórczość pana Krzysztofa Krawczyka, za to, że Pan był jego pieśnią – mówił abp Ryś na początku Eucharystii.
Reklama
Homilię wygłosił bp senior Antoni Długosz z Częstochowy, który znał muzyka ponad 40 lat. – Kto miłuje nowe życie, ten umie śpiewać pieśń nową. Sami bądźcie tym, co śpiewacie, a jesteście jego pieśnią pochwalną, gdyż wasze życie jest dobre. Wyruszył parostatkiem w piękny rejs, najpiękniejszy, bo wieczny. Wydawać by się mogło, że potrafimy wszystko, to jednak wobec śmierci jesteśmy tak samo bezradni jak przed wiekami. Śmierć ma wymiar najczęściej kościotrupa trzymającego w ręku kosę. Przychodzi po uczonego i po analfabetę, po polityka i robotnika, po szeregowca i generała, po ucznia i nauczyciela. Nie ma oczu, bo nie patrzy. Nie ma uszu, bo nie wzrusza jej lamet. Nie ma języka, bo nikogo nie ostrzega o swoim przyjściu, nie ma czoła, bo jest bezwstydna. Wszędzie wchodzi bez zaproszenia i bez pukania. Nikt się przed nią nie schowa. 5 kwietnia odwiedziła dom państwa Krawczyków w Grotnikach, nieopodal Łodzi. Jak zwykle nieproszona, jak zwykle niechciana, bez zapowiedzi i bez pozwolenia i zabrała ostatnie tchnienie. Jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy, nikt nie zagłuszy tej prawdy. Choć Krzysztof Krawczyk przemierzył cały świat od Las Vegas po Krym, u boku żony Ewy znalazł swój mały raj – mówił bp Długosz.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Za muzyczną oprawę Mszy św. w Łodzi odpowiadał zespół Siewcy Lednicy, związany ze Wspólnotą Lednica 2000, zaś fragment Pierwszego Listu św. Pawła do Koryntian przeczytał aktor Daniel Olbrychski.
Na zakończenie odczytano list od Prezydenta RP, w którym Andrzej Duda napisał m.in.: „Odszedł wspaniały artysta, który swoimi dokonaniami zapisał osobny rozdział w historii muzyki. Jego piosenki łączyły i łączą pokolenia. Mimo wielkiej sławy, pozostał sobą, wrażliwym, serdecznym człowiekiem”.
– Sam będąc doświadczonym przez los, Krzysztof Krawczyk kochał ludzi i chętnie im pomagał, wielokrotnie angażując się w działania charytatywne i duchowe, którymi nie epatował opinii publicznej – bo były dla niego ważne przede wszystkim w wymiarze osobistym – mówił prof. Piotr Gliński, minister Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu.
Zmarłego pożegnał jego wieloletni przyjaciel i menedżer Andrzej Kosmala: – Jesteś w moich myślach, wspomnieniach i piosenkach, które wspólnie tworzyliśmy przez 47 lat. Twoja żona prosiła mnie, bym powiedział te słowa, których ona nie jest w stanie wypowiedzieć: nie – „Żegnaj”, ale – „Do widzenia”.
Piotr Drzewiecki