Reklama

Głos z Torunia

Przyjaciółka świętych

Nie pozwala nazywać siebie artystką, choć dzieła jej rąk to prawdziwe dzieła sztuki. Skromna kobieta, której pasją od wielu lat jest tworzenie figur z masy solnej. Robi to, aby pozostawić po sobie ślad dla przyszłych pokoleń i pokazać, że z Bogiem wszystko jest możliwe. O bliskości świętych, niecodziennym zajęciu i wartości wiary z Marią Osiak rozmawia Ewa Melerska.

Niedziela toruńska 44/2020, str. IV

[ TEMATY ]

rzeźba

święci

figura

Ewa Melerska

Tworzenie figur z masy solnej jest pasją p. Marii od wielu lat

Tworzenie figur z masy solnej jest pasją p. Marii od wielu lat

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ewa Melerska: Jak zaczęła się Pani historia z figurami z masy solnej?

Maria Osiak: Wszystko zaczęło się wiele lat temu, kiedy moje wnuki przed świętami Bożego Narodzenia przyszły do mnie z prośbą, żebym pomogła im zrobić szopkę i figurki, ponieważ chciały się zaprezentować na konkursie. Odpowiedziałam na ich prośbę, zajęły dzięki temu pierwsze miejsce w szkole. To zmotywowało mnie i pokazało, że to, co robię, może się komuś podobać. Później ta szopka została wysłana do Przysieka, gdzie również był konkurs i tam zgłoszono ponad 120 szopek, a my zajęliśmy trzecie miejsce. Jakiś czas po tym kolejne wnuki poprosiły mnie o to samo. Historia się powtórzyła. Pomyślałam wtedy, że coś w jest w tych moich pracach, no i zaczęło się. Później robiłam małe aniołki z masy solnej na choinkę, które też dzieci sprzedawały na kiermaszu szkolnym.

Pamięta Pani, który pierwszy święty lub błogosławiony został przez Panią odwzorowany?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

W pobliskiej Chełmży mieszkał ks. Stefan Wincenty Frelichowski, harcerz. Nie miałam jego zdjęć, nie wiedziałam dobrze, jak wyglądał, ale postanowiłam zrobić figurę z jego wizerunkiem, żeby ludzie pamiętali, że ktoś taki żył i oddał swoje życie za innych. Udało mi się dotrzeć do kilku szczegółów z jego życia i wzięłam się za pracę. Na figurze umieściłam jego numer z obozu w Dachau, ponieważ to taki znak charakterystyczny. I potem już robiłam jedną pracę za drugą.

Jaką techniką wykonuje Pani swoje prace? Czy potrzebne są do tego specjalne materiały lub narzędzia?

Podstawą jest wypełnienie ze styropianu oraz ciasto, masa, które wykonuję z mąki, wody i soli w odpowiednich proporcjach. Ta technika wydoskonaliła się dopiero z czasem. Początki to były próby i wiele błędów, które wskazywały mi drogę, co poprawić, a co zupełnie zmienić. Styropian oklejam masą solną, formuję palcami lub narzędziami, które mam pod ręką w domu. To nie jest nic skomplikowanego. Staram się wykorzystywać to, co już mam, nie kupuję specjalnie gotowych produktów, ale staram się dać drugie życie temu, co już pozornie straciło swoją wartość. Zbieram sznurki, serwetki, farbki i wszystko, co moim zdaniem może się kiedyś przydać. Na koniec, kiedy figura dobrze wyschnie, lakieruję ją, żeby zachować kolory i dodać trwałości.

W jaki sposób pasja wpływa na Pani życie i wiarę?

Reklama

Jestem osobą bardzo wierzącą i moja rodzina także, co jest moją ogromną radością. Całe życie chodzimy do kościoła, choć w młodości, nie ukrywam, nie było łatwo. Trzeba było dojeżdżać pociągiem na poranną Mszę św., ale nie opuściłam żadnej. Wiara w naszym życiu była zawsze bardzo ważna i jest motorem do działania, szczególnie w dzisiejszych czasach, kiedy powszechna jest walka z Kościołem, wielu ludzi go obraża i obśmiewa. Moje prace będą dla moich wnuków i kolejnych pokoleń znakiem, że kiedyś wiara była silną wartością i że mogliśmy żyć blisko Pana Boga, bo nie wiem, co przyniesie przyszłość. Wiem i doświadczam tego, że siła i moc Boga wspomagają mnie, ratują każdego dnia i na każdym kroku.

Przy robieniu figury myśli Pani o konkretnym świętym?

Tak, skupiam się wtedy na tej osobie. Pracując, dużo się modlę i otrzymuję łaski. Przy robieniu figury wiem, że ten święty czy błogosławiony był człowiekiem o wielkim sercu, był dobry, modlił się i kochał naród. Każda postać zajmuje mi trochę czasu i wypełnia wtedy moje serce. Mam świadomość, że to byli wspaniali ludzie, którzy robili wiele dobra tu, na ziemi. Ich miłość do bliźniego są dla mnie wzorem i po prostu lubię z nimi być.

Jakie postaci znajdziemy w Pani zbiorze?

Mam tu Świętą Rodzinę z osiołkiem, Matkę Bożą Częstochowską, św. Jana Pawła II w objęciach Maryi, sługę Bożego kard. Wyszyńskiego w towarzystwie piesków, bł. ks. Jerzego Popiełuszkę i bł. ks. Frelichowskiego, jest też św. Matka Teresa z Kalkuty, św. Faustyna Kowalska, św. Antoni, trzymający na ręce Dzieciątko Jezus, a także wiele aniołów i zwierzęta do bożonarodzeniowej szopki.

Nad jaką postacią pracowała Pani w ostatnim czasie?

Ostatnio przyszedł mi do głowy św. Ojciec Pio. Długo myślałam, jak go wykonać. Tak, jak czułam, widziałam go sercem i wyobrażałam go sobie, tak zrobiłam. Właśnie wczoraj go skończyłam, jeszcze schnie. Przed nim robiłam figurę Jezusa Miłosiernego, to już druga taka.

Reklama

Oprócz zdolności manualnych Pan Bóg obdarzył Panią jeszcze jakimiś talentami?

Ciężko tu mówić o talentach. Jestem bardzo skromną osobą i tylko przyjmuję to, co Pan Bóg daje, i staram się to rozwijać. Dawniej śpiewałam w ludowym zespole Polskie Kwiaty, działającym przy Centrum Inicjatyw Kulturalnych Gminy Chełmża. Kiedyś też wykonywałam kwiaty z materiału i kulek styropianowych, wazony z gazetowej wikliny, różańce z różnorodnych materiałów. Robię różne rzeczy, wszystko sprawia mi radość i daje wiele satysfakcji. Dzięki temu, mimo wieku, zachowuję sprawność i mam zajęcie na cały dzień. Przede wszystkim trzeba chcieć coś robić. Nie zatrzymywać się, ale jak poczujemy poryw serca, to nie stać w miejscu, tylko odpowiadać na Boże wezwanie.

Czy w Pani głowie i sercu rodzi się już pomysł na kolejne dzieło?

Jeszcze nie wiem, co dalej. Pan Bóg daje mi natchnienia i myśli o konkretnej osobie, a wtedy zabieram się do działania. Jak wpadnie mi w oko ciekawa osoba, to pomyślę nad wykonaniem.

2020-10-28 10:39

Oceń: +6 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Scena rodzinna

Każdy, kto dziś ogląda tę barokową wizualizację zaślubin Maryi i Józefa, staje się niejako świadkiem tego wydarzenia.

W Warszawie, mieście stołecznym, w przeszłości „nieujarzmionym” przez jakikolwiek system totalitarny, znajdują się liczne kościoły. Były one gwarancją wolności tego miasta i jego mieszkańców, przede wszystkim w epokach zniewolenia narzuconego przez zaborcę czy okupanta. Wiele ze świątyń usytuowanych jest na Starym i na Nowym Mieście. Niektóre z nich, jak kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i św. Józefa Oblubieńca, znajdują się na tzw. Trakcie Królewskim przy ul. Krakowskie Przedmieście. Świątynia ta zwyczajowo określana jest przez mieszkańców Warszawy jako kościół seminaryjny czy też – coraz rzadziej – pokarmelicki. Do chwili kasaty przeprowadzonej w 1864 r. przez carat świątynia wraz z budynkiem klasztornym należała bowiem do karmelitów bosych. Po tym akcie unicestwienia zakonu w budynkach poklasztornych znalazło siedzibę seminarium duchowne.
CZYTAJ DALEJ

Święty Egwin - przywracał wzrok i słuch, uzdrawiał chorych

[ TEMATY ]

wspomnienie

Grażyna Kołek

Egwin urodził się w VII w. Kształcił się u benedyktynów w Worcester.

Bronił świętości małżeństwa, stawał w obronie sierot i wdów. Był doradcą Eldera, króla Mercji, jego syna Kenreda oraz Offy I, króla wschodnich Sasów. Podczas pobytu w Rzymie otrzymał od papieża zgodę na rezygnację z biskupstwa. W ostatnich latach życia pełnił obowiązki opata w założonym przez siebie opactwie w Evesham.
CZYTAJ DALEJ

„Po co się niepokoić…” – noworoczne przesłanie Brata Alberta

2025-12-31 12:57

[ TEMATY ]

Milena Kindziuk

dr Milena Kindziuk

Red.

Milena Kindziuk

Milena Kindziuk

„Po co się niepokoić, wszak Bóg w nas, a my w Nim, a poza tym wszystko takie mało znaczące…” – te słowa Brata Alberta, wyryte na drewnianym szyldzie w pustelni na Kalatówkach, mogłyby stać się mottem nie tylko mijającego Roku 2025, ale i noworocznego przesłania.

Odwiedziłam niedawno „Pustelnię św. Brata Alberta” w Tatrach – jedno z tych miejsc, gdzie cisza mówi więcej niż słowa, a widok na ostre granie i turnie budzi to, co Jan Paweł II nazywał mistyką gór. Już przy wejściu wita turystów skromna gablota z cytatami, które brzmią jak duchowa instrukcja wspinaczki: „Góry oczyszczają z egoizmu i samolubstwa, z zarozumialstwa i pychy. Góry stanowią wspaniały teren zdobywania wierności w szukaniu. Góry uczą szukania, uczą cierpliwości…”. A potem pada zdanie, które wydaje się kwintesencją całej tej drogi: „Gdy człowiek czuje się jak karzeł wobec ogromu gór i gdy, poznając samego siebie, swoje wnętrze, swoje możliwości, swoją niewystarczalność, zdobywa krok za krokiem jedną z najcenniejszych cech ludzkich – pokorę, która zdobyta w górach potem owocuje w dolinach. Właśnie wtedy, na pytanie: po co chodzisz po górach, jesteś zakłopotany i nie wiesz, co odpowiedzieć, to właśnie wtedy dajesz dowód, że szukasz NIEZNANEGO”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję