Mężczyzna kreujący się na kobietę, czyli niejaki Margot, który trafił do aresztu za bandycki napad na przedstawiciela Fundacji „Pro-Prawo do Życia” i uszkodzenie jej furgonetki, mający na swoim koncie także obrazę uczuć religijnych chrześcijan przez skandaliczne „udekorowanie” tęczową flagą figury Chrystusa sprzed kościoła Świętego Krzyża w Warszawie – ledwie opuścił areszt, a już zdążył się popisać skrajną wulgarnością przeciwko Polsce i przeciwko konkretnym osobom. Wygląda na to, że autorytety, które niedawno poręczyły za Margot, dały się nabrać i oszukać. Warto było poręczać za człowieka, który o autorytetach pewnie nie słyszał, a jeżeli nawet słyszał, to ma ich – jak na skandalistę i anarchistę przystało – w „głębokim poważaniu”?
Ciekawe, że do opamiętania i miarkowania się wzywają Margot osoby ideowo mu bliższe, jakby rozumiały, że przekroczył granice społecznej ekspresji i wolności słowa. Autorytety jednak milczą, autorytety schowały głowę w piasek! Może z osłupienia, że tak łatwo dały się wmanewrować w poręczenie za człowieka absolutnie na to niezasługującego? No chyba że jednak ze wstydu, iż pochopnym poręczeniem naraziły dobre imię Polski i dały przyzwolenie na anarchię wobec Kościoła czy przedstawicieli demokratycznie wybranej władzy?
Niech się autorytety nie łudzą i nie usprawiedliwiają, że wystąpiły w dobrej sprawie. Dzisiaj poręczyły za Margot, a jutro on i inni bandyci znów kogoś pobiją, zawieszą tęczową flagę na pomniku Bohaterów Getta w Warszawie, dopuszczą się jakichś ekscesów w synagodze lub meczecie albo zwyzywają państwo Izrael. W końcu anarchiści i rewolucjoniści zwrócą się przeciw nim samym, bo oni żadnych autorytetów nie uznają.
Pomóż w rozwoju naszego portalu