Bohater w tym przypadku to nie jakiś mityczny heros, tylko skromny chłopak. Ksiądz Ignacy Skorupka w chwili śmierci miał zaledwie 27 lat. Z jego młodej, jasnej twarzy, uwiecznionej na nieco pożółkłej fotografii, można wyczytać prostotę ducha i wrażliwość serca. Duże oczy patrzą jakby w zaświaty, choć gdy siedział w fotelu u fotografa, na pewno nie myślał o sobie jak o narodowym bohaterze. A śmierć – dla człowieka w jego wieku wydaje się czymś nierealnym.
Czy był męczennikiem za wiarę? Zginął, niosąc krzyż w ręku, pragnął towarzyszyć żołnierzom w ciężkim boju w obronie ojczyzny. Ryzyko było ogromne, ale poczucie misji – silniejsze. Ci, którzy go zamordowali, byli wrogami religii. Wiedzieli, że znak krzyża dodaje siły walczącym Polakom, dlatego wzięli księdza na cel.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Pierwsza prosta
Reklama
Niedaleko pada jabłko od jabłoni – tak można o nim powiedzieć. Patriota to nie człowiek znikąd, ale dziedzic. Kiedy przyjrzymy się jego korzeniom, familii, natrafimy na informację o przodkach Skorupki – powstańcach styczniowych i szlachcie zagrodowej z Podlasia. To wiele wyjaśnia. Pewnie już we wczesnym dzieciństwie zaraził się tą nieuleczalną „chorobą”. Słuchał, obserwował, jak jego najbliżsi z miłością mówili o Bogu i ukrzyżowanej jak On ojczyźnie. Być może ta projekcja tchnie nieco patosem, ale kiedyś tak to wyglądało, nienowocześnie – starzy mówili, a młodzi słuchali. Miłość też jest jakby niedzisiejsza, ale kto się zakocha, unosi się cudownie poza czasem. Tak było z ks. Skorupką i Polską.
Marian Brandys powiedział kiedyś, że zakochał się w lekturze Polskiego słownika biograficznego. Poszczególne biogramy to jakby pigułki z witaminami. Gdy sięgniemy do biogramu naszego bohatera, urodzonego w Warszawie 31 lipca 1893 r., stanie się dla nas jasne, że jego ofiara to nie sprawa przypadkowa. Fascynowała go literatura polska, pisał wiersze, a kiedy w 1914 r. został skierowany z Warszawy do Akademii Duchownej w Piotrogrodzie, wygłaszał patriotyczne odczyty w założonym przez siebie kółku literackim „Polonia”. Ile podobnych ustaleń historyków o wybitnych postaciach tamtej epoki można przeczytać w przywołanym słowniku, wiedzą ci, którzy podążyli śladami Brandysa. Z całą pewnością jest wspólny mianownik zainteresowań, rodzaj „przepisu”, który stosowała patriotyczna młodzież w czasach zaborów, nie tylko ze środowisk inteligenckich. Wczesna młodość Skorupki jest niejako lustrzanym odbiciem początków życiowej drogi wybitnych Polaków tamtej doby.
Alfabet ideowca
Reklama
Ksiądz Ignacy był przede wszystkim kapłanem i dał tego liczne dowody w swoim krótkim życiu. Wielcy patrioci, romantycy bywają oddani sprawie bez reszty, są jakby oderwani od realnego świata. Skorupka patrzy na nas wprawdzie z pomnika, ale to raczej typ skromnego sługi. Nie nosi stalowej zbroi, ale czarną sutannę, do której można się przytulić. Świadkowie jego życia zapamiętali, że zawsze był bardzo blisko wiernych, obdarowywał ich szczerym i życzliwym uśmiechem. Jego biograf, Stanisław Konarski, ustalił, że ks. Ignacy Skorupka przez kilka miesięcy w 1917 r. był proboszczem parafii w Bogorodsku nieopodal Moskwy, a następnie – do sierpnia 1918 r. – proboszczem w Klińcach w guberni czernichowskiej. W tamtejszym gimnazjum uczył religii, języka polskiego oraz łaciny i greki. Prowadził zawiązaną w miejscowym środowisku Polaków tajną grupę harcerzy, zorganizował szkołę początkową dla polskich dzieci, a także teatr amatorski (wyreżyserował m.in. Betlejem polskie Lucjana Rydla). Był również organizatorem polskich towarzystw opiekuńczych i nieformalnym przywódcą 2-tysięcznej grupy Polaków wyrzuconych w wojennym czasie z naszych rdzennych ziem i osiadłych w Klińcach. Był inicjatorem ich powrotu do kraju tuż przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości. Już taka garść faktów wystarczy, aby odrzucić jakiekolwiek podejrzenia o idealizowanie jego postaci. Przyszły bohater Bitwy Warszawskiej – jak już stwierdziliśmy – nie był oderwany od „tu i teraz”. Bardzo dbał o swoją matkę i rodzeństwo, starał się, by byli blisko niego. Po przyjeździe do Polski udał się na polecenie władz kościelnych do Łodzi, gdzie został wikariuszem parafii Przemienienia Pańskiego. Założył tam Towarzystwo „Oświata” i mocno zaangażował się w pracę katechetyczną. Kontynuował ją także po powrocie do Warszawy.
Na linii ognia
W dzisiejszych czasach trudno sobie wyobrazić ówczesną Europę. Wielka Wojna i rewolucja w Rosji pochłonęły morze krwi, kosztowały wiele cierpień i udręki. Dla Polaków traumatyczne doświadczenia przedłużyły się do 1921 r., kiedy to ostatecznie zakończono wojny o granice państwa. Wydarzenia Bitwy Warszawskiej w sierpniu 1920 r., stanowiące kulminacyjny moment walk z bolszewikami, wciągnęły w swój wir ks. Skorupkę. Po pewnych trudnościach czynionych przez przełożonych trafił na front jako kapelan w 1. batalionie 236. pułku piechoty Armii Ochotniczej. Młodzi z oddziału 14 sierpnia 1920 r. znaleźli się na pierwszej linii sowieckiego natarcia pod Ossowem. Przeżywali bardzo ciężkie chwile, śmierć zaglądała im prosto w oczy. Ksiądz Ignacy, widząc strach i słabość niezaprawionych w wojennym fachu chłopców, zagrzewał ich do walki, a gdy oficerowie na czele z ppor. Mieczysławem Słowikowskim zaczęli się cofać, sam skrzyknął kilkunastu ochotników i ruszył z krzyżem w ręku na bolszewików. To była jego dobrowolna decyzja, a raczej impuls, bo wszystko działo się bardzo szybko. Ten zryw zakończył się jego śmiercią, kula trafiła go w głowę. W bitewnym zgiełku, gdy wielu padało na ziemię, sprawa nie była oczywista – został ranny czy zabity, a może tylko się przewrócił? Martwe ciało księdza znaleziono dopiero później, po walce, na pobojowisku. Leżał wśród wielu, którzy jak on przedwcześnie udali się do nieba na wezwanie Pana...
Epizod z ossowskiego pola chwały urósł do miana symbolu heroizmu Polaków w 1920 r. Ich ofiara w żadnym razie nie poszła na marne, wręcz przeciwnie – uratowała wtedy niepodległą Polskę. Bohaterskiego kapelana pochowano z honorami wojskowymi na Powązkach. Generał Józef Haller, wódz Armii Ochotniczej, przypiął do trumny ks. Skorupki Krzyż Srebrny Orderu Wojennego Virtuti Militari. Przyznawano go za męstwo, odwagę i inicjatywę podczas wojny, a Bitwa Warszawska była areną walk o kluczowym znaczeniu. Postawa ks. Skorupki z pewnością została udokumentowana i poświadczona, skoro otrzymał ten order. Z Ossowa trafił prosto do nieba po wieczną nagrodę. Dla nas jego życie może być pięknym wzorem służby. Warto wciąż przyglądać się jego wyborom – na przekór naszej, mocno zmaterializowanej rzeczywistości.