Pierwsza Komunia św. – niezależnie od tego, ile lat temu ją przyjęliśmy – wpisała się w pamięć wielu z nas jako niezapomniane wydarzenie. To chyba pierwsze w życiu tak głębokie przeżycie religijne, które wspominamy do końca swoich dni. Poprzedziła je nie mniej ważna pierwsza spowiedź św. Od tych doświadczeń często zależy dalsza droga wiary. Nic więc dziwnego, że dla duszpasterzy i katechetów przygotowania dzieci do przyjęcia Pana Jezusa w sakramencie Eucharystii są jednymi z działań priorytetowych, a rodziców absorbują dużo wcześniej przed tym wydarzeniem – stąd dopytywanie o datę Pierwszej Komunii św. z kilkuletnim wyprzedzeniem. Uroczystość ta, bardzo podniosła i radosna, bywa też jednak bolesna, a to dlatego, że nie zawsze cele, które stawiają sobie rodzice i bliscy dzieci, idą w parze z celami wyznaczonymi przez Kościół.
Reklama
Pamiętam chłopca, którego przed laty jako katecheta przygotowywałem do sakramentów pokuty i pojednania oraz Eucharystii. Miał on wyjątkową intuicję religijną. Podczas katechez zadawał bardzo trafne pytania i dzielił się własnymi odkryciami. Gdy omawialiśmy temat spowiedzi, porównał konfesjonał do budki telefonicznej. Poprosiłem, aby rozwinął tę myśl. Zapytał, czy można o księdzu powiedzieć, że jest telefonem, przez który podczas spowiedzi rozmawiamy z Bogiem. Spodobało mi się to porównanie. Innym razem zapytał, kto kogo przyjmuje podczas Komunii św. – my Pana Jezusa czy Pan Jezus nas. Odpowiedziałem, że jest to wzajemne przyjęcie: my przyjmujemy Pana Jezusa, a On nas. W encyklice Ecclesia de Eucharistia Jan Paweł II zacytował św. Augustyna, który wyraził taką myśl. Gdy czytałem papieski tekst, przypomniałem sobie dawnego ucznia, który nie czytał św. Augustyna, a miał podobne odkrycie. Spotkałem tego ucznia kilka lat później. Zapytał, czy go pamiętam. Ucieszyłem się ze spotkania i potwierdziłem. Wówczas z dużą szczerością wyznał, że od wielu lat nie był w kościele. Przestał przystępować do sakramentów krótko po Pierwszej Komunii św. Powiedział, że coś w życiu zgubił. Chciałby to na nowo odnaleźć, ale nie wie jak. Wiem, że nie miał w domu właściwego klimatu do pielęgnowania wiary. Jego rodzice byli ateistami, którzy potraktowali przystąpienie syna do spowiedzi i Eucharystii jako wydarzenia folklorystyczne...
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Takich historii mógłbym przywołać więcej. Oczywiście, zdarzają się także inne. Pewna dziewczynka, gdy szła z rodzicami do kościoła tydzień przed swoją Pierwszą Komunią św., powiedziała: „Dzisiaj jest moja ostatnia niedzielna Msza św. bez przyjęcia Komunii św.”. Cieszę się, że słowa te były szczere, a klimat w domu – sprzyjający ich realizacji. W każdą niedzielę widzę, jak razem z rodzicami jest w kościele i przystępuje do stołu Pańskiego.
W tym roku przygotowania do spowiedzi i Pierwszej Komunii św. przebiegały inaczej. W wielu parafiach uroczystość ta została przeniesiona na czas powakacyjny. Zmiana terminu pociąga za sobą różne niedogodności związane z uroczystościami towarzyszącymi Liturgii, ale sytuacja ta jest dla nas wszystkich lekcją pokory. Nie wszystko i nie w każdym detalu jesteśmy w stanie zaplanować. Poza tym udział we Mszy św. jest łaską. Okazuje się, że nie tak oczywistą jak wcześniej mogło nam się wydawać. Pierwsza Komunia św. przeżywana w mniejszych grupach, a nawet w późniejszym terminie jest dodatkową szansą na odkrycie najcenniejszego skarbu Kościoła – Jezusa Eucharystycznego. W rozmowach, które miałem okazję odbyć z rodzicami, oni sami mówią, że zwracają teraz mniejszą uwagę na rodzinne przyjęcia. Pragną, aby dzieci mogły przyjąć Pana Jezusa.