Reklama

Rok liturgiczny

To Bóg wymyślił Adwent

O sensie i umiejętności czekania na to, co ważne i piękne, oraz o istocie Adwentu z ks. dr. Jackiem Marcińcem rozmawia Margita Kotas

Niedziela Ogólnopolska 48/2019, str. 10-11

[ TEMATY ]

adwent

stock.adobe.com

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

MARGITA KOTAS: – Jesteśmy zmuszeni dostosować się do pędzącego świata czy to raczej my tak napędzamy świat, że gna wraz z nami na złamanie karku?

KS. DR JACEK MARCINIEC: – Przyniosę pewną tabliczkę (ks. Jacek sięga po drewnianą tabliczkę stojącą na sekretarzyku). Proszę przeczytać, co jest na niej napisane.

– „Wszystko przyjdzie z czasem, trzeba tylko umieć cierpliwie czekać”. Widzę, że przygotował się Ksiądz do tej rozmowy (śmiech).

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Nie. Tabliczka stoi tu cały czas, nie postawiłem jej z powodu naszej rozmowy...

– Więc jak to jest, czy to my, czy świat zwariował i sprawił, że żyjemy w coraz większym tempie?

– Trudno powiedzieć. Na pewno nie możemy wszystkiego zrzucić na świat. Chcemy przecież być panami swojego życia, okazuje się jednak, że to wcale nie jest takie łatwe. Bardzo łatwo ulegamy presji, żeby zrobić więcej, przeżyć więcej, tak jakby to, kim jesteśmy, zależało od tego, ile zdołamy zdziałać w jak najkrótszym czasie.

– Czy to właśnie pośpiech sprawia, że nie potrafimy czekać, wręcz zatraciliśmy umiejętność czekania?

Reklama

– Myślę, że wszystko zależy od tego, na co czy na kogo czekamy. Jeśli bardzo nam na czymś zależy, nawet czekanie może być czymś miłym. Ja lubię czekać, ponieważ jak już przychodzi to, na co czekałem, paradoksalnie znika radość wynikająca z podekscytowania, że wszystko jeszcze przede mną. Kiedy czekamy na coś wyjątkowego, pięknego, to samo czekanie nabiera szczególnej wartości. Jest czasem tęsknoty. Myślę, że Pan Bóg jest mistrzem. To On wymyślił Adwent, nie ludzie. To On czeka na nas nieustannie. Kiedyś bardzo chętnie sięgałem po pewien wiersz Romana Brandstaettera: „Człowiek pewien, który był ojczyzną Boga,/ skazał Go na wygnanie./ Bóg, pochyliwszy smutnie głowę,/ odszedł bez słowa,/ ale zawsze tęsknił za powrotem do człowieka,/ który był Jego ojczyzną”. Wytrwałość i cierpliwość Pana Boga są niesamowite, bo wynikają z Jego miłości. Bogu zależy na spotkaniu z nami. Jeśli więc nam na czymś naprawdę zależy, również będziemy cierpliwie czekać i ten czas oczekiwania nie będzie czasem straconym. Ale to nie jest tak, że musimy żyć jedynie wychyleni ku przyszłości, bo moglibyśmy przegapić to „teraz”, które też jest ważne. Takie chrześcijańskie „carpe diem” jest również istotne. Bo zasadniczo ani przeszłość do nas nie należy, ani przyszłość, ale to, co się dzieje teraz. Przyznaję jednak, że to jest duża sztuka, o którą trudno: cieszyć się tym, co się dzieje w danej chwili.

– To „teraz” jest pewnie ważne, ale łatwo je chyba pomylić z „zaraz”. My wszystko musimy mieć już, zaraz. Mieszkamy ze sobą przed ślubem, bierzemy pożyczki zamiast spokojnie uciułać pieniądze na jakiś zakup. Jakbyśmy się bali, że kiedy będziemy zmuszeni poczekać, stracimy zainteresowanie drugim człowiekiem albo on straci zainteresowanie nami...

– Tacy trochę jesteśmy, zarażeni kulturą fast foodów, tacy na już, roszczeniowi. Ale często to, co się dostaje natychmiast, nie jest towarem najwyższej jakości. To jak z prezentem – można coś kupić od ręki albo poświęcić więcej czasu i wysiłku na przygotowanie czegoś wyjątkowego, osobistego, co drugiej osobie przyniesie naprawdę wielką radość.

– Na to, co wartościowe, warto poczekać dłużej?

– Oczywiście. Trzeba też pamiętać, że czekanie nie musi, a często nie powinno być bierne. Święty Paweł przekonuje, aby nie zajmować się sprawami niepotrzebnymi, tylko pracować, robić to, co do nas należy, a wszystko przyjdzie. Myślę, że tak jak mówił ks. Józef Tischner: tam, gdzie jest większa wartość, tam jest też większa wolność. Mało kiedy lubimy czekać, ale wybierając szybszy wariant, często coś tracimy. Czekanie na to, co poważne i wielkie, jest wymagające, ale wartościowe i piękne. Wiąże się z nadzieją, która prowadzi nas do określonego celu w przyszłości.

Reklama

– Czasem lepiej dostać coś później, dla naszego własnego dobra...

– To prawda, że z czasem nabieramy doświadczenia w ocenie wartości tego, na co czekamy. Zwykle przychodzi to z wiekiem, ale nie musi. Życie uczy nas też pokory, doceniania tego, co mamy, i zrozumienia, że nie zawsze nasze pragnienia i oczekiwania są właściwe. Tak bardzo bym chciał, żeby Pan Bóg w jakiś spektakularny sposób dał mi odczuć, jak mocno mnie kocha, jak bardzo jestem dla Niego ważny, ale jeśli nic takiego spektakularnego się nie wydarza, to nie znaczy, że mnie nie kocha. A może kiedy jestem tak niecierpliwy, nie zauważam znaków, które Bóg mi daje każdego dnia, drobnych, ale które to samo znaczą... Właśnie dojrzałości, otwartości wymaga zgoda na to, że moja droga do Niego będzie spokojna, powolna. Pan Bóg ma swoje plany, a my często nie zauważamy Jego pomysłów, chcielibyśmy po swojemu. Ale to jest niebezpieczne stawiać na własne pomysły.

– Czekanie może nas więc czegoś nauczyć...

Reklama

– Jak najbardziej. Myślę, że cierpliwości i przygotowywania się do tego, co przed nami, na każdym etapie życia. To nie jest banał, że najważniejsze jest ciągle przed nami – z pełnym szacunkiem do tego, co przeżywamy teraz, co dzieje się dziś. Ważne, żeby człowiek, który nabywa mądrości życiowej, nie sądził, że wszystko jest już za nim. Kapitalnie ujął to Jan Paweł II w liście do swoich rówieśników, ludzi w podeszłym wieku. „Jeśli myślicie, że przeżywacie zimę, pamiętajcie, że przed wami jest wiosna, wiosna zmartwychwstania” – napisał. Każdy z nas – niezależnie od tego, ile ma lat – ma też swoją przyszłość. Dzięki wierze, dzięki zmartwychwstaniu Chrystusa mamy przyszłość i w związku z tym jest nadzieja.

– Przed nami wszystkimi wyjątkowy czas oczekiwania – w niedzielę 1 grudnia wchodzimy w czas Adwentu. Jak powinniśmy go przeżywać, jak wykorzystać?

– Trochę tak jak świeci lampion. To ma być oczekiwanie radosne i pełne nadziei. Ten okres jest tak bogaty, tyle się dzieje, do dzieci przychodzi św. Mikołaj (uśmiech), jest radość, są rekolekcje. Czekamy na święta Bożego Narodzenia, które wprawdzie w naszej wierze nie są najważniejsze, ale są przepiękne w naszej polskiej tradycji. W przeżyciu tego okresu wielką rolę spełniają Roraty – to one pomagają nam w przejściu z ciemności do Światła z nadzieją, że przed nami jest coś pięknego, ważnego. W tym okresie przychodzi mi na myśl wspomnienie Matki Bożej z Guadalupe i św. Juana Diego. Bardzo lubię tę historię. On był zniechęcony, bo nikt nie chciał uwierzyć, że objawiła mu się Matka Boża i poprosiła o wybudowanie kaplicy. I kiedy prosił Matkę Bożą, by wybrała kogoś innego, bardziej poważanego, Ona odpowiedziała, że to właśnie on, słaby sługa, ma przekazać Jej pragnienie światu. Niesamowite jest także to, że już niedługo Pan Bóg stanie się Dzieckiem – właściwie już jest z nami ukryty pod sercem Maryi. Ta świadomość jest źródłem radości. Pan Bóg się umniejszył, stał się Dzieckiem, żeby nas nie przerażać swoją wielkością, ale przekonać, że przychodzi, by nas ocalić, dać nam miłość i nadzieję. To niesamowity styl ewangeliczny Jezusa, który nie staje przed grzesznikiem i nie krzyczy: Nawracaj się, bo wybiła ostatnia godzina!, ale w postaci Dziecka przychodzi do niego z miłością. Choć oczywiście, Adwent rozpoczyna się apokaliptycznie; ma nas też przygotować do końca świata. Panu Bogu jednak nie chodzi o straszenie, ale o nawiązanie kontaktu, bliskości z człowiekiem, który w wyniku tego spotkania stanie się nowym człowiekiem. Roraty i rekolekcje mają nam pomóc w nawróceniu, w pójściu za Jezusem.
Adwent przypomina, że przede mną wiele możliwości, wiele dróg. Życie to nie tylko historia, która już jest za mną. To również obietnica Boga, który wzywa mnie do odważnego wyruszenia ku przyszłości – obietnica otwierająca tajemniczy horyzont Nieznanego.

* * *

Ks. dr Jacek Marciniec
Wykładowca w Wyższym Seminarium Duchownym Archidiecezji Częstochowskiej, proboszcz parafii św. Zygmunta w Częstochowie, duszpasterz osób chorych i niepełnosprawnych, związany z Katolickim Ruchem Dobroczynnym „Betel”

2019-11-26 12:17

Ocena: +3 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jezusa wciąż tak bardzo brakuje w wielu miejscach – bliskich i dalekich

Kto przyniesie ziemi pokój? Już za parę dni siądziemy do wigilijnego stołu, składając sobie życzenia i śpiewając kolędy, ale i ze świadomością, że w różnych miejscach na świecie trwają działania zbrojne, giną ludzie, że w tym roku przy świątecznym stole gdzieś kogoś zabraknie… Modlimy się o pokój, prosimy Boga, aby przyszedł, zstąpił, odmienił ludzie serca. Czy i my sami możemy zanieść Boga miłości i pokoju innym, czy możemy Go innym dać?

Jezus do domu Elżbiety i Zachariasza przybywa pod sercem Maryi. Maryja idzie pomóc swej krewnej, o której dowiedziała się, że jest już w szóstym miesiącu, że zbliża się do momentu porodu. Przynosi jej jednak coś znacznie większego niż pomoc – radość z obecności Jezusa. Jest to obecność ukryta, ale realna, którą wyczuwa nawet mały Jan jeszcze pod sercem Elżbiety.
CZYTAJ DALEJ

Egzorcyzm papieża Leona XIII

Niedziela łódzka 1/2004

W tak zwanej „starej liturgii”, przed Soborem Watykańskim II, kapłan sprawujący Eucharystię wraz z wiernymi, po zakończeniu celebracji odmawiał modlitwę do Matki Bożej i św. Michała Archanioła. Słowa tej ostatniej ułożył papież Leon XIII, a wiązało się to z pewną niezwykłą wizją, w której sam uczestniczył. Opisana ona została w krótkich słowach przez przegląd Ephemerides Liturgicae z 1955 r. (str. 58-59). O. Domenico Pechenino pisze: „Pewnego poranka (13 października 1884 r.) wielki papież Leon XIII zakończył Mszę św. i uczestniczył w innej, odprawiając dziękczynienie, jak to zawsze miał zwyczaj czynić. W pewnej chwili zauważono, że energicznie podniósł głowę, a następnie utkwił swój wzrok w czymś, co się unosiło nad głową kapłana odprawiającego Mszę św. Wpatrywał się niewzruszenie, bez mrugnięcia okiem, ale z uczuciem przerażenia i zdziwienia, mieniąc się na twarzy. Coś dziwnego, coś nadzwyczajnego działo się z nim. Wreszcie, jakby przychodząc do siebie, dał lekkim, ale energicznym uderzeniem dłoni znak, wstał i udał się do swego prywatnego gabinetu. Na pytanie zadane przyciszonym głosem: «Czy Ojciec święty nie czuje się dobrze? Może czegoś potrzebuje?» - odpowiedział: «Nic, nic». Po upływie pół godziny kazał przywołać Sekretarza Kongregacji Rytów, dał zapisany arkusz papieru, polecił wydrukować go i rozesłać do wszystkich w świecie biskupów, ordynariuszy diecezji”. (Cytat za Amorth G. Wyznania egzorcysty, Częstochowa 1997, s. 36). Tekst zawierał modlitwę do św. Michała Archanioła, która brzmi: „Święty Michale Archaniele, wspomagaj nas w walce, a przeciw niegodziwościom Złego Ducha bądź naszą obroną. Oby go Bóg pogromić raczył, pokornie o to prosimy. A Ty, wodzu niebieskich zastępów, Szatana i inne duchy złe, które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą, mocą Bożą strąć do piekła. Amen”. Gdy go zapytano, co się zdarzyło w czasie dziękczynienia po Mszy św., Papież odrzekł, że w chwili, gdy zamierzał zakończyć modlitwę, usłyszał dwa głosy: jeden łagodny, drugi szorstki i twardy. I usłyszał taką oto rozmowę: Szorstki głos Szatana: „Mogę zniszczyć Twój Kościół!” Łagodny głos: „Możesz? Uczyń więc to”. Szatan: „Do tego potrzeba mi więcej czasu i władzy”. Pan: „Ile czasu? Ile władzy?” Szatan: „Od 75 do 100 lat i większą władzę nad tymi, którzy mi służą”. Pan: „Masz czas, będziesz miał władzę. Rób z tym, co zechcesz”. (Cytat za Szatan w życiu Ojca Pio, Tarsicio z Cevinara, Łódź 2003, s. 8). Kościół jest świadomy, że walka duchowa dobra ze złem toczy się nieprzerwanie od chwili upadku pierwszego człowieka, choć przybiera różne formy na przestrzeni wieków. Dziś także chrześcijanin nie jest wolny od ataków Złego, który chce go oderwać od Chrystusa i zwieść ku potępieniu. Święty Ignacy z Loyoli wyróżnia dwa obozy: jeden „Pod sztandarami Chrystusa”, drugi „Pod sztandarami Szatana”. Każdy człowiek, musi opowiedzieć się po którejś ze stron. Wielu jednak poddając się wpływom agnostycyzmu czy obojętności religijnej, odsuwa od siebie ową decyzję, sądząc, że w życiu i po śmierci „jakoś to będzie”. Ewangelia nie dopuszcza postawy „rozdwojonego serca”. Można służyć albo Bogu albo Szatanowi. Czy jednak ludzie uznają fakt istnienia osobowego zła - Szatana? Kongregacja Nauki i Wiary wydała dokument opublikowany w L’Osservatore Romano (26 czerwca1975 r.) - Wiara chrześcijańska i demonologia, w którym min. stwierdza, że określenia „Szatana i Diabła” nie są „tylko personifikacjami mitycznymi i funkcyjnymi, których znaczenie ograniczałoby się jedynie do podkreślenia w dramatyczny sposób wpływu zła i grzechu na ludzkość. (…)”. Tego rodzaju poglądy, rozpowszechniane przez niektóre czasopisma i inne ośrodki propagandy mającej na celu kreowanie stylu życia tak, jakby Boga nie było i Szatan nic nie mógł zmącić i zniszczyć, muszą wywoływać zamęt w sercach i umysłach ludzkich. Jezus mówił o istnieniu upadłego anioła, nazywanego przeciwnikiem ludzi (por. 1P 5, 8), zabójcą od początku (por. Ap 12, 9. 17). Jest kłamcą i ojcem kłamstwa (por. J 8, 44); przybiera postać anioła światłości (por. 2 Kor 11, 14). Jest także nazywany „władcą tego świata”, który pozostaje we władaniu Złego (por. 1 J 5, 19). Nienawidzi on światła Prawdy Ewangelii, Chrystusowego Kościoła, wierzących, zdążających ku świętości i wszystkiego, co wiąże się z Chrystusem i Jego Kościołem. Jego działanie jest podstępne i zakryte. Metody, jakimi się posługuje, to: kłamstwo, manipulacje, pokusy do grzechu, nieposłuszeństwo nauczaniu Chrystusowego Kościoła w sprawach wiary i moralności; różnego rodzaju zniewolenia przez nałogi, złe przywiązania i grzeszne nawyki. Działa także przez uprawianie i korzystanie z okultyzmu, wróżbiarstwa, magii. Najbardziej zaś spektakularną formą jego wpływu na człowieka jest opętanie (zupełne bądź częściowe), które paraliżuje wolę człowieka, mąci umysł i sumienie, i wydaje człowieka na łup najniższych skłonności deprawujących osobę ludzką. Jak walczyć z Szatanem? Jezus spotykał na swej drodze Szatana i inne jego złe duchy; rozgramiał je, gdyż był od nich potężniejszy. On Złemu nakazywał: „Iść precz”. Należy więc przylgnąć do Chrystusa całym sobą. Nie tylko przez racjonalne uznanie Jego istnienia i Bożej mocy, ale przez życie płynące z wiary, przez „chodzenie z Chrystusem” każdego dnia. Konieczne jest więc wzywanie Jezusa w chwilach dręczących pokus do złego. Znak krzyża i modlitwa przywołują moc Bożą w sytuacji, gdy człowiek jest w potrzebie czy trudnościach. Inne środki w duchowej walce ze złem, można sklasyfikować jako praktykę aktywnego życia chrześcijańskiego. Są nimi: Eucharystia i sakramenty, codzienna modlitwa oraz medytacyjne obcowanie ze Słowem Bożym, pogłębianie swojej wiary tak, aby była rozumiana, a także poznawanie prawd chrześcijańskich. Nie można pominąć służby bliźniemu - słowem, czynem i modlitwą. Skoro w Kościele idziemy ku zbawieniu, konieczne jest także uczestnictwo we wspólnocie chrześcijańskiej, gdyż - jak przypomina nam Jezus - gdzie dwaj albo trzej zebrani są w Imię Jego, tam On jest między nimi. W obliczu współczesnych zagrożeń dla wiary, moralności i duchowości chrześcijanina, gdy neguje się głos Kościoła w tych kwestiach, gdy ludzkość przygląda się rosnącej fali przemocy, terroryzmu, niesprawiedliwości społecznej, czyż chrześcijanie nie powinni na nowo z wiarą sięgnąć do „duchowego skarbca” Kościoła i mocą Chrystusa poskramiać wysiłki Złego? Szatan nadal walczy z Chrystusowym Kościołem. W tej walce potrzeba nam Chrystusowej mocy. Ona do nas przychodzi, wystarczy otworzyć się na nią w wierze.
CZYTAJ DALEJ

Leon XIV w… Polsce!

2025-05-09 07:07

[ TEMATY ]

Milena Kindziuk

Red.

Milena Kindziuk

Milena Kindziuk

Ujął mnie Leon XIV od pierwszych chwil, kiedy tylko pojawił się na balkonie Kaplicy Sykstyńskiej – swoim uśmiechem przez łzy – wyraźnie nie mógł opanować wzruszenia chyba przez dwie minuty. Najwyraźniej nie spodziewał się wyboru, i my też byliśmy zaskoczeni, że to właśnie on został Następcą Świętego Piotra.

Potwierdziła się tym samym zasada, że stałą cechą konklawe jest tajemnica i nieprzewidywalność. I że wybór papieża ma faktycznie charakter religijny, nie polityczny – na szczęście. Duch wieje, kędy chce – to ważny znak.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję