Reklama

Niedziela Łódzka

Moje drugie życie

Jedno spotkanie odmieniło wszystko. Dostał kolejną szansę. I nie chce jej zmarnować

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tego dnia nie zapomnę do końca życia – mówi wolontariusz punktu pomocy charytatywnej łódzkiej Caritas. – Siedziałem z kumplem na chodniku naprzeciwko klasztoru Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia na Krośnieńskiej. Piliśmy. Nagle ktoś mnie klepnął w ramię i usłyszałem: „Czy pan ma na imię Mirek?” – opowiada.

– To była s. Tarcyzja. Wszystko, co się potem zadziało, odmieniło moje życie – dodaje. Czy jest coś czego żałuje? Wstaje. Długo bije się z myślami. Denerwuje. I z zaszklonymi oczyma mówi: – Szczerze? Tego, że moi rodzice nie doczekali mojej przemiany.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Alkohol i rozboje

Z Mirkiem spotykam się w kuchence punktu Caritas przy ul. Wólczańskiej. Mężczyzna po pięćdziesiątce, z lekko przetrąconą szczęką – jak się potem okaże po kolejnej bójce – opowiada mi swoją historię. Spokojnie, ale nie bez emocji. – Moje życie to zakład karny i po każdym wyjściu obietnica, że to już koniec. Ale końca nie było – przyznaje. – Samego siebie mogłem oszukiwać, ale najgorsze, że zwodziłem rodziców i całą rodzinę – mówi.

Reklama

Za co siedział? Głównie za rozboje. W 1989 r. przyjechał do Łodzi z Pomorza. – Rodzice chcieli ratować moje małżeństwo, kupili nam mieszkanie, ale ja szybko trafiłem do ludzi, z którymi całe życie przestawałem. Pięć lat później żona z synem wrócili do Słupska – mówi dalej. I dodaje, że syn, którego ojciec siedział za napady, skończył studia i pracuje w policji.

Pokręcone losy

– Po odejściu żony piłem, piłem. Tatuś przyjechał i prosił, ale ja czułem się taki silny i bezkarny – łamie mu się głos, gdy o tym opowiada. W roku 2003 i 2012 kolejna odsiadka. Po wyjściach na wolność choć miała być poprawa, był alkohol i kolejne kłopoty.

– W 2018 r., gdy opuściłem zakład karny, miałem już dosyć, chciałem nawet popełnić samobójstwo, bo nie widziałem dla siebie żadnej przyszłości. I to byłby duży błąd – ocenia z perspektywy czasu.

Anioł Stróż

I wtedy, wiosną, zdarzyło się to na ul. Krośnieńskiej. Jak mówi: – Zjawił się Anioł Stróż, który go uratował. S. Tarcyzja zaprosiła go, by przyszedł na godz. 15 na Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Nie bardzo wiedział, co to. Był też pijany, więc powiedział: – Jutro. Z rana wypił tyle, by wyleczyć kaca, ale więcej postanowił nie brać do ust, bo przecież obiecał siostrze.

I poszedł do kaplicy. – Widziałem radość na twarzy mojej siostry – dodaje. I tłumaczy: – Nie znałem koronki, nie wiedziałem, o co chodzi, w kaplicy patrzyłem na ten obraz św. Faustyny i coś się we mnie przełamało, postanowiłem zmienić swoje życie, odstawić alkohol.

Wiara odmienia

Nie zadziało się to od razu. Trochę popijał. Był też pobity, a zapity przewrócił się tak niefortunnie, że uderzył głową o poręcz; w szpitalu lekarze składali mu szczękę; trafił najpierw do Kalkutek, potem na odtrucie, odwyk, leczenie.

Reklama

– Cały czas czułem, że jest przy mnie mój anioł – siostra. Ona nie odstępowała mnie na krok. U Kalkutek zrozumiałem, że trzeba iść w innym kierunku – dodaje. I powtarza po raz kolejny: – Tego się nie da opisać, co wydarzyło się w moim życiu. Wspomina osoby, które były przy nim: S. Tarcyzja, Krzysztof z magazynu Caritas, Ania z terapii uzależnień. – Ale to nie terapia mi pomogła z tego wyjść. To wiara, moje nawrócenie – podkreśla.

Praca

Chciał trzeźwieć, żyć normalnie, doceniać to, co wokół – piękno przyrody, życzliwość ludzi. Życie nabrało sensu. Chodził na Msze św. do sióstr od Faustyny. Stał się nawet świeckim ewangelizatorem.

– Dawniej gdyby mnie poproszono, by podać komuś różaniec, obrazek, uznałbym, że ktoś chce zrobić ze mnie idiotę, a teraz, z terapii, na Msze św. przyprowadzałem ze sobą po kilka osób – wspomina. Po zakończonym odwyku znalazł pracę – został wolontariuszem w Caritas. – Mam 55 lat i to moja pierwsza praca – przyznaje. – Ale kocham to, co robię. I coś pięknego jest w tym, gdy słyszę od innych słowo: „Dziękuję” – dodaje.

Nie zepsuć

– Wie pani, potrafię teraz podejść do człowieka leżącego na ławce i cuchnącego, i oddać mu swoje rzeczy, bo wiem, jak to jest. Nie brzydzę się. Ode mnie też śmierdziało – mówi Mirek. To półtora roku, jak nie pije. Jak odmieniło się całkowicie jego życie.

– Nic samo się nie dzieje – stwierdza. I opowiada, co teraz jest dla niego ważne – to, że ktoś mu ufa, że od jakiegoś czasu mieszka i opiekuje się chorym na stwardnienie rozsiane człowiekiem, że – podając chleb czy bułkę podopiecznym ich punktu – może powiedzieć: – Proszę, smacznego. Wtedy słyszy: – O, jest nasz pan Mireczek.

Reklama

– Bardzo nie chciałbym tego zepsuć – słyszę. – Oszukać siebie, ale przede wszystkim Boga i ludzi, którzy mi zaufali – dodaje. Gdy opowiada o tym, szklą mu się oczy. Mówi, że jak jedzie do pracy, to mija kościół św. Faustyny, jej pomnik, katedrę – to punkty, które traktuję jako szansę na następny dzień. One wyznaczają mi wszystko.

Marzenie

– Z czego mogę być dumny? – pyta sam siebie. – Z tego, że odzyskałem zaufanie mojej siostry, choć nie dziwię się, że go nie było. Ile razy można komuś zaufać? Ale teraz miło usłyszeć: – Brat, nie musisz za nic przepraszać.

Mirek ma też marzenie. Słysząc jego historię, wiem, on także, że się spełni. Chciałby nie być sam, znaleźć kobietę, która czekałaby na niego w domu, która poznałaby tego Mirka obecnego, z którą mógłby pójść na spacer, do kościoła. Dzielić radości i smutki. – Życie w samotności nie jest dobre – mówi.

Czy uwierzyłby, że tak się zadzieje? Że dostanie drugą szansę? Że sam będzie ratował innych? – Jestem szczególnie wrażliwy na tych młodych, bo nie chcę, by zniszczyli sobie życie jak ja – podkreśla. Jemu się udało. Więc wierzy, że i przez niego komuś można pomóc.

2019-11-13 11:47

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Ryś do młodych: daj się poprowadzić Bogu!

[ TEMATY ]

młodzi

Łódź

abp Grzegorz Ryś

Piotr Drzewiecki

Abp Grzegorz Ryś

Abp Grzegorz Ryś

Kulminacją dzisiejszego Spotkania Młodych „Bierz-mów-a-nie” gimnazjaliści wraz ze swoimi nauczycielami i wychowawcami wzięli udział we Mszy świętej, która odbyła się na placu przed kościołem oo. Jezuitów w Łodzi, a której przewodniczył abp Grzegorz Ryś. "Daj się poprowadzić Bogu! Spróbuj wejść w relację z Nim!" - zachęcał młodych metropolita łódzki.

Nawiązując do fragmentu dzisiejszej Ewangelii, w którym Jezus mówi o zachowaniu czystości kaznodzieja powiedział, że nie ejst prawdą iż wdziedzinie młiści Kościół posługuje się wyłącznie zakazami i nakazami. Wskazywał, że rozmowa z Bogiem o seksie nie może polegac na dociekaniach "odkąd dokąd jest grzech lekki, odkąd dokąd jest już ciężki (...) Jezus mówi – popatrz na serca. Co masz w sercu?" - zauważył metropolita łódzki.
CZYTAJ DALEJ

Twój podpis może uratować religię w szkole!

2025-05-03 21:29

[ TEMATY ]

katecheza

Adobe Stock/Studio graficzne "Niedzieli"

Niektórzy wciąż powtarzają: „To tylko religia. To przecież wybór. Nikt nie musi chodzić”. Inni dodają z przekąsem: „A katecheci? Oni to nie nauczyciele. Oni są od Kościoła”. Ale fakty mówią coś innego – i dziś nie chodzi już tylko o lekcje religii. Chodzi o ludzi; o uczniów i nauczycieli. O system edukacji dla wartości. I o to, czy polska szkoła będzie miejscem przyjaznym czy pustym.

19 marca Stowarzyszenie Katechetów Świeckich złożyło w Sejmie projekt ustawy, który może zatrzymać chaos. Towarzyszyło mu pierwsze tysiąc podpisów. Już 27 marca zarejestrowano Komitet Inicjatywy Ustawodawczej. Czas ruszył – i dziś trwa walka o co najmniej 100 tysięcy podpisów, które pozwolą, by projekt obywatelski mógł oficjalnie wejść pod obrady Sejmu. Inicjatorzy mają na to trzy miesiące. A każdy podpis to nie tylko głos za lekcją religii – to głos w sprawie przyszłości edukacji.
CZYTAJ DALEJ

Są prawdziwą nadzieją narodu

2025-05-03 21:43

Biuro Prasowe AK

    - Miłość Polski - naszej ojczyzny, polega na pragnieniu posiadania dzieci i na szczyceniu się, że jest ich dużo, i że są prawdziwą nadzieją naszego narodu. To jest nasz patriotyzm dzisiaj, najbardziej fundamentalny - dzieci wychowane w chrześcijańskiej wierze – mówił abp Marek Jędraszewski w czasie Mszy św. sprawowanej w uroczystość Matki Bożej Królowej Polski i 234. rocznicę ustanowienia Konstytucji 3 Maja.

W liturgii na Wawelu wzięli udział wojewoda, marszałek województwa i przewodniczący sejmiku małopolskiego, parlamentarzyści, przedstawiciele korpusu dyplomatycznego i oficerowie Wojska Polskiego.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję