Reklama

Wiadomości

Męski punkt widzenia

Pogrzeb święto życia

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Spotkał mnie zaszczyt. W okolicach uroczystości Wszystkich Świętych trudno mi pisać o czymkolwiek innym. Zaszczytem było uczestnictwo w pogrzebie. Ktoś pomyśli: gdzie tu powód do chluby? Trudno to oddać słowami, ale spróbuję. To była prawdziwa uroczystość. Żegnano czteroletnie dziecko.

Mój męski punkt widzenia na sprawy życia i śmierci, zwłaszcza w kontekście rodziny i przyjaciół, jest mocno naznaczony wiarą, więc nigdy mi się nie zdarzyło zapłakać na pogrzebie. Zawsze towarzyszy mi myśl o niebie, lepszym życiu, o tym, że ów zmarły nie chciałby już wracać na ziemię. Tym razem jednak nie byłem tak pewien swojej postawy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Kiedy przyjaciel traci dziecko, trudno się odnaleźć. Smutek i przygnębienie z powodu śmierci jeszcze nigdy nie uderzyły mnie w takiej dawce. Świadomość nieba, które niejako z automatu staje się udziałem dziecka, była i jest bardzo silna, ale co najmniej tak samo silne jest uczucie troski o tych, od których to dziecko odeszło.

Reklama

Jechałem więc na pogrzeb i nie wiedziałem do końca, czego się spodziewać. Dla mężczyzny to dość niekomfortowe. Bóg jednak szybko przyszedł z pokojem serca. Byłem zaskoczony. Białe szaty kapłanów i w ogóle wszechobecna biel, atmosfera święta, rodzice spokojni, wyraźnie świadomi, co tutaj – od strony duchowej – się dzieje, absolutnie niespotykany przeze mnie dotychczas formularz mszalnych modlitw, kazanie pełne nadziei i Bożej mocy – to wszystko złożyło się na moje poczucie, że to zaszczyt brać udział w takim pożegnaniu. Myślę, że długo nie zapomnę słów kapłana: „My nie modlimy się za to dziecko. To ono modli się za nas”.

Utrata dziecka w naturalny sposób boli i jest wstrząsem, ale tamten dzień uświadomił mi, że można taką stratę przeżyć finalnie w pozytywny duchowy sposób. Musi nam przecież towarzyszyć – jako rodzicom naszych dzieci i dzieciom swoich być może już starszych rodziców – ciągła gotowość na śmierć. Pytam sam siebie co jakiś czas: „Co by było, gdyby...?”. Nie trzeba się bać takich pytań. Badam serce, na ile jest ono przywiązane do osób, relacji, ziemskiej orki, a na ile do Boga, który panuje nad życiem każdego.

Można tak szczególną chwilę jak pogrzeb dziecka przeżywać w rozpaczy. Nie może to nikogo dziwić. Ale tamten dzień udowodnił mi, że można go też przeżyć jako celebrację małej – świętej już osoby, jako mały dotyk nieba. Tak było. I na długo pozostanie w sercu.

* * *

Jarosław Kumor
Mąż i ojciec, dziennikarz i publicysta, redaktor naczelny i jeden z liderów programu formacyjnego dla mężczyzn Droga Odważnych (www.odwazni.pl)

2019-10-29 12:48

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ukraina: pogrzeb żołnierzy WP z września 1939 r. w Mościskach

[ TEMATY ]

pogrzeb

GRAZIAKO

4 listopada w Mościskach arcybiskup lwowski Mieczysław Mokrzycki będzie przewodniczyć uroczystościom pogrzebowym szczątków 93 żołnierzy Wojska Polskiego, poległych w trakcie walk z hitlerowcami o Lwów we wrześniu 1939 r.

– W ramach projektu „Strażnicy Narodowej Pamięci” Fundacja Wolność i Demokracja przy współpracy z Konsulatem RP we Lwowie, Radą Pamięci Walk i Męczeństwa oraz polskimi środowiskami od 2013 r. poszukuje tych żołnierzy na terenie od granicy polsko-ukraińskiej do okolic Lwowa – powiedział KAI konsul RP we Lwowie Marcin Zieniewicz. Zdaniem badaczy w wrześniu 1939 r. tam poległo blisko 1,5 tys. żołnierzy polskich.
CZYTAJ DALEJ

Błogosławiona augustianka

Nauczyła się czytać i pisać, dopiero gdy wstąpiła do klasztoru. Była mistyczką, otrzymała dar łez i ekstaz. Upominała papieża Aleksandra VI.

Giovanna Negroni, znana wszystkim jako Nina, pochodziła z bardzo biednej, wieśniaczej rodziny Zanina i Giacominy Negroni. W Żywotach świętych z 1937 r. czytamy: „Rodzice jej, ludzie pobożni i cnotliwi, byli tak ubodzy, że nie mogli Weroniki posyłać do szkoły, tak że nie nauczyła się czytać ani pisać. Nie przeszkadzało jej to jednak nauczyć się od rodziców cnotliwości i gorącej miłości Pana Boga”. Nina zapragnęła życia zakonnego. W wieku 18 lat zapukała do drzwi surowego mediolańskiego klasztoru Sióstr Augustianek św. Marty, ale jej nie przyjęto. Giovanna Negroni nie zrezygnowała jednak ze swoich marzeń. W 1466 r., już jako 22-letnia dziewczyna, wstąpiła do klasztoru, gdzie pozostała do śmierci. Po przyjęciu otrzymała imię Weronika i powierzono jej najprostsze zadania. Opiekowała się portiernią, ogrodem i kurnikiem. Dla Weroniki najważniejsze były sprawy Boże i zjednoczenie się z Oblubieńcem. Dużo się modliła, podejmowała posty i pokutę. Została mistyczką. W kontemplacji osiągnęła taki stopień zaawansowania, że otrzymała dar łez, a nawet ekstaz. Otrzymała również dar proroctwa i czytania w ludzkich sercach. Bardzo intensywnie odczuwała swój stan jako grzeszny. Często rozważała Mękę Pańską. Gdy ze względu na jej słabe zdrowie proszono ją, by się oszczędzała, mówiła: „Chcę pracować, póki mam czas”. Ilekroć rozmyślała nad życiem Chrystusa i Jego cierpieniami, otrzymywała mistyczne wizje. Dopiero w klasztorze nauczyła się czytać i pisać. „Przez modlitwę i rozmyślanie rosła w niej znajomość rzeczy Boskich i w cnotach wielkie czyniła postępy” – czytamy w Żywotach świętych.
CZYTAJ DALEJ

Chełm. Radosny orszak

2025-01-13 12:39

Tadeusz Boniecki

Ulicami Chełma po raz 14. przeszedł barwny Orszak Trzech Króli. Trasa przebiegała praktycznie przez całe miasto, bo rozpoczynała się w czterech parafiach. Trzy osobne orszaki z królami wyruszyły z parafii Świętego Ducha (orszak króla Melchiora), parafii Świętej Rodziny (orszak króla Baltazara), parafii Chrystusa Odkupiciela (orszak króla Kacpra). Z parafii Rozesłania św. Apostołów wyruszył czwarty orszak ze Świętą Rodziną. Wszystkie grupy orszakowe spotkały się na placu przed bazyliką Narodzenia Najświętszej Maryi Panny.

Homilię podczas Eucharystii ks. Jacek Lewicki szczególnie skierował do zgromadzonych w świątyni dzieci. Prowadził z nimi aktywny dialog. Podejmował tematy związane z Narodzeniem Pana Jezusa, Świętą Rodzina oraz postaciami Trzech Króli, którzy przynieśli dary małemu Jezusowi. - W tamtych czasach nie było telefonów komórkowych i gps wskazującego drogę, to jak Królowie mogli trafić do Betlejem? - pytał dzieci. - Takim drogowskazem dla nich była gwiazda, która prowadziła ich z różnych stron do Betlejem - odpowiadały dzieci. Mówił też o darach, jakie Mędrcy złożyli Jezusowi. Wyjaśnił ich symbolikę. Podkreślił, że każdy kto przychodzi do Pana Jezusa przynosi Mu jakieś dary. Zapytał dzieci, jakie dary przyniosły Jezusowi. Dzieci wymieniły m.in. modlitwę, prawdziwą miłość, bycie grzecznymi i dobrymi dla rodziców, swoje serca. – Tych darów może być o wiele więcej, ale te które wymieniłyście, to są piękne dary. Zachęcam was, abyście właśnie w taki sposób, przeżywając orszak Trzech Króli, poczuli się blisko Pana Jezusa, bo to jest najpiękniejsze przeżywanie - podsumował ks. Lewicki.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję