Dyskretnie towarzyszymy Pielgrzymom Bożego Miłosierdzia – wspólnocie ludzi po życiowych przejściach i nawróceniu od początku jej istnienia. Nie to jednak jest powodem zachęcenia do sięgnięcia po książkę jednego z nich, Romana Zięby, pt. „Krzyż Ameryki”, opowiadającej o najtrudniejszej wędrówce wspólnoty. Podjęta przez dwóch pielgrzymów, Romana Ziębę i Wojciecha Jakowca, wiodła przez USA dwoma szlakami. Pierwszy szedł z zachodniego na wschodnie wybrzeże, drugi – z północy na południe (zaczął w Kanadzie, skończył w Meksyku), a ich szlaki ułożyły się na mapie w znak krzyża, przecięły się w środku USA.
W pielgrzymce bez zabezpieczonych środków i noclegów, gdy trzeba zaufać Bożej Opatrzności i zdać się na pomoc napotkanych ludzi, opadają zasłony i można zobaczyć prawdziwego siebie oraz inny świat – pisze Roman Zięba. Wielokrotnie pytano ich: Dlaczego idziecie? Odpowiedź nasuwała się sama: Jeśli uda im się dojść do końca i nakreślą krzyż Ameryki, ten znak będzie odpowiedzią. Krzyż sam miał dać odpowiedź.
Wielką wartością pielgrzymki były spotkania: z ludźmi sukcesu i bezdomnymi, z ranczerami, Indianami w rezerwatach, z amiszami, żydami mesjanistycznymi, mormonami, z chrześcijanami różnych Kościołów, z ludźmi, o których wiedzieli tylko tyle, że chcieli udzielić pomocy napotkanemu pielgrzymowi. „Krzyż Ameryki”, dobrze napisaną książkę reporterską, czyta się świetnie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu