Reklama

Wiadomości

Noblista ze Złoczowa

Nagroda Nobla w dziedzinie chemii została w 1981 r. przyznana Roaldowi Hoffmannowi i Kenichi Fukui niezależnie, za badania nad przebiegiem reakcji chemicznych. Prof. Hoffmann jest jedynym chemikiem, który został uhonorowany w 1990 r. Medalem Priestleya za osiągnięcia naukowe w zakresie chemii zarówno organicznej, jak i nieorganicznej. Posługuje się sześcioma obcymi językami i jest zafascynowany wieloma dziedzinami poza chemią teoretyczną, takimi jak filozofia czy sztuka. Jest też uznanym dramaturgiem i poetą

Niedziela Ogólnopolska 17/2019, str. 28-29

[ TEMATY ]

Polacy

Douglas A. Lockard

Roald Hoffmann ze Złotym Medalem Amerykańskiego Instytutu Chemików, przyznanym w 2006 r. w Fundacji Dziedzictwa Chemicznego

Roald Hoffmann ze Złotym Medalem Amerykańskiego Instytutu Chemików,
przyznanym w 2006 r. w Fundacji Dziedzictwa Chemicznego

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Roald Hoffmann, a właściwie Safran, urodził się 18 lipca 1937 r. w żydowskiej rodzinie w Złoczowie (obecnie Ukraina). Otrzymał imię na cześć norweskiego badacza Roalda Amundsena. Jego ojciec, Hillel Safran, był inżynierem budownictwa lądowego, a tytuł otrzymał na Politechnice Lwowskiej. Matka – Klara Rosen była nauczycielką. O swojej narodowości mówi: „Nie ma wątpliwości, że byliśmy Polakami i Żydami – moi rodzice kształcili się w polskich szkołach i żyli w atmosferze kultury Polski międzywojennej”.

Tragedia II wojny światowej

Reklama

W lipcu 1941 r., gdy Roald miał cztery lata, do Złoczowa wkroczyły wojska niemieckie. Potem dziadek Roalda i kilku innych krewnych zostało zamordowanych przez Einsatzgruppen – oddziały strzeleckie, które wdrażały „ostateczne rozwiązanie sprawy żydowskiej” na podbitych terenach. Na początku 1942 r. rodzina Safranów i inni krewni zostali przewiezieni do obozu pracy przymusowej. Ojciec rodziny – Hillel wraz z innymi robotnikami przymusowymi musiał budować drogi dla niemieckiej armii. Kiedy się zorientował, co naprawdę Niemcy planują zrobić z Żydami, wspólnie z żoną zdecydowali, że uciekną. Pomógł im Ukrainiec Mykoła Filipowicz Diuk, który mieszkał w pobliskim Uniowie, gdzie był nauczycielem i dyrektorem szkoły. Szkoła mieściła się na parterze, a na piętrze mieszkał on z rodziną – żoną Marią, dwiema córkami i synem. W styczniu 1943 r. na strychu szkoły schronienie znaleźli Klara Safran z synem Roaldem oraz jej brat Samuel Rosen z żoną Józefiną. Nikt nie zauważył ich braku w obozie – albo nikogo nie interesowała liczba osób niemogących wykonywać prac dla armii niemieckiej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

18 miesięcy niepewności

Hillel Safran musiał pozostać w obozie. Pragnął zorganizować tam zbrojny bunt z pomocą Friedricha Rosena, drugiego brata swojej żony. Zdradził go jednak współtowarzysz Żyd. Było to w czerwcu 1943 r. Niemcy kazali wyjść wszystkim mieszkańcom Złoczowa na rynek i oglądać egzekucję Hillela. Friedrich, któremu udało się schronić przed Niemcami, dołączył do ukrywającej się rodziny. Później Diuk przeniósł ukrywanych do pozbawionego okien pomieszczenia gospodarczego na parterze. Tam była wykopana pod stołem dziura o wielkości ok. metra na dwa, zakryta klapą i dywanem. W pewnych sytuacjach trzeba było tam zejść i siedzieć na desce opartej na cegłach. W czerwcu 1944 r. wkroczyła Armia Czerwona i po 18 miesiącach życia w ukryciu Safranowie i Rosenowie odzyskali wolność i wrócili do Złoczowa. Ich dom stał, ale mieszkanie było przez kogoś zajęte. Zabrali tylko kilka schowanych na strychu zdjęć i pojechali do Przemyśla, a następnie do Krakowa.

Zmiana tożsamości

Reklama

W Krakowie matka Roalda poznała Naftalego Marguliesa, który na wojnie stracił żonę. Nowy ustrój w Polsce Ludowej i brak perspektyw spowodowały, że oboje pragnęli wyemigrować do Ameryki. Aby to sobie ułatwić, pobrali się. Niestety, kontyngenty imigracyjne dla Polaków się wyczerpały. Niemcom łatwiej było dostać amerykańską wizę, dlatego Naftali kupił w Mittenwalde od niemieckiego księdza akt urodzenia zmarłego Niemca. Później Friedrich Rosen sfałszował akt ślubu zawartego między Niemcem Paulem Hoffmannem a polską Żydówką Klarą. W 1946 r. wyruszyli w podróż przez Czechosłowację do obozu dla przesiedleńców Bindermich k. Linzu (Austria), a następnie – w 1947 r. – do obozu dla przesiedleńców w Wasseralfingen (Niemcy).

Nowe życie w USA

Kiedy w 1949 r. Roald przyjechał z matką i ojczymem do Stanów Zjednoczonych, nie mówił ani słowa po angielsku. Rozpoczął naukę w Stuyvesant High School w Nowym Jorku i spędził lato na młodzieżowym obozie językowym w górach Catskill. W 1954 r. przyszła na świat jego siostra – Elinor. Rok później wstąpił na Uniwersytet Columbia, który ukończył w 1958 r. i uzyskał tytuł licencjata. Od razu rozpoczął studia na Uniwersytecie Harvarda, na którym w 1960 r. zdobył tytuł magistra fizyki i kontynuował studia doktoranckie. Latem 1959 r. wyjechał na stypendium do Szwecji. Tam poznał Evę Börjesson, recepcjonistkę w hotelu – pobrali się rok później. W 1962 r. na Uniwersytecie Harvarda otrzymał stopień naukowy doktora chemii, a pracował pod kierunkiem laureata Nagrody Nobla – Williama N. Lipscomba. W wieku 25 lat osiągnął stopień doktora, a w wieku 27 lat dokonał odkrycia, za które został nominowany do Nagrody Nobla. Otrzymał ją w 1981 r., 2 miesiące po śmierci swojego ojczyma Paula Hoffmanna. W 1965 r. przeniósł się do Cornell University w Ithaca, na którym w 1968 r. został profesorem. Jako 40-latek zaczął pisać wiersze.

Wydał 4 tomiki, które były tłumaczone na kilka języków. Pisał również sztuki i prowadził intelektualno-poetycki kabaret w Nowym Jorku. W 1963 r. urodził się jego syn Hillel Jan, a w 1965 przyszła na świat córka Ingrid Helena.

Nobel

Reklama

Odkrycie, którego Roald Hoffmann i prof. Robert Woodward dokonali w połowie lat 60. ubiegłego wieku, polegało na znalezieniu generalnej zasady pozwalającej przewidywać przebieg reakcji pericyklicznych. Podczas tych reakcji związki organiczne zmieniają swoją strukturę z łańcuchowej na pierścieniową albo odwrotnie i w rezultacie tworzą bardzo cenne produkty, np. lekarstwa. Równie często jednak powstają związki zupełnie bezwartościowe, a nawet trucizny. Chemicy działali na chybił trafił i nigdy nie byli pewni, jaki produkt utworzy związek poddany cyklizacji. Woodward i Hoff­mann odkryli, że tajemnica jest związana z orbitami, po których krążą elektrony cząsteczek. Zwrócili uwagę, że tzw. orbitale raz przekręcają się w czasie reakcji zgodnie z ruchem wskazówek zegara, a innym razem w stronę przeciwną. Właśnie w zależności od obranego kierunku powstawał produkt pożądany lub nie. Jak przewidzieć, w którą stronę wykręci się orbital? Rozwiązanie zagadki okazało się tyleż proste, co romantyczne: orbital zawsze dąży w stronę orbitalu o tej samej symetrii, takiego, z którym będzie się mógł idealnie pokryć. Tzw. reguły Woodwarda-Hoffmanna zrewolucjonizowały wiedzę o chemii organicznej i stały się przełomem w przemyśle farmaceutycznym.

Nagroda Nobla została przyznana tylko Roaldowi Hoffmannowi, gdyż Robert Woodward zmarł wcześniej. Hoffman tak wspomina ten czas w 1981 r.: „Jedyną osobą, która przyjęła mojego Nobla z absolutnie bezkrytycznym entuzjazmem, była moja mama. Pojechaliśmy do Sztokholmu całą rodziną: żona, teściowie, matka, kuzyni. Mama po prostu oszalała z radości. Zaraziłem się od niej tą euforią. Stałem się też jednym z niewielu noblistów, którzy zdobyli Order Żaby. To taki zwyczaj wymyślony przez szwedzkich studentów. Noblista musi wykonać przed nimi serię wysokich podskoków. Zwykle jednak nobliści są na to zbyt... nobliwi. Mnie się udało. Otrzymałem Order Żaby. To właśnie jest jedna z tych niewielu dobrych stron otrzymania Nobla przed sześćdziesiątką”.

A dlaczego Hoffmann nie wrócił do swojego prawdziwego nazwiska? „Robiąc to, musielibyśmy się przyznać, że przyjechaliśmy tu nielegalnie, a mama panicznie się bała, że nas deportują. Z tego samego powodu nie pozwalała mi się nigdy angażować w politykę. Gdybym zmienił nazwisko, sprawiłbym też ból ojczymowi, który w końcu mnie wychowywał. W rubryce «ojciec» do dziś wpisuję: Paul Hoffmann. Po raz ostatni zmiana nazwiska przyszła mi do głowy, gdy dostałem Nobla”.

Reklama

Prof. Roald Hoffmann to wyjątkowa osobowość w historii chemii i jeden z najbardziej renomowanych chemików teoretycznych. Otrzymał wiele nagród, w tym 25 tytułów honorowych na uniwersytetach na całym świecie, i jest uważany za jednego z najwybitniejszych chemików wszech czasów.

Zmaganie się z przeszłością i pamiętanie o zamordowanej rodzinie było bardzo bolesne dla Klary Hoffmann, która nigdy nie napisała swojej historii. Zrobili to jej syn Roald oraz jego siostra Elinor, a 23 września 2007 r. Instytut Pamięci Męczenników i Bohaterów Holokaustu

Yad Vashem nadał pośmiertnie Mykole i Marii Diukom tytuł Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Kontakt z rodziną Diuków był utrzymywany przez lata.

2019-04-24 08:57

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Włochy: Od 10 grudnia Polacy muszą mieć przy wjeździe negatywny wynik testu

Polacy przybywający do Włoch począwszy od 10 grudnia muszą mieć przy sobie negatywny wynik testu molekularnego lub antygenowego na koronawirusa, wykonanego na 48 godzin przed wjazdem do tego kraju. Taką informację zamieszczono na stronie włoskiego MSZ w piątek.

Polska znalazła się na liście wszystkich krajów UE, a także Islandii, Liechtensteinu, Norwegii, Wielkiej Brytanii, Szwajcarii i księstwa Monako, których obywatele muszą poddać się takiemu testowi na obecność koronawirusa przed wjazdem do Włoch. W przypadku braku takiego testu trzeba poddać się izolacji i nadzorowi sanitarnemu - ogłosiło MSZ w Rzymie.
CZYTAJ DALEJ

Jak zobaczyć Boga?

2024-12-17 12:16

Niedziela Ogólnopolska 51/2024, str. 31

[ TEMATY ]

homilia

ks. Jacek Marciniec

Karol Porwich/Niedziela

Uczeń zapytał prowadzącego rekolekcje: „Czy ksiądz widział Boga?”. W dzień Bożego Narodzenia śpiewamy w psalmie: „Ziemia ujrzała swego Zbawiciela”, ale zaraz potem w Ewangelii słyszymy: „Boga nikt nigdy nie widział”. Bóg jest Tajemnicą, która nie dzieje się według ludzkich schematów. Przyjście Syna Bożego jest pełne paradoksów, dokonuje się między ukryciem a jawnością. Nie przymusza do wiary. Zaprasza przez zdziwienie.

W pięknej legendzie Selma Lagerlöf opowiada, jak do starego pasterza, czuwającego w nocy nad stadem owiec, zbliżył się nieznajomy człowiek. Psy pilnujące stada zaczęły szczekać, ale ich głosu nie było słychać. Rzuciły się na przybysza, próbowały go ugryźć, jednak nie były w stanie go zranić. Nieznajomy szedł w kierunku ogniska, a żadna z owiec nawet się nie poruszyła. Pasterz rzucił swój ostro zakończony kij w obcego, ale kij zmienił kierunek i minął zbliżającego się człowieka. Nieznajomy odezwał się do pasterza: „Dobry człowieku, pomóż mi i pożycz trochę ognia. Moja żona powiła właśnie dziecko, muszę ich ogrzać”. Pasterz odburknął: „Weź, ile ci potrzeba”. Wiedział jednak, że człowiek nie ma jak zabrać żaru z ogniska. Jakież było jego zdziwienie, gdy przybysz gołymi rękami wybrał żarzące się drwa i włożył je sobie w połę płaszcza. Pasterz pomyślał: „Cóż to za noc, skoro całe stworzenie okazuje taką litość temu człowiekowi?”. Z ciekawości poszedł jego śladami i zobaczył Matkę z Dzieckiem w zimnej grocie skalnej. Chociaż był twardym człowiekiem, wzruszył się biedą tych ludzi i wyjął z plecaka baranią skórę, by uchronić Chłopca przed zimnem. Ten gest miłosierdzia otworzył mu oczy i ujrzał to, czego przedtem nie dostrzegał: wszędzie było pełno aniołów, którzy z weselem śpiewali, że narodził się Zbawiciel. Świat wypełniały radość i niebiańskie światło. A przecież pasterz wcześniej widział tylko ciemną noc. Uradowany padł na kolana i dziękował Bogu.
CZYTAJ DALEJ

Boże Narodzenie w Domu Samotnej Matki

2024-12-25 16:24

Archiwum prywatne

S. Goretti, s. Edyta i s. Justyna posługują w Domu Samotnej Matki

S. Goretti, s. Edyta i s. Justyna posługują w Domu Samotnej Matki

Zgromadzenie Sióstr Maryi Niepokalanej prowadzi we Wrocławiu trzy bardzo ważne dzieła: Dom Samotnej Matki, punkt konsultacyno- informacyjny dla osób doświadczających przemocy domowej i streetworking. Zaglądamy do pierwszego, by zobaczyć, jak wyglądają tam święta Bożego Narodzenia.

Dom dla samotnych matek przeznaczony jest na 15 osób, łącznie matek i dzieci. – To nie jest duży dom, a ponieważ są tutaj malutkie dzieci, musiałyśmy stworzyć ciepły klimat, poczucie bezpieczeństwa; zadbać o to, żeby nie było za głośno. Staramy się, żeby to był bardziej dom niż ośrodek; żeby dziewczyny dobrze się tutaj czuły i żeby czuły atmosferę domu jako takiego. Udaje nam się to, bo dziewczyny nie mówią o tym miejscu „ośrodek”, tylko podkreślają, że „wracają do domu” – mówi s. Edyta Kasjan i zaznacza, że każda z mieszkanek ma swój klucz do drzwi, co również jest taką namiastką, że to właśnie jej dom.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję