Manuel odszedł do nieba w wieku dziewięciu lat w 2010 r. po długiej walce z nowotworem. Choć był jedynie małym chłopcem, zostawił po sobie wyjątkowy testament – świadectwo, przejmujące niezwykłością i zażyłością relacji z jego największym przyjacielem –
Jezusem. Swoim krótkim życiem pokazał, jak żywa i prosta może być więź z Bogiem i jak bardzo w codzienności można doświadczać Bożej obecności. Wiedział, że ma do wypełnienia „misję Światła”, by inni mogli poznać i pokochać Jezusa. Wolny od stereotypów i konwenansów korespondował z kapłanami, biskupami, papieżem Benedyktem XVI, traktując ich jak przyjaciół. Niezawinione cierpienie dzieci ciężko wytłumaczyć czy zrozumieć. Manuel, mimo swojego młodego wieku, miał głęboką świadomość jego wartości, także dla innych. Świadectwo wojownika Światła nie skupia się więc na nim, ale pokazuje, jak bliska może być przyjaźń Boga i (małego) człowieka.
Świadczą o tym krótkie świadectwa tych, którzy go znali. Tu warto przywołać choćby jego dziadka Stefana: „Dziękuję ci, że pomogłeś mi zrozumieć, że trzeba się dużo modlić, bo modlitwa – jak mawiałeś – «jest potężną bronią, mocniejszą niż dynamit». Zawsze udowadniałeś, że jesteś silny i odważny, jak prawdziwy wojownik Światła. Bądź szczęśliwy z twoim Jezusem, aniołku mojego serca”.
Reklama
Gdy tylko pozwalały mu na to siły, Manuel odwiedzał Jezusa w szpitalnej kaplicy. Podczas jednej z tych wizyt napisał prawdopodobnie swoją najpiękniejszą i najbardziej wzruszającą modlitwę. Modlitwę, która może być bliska właściwie każdemu... (czytaj obok).
Manuel mimo 9 lat, mimo że nie jest już ciałem tu, na ziemi, wciąż uczy zaufania Bogu i miłości. Pokazuje, jak żyć pełnią, a przede wszystkim – jak kochać Jezusa. Więcej o tym niezwykłym chłopcu, historię jego przyjaźni z Jezusem i świadectwa tych, którzy poznali jego niezwykłe ludzkie i duchowe dzieje, można znaleźć w książce „Manuel. Mały wojownik Światła”, a jej autorami są Enza Maria Milana i Valerio Bocci.
„Manuel. Mały wojownik Światła”, Enza Maria Milana i Valerio Bocci, 296 str., oprawa miękka, Bratni Zew, Kraków 2019, www.bratnizew.pl
Jezu, przytul mnie!
Proszę Cię, Jezu, przytul mnie,
gdy jest mi smutno.
Jezu, przytul mnie,
gdy jestem w szpitalu i bardzo cierpię!
Jezu, przytul mnie,
gdy płaczę.
Daj mi siłę, abym radził sobie ze wszystkim.
Nie opuszczaj mnie nigdy,
bo w Twoich ramionach znajduję schronienie i czuję się bezpiecznie.
Obdarzaj mnie nieustannie Twoim świętym błogosławieństwem,
bo dzięki temu do mojego wnętrza wniknie cudowne lekarstwo,
które masz tylko Ty.
I uczynisz dla mnie wiele magicznych rzeczy,
wszystkie jednak bez żadnych sztuczek.
Wtedy smutek zamieni się w radość,
cierpienie stanie się darem,
łzy staną się kroplami modlitwy!
A moje życie się zmieni.
Proszę Cię: Jezu, przytul mnie.
Manuel.
Mam na imię Manuel, jestem ośmioletnim chłopcem i mieszkam w Calatafimi, małym miasteczku w prowincji Trapani. Nigdy nie myślałem, że będę miał takie piękne, wspaniałe i wyjątkowe życie. A wiecie dlaczego? Ponieważ poznałem przyjaciela naprawdę niezwykłego, który nigdy nie zostawia mnie samego, który tuli mnie mocno do swojego Serca i mówi do mnie: „Twoje serce nie jest twoje, ale Moje, a Ja żyję w tobie”. Również wtedy, gdy czuję się źle i jestem w szpitalu, czuję, że On jest zawsze przy mnie, wspomaga mnie i mówi: „Nie bój się, kiedy przetaczają ci krew albo masz chemioterapię (od ponad czterech lat!), bo Ja jestem Twoją siłą”. Wtedy czuję się lepiej i wiem, że On nade mną czuwa.
Sobotnia Msza św. na tegorocznym Przystanku Jezus. Zaraz po niej, po bardzo aktywnie przeżytym tygodniu w Kostrzynie nad Odrą i na polach Woodstocku, mam wracać do domu. W kościele ogarnia mnie wzruszenie i wdzięczność, gdy myślę, czego w ostatnich dniach tutaj doświadczyłem. Czuję się ogromnie obdarowany przez Boga.
„Wszystko, co czynicie, niech się dokonuje w miłości” - mawiał św. Karol Boromeusz. Bez cienia wątpliwości można powiedzieć, że w tym zdaniu wyraża się cała Ewangelia Chrystusowa. Jednocześnie stanowi ono motto życia i działalności św. Karola Boromeusza, którego Kościół liturgicznie wspomina 4 listopada.
Przyszło mu żyć w trudnych dla Kościoła czasach: zepsucia moralnego pośród duchowieństwa oraz reakcji na to zjawisko - reformacji i walki z nią. Karol Boromeusz urodził się w 1538 r. na zamku Arona w Longobardii. Ukończył studia prawnicze. Był znawcą sztuki. W wieku 23 lat, z woli swego wuja - papieża Piusa IV, na drodze nepotyzmu został kardynałem i arcybiskupem Mediolanu, lecz święcenia biskupie przyjął 2 lata później. Ta nominacja, jak się później okazało, była „błogosławioną”.
Kiedy młody Karol Boromeusz zostawał kardynałem i przyjmował sakrę biskupią, w ostateczną fazę obrad wchodził Sobór Trydencki (1545-63). Wyznaczył on zdecydowany zwrot w historii świata chrześcijańskiego. Sprecyzowano wówczas liczne punkty nauki i dyscypliny, m.in. zreformowano biskupstwo, określono warunki, jakie trzeba spełnić, aby móc przyjąć święcenia, zajęto się (głównie przez polecenie tworzenia seminariów) lekceważoną często formacją kapłańską, zredagowano katechizm dla nauczania ludu Bożego, który nie był systematycznie pouczany. Sobór ten miał liczne dobroczynne skutki. Pozwolił m.in. zacieśnić więzy, jakie powinny łączyć papieża ze wszystkimi członkami Kościoła.
Jednak, aby decyzje były skuteczne, trzeba je umieć wcielić w życie. Temu głównie zadaniu poświęcił życie młody kard. Boromeusz. Od momentu objęcia diecezji jego dewiza zawarła się w dwóch słowach: modlitwa i umartwienie. Mimo młodego wieku, nie brakowało mu godności.
W 23. roku życia nie uległ pokusie władzy i pieniądza, żył ubogo jak mnich.
Kard. Boromeusz był przykładem biskupa reformatora - takiego, jakiego pragnął Sobór. Aby uświadomić sobie ogrom zadań, jakie musiał podjąć Karol Boromeusz, trzeba wspomnieć, że jego diecezja liczyła 53 parafie, 45 kolegiat, ponad 100 klasztorów - w sumie 3352 kapłanów diecezjalnych i 2114 zakonników oraz ok. 560 tys. wiernych. Na jej terenie obsługiwano 740 szkół i 16 przytułków. Kardynał przeżył liczne konflikty z władzami świeckimi, jak i z kapłanami i zakonnikami. Jeden z mnichów chciał go nawet zabić, gdy ten modlił się w prywatnym oratorium.
Kard. Boromeusz był prawdziwym pasterzem owczarni Pana, dlatego poznawał ją bardzo dokładnie. Ze skromną eskortą odbywał liczne podróże duszpasterskie. W parafiach szukał kontaktu z ludnością, godzinami sam spowiadał, głosił Słowo Boże, odprawiał Mszę św. Jego prostota i świętość pozwoliły mu zdobywać kolejne dusze.
W poniedziałkowy wieczór po raz pierwszy w tym sezonie na ulice Wrocławia wyjechał specjalny autobus przeznaczony dla osób bezdomnych. Mogą w nim liczyć na ciepły posiłek, herbatę i możliwość ogrzania się. Podczas tegorocznej akcji mogą też skorzystać z pomocy medycznej.
Jak poinformowali miejscy urzędnicy w trakcie poniedziałkowej konferencji prasowej, autobus będzie wyjeżdżał na trasy w każdy wieczór o godz. 19.00.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.