Nie łudźmy się, aborcja nie zniknie z naszej rzeczywistości, tak jak nie znikają inne zbrodnie – morderstwa, gwałty, kradzieże. Zasadnicze pytanie jest takie: Czy państwo, które morderców, gwałcicieli i złodziejów ściga (i prędzej czy później na ogół karze), powinno legalizować – w postaci „prawa do aborcji” – zabijanie dzieci nienarodzonych?
„Prawo do aborcji” to swoista „licencja na zabijanie” maleńkich istot ludzkich, absolutnie niewinnych i bezbronnych. Nawet jeżeli ktoś powołuje się na wyjątki w polskim prawie, to przecież nie jest winą tych istot, że czasami poczynane są z gwałtu, „podejrzane” o chorobę lub jakąś niepełnosprawność; czasami rzeczywiście stanowią zagrożenie dla zdrowia lub życia matki (jednak w tym przypadku i przy takich możliwościach medycyny doświadczeni i odpowiedzialni lekarze zawsze starają się ratować i matkę, i dziecko, choć czasami jest to sytuacja „dwojga tonących” – ratując jednego, nie zawsze udaje się uratować drugiego).
Aborcja nie zniknie z przestrzeni ludzkiej, bo zawsze znajdzie się jakiś Kain z „licencją na zabijanie”, gotów „rozwiązać problem”. Jednak powtórzę jeszcze raz pytanie: Czy państwo musi mieć Kainowe oblicze?
Pomóż w rozwoju naszego portalu