Zastosowanie art. 7 traktatu UE nazywane bywa „opcją atomową”, bo w zamyśle powinno być uruchomione w sytuacjach najcięższego kalibru – zagrożenia demokracji, zamachu na swobody obywatelskie, ograniczenia wolności słowa itd. W Polsce nic takiego się nie dzieje – przede wszystkim dlatego, że Zjednoczona Prawica demokrację jak najbardziej praktykuje, co się wiąże także z tym, że histeryzująca bez miary „opozycja totalna” nadal ma możliwość kontroli – wręcz hiperkontroli – nad sprawującymi władzę.
Jednak „totalsów” funkcje kontrolne, w systemie demokratycznym pożądane i potrzebne, nie interesują. Ich interesuje odzyskanie samej władzy, którą nieoczekiwanie dla nich samych utracili. Utraciwszy władzę, utracili wpływy i źródła kolosalnych dochodów. Jeżeli wcześniej się nimi dzielili, to raczej nie z własnym narodem.
Wysoko postawieni przyjaciele za granicą wreszcie postanowili bardziej zdecydowanie wesprzeć opozycję totalną? Przecież nikt nie lubi, gdy raptem zakręcany jest strumień łatwo do tej pory pozyskiwanych pieniędzy, a na dodatek drażniona jest ambicja, bo „maluczcy” zamiast pokornie słuchać podnoszą głowę i mówią „nie”. Kto w tej sytuacji powinien pójść po rozum do głowy? Polski naród już poszedł – nieco ponad dwa lata temu!
Pomóż w rozwoju naszego portalu