Życzliwość jest ważnym elementem życia rodzinnego, społecznego, a nawet politycznego. Jeżeli człowiek spotyka drugiego człowieka, to chciałby napotkać jego życzliwość, otwartość, szczerość i wyrozumiałość. Wiąże się z tym m.in. sprawa dialogu, rozmowy międzyludzkiej. Dobry dialog polega na życzliwości i rzeczowym mówieniu, a także mądrym i cierpliwym słuchaniu.
Tymczasem jesteśmy świadkami różnych rozmów, w których możemy zauważyć ustosunkowanie się rozmówców zarówno do tematu rozmowy, jak i do rozmówców. Widzimy tu często ludzi nerwowych, doskakujących sobie do oczu, bezpardonowo przerywających rozmówcy tok rozmowy, ale są też ludzie poważni, patrzący na wypowiadającego się życzliwie, z uwagą.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wydaje się, że do tego jakiegoś ogromnego chaosu w kontaktach międzyludzkich przyczynia się bombardowanie informacją, która płynie zewsząd i czas, który jest nieubłagany, w którym zmieścić trzeba jak najwięcej ważnych spraw. Stąd wcale nierzadkie scenki, jakie obserwujemy na co dzień, kiedy ludzie niemal chorobliwie, nie patrząc na miejsce i okoliczności, rozmawiają głośno przez telefon (np. w autobusie) lub kiedy zajmują się rozmowami telefonicznymi czy siedzeniem przed komputerem, a nie wychowywaniem dzieci. To trudna sytuacja, kiedy nie ma kontaktu rodzinnego – ojcowskiego, matczynego, która rzutuje na późniejsze międzyludzkie relacje dziecka.
Nie napawają radością takie sytuacje, jakie obserwujemy np. podczas różnych dyskusji w programach telewizyjnych. Nagminny jest brak merytorycznej dyskusji, a tylko chęć dołożenia przeciwnikowi politycznemu, ogólny brak życzliwości i szeroko pojętej kultury rozmowy. Skutek? Panuje kłótnia, bełkot, z takiej godzinnej „debaty” nic nie wynika, nie pogłębia ona ani o krok tematu. Po prostu – szkoda czasu i nerwów. Dlatego od pewnego czasu przestałem oglądać niektóre programy, bo z góry wiem, co dany rozmówca będzie próbował przeforsować. Ale to również nasz dramat intelektualny, że nie umiemy wykorzystać ekranu telewizyjnego do przedstawienia spraw obiektywnie. Wszystko to prowadzi do powszechnego rozdrażnienia i niechęci.
Człowiek jest istotą przeznaczoną do miłości i właściwym środowiskiem jest takie, które obdarza go miłością. Nasze życie często odbiega od takich zachowań. Nasz słownik jest piękny i bogaty, a życie pospolicie skrzeczy, jak to określił Wyspiański. Istnieje jakaś wielka przepaść między wiarą a tym, jak żyjemy. Trzeba nam zatem głębszej refleksji nad przykazaniem miłości Boga i bliźniego. „Patrzcie, jak oni się miłują” – mówiono w starożytnym Rzymie o chrześcijanach. Gdyby nasze programy życiowe, a także te polityczne nie były naznaczone taką totalną opozycją, ale wielkim zrozumieniem i poszukiwaniem dobra i prawdy, z pewnością wszystkim żyłoby się lepiej. Być może czas wakacji przyczyni się do głębszej refleksji na ten temat.