Reklama

Świat

Watykan bliżej Moskwy?

Na wzajemne relacje ekumeniczne Kościoła zachodniego i wschodniego nakładają się 1000-letnia oddzielna tradycja, kultura, polityka, ale przede wszystkim nabrzmiałe spory w łonie samego prawosławia

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wizyta Papieża w Moskwie od dziesięcioleci jest tematem licznych komentarzy i spekulacji prasowych. Odżyły one na łamach zwłaszcza włoskich gazet po zeszłorocznym spotkaniu patriarchy Cyryla z papieżem Franciszkiem na Kubie.

W tym kontekście interpretuje się też nominację doświadczonego dyplomaty abp. Celestino Migliorego na nuncjusza apostolskiego w Federacji Rosyjskiej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Znaczące jest także duże zaangażowanie włoskich duchownych w rozmowy z Rosyjskim Kościołem Prawosławnym. – Po wizycie papieża Franciszka w Polsce jest czas na kolejny krok w stronę Europy Wschodniej. Wierzę, że Papież zawita w końcu do Rosji czy na Białoruś – mówił podczas Światowych Dni Młodzieży abp Tadeusz Kondrusiewicz, metropolita mińsko-mohylewski, który przez wiele lat posługiwał w Moskwie.

Reklama

Rok 2017 jest symboliczny i bardzo ważny. Władza na Kremlu i Patriarchat Moskiewski będą musiały w jakiś sposób odnieść się do 100. rocznicy rewolucji bolszewickiej. To wówczas doszło do największych w historii prześladowań chrześcijan. W tym roku obchodzimy także 100. rocznicę objawień fatimskich, w których Matka Boża prosi o modlitwę i pokutę w intencji nawrócenia Rosji. „Jeżeli moje prośby zostaną wysłuchane, Rosja nawróci się i nastanie pokój. Jeżeli nie, [kraj ten] rozpowszechni swe błędy po świecie, wywołując wojny i prześladowania Kościoła świętego. (...) Na koniec moje Niepokalane Serce zatriumfuje. Ojciec Święty poświęci mi Rosję, która się nawróci, i będzie dany światu na pewien czas pokój” – czytamy w objawieniach fatimskich.

Patriarcha „zdradził prawosławie”

Spotkanie Franciszka z Cyrylem na Kubie było zaskoczeniem dla świata. Widać było, że to raczej strona rosyjska podyktowała miejsce i warunki, na jakich mogło dojść do historycznego wydarzenia, a Watykan wszystko zaakceptował.

Jednak kilka tygodni później to patriarchat znalazł się w sporych kłopotach, a nie Papież. Spotkanie wywołało w Rosji lawinę krytyki ze strony wiernych, duchowieństwa, a nawet niektórych prawosławnych biskupów. Cyryl I oskarżany był o „zdradę prawosławia” i bycie „kryptounitą”.

Warto przypomnieć, że na Wschodzie przez wieki katolicyzm traktowano jako schizmę, analogicznie jak na Zachodzie prawosławie. Uważano więc, że misją prawosławnych jest doprowadzenie „schizmatyków i heretyków” do jedności z ich Kościołem. W świetle tej wizji poza prawosławiem nie jest możliwe zbawienie.

Sytuację w rosyjskim prawosławiu można porównać do tego, co działo się po Soborze Watykańskim II na Zachodzie, kiedy to zwolennicy abp. Marcela Lefèbvre’a doprowadzili do podziału w Kościele katolickim. Na Wschodzie, a zwłaszcza w Rosji, takich prawosławnych „lefebrystów” jest znacznie więcej. Przez długie wieki tożsamość państwowo-kościelna budowana była w oparciu o antykatolickość. Proces otwarcia na dialog wymaga długotrwałych zmian mentalnych, pojedyncze gesty tego nie zmienią.

Reklama

Na pewno patriarcha Cyryl I jest bardziej otwarty na kontakty z Watykanem niż jego poprzednik Aleksy II. Nie oznacza to jednak, że może podejmować kroki, nie licząc się z wolą innych biskupów. – Patriarcha musi się liczyć zarówno z biskupami i duchowieństwem, jak i z władzą na Kremlu. On nie jest suwerenny w podejmowaniu decyzji, bo nie może i najprawdopodobniej nie chce wywoływać konfliktu z władzą świecką, ale musi także dbać o to, by nie doszło do podziałów w rosyjskim prawosławiu – mówi „Niedzieli” Krzysztof Tomasik, szef działu zagranicznego Katolickiej Agencji Informacyjnej.

Nie jest też tajemnicą, że ogromny wpływ na decyzje Patriarchatu Moskiewskiego ma Kreml. Wystarczy tylko wspomnieć, że Władimir Putin cieszy się w Rosji 85-procentowym zaufaniem publicznym, a patriarcha Cyryl ma tylko 5 proc. Można więc domniemywać, że prezydent Rosji ma o wiele większe od patriarchy poparcie także wśród duchowieństwa. – Jeżeli Putin uzna, że wizyta Franciszka w Rosji jest mu potrzebna, to zaprosi Papieża i nikt mu w tym nie przeszkodzi – uważa Tomasik. – Ewentualne zbliżenie Moskwy z Watykanem będzie miało zarówno wymiar religijny, jak i polityczny. W Rosji tych dwóch rzeczywistości nie da się oddzielić.

Wojna o Ukrainę

Rosja od wieków rozgrywa sprawy religijne Kościoła prawosławnego na użytek swojej wielkomocarstwowej polityki, a bizantyjska tradycja doskonale do tego modelu pasuje. Idea Moskwy jako stolicy światowego prawosławia sięga korzeniami XVI wieku, kiedy to książę moskiewski Iwan Groźny koronował się na cara, a kilkadziesiąt lat później utworzono Patriarchat Moskwy i Całej Rusi.

Od tamtej pory zaczął się rodzić swoisty rosyjski mesjanizm, w którym to Moskwa miała być obrońcą całego prawosławia i tzw. III Rzymem. Dzięki temu cele władzy świeckiej i kościelnej stały się ze sobą tożsame, bo tuż za carskim wojskiem poszerzało się terytorium rosyjskiego Kościoła. Niestety, w tej kwestii niewiele się zmieniło, co najlepiej widać na przykładzie wojny na Ukrainie.

Reklama

Władimir Putin zaatakował zbrojnie niepodległe państwo, aby podporządkować je sobie. Analogiczne kroki na niwie kościelnej od początku lat 90. ubiegłego wieku prowadzi Patriarchat Moskiewski, który nie zgadza się na uznanie niezależności tzw. autokefalii Kościoła ukraińskiego. Patriarcha nie zgadza się na to, bo dla Moskwy oznaczałoby to koniec marzeń o III Rzymie. Efekt tej imperialnej polityki sprawił, że na Ukrainie doszło do wielu religijnych podziałów i obecnie są aż trzy odłamy prawosławia. Pojednanie mogłoby nastąpić tylko wtedy, gdyby Kościół uzyskał pełną niezależność (autokefalię) wobec Moskwy.

Wszystkie konflikty wewnątrz Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego są odbiciem konfliktów politycznych i sprawiają, że dialog Watykanu z patriarchatem jest bardzo trudny. Do tego dochodzą oskarżenia o katolicki prozelityzm i działalność Kościoła greckokatolickiego. – Rozmawiając z Moskwą, zawsze trzeba mieć na uwadze grekokatolików, którzy przecież są częścią naszego Kościoła – mówi Krzysztof Tomasik. – Ale Papież jest doskonale poinformowany o sytuacji na Ukrainie, bo obecny zwierzchnik grekokatolików jest jego przyjacielem z Argentyny. Gdy kard. Bergoglio był metropolitą Buenos Aires, abp Swiatosław Szewczuk opiekował się ukraińską diasporą w Argentynie.

Pierwszy sobór od 1200 lat

Patriarcha Moskwy nie jest prawosławnym papieżem, a dialog z Moskwą nie jest dialogiem z całym prawosławiem. Stosunki ekumeniczne z pozostałymi autokefalicznymi Kościołami najczęściej są znacznie lepsze i wolne od obciążeń natury politycznej.

Największym problemem w dialogu z całym chrześcijańskim Wschodem są jednak ich wewnętrzne podziały. Często można odnieść wrażenie, że niektórym delegacjom Kościołów wschodnich łatwiej porozumieć się z katolikami niż między sobą. – Choć jest w tym sporo prawdy, to jednak nie należy się z tego cieszyć, bo taka sytuacja utrudnia i spowalnia naszą drogę do jedności – mówi „Niedzieli ks. prof. Sławomir Pawłowski, dyrektor Instytutu Ekumenicznego KUL.

Reklama

Wierni Kościoła prawosławnego ostatnio mogli obserwować gorszące spory podczas Soboru Wszechprawosławnego. Pierwotnie zjazd delegacji miał się odbyć w Stambule, czyli w stolicy dawnego Cesarstwa Wschodniego, które jest kolebką chrześcijaństwa obrządku bizantyjskiego. Po tym, gdy Turcja zestrzeliła samolot rosyjski, postanowiono uniknąć sporów politycznych i przeniesiono sobór do Grecji – na Kretę. Niewiele to jednak pomogło, bo w ostatniej chwili wycofały się delegacje bułgarska i rosyjska, a wcześniej antiochijska i gruzińska. – Przez wieki nie mieliśmy takiego synodu. Mieliśmy spotkania zwierzchników z inicjatywy patriarchy Bartłomieja I, który rzeczywiście włożył dużo wysiłku w zacieśnienie więzów między zwierzchnikami. To okazja, byśmy przemówili jednym głosem, a odmowa jest smutna i rozczarowująca – mówił na łamach greckiej prasy bp Jerzy Pańkowski, który z ramienia Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego uczestniczył w pracach przygotowujących sobór.

Sytuacja rzeczywiście jest gorsząca, bo sobór był przygotowywany przez wszystkie z 14 kanonicznych Kościołów od ponad 50 lat. Wiele delegacji zrezygnowało dosłownie w przededniu uroczystości Zesłania Ducha Świętego, kiedy to sobór się rozpoczął. To miał być dowód na działanie Ducha Świętego, jedność i powszechność Kościoła prawosławnego, którego immanentną cechą jest właśnie soborowość, jednak zamiast jedności sobór może być źródłem nowych podziałów na prawosławnych uznających 8 soborów powszechnych i na tych, którzy uznają ich tylko 7.

Prawdziwi prawosławni

Rezygnacja kilku delegacji w przededniu soboru na Krecie skłania do postawienia pytania: Jakie były prawdziwe przyczyny próby zerwania jedności w prawosławiu? Wystarczy zacytować kilka oficjalnych argumentów, podanych np. przez Patriarchat Bułgarski, aby stwierdzić, że niektórych powodów raczej szukano na siłę. Wśród nich znalazł się bowiem niewłaściwy porządek miejsc zajmowanych przez zwierzchników Kościołów lokalnych w sali obrad, niewłaściwe rozlokowanie gości i obserwatorów soboru oraz zbyt duże i niczym nieusprawiedliwione koszta uczestnictwa w soborze.

Reklama

Prawdziwego powodu próby zerwania pierwszego od 1200 lat soboru prawosławnego należy szukać w napięciu między Konstantynopolem i Moskwą, czyli II i III Rzymem. Patriarchat Moskiewski nie chciał uczestniczyć w soborze, który zorganizował patriarcha Konstantynopola Bartłomiej I. Moskwa jest zainteresowana zdobyciem kontroli nad całym światem prawosławnym, a główną przeszkodę na tej drodze stanowi odwieczny konkurent – Patriarchat Konstantynopola i wszystkie jego inicjatywy mające na celu doprowadzenie do odnowy prawosławia.

Na ten spór o przywództwo nakładają się jeszcze dwa dominujące nurty obrządku wschodniego – grecki i słowiański. Problem w tym, że zarówno Grecy uważają się za jedynych prawdziwie prawosławnych, jak i Rosjanie – myślą tak samo o swojej roli w prawosławiu. Paradoksalnie różnice kulturowe i rywalizacja między tymi kulturami jest bardzo podobna do tej, która niegdyś dzieliła łaciński Rzym i grecki Konstantynopol.

Głównym celem Soboru Wszechprawosławnego jest rzeczywiste przywrócenie powszechności (katolickości, soborowości) prawosławia. We wschodniej eklezjologii jest to bardzo ważny wymiar życia Kościoła, który był martwym zapisem od 12 wieków. Jeśli chodzi o rosyjskich duchownych – trzeba wziąć również pod uwagę ich strach przed tym, że decyzje dotyczące rosyjskiego Kościoła mogą być podejmowane na zewnątrz, wspólnie z biskupami z innych krajów. Wydaje się, że obecnie przekracza to ich możliwości otwarcia na powszechność prawosławia.

Ekumeniczny cel

Reklama

Po zakończeniu Soboru Wszechprawosławnego teologowie przekonywali, że na 7 soborach pierwszego tysiąclecia chrześcijaństwa również dochodziło do absencji delegacji przedstawicieli różnych Kościołów. I mimo tego sobory zostały uznane za ważne. – To, co dzisiaj dzieje się poprzez święty i wielki sobór, jest widzialnym przejawem jedności Kościoła. Proszę zwrócić uwagę, że jedność nie jest zachowana w momencie, kiedy to my odrzucamy kogoś, nie zaś wtedy, kiedy ktoś sam decyduje o tym, by odejść i nie brać udziału w synodzie. Dlatego ten sobór zapisze się na stałe w nowoczesnej historii i w życiu wszystkich lokalnych Kościołów prawosławnych – mówił tuż po zakończeniu soboru abp Chryzostom z Aten, kierownik Katedry Historii Dogmatów Uniwersytetu Ateńskiego.

Patriarcha Konstantynopola Bartłomiej I oznajmił, że uchwały i postanowienia, jakie zapadły w czasie soboru, są ważne i obowiązujące dla całego świata prawosławnego. Uczestnicy soboru pozostawili otwarte drzwi dla nieobecnych Kościołów, aby mogły one później podpisać się pod jego ustaleniami.

Niestety, nie trzeba było długo czekać, aby synod rosyjskiego Kościoła wydał oświadczenie, że nie uznaje soboru na Krecie. Z drugiej strony Patriarcha Konstantynopola wydał komunikat, w którym ostrzega duchownych krytykujących sobór i jego autorytet przed ekskomuniką.

Nie można dziś przewidzieć, jakie będą dalsze losy recepcji postanowień soborowych w lokalnych Kościołach, ale dla jedności chrześcijan ich akceptacja jest pożądana. Powstał wreszcie dokument, który afirmuje ruch ekumeniczny i jasno mówi, że przywrócenie jedności chrześcijan jest także jednym z celów Kościoła prawosławnego. Podobnie jak w nauczaniu Kościoła katolickiego prawosławni ojcowie soborowi zastrzegli, że dialog nigdy nie może oznaczać kompromisu w sprawach wiary. – Dobrze by było, gdyby nauczanie soboru utrwaliło się w Kościołach lokalnych. To jest pierwszy dokument tej rangi, który daje nadzieję na rozwój dalszego dialogu – mówi ks. prof. Sławomir Pawłowski.

Katolicko-prawosławna droga

Reklama

Mimo tych wszystkich trudności dialog w komisjach teologicznych między Kościołem rzymskokatolickim i Kościołami prawosławnymi posuwa się do przodu. Ostatnie dokumenty o prymacie i synodalności w Kościele zostały podpisane przez przedstawicieli prawie wszystkich prawosławnych Kościołów partykularnych. Prac tych nie bojkotuje nawet Moskwa, co się w przeszłości zdarzało. – Choć prace teologiczne nie są tak bardzo spektakularne, jak np. spotkanie Papieża z Patriarchą Moskwy, to jednak cały czas posuwają się naprzód – mówi ks. prof. Pawłowski. – W tym roku udało się opracować wspólny dokument o synodalności i prymacie w pierwszym tysiącleciu Kościoła. A więc badamy czasy, kiedy Kościół nie był jeszcze podzielony. Z dokumentów wynika, że Kościoły na Wschodzie zawsze były obdarzone dużą samodzielnością.

Pod dokumentami komisji katolicko-prawosławnej podpisują się wszystkie lokalne Kościoły autokefaliczne. – Małymi krokami dochodzimy do wyjaśnienia różnic i rozbieżności nt.: Wyznania wiary, dogmatu o Niepokalanym Poczęciu, Wniebowzięciu i Czyśćcu – tłumaczy ks. Pawłowski. – Widzimy, że nasze drogi schodzą się, ale ich zetknięcie jeszcze jest poza naszym horyzontem. Jesteśmy przekonani, że wspólna droga jest naszą przyszłością, ale nie wiemy, kiedy, gdzie i jak to się stanie.

Kościół prawosławny rządzi się swoimi specyficznymi prawami. Z jednej strony jest bogaty w piękną tradycję, a z drugiej – podzielony i często niezdolny do podejmowania decyzji, które obowiązują wszystkich wiernych. Porównując go do Kościoła katolickiego, na którego czele jest autorytet i władza papieska, widać bardzo duże różnice. Dobrze ilustruje to dowcip opisujący rozmowę kapłana prawosławnego z katolickim. – Wy to macie dobrze, bo u was jest tylko jeden papież, a u nas każdy biskup zachowuje się tak, jakby był papieżem – mówi ksiądz prawosławny.

Choć jest wiele różnic historycznych, kulturowych i organizacyjnych, to jednak Kościół prawosławny jest Kościołem, który zachował eklezjologię z pierwszego tysiąclecia chrześcijaństwa i ma ważne wszystkie sakramenty. Kościół katolicki ma więc najbliżej do prawosławia, bo wystarczy, że katoliccy teologowie wytłumaczą, iż nauczanie z drugiego tysiąclecia Kościoła było twórczym rozwinięciem, a nie zmianą nauki Chrystusa.

2017-01-11 10:14

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zacieśnienie współpracy kulturalnej pomiędzy Polską a Watykanem

[ TEMATY ]

Polska

Watykan

Polska

Wicepremier Piotr Gliński i kard. Gianfranco Ravasi podpisali w Watykanie list intencyjny o współpracy między polskim Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego a Papieską Radą ds. Kultury.

Współpraca dotyczy m.in. ochrony zabytków i dzieł sztuki, muzealnictwa, wspierania wymiany specjalistów w sprawach dotyczących konserwacji i ochrony dziedzictwa, popularyzowania dziedzictwa św. Jana Pawła II oraz promocji szlaków pielgrzymkowych.
CZYTAJ DALEJ

Wino św. Jana

[ TEMATY ]

św. Jan Apostoł

Kościół parafialny w Oleszycach – mal. Eugeniusz Mucha/fot. Graziako

„Wino, które pobłogosławił św. Jan, straciło swoją zabójczą moc, zatem ma ono nas uzdrawiać od zła, złości, która w nas jest i grzechu. Ma nas także zachęcać do praktykowania gorącej miłości, którą głosił św. Jan” – wyjaśnia w rozmowie z KAI ks. dr Joachim Kobienia, liturgista i sekretarz biskupa opolskiego. 27 grudnia w Kościele błogosławi się wino św. Jana.

– To bardzo stara tradycja Kościoła, sięgająca czasów średniowiecza. Związana jest z pewną legendą, według której św. Jan miał pobłogosławić kielich zatrutego wina. Wersje tego przekazu są różne. Jedna mówi, że to cesarz Domicjan, który wezwał apostoła do Rzymu, by tam go zgładzić, podał mu kielich zatrutego wina. Św. Jan pobłogosławił go, a kielich się rozpadł.
CZYTAJ DALEJ

Bp Pękalski: dawajmy odważne świadectwo jak św. Szczepan

2024-12-26 18:00

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Ks. Paweł Kłys

Nie pozwólmy, aby nasze myślenie i działanie opanowały następujące hasła: „Sumienie zostaw w szatni, przekraczając próg paramentu...", „Wiarę zostaw w domu, jej miejsce jest w kościele a nie w życiu publicznym” „Wiara, wiarą, a życie życiem”. Nie dajmy się zwieść takiej ideologii. Mocni w wierze - tak, jak Szczepan dawajmy odważnie świadectwo, że Jezus i Jego Ewangelia to nasze być albo nie być - jako uczniów Chrystusa - w obecnych czasach! – mówił bp Ireneusz Pękalski.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję