Ludzie Lednicy ostatnio systematycznie odwiedzają „Niedzielę”. Jest to związane z ich przyjazdami do Częstochowy, gdyż co miesiąc prowadzą Apel Jasnogórski, co stanowi formę modlitewnego przygotowania do Spotkania Młodzieży na Lednicy, zaplanowanego na 4 czerwca 2016 r. W czasie naszego kwietniowego spotkania do głębi się wzruszyłam, gdy p. Wojciech Borna powiadomił, że został znaleziony artykuł o. Jana Góry o bł. Bogumile, napisany w grudniu 2015 r. specjalnie dla „Niedzieli”. Wkrótce dostałam tekst oraz e-mail od Karoliny Śliwki, która przyznała, że to ona „zmusiła” Ojca Jana do napisania tego artykułu. Dołączyła jeszcze wcześniejsze zamyślenie o. Jana Góry na temat bł. Bogumiła, z czerwca 2015 r. Wprawdzie dopiero 10 czerwca w kalendarzu liturgicznym jest wspomnienie bł. Bogumiła, biskupa, ale teksty o. Jana Góry drukujemy nieco wcześniej, aby zdążyły dotrzeć do młodzieży zgromadzonej 4 czerwca na tegorocznej Lednicy. Niech i w ten sposób Ojciec Jan będzie z nami obecny na Spotkaniu Młodych na Lednicy.
Lidia Dudkiewicz
* * *
Reklama
Nigdy bym się sam nie zabrał i nigdy bym nie poświęcił odrobiny czasu świętemu, z którym mnie nic nie łączy i którego mocy sprawczej nie doświadczyłem. Natrętna Karolina z Dobrowa, która zawraca mi głowę z uporem godnym ważniejszej sprawy, domaga się ode mnie zainteresowania bł. Bogumiłem (czczonym również jako święty – przyp. red.), który w jej wiosce – Dobrowie osiadł przed wiekami na pustelni. Karolina boleje nad tym, że nikogo ten błogosławiony nie interesuje, co jest ze szkodą dla Dobrowa i ludzi tam żyjących. Chcąc uwolnić się od jej natarczywości, zacząłem się zastanawiać nad tym, czego my, ludzie żyjący dzisiaj, możemy nauczyć się od świętego żyjącego w odległej przeszłości. Myślę, że wiele. Poszukiwanie Boga całym życiem, zawierzenie Bogu we wszystkim, zawierzenie swojej egzystencji stoi w sprzeczności ze stylem życia dzisiejszych ludzi.
Wśród rozlewisk Warty, we wsi Dobrów, Bogumił spędził 12 lat swego życia jako pustelnik. Wcześniej jednak piastował godność arcybiskupa gnieźnieńskiego. Tak głosi tradycja. Dociekania historyków mające rekonstruować życiorys Bogumiła są rozbieżne. Ale nie to jest naszym celem. Celem naszym jest zwrócenie uwagi na odwagę Bogumiła: decyzję porzucenia stolicy biskupiej w Gnieźnie i udanie się na pustelnię w Dobrowie. Zasadnicza zmiana stylu życia, by uchwycić główny jego nurt, jakim jest więź z Bogiem.
Reklama
Nie jest to jedyny przypadek takiego postępowania w naszej historiografii. Podobnie postąpił bp Wincenty Kadłubek w Krakowie. W 1217 r. rezygnuje z biskupstwa krakowskiego i przenosi się do Jędrzejowa, by przywdziać habit cysterski. Co było przyczyną rezygnacji z biskupstwa – nie wiadomo. Jeśli Kadłubek bywał na Zachodzie i był uczestnikiem soboru laterańskiego w 1215 r., i widział bogactwo ówczesnego Kościoła, to niedalecy będziemy od prawdy, że pragnienie bycia przy ubogim Chrystusie było pragnieniem głębokim, szczerym i decydującym. Cóż myślał sobie wówczas Kadłubek, widząc zgorszenie i rozprężenie panujące w Kościele? Przecież to czas ratowania Kościoła przez świętych Dominika i Franciszka. To musiało być tak. Zdenerwowany Kadłubek nie wytrzymał i odpalił: – Dajcie mi święty spokój, rządźcie się sami, idę za Jezusem. Można powiedzieć, że Kadłubek uciekł od ówczesnego świata, nie trzymał się go kurczowo, ale uciekł do Jezusa i Jego miłości.
Podobnie, tylko nieco wcześniej, zrobił Bogumił. Rozlewiska Warty chroniły jego samotność wobec Boga, broniły go od zgiełku i dystrakcji zarządzania diecezją. Szukał Boga i tylko Boga. Są tacy ludzie, którzy wiedzą, co jest najważniejsze. A jeśli nawet nie wiedzą, to mają głęboką intuicję. Kto wie, czy Kadłubek nie wzorował się na Bogumile, który podpowiadał całym swoim zachowaniem nowy radykalny styl życia. Ten styl wczesnochrześcijański ucieczki od świata, dystansowania świata potęgą wiary imponuje wielu ludziom dzisiaj. Ludzie ci pamiętają i czują, że autentyczny człowiek nie podejmuje gry na płaszczyźnie, która mu nie odpowiada. Musi ją w milczeniu zdystansować. Autentyczny człowiek proponuje pewną płaszczyznę gry. Taką płaszczyznę zaproponował nam Bogumił. Odważnie poszedł nią w poszukiwaniu bezpośredniej więzi z Jezusem. Czy nas na to dzisiaj stać? Nie bał się radykalnej zmiany życia, które ukierunkował na Jezusa.
Zważywszy na to, że owoce kontemplacji nie umierają, są wieczne, śmiało możemy powiedzieć, że doświadczenie Bogumiła z Dobrowa jest niezwykle aktualne dzisiaj. Życie ukierunkowane na Boga, na Jezusa staje się coraz częściej życiem wielu młodych w czasach, zdawałoby się, bezbożnych i nieludzkich. Coraz częściej pojawia się Modlitwa Pustelnika:
Zaprowadź mnie, Panie, na Pustynię –
Na Pustynię mojego serca.
Napełnij mnie pragnieniem Twojej obecności.
Wprowadź mnie w tajemnicę ciszy,
Która przemawia mocniej niż słowo.
Poślij, Panie, Swojego Ducha,
Niech On uciszy wszystkie burze mojego serca.
Pomóż mi odkryć wszystkie miejsca,
Które przenika Twoja obecność...
Pomóż mi odkryć,
Że moje serce to ziemia święta.
Miejsce Twojej szczególnej obecności.
Ziemią świętą jest też każdy człowiek,
Którego stawiasz dziś na mojej drodze.
Święty Bogumile – Patronie Pustyni –
Oręduj za nami u Jezusa,
byśmy w sercu świata
stawali się Miłością.
AMEN
Modlitwa – na podstawie: www.pustyniawmiescie.pl .
Sanktuarium św. Bogumiła w Dobrowie, Dobrów 58, 62-604 Kościelec
* * *
Nasze odkrycie
Wizerunek bł. Bogumiła w kościele pw. Matki Bożej Królowej Polski w Blachowni (archidiecezja częstochowska), mal. Jan Rutkowski (XX wiek). Obraz, ulokowany w bocznym ołtarzu, jest odsłaniany co roku 10 czerwca, gdy w kalendarzu liturgicznym przypada wspomnienie bł. Bogumiła. Warto wtedy dotrzeć do Blachowni k. Częstochowy, aby nie tylko podziwiać ten wizerunek, ale też spotkać się ze świętym pustelnikiem, którego wnętrze ukazuje o. Jan Góra OP.
12 listopada Kościół katolicki obchodzi 380. rocznicę śmierci męczeńskiej św. Jozafata, arcybiskupa połockiego. Jego życie i męczeństwo stało się dla wielu ludzi różnych krajów, kultur
i pokoleń świadectwem jedności, powszechności i różnorodności Kościoła.
Św. Jozafat urodził się we Włodzimierzu na Wołyniu. Były to czasy, gdy zwierzchnicy Kościoła prawosławnego w Rzeczypospolitej w trosce o dobro dusz i jedność
wyznawców Chrystusa podpisali unię z Kościołem rzymskim, tym samym dając początek Kościołowi unickiemu. Według ich myśli, która była zaakceptowana przez papieży, młody Kościół miał zachowywać
wierność tradycji chrześcijańskiego Wschodu, uznając jednocześnie zwierzchnictwo Ojca Świętego.
W tym czasie Jan (takie imię św. Jozafat otrzymał na chrzcie) był jeszcze małym chłopcem. Kiedy matka po raz pierwszy poprowadziła go do kościoła, w przedsionku świątyni zobaczył on krzyż
z wizerunkiem ukrzyżowanego Zbawiciela. Chłopiec zapytał, kim jest ten człowiek? „To jest Zbawiciel nasz, Jezus Chrystus, który za nasze grzechy poniósł śmierć na krzyżu”
- odpowiedziała matka. Wówczas przyszły Święty odczuł, jakby iskra przeszła przez jego ciało. To zdarzenie wywarło wielki wpływ na jego życie duchowe. Od tej pory ukochał on wszystkie nabożeństwa
i nie opuścił Mszy św. w ciągu trzydziestu lat.
Jan podrósł i rodzice wysłali do Wilna, stolicy Wielkiego Księstwa Litewskiego. Tam miał on pomagać w zakładzie kupieckim. Jednak chętniej oddawał się czytaniu literatury religijnej,
niż prowadzeniu interesów. Uczęszczał również do różnych cerkwi na nabożeństwa i oddawał się modlitwie indywidualnej. Nabożeństwa, a zwłaszcza Liturgia Godzin Kościoła Wschodniego,
stały się dla niego szkołą teologii. Nie mogąc długo znieść podziału wewnętrznego pomiędzy pracą w zakładzie a powołaniem do życia zakonnego, wstąpił do klasztoru Trójcy Przenajświętszej.
Klasztor ten przebywał w tym czasie w stanie opłakanym. Było w nim kilku starszych mnichów, ale żaden z nich nie trzymał się Reguły. Nikt nie mógł podjąć
się jego kierownictwa duchowego i Jozafat musiał poprzez modlitwę i lekturę duchową sam formować swoje wnętrze. Spotkanie i rozmowy z księżmi jezuitami z Akademii
Wileńskiej wywarły wielki wpływ na młodego zakonnika i jego wybór drogi jedności kościelnej.
Często mówi się o św. Jozafacie tylko w związku z jego śmiercią męczeńską, a przecież lata spędzone w klasztorze były przygotowaniem do złożenia
ofiary z życia dla Chrystusa i jedności Jego owczarni. Oddawał się ascezie i modlitwie, a najbardziej ulubionym jego dziełem było czytanie i przepisywanie
ksiąg religijnych. Lektura żywotów świętych stopniowo przygotowywała go do przyjęcia męczeńskiej śmierci. Czytał chętnie dzieła o Kościele i utwierdzał się w przekonaniu,
że musi on zachowywać jedność pod rządami następcy św. Piotra - biskupa Rzymu. Św. Jozafat był głęboko rozmiłowany we własnej tradycji i liturgii. Nie przeszkadzało mu to w przyjęciu
całym sercem unii. Poprzez swoją postawę stał się wielkim świadkiem jedności. Udowadniał przeciwnikom unii, że należąc do Kościoła katolickiego, nie trzeba zrzekać się swojej tożsamości.
Wielkie znaczenie miała dla Jozafata i dla unii przyjaźń z Józefem Rutskim, trzecim zwierzchnikiem zjednanego Kościoła. Był on człowiekiem bardzo wykształconym, studiował w Rzymie,
gdzie dostał od papieża błogosławieństwo na powrót do kraju i pracę na rzecz jedności. Pociągnięty przykładem młodego zakonnika, Rutski sam wstąpił do klasztoru Trójcy Przenajświętszej i wkrótce
został przełożonym. Jozafata mianował swoim następcą. Gdy po śmierci sędziwego metropolity Pocieja, zwierzchnika Kościoła unickiego, jago miejsce zajął Józef Rutski, dwaj przyjaciele poprowadzili reformy,
które dały nowego ducha młodemu Kościołowi.
Jozafat zasłużył się nade wszystko jako reformator życia zakonnego. W duchu nauki Ojców Wschodnich - założycieli życia zakonnego, korzystając również z dorobku Kościoła
Zachodniego, a szczególnie z uchwał Soboru Trydenckiego, odradzał on najpierw upadający wileński klasztor Trójcy Przenajświętszej. Później kilka innych klasztorów dołączyło się do
reformy. Jozafat wszędzie posyłał młodych zakonników, swoich uczniów. Tak powstały klasztory w Supraślu koło Białegostoku, w Byteniu i Żyrowicach koło Słonimia na Białorusi.
W tym ostatnim znajduje się cudowny obraz Matki Bożej, koronowany w XVIII stuleciu koronami papieskimi. Sanktuarium w Żyrowicach, gdzie obecnie znajduje się klasztor i seminarium
prawosławne, był nazywany „unicką Częstochową”.
Posługę przełożonego klasztoru przyszły męczennik pełnił tylko trzy lata. W 1618 r. Jozafat został powołany na nowy urząd - arcybiskupa w Połocku. Jego diecezja obejmowała
prawie całą Białoruś, ale sytuacja religijna w niej wyglądała przerażająco. Katedra była mocno zniszczona, klasztory prawie puste. W wielu parafiach biskupa nigdy nie widziano. Księża
znajdowali się pod presją szlachty, która traktowała ich jak swoich chłopów. Msza św. sprawowana była bardzo rzadko, kazań nie głoszono. Na dodatek przeciwnicy unii rozpowszechniali pisma, nazywając nowego
Arcybiskupa zdrajcą, który chce się wyrzec własnej tradycji i poprzerabiać kościoły wschodnie na łacińskie.
Święty niechętnie przyjął nowy urząd, w głębi serca pozostając zwykłym zakonnikiem. Jednak gorliwie pełnił posługę biskupią do samej śmierci. Zajął się odrodzeniem Kościoła materialnie
i duchowo. Wyremontował katedrę św. Sofii w Połocku, budował kościoły i klasztory. Codziennie sam sprawował Mszę św., i wprowadził taki zwyczaj we wszystkich
kościołach Połocka. Wizytował parafie, głosił słowo Boże, bronił duchowieństwa i wiernych od ucisku ze strony możnych. Pomagał biednym do takiego stopnia, że sam zaczął cierpieć
niedostatek. Nawet pałac biskupi uczynił schroniskiem dla bezdomnych, sam zajmując najmniejszą izbę. Ale, co było najbardziej istotne, trzymał się we wszystkim tradycji Kościoła Wschodniego,
udowadniając swoim przeciwnikom, że jedność Kościoła jest drogą do jego odrodzenia. Jozafat nie ukrywał swojej przyjaźni z duchowieństwem łacińskim, a szczególnie z profesorami
kolegium jezuickiego.
Jednak przeciwnicy jedności nie zaprzestali swoich starań o zniesienie unii. Nie mogąc prawdą zwalczyć Arcybiskupa, starali się oni odizolować go od ludu. A kiedy i to
nie udało się, posunęli się do podstępu, kłamstwa i buntu. Sprawcą moralnym tego przestępstwa był Meleci Smotrycki, wyświęcony przez przeciwników unii na arcybiskupa Połocka. Co prawda nie
pełnił on tego urzędu, rezydując w Wilnie, bo większość świątyń była w rękach Jozafata i jego zwolenników, jednak poprzez kłamstwo, że jakoby Jozafat ma wprowadzać obrządek
łaciński, udało mu się wzburzyć mieszkańców Witebska, drugiego co do znaczenia miasta w diecezji.
To, co zdarzyło się 12 listopada 1623 r. nie było dla abp. Jozafata zaskoczeniem. Był on świadom wrogości i niebezpieczeństwa. Ale również świadom był i swoich obowiązków
pasterskich, które pełnił do ostatniej chwili. W dniu swojego męczeństwa, po odprawieniu jutrzni, Arcybiskup wrócił do swojego pałacu, ale tam już zebrał się tłum. Buntownicy wyłamali bramę
pałacu i zaczęli bić czeladź Arcybiskupa. Jozafat wyszedł do tłumu, prosząc o litość dla swoich ludzi. Tłum zamarł w oczekiwaniu. Wtedy nieznane osoby uderzyły Świętego,
zadając śmiertelny cios. Potem wszyscy bili martwe już ciało, drwiąc z jego godności pasterskiej.
Szczątki Świętego wrzucili do rzeki, przywiązawszy mu do szyi kamienie. Za kilka dni, gdy przyszło otrzeźwienie po okropnej masakrze, zaczęto go szukać. Odnalezione ciało, pomimo kilkudniowego
przebywania w wodzie, zachowało się nienaruszone. Buntownicze miasto spotkała surowa kara. Lecz większą karą dla mieszkańców była szerząca się świadomość, że zabili oni Świętego.
Krew św. Jozafata stała się nasieniem wiary. Otaczał on swoją opieką modlitewną Kościół unicki, który rozwijał się aż do gwałtownego skasowania go w wieku XIX. Sam Jozafat został ogłoszony
błogosławionym w 20 lat po śmierci, a świętym w 1867 r., kiedy szerzyły się prześladowania unii na Podlasiu.
Męczeński los spotkał nie tylko samego Świętego. Nawet jego ciało po śmierci doznało prześladowań. Taką nienawiść żywili do Apostoła Jedności ci, którzy pragnęli wykorzystać rozłam kościelny dla swoich
celów politycznych.
W czasie wojny Rzeczpospolitej z Rosją 1653 r. relikwie św. Jozafata były przechowywane w różnych miejscach Rusi, Litwy i Polski. Potem w roku 1705
car Piotr I szukał ciała Świętego, aby je spalić. Nie znalazł go i urządził masakrę jego zakonników w katedrze św. Sofii w Połocku. Relikwie trafiły do Białej
Podlaskiej pod opiekę Radziwiłów. Tam szerzył się kult Świętego. Przychodzili do niego liczni pielgrzymi i doznawali wielkich łask. Po skasowaniu unii kult nie zanikł, ale wręcz przeciwnie,
szerzył się wśród prześladowanych unitów podlaskich.
Żaden kapłan, nawet wśród tych, którzy porzucili unię, nie chciał podnieść ręki na relikwie św. Jozafata. Dlatego carski gubernator kazał żandarmom schować trumnę w piwnicach kościelnych
i zasypać ziemią. Tam ciało leżało do roku 1916, zanim znowu je odnaleziono. Z Białej Podlaskiej Święty przewędrował do Wiednia, a stąd do Rzymu i teraz spoczywa
w Bazylice św. Piotra pod ołtarzem św. Bazylego Wielkiego.
Modlitwa w intencji Ojczyzny oraz nowego papieża Leona XIV zdominowała formacyjne Ogólnopolskie Spotkanie Wojowników Maryi w Szczecinie w sobotę, 10 maja. Kapłani i Wojownicy odnowili w czasie adoracji Najświętszego Sakramentu śluby jasnogórskie.
Abp Wiesław Śmigiel, metropolita szczecińsko-kamieński, docenił to, że spotkanie ogólnopolskie odbyło się na północno-zachodnim skraju Polski. - Do Szczecina nie przybywa się przejazdem. Do Szczecina trzeba przyjechać i zostać - mówił.
W niedzielę 8 czerwca przejdzie z krakowskich Łagiewnik na królewski Wawel wielki Narodowy Orszak Chrystusa Króla pod hasłem „Chrystus Król – nasza Nadzieja”. Orszak ma być publicznym wyznaniem wiary i ufności pokładanych w Chrystusie Królu.
Jak podkreślają organizatorzy, Zarząd i Rada Ogólnopolskiego Dzieła Intronizacji Jezusa Chrystusa Króla, wydarzenie wpisuje się w świętowanie szczególnych jubileuszy:
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.