Exodus chrześcijan z Bliskiego Wschodu – z ziem, które zamieszkiwali oni przez 2 tys. lat – jest tragedią nie tylko dla nich samych, lecz także dla państw, z których emigrują, szczególnie dla Iraku i dla Syrii – podkreślono w najnowszym raporcie na temat skutków ucieczki chrześcijan z państw ogarniętych konfliktem zbrojnym, a w szczególności działalnością tzw. Państwa Islamskiego.
Chrześcijańska bliskowschodnia diaspora jest znacząca. Szacuje się, że na świecie żyje do 35 mln wyznawców Chrystusa, którzy mają korzenie na Bliskim Wschodzie, lecz tylko 15 mln mieszka na ziemiach swoich przodków. Reszta rozproszyła się po świecie. W Syrii np. przed 2011 r. chrześcijanie stanowili ok. 10 proc. 22-milionowej populacji, a dziś ten kraj zamieszkuje mniej niż połowa tej grupy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ponieważ chrześcijanie byli najbardziej wykształconą częścią społeczeństwa, ich emigracja w sposób oczywisty zubożyła syryjską społeczność. Stanie się ona m.in. bardziej podatna na wpływy islamskich ekstremistów, dla których liberalny styl myślenia chrześcijańskich elit był swego rodzaju zaporą. Świadomi są tego także sami, co światlejsi, muzułmanie.
Straci też gospodarka, gdyż przedsięwzięcia ekonomiczne kierowane przez menedżerów będących chrześcijanami były zarządzane o wiele lepiej i świadczyły usługi o wyższej jakości niż podobne zarządzane przez muzułmanów.
Exodus chrześcijan odbije się także na jakości irackiego czy syryjskiego szkolnictwa, bo chrześcijańskie szkoły cieszą się renomą na całym świecie, w tym także w krajach muzułmańskich.