JOANNA FERENS: – Księże Biskupie, rozpocznijmy od tego, jak mógł wyglądać chrzest księcia Mieszka I?
Reklama
BP JAN ŚRUTWA: – Nie dochował się do naszych czasów żaden dokument historyczny, który dawałby precyzyjną odpowiedź na takie pytanie. Wiemy natomiast, że już w I wieku ery chrześcijańskiej, a więc jaszcze za życia na przykład Apostoła i Ewangelisty Jana, przy udzielaniu chrztu jego szafarz miał do wyboru jedną z następujących możliwości: „Chrzcijcie w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego w wodzie żywej. Jeśli nie masz wody żywej, chrzcij w innej; jeśli nie możesz w zimnej, chrzcij w ciepłej. Jeśli brak ci jednej i drugiej, polewaj głowę trzy razy wodą w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” (Nauka Dwunastu Apostołów 7, 1-3, tł. A. Świderkówna, w: „Ojcowie Apostolscy”, Warszawa 1990, s. 60). Chrzest Mieszka nie musiał zatem dokonać się w rzece z wodą bieżącą, czyli „żywą”. Na głowę polskiego księcia spadły krople wody chrzcielnej, a biskup – szafarz wypowiedział słowa, decydujące o ważności dokonanego sakramentu: „Ego te baptizo in nomine Patris, et Filii, et Spiritus Sancti”. Ze strony orszaku biskupiego padły natychmiast słowa podziękowania wobec Trójcy Przenajświętszej: „Gloria Patri, et Filio, et Spiritui Sancto. Amen”. Możemy być pewni, że uroczystość chrzcielna takiej miary dziejowej została dokładnie przemyślana i przygotowana. Było na to dość czasu, biorąc za punkt wyjścia moment przybycia Dobrawy do Polski już w 965 r. Samo miejsce chrztu znajdowało się w Wielkopolsce, gdzie o ten honor spór wiodą trzy ośrodki: Gniezno, Ostrów Lednicki i Poznań. Co do dokładnej daty uczeni wskazują na Wielką Sobotę (Wigilia Wielkanocna) 14 kwietnia 966 r. Szafarzem tego niezwykłego chrztu był z całą pewnością biskup katolicki, przy czym wielu znawców przedmiotu wskazuje na pochodzącego prawdopodobnie z Włoch misjonarza Jordana, który od 968 r. osiadł na stałe w Poznaniu.
– Dlaczego właściwie Mieszko I zdecydował się na ten krok?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– Biorąc pod uwagę wszystkie lata rządów księcia Mieszka I, można powiedzieć, że był to polityk i mąż stanu najwyższych lotów. Niczym Orzeł Biały ogarniał on bystrym wzrokiem wydarzenia sobie współczesne i prognozował ich dalszy bieg dziejowy. Gdy zatem, jako poganin, w pewnym momencie uwierzył w Chrystusa, to z prośbą o chrzest zwrócił się nie gdzie indziej jak tylko do Stolicy Apostolskiej w Rzymie. Tam bowiem od początków Kościoła biło źródło prawdziwej wiary, które nieprzerwanie wspomagało coraz śmielszy rozwój cywilizacji łacińskiej, opartej na Bożym Objawieniu, greckiej filozofii i prawie rzymskim. A z głosem papieża rozumne kręgi polityczne zazwyczaj się liczą.
– A jaką rolę w tym wydarzeniu odegrała księżniczka Dobrawa?
Reklama
– Czeska księżniczka Dobrawa wyrosła w aurze, jaką roztaczał u naszych południowych sąsiadów jej rodzony stryj, król i męczennik św. Wacław (zm. 929 r.). Chrześcijaństwo poza tym miało w Czechach metrykę sięgającą IX wieku, skoro już w 845 r. aż 14 książąt przyjęło chrzest katolicki w Ratyzbonie. Dobrawa udała się zatem do Polski nie tylko jako księżniczka pochodząca z bratniego narodu, lecz także jako głęboko wierząca chrześcijanka. Zanim przybyła do Polski, postawiła najpierw warunek, aby Mieszko porzucił pogaństwo razem z jego zdrożnymi obyczajami. Z należytą powagą należy się więc wczytać w takie na przykład świadectwo, jakie jej, a także Mieszkowi, wystawił sławny kronikarz Gall Anonim: „Pani owa przybyła do Polski z wielkim orszakiem dostojników świeckich i duchownych, ale nie pierwej podzieliła z nim łoże małżeńskie, aż powoli a pilnie zaznajamiając się z obyczajem chrześcijańskim i prawami kościelnymi, wyrzekł się błędów pogaństwa i przeszedł na łono Matki – Kościoła” („Kronika polska”, tł. R. Grodecki. Wrocław – Warszawa – Kraków 1965, s. 18 i n.). Z sakramentalnego związku Dobrawy i Mieszka urodził się król polski Bolesław Chrobry oraz królowa Świętosława, bardzo zaszczytnie zapisana w historii krajów skandynawskich.
– Jaki wymiar duchowy miała decyzja Mieszka I?
– Żadne uwarunkowania polityczne, z którymi liczyć się musiał książę Mieszko, nie powinny nikomu przesłaniać faktu, że ten wielki mąż stanu poprosił o chrzest ze szczerego przekonania religijnego, czyli z motywu chrześcijańskiej wiary. Dla siebie samego i dla swoich rodaków upatrywał w tym sakramencie źródła życia duchowego. To życie, otrzymane na chrzcie świętym, bierze początek z Chrystusowego Krzyża. Całe więc życie chrześcijanina ma być naśladowaniem Jezusa. Obietnice chrzcielne są układem zawartym z Chrystusem. Dotrzymanie takiego układu staje się możliwe poprzez nieustanną walkę ze złem. Szanse na zwycięstwo w tej walce posiada ten, kto, korzystając z łaski Bożej, kocha bliźniego i jest gotowy ponieść dla Jezusa Chrystusa nawet największe ofiary. Taki sposób pojmowania chrztu dojrzewał stopniowo – jak to nam już podpowiedział Gall Anonim – zarówno w sercu Mieszka jak i wśród ochrzczonego narodu polskiego.
– Jaki wpływ miał chrzest Mieszka I na tworzenie się państwa polskiego?
Reklama
– Dzieło chrztu w ciągu paru lat sięgnęło tam, gdzie rozciągała się władza księcia Mieszka. Jego państwo było dotąd zlepkiem różnorodnych terytoriów plemiennych. Chrzest z 966 r. spowodował, że wkrótce ówcześni Polanie, Pomorzanie, Mazowszanie, Lędzianie, Wiślanie czy Ślązacy – stali się Polakami! W dziele krystalizacji państwa polskiego niemałą rolę odegrał też kult takich męczenników jak Wojciech z Pragi czeskiej (zm. 997 r.) czy Stanisław Szczepanowski (zm. 1079 r.).
– Co przyjęcie chrześcijaństwa w 966 r. przyniosło naszemu narodowi?
– Spoglądając na ten problem całościowo, można powiedzieć, że korzystamy do dziś z decyzji Mieszkowej w takich obszarach życia jak nauka, sztuka, moralność i religia. Ujmując ten sam temat nieco inaczej, trzeba powiedzieć, że chrześcijaństwo przyniosło Polakom prawdę o człowieku i Bogu, a z nią postęp kulturalny oraz gospodarczy razem z wyjaśnieniem sensu życia, cierpienia i śmierci. Chrześcijaństwo przyniosło nam też prawo moralne, a z nim przykazanie miłości oraz bezwzględne kryterium dobra i zła. Otrzymujemy też stale przez chrzest dar ufności w opiekę ze strony Boga, co pozwala nam odrzucać przesądy ideologiczne, a wierzyć w ostateczne zwycięstwo prawdy i sprawiedliwości oraz dostrzegać sens pracy dla przyszłości: w rodzinie, w Ojczyźnie i we własnym sercu.
– Jak, wg Księdza Biskupa, Polacy powinni przeżyć 1050-rocznicę Chrztu Polski?
Reklama
– Hasło jubileuszowe 1050-lecia istnienia Polski brzmi „Gdzie chrzest – tam nadzieja”. Wskazuje ono ludziom, żyjącym w XXI wieku, drogę ku przyszłości – kiedy wokoło szerzona jest metodycznie obojętność religijna i zaciera się pamięć o wielkim dziedzictwie chrześcijańskiego narodu polskiego. To właśnie zagubieniu pamięci historycznej towarzyszy straszliwy lęk przed przyszłością, jako że ludzi dręczy duchowa pustka połączona z utartą sensu życia. Rezultatem tego zagubienia jest na przykład dramatyczny spadek liczby urodzeń, zmniejszenie się powołań do służby Bożej czy choćby plaga rozwodów. Ostrzeżenie zatem, które brzmi: „Albo Europa będzie chrześcijańska, albo jej w ogóle nie będzie” – odnosi się również do dzisiejszej Polski. Lekarstwem na takie i podobne bolączki jest powrót do chrztu i jego wzniosłych zobowiązań. Odnawiajmy zatem związek z Chrystusem i Bogurodzicą Maryją Królową Polski. Trzeba o tym myśleć i mówić w trakcie obchodów 1050-lecia Chrztu Polski, a może jeszcze więcej po ich zakończeniu.
– Jakie owoce powinna wydać ta wielka, jubileuszowa rocznica?
– Ojczyzna jest wielką rodziną rodzin. Natomiast podstawową komórkę społeczną tworzą konkretne osoby. Właśnie one powinny duchowe owoce tego świętowania przekuwać na codzienne postawy życiowe. Sporo rzetelnej prawdy o naszej kondycji osobistej oraz zbiorowych intencjach zawiera się w starej polskiej pieśni: „Krwi nie wołamy, zdobyczy nie chcemy,/ nie chcemy mordów – do łupiestw niezdolni./ Tylko Ojczyznę odzyskać pragniemy,/ tylko być wolni”.
Dawne ujęcia można oczywiście aktualizować i uzupełniać. Jedno z niespełnionych haseł pamiętnego roku 1989 brzmiało na przykład tak: „Jesteśmy wreszcie we własnym domu. Nie stój, nie czekaj. Co robić? Pomóż!”.