Elisabeth Kübler-Ross, autorka zaliczanej już do klasyki książki „Rozmowy o śmierci i umieraniu”, twierdzi, że na ostatnim, wyróżnionym przez nią piątym etapie świadomego przygotowania się nieuleczalnie chorych osób do odejścia liczą się rzeczy absolutnie najważniejsze. Jest to etap akceptacji nadchodzącej śmierci.
Na dzień przed swą śmiercią, podczas wieczerzy paschalnej Jezus przekazuje uczniom ostatnie pouczenia. Objawia im sedno całej etyki chrześcijańskiej. Mówi o miłości. Nie zatrzymuje się jednak na starotestamentowym przykazaniu: „Będziesz miłował bliźniego jak siebie samego”. To stanowczo za mało. Nie wystarczy już kochać bliźniego jak samego siebie. Nie wystarczy, bo samych siebie kochamy czasem za mało. Jeśli ktoś siedemnaście godzin dziennie spędza w pracy, nie pozwalając sobie na odpoczynek i wyniszczając w ten sposób swój organizm, nie kocha siebie należycie. Czy osoba kłótliwa nie wyrządza krzywdy także samej sobie, wprowadzając podziały i niezgodę w rodzinie? Później często sama czuje się odsunięta i samotna. Czy nasze kłamstwa nie obracają się przeciw nam samym? Każdy grzech ostatecznie powraca do nas i kieruje swe ostrze przeciw nam. Bo nasza miłość jest czasem chora i słaba.
Właśnie dlatego Jezus nie poprzestał na nakazie: „kochaj jak siebie samego”. Poszedł dużo dalej. W sali na górze podczas wieczerzy paschalnej zachęcał uczniów: „Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie” (J 13, 34). To On, nie my sami, staje się probierzem autentycznej miłości. Ta w Wieczerniku zaczęła się od umycia nóg, a skończyła na drzewie krzyża.
Pomóż w rozwoju naszego portalu